Ostatnio koleżanka z pracy 50+, energicznie łapie mnie pod ramię i z przekonaniem, choć w tym kontekście ni z gruszki, ni z pietruszki mówi do mnie:
La vie est belle – życie jest piękne. ⠀
Składam do kupy fakty, łączę idealnie pasujące do siebie w logiczną układankę – poszlaki i przesłanki. Sherlock Holmes w spódnicy.
Jako typowa kobieta stawiam diagnozę:
⠀
Jesteś zakochana? – pytam.⠀😍😍😍
Niczego nie muszę z niej wyciągać. Ona ma taką wewnętrzną potrzebę, by się tym podzielić.
Dwa lata temu straciła męża, dzieci wyfrunęły z domu, mają swoje życie. ⠀
Czego ona mogłaby jeszcze oczekiwać od życia? Miłości? W tym wieku?
Ułuda czy szaleństwo?
Do chwili, kiedy zatrzymał się on. Zaproponował, że ją podwiezie.
Przecież widzi, że uciekł jej autobus. Widzi, że rozpaczliwie macha za nim rękoma.
Kierowca odjeżdżającego autobusu trzyma się niewzruszonego rozkładu jazdy – nieczuły na kobiecą bezradność.
A ona jeszcze rozpaczliwie biegnie za nim i próbuje go dogonić, skądinąd na bardzo seksownych, ale w tym kontekście – gonienia ze odjeżdżającym autobusem – zupełnie nieprzydatnych szpileczkach – esencja kobiecości. 👠👠👠👠
⠀
On mieszka niedaleko, podwiezie ją.⠀
Ona z początku nieufna, wsiada do jego samochodu. On zagaduje. Ona słucha, raczej przez grzeczność.
Już dawno podwiózł ją – nie przed dom (ona woli pozostać, co do tego, gdzie mieszka dyskretna), ale w wyznaczone przez nią miejsce. On jeszcze długo gada…⠀
Prosi ją o numer telefonu. Ona nie ma telefonu. Przecież dzisiaj każdy ma telefon – odpowiada on rozbawiony.
Zostawia jej swój numer telefonu. Ona długo waha się. Ostatecznie ulega namowom koleżanek z pracy:
👠Przecież jesteś sama, bez zobowiązań, dlaczego nie miałabyś dać sobie kolejnej szansy.
Od kilku miesięcy są razem. Ją rozpiera poczucie szczęścia.
Takie historie mogą się zdarzyć w każdym wieku. La vie est belle. ⠀💏
⠀