Bo czasami moglibyśmy zastanawiać się nad słusznością pewnych praw natury i ochoczo poddawać je w wątpliwość.
Ale w pewnym momencie przychodzi objawienie… Dlaczego jest tak, a nie inaczej? Bo tak być powinno.
Właśnie naszło mnie ostatnio takie objawienie w podstawowym temacie:
Dlaczego kobiety rodzą dzieci….
Jeżeli oczekujecie tu sensu stricto medycznej wiedzy, nie czytajcie dalej….
Jeżeli macie odrobinę poczucia humoru, przetestujcie je na sobie.
Idę sobie paryską ulicą i z otwartego okna dolatuje mnie swojskie:
[Tweet “Kurwa, ale się dzisiaj, kurwa, najebałem, kurwa.”]
Nasi już tu są i remontują. Na sercu robi się cieplej.
Co z tego, że wszystko tymi kurwami okraszone. Ja, zrazu reaguję nostalgicznie. Dopiero potem zaczynam myśleć analitycznie.
Po co te wszystkie “kurwy”?
Mam tu taką swoją prywatną teorię spiskową. Babska logika… na chłopski rozum.
Bo jak tak dobrze wsłuchacie się w powyższe zdanie, to stwierdzicie pewną zbieżność między miejscami, w których pojawia się kolejna “kurwa”…. – ja tu tylko cytuję. A wspomnieniem tych czerwonych robaczków, od których roiło się na klasówkach z polskiego. Co ciekawe w miejscach, w których pani polonistka znowu dopatrzyła się brakującego przecinka.
No i kurwa. Ale czy to wina pani polonistki?
Nie. No, może troszeczkę….
Bo gdyby zamiast tych bezbarwnych, nudnych aż do bólu przecinków, kazała pisać “kurwa”, to pewnie niejeden z interpunkcją już był by za pan brat. Ale, mniejsza o to…
Ale ja tak sobie dalej myślę. I dalej kombinuję, jak koń pod górkę.
Babska logika na chłopski rozum.
Bo, jak tak coraz dłużej przysłuchuję się strzępom rozmów, dolatujących mnie z otwartych okien remontowanych mieszkań w Paryżu, to coraz bardziej dochodzę do wniosku, że….
słowo “kurwa” ma nie tylko taką prozaicznie banalną lingwistycznie funkcję w zdaniu.
Ot, miejsce na kolejny przecinek. Przecinek – święta rzecz. Ale to słowo, to sama w sobie medytacja, wewnętrzna relaksacja, masaż przepony i joga.
Bo przeanalizujmy tylko to przytoczone wcześniej zdanie:
Kurwa, ale się kurwa, najebałem, kurwa.
Pierwsza “Kurwa”. Tu nabieramy powietrza w płuca.
Ale się dzisiaj, kurwa….
Teraz przechodzimy do punktu kulminacyjnego, czy po prostu do samego sedna.
Najebałem. No i jest to samo sedno.
I jeszcze sakramentalne “kurwa” na koniec. Wydech i amen.
W tym kontekście w sumie banalne (jak zaczniecie podsłuchiwać w Paryżu pod oknami remontowanych domów) słowo kurwa, nabiera zupełnie innego, strategicznego, czy wręcz kluczowego znaczenia dla całej konstrukcji zadania.
KURWA. W tym miejscu facet bierze głęboki oddech i przechodzi do sedna.
Krótko i konkretnie.
Wielokropek versus Kurwa.
Podczas gdy kobieta, gadała by dalej. O dupie Maryni. A kiedy i ten temat, by się jej wyczerpał, wtedy bezszelestnie, bez mrugnięcia okiem, bez niepotrzebnej przerwy na bezużyteczne wdechy i wydechy, i tak gadałaby dalej.
I tak coraz dalej… I tak bez końca. I tak w koło Macieju. I jak nawija, tak nawija… dalej.
Bo kobieta musi się wygadać. To znane od wieków – prawo natury.
Kobieta zresztą z zasady ma tyle rzeczy do powiedzenia, że jeszcze nie skończyła jednego tematu, a już ciągnie drugi.
Dlatego np w tym, co piszę (gdziekolwiek) aż roi się od trzech kropek… Wielokropek, i jeszcze jeden …, i jeszcze jeden… Według Wikipedii – nieoczekiwane urwanie wypowiedzi… A potem przeskok na inną. I znowu wielokropek…
Facet to co innego.
Facet to taki gatunek, który z natury rzeczy wylewny nie jest.
Choć niektórzy za kołnierz nie wylewają. Ale nawet wtedy na najgorszym kacu, gość i tak zgrywa twardziela. Bez zbędnych słów.
No i co kurwa… tak się gapisz? Pijany, kurwa, jestem.
Tu słowo “kurwa” wcale nie jest zbędnym słowem. Wręcz przeciwnie. Najważniejszym dla całej konstrukcji frazy.
Kurwa – to moment na nabranie oddechu, zebranie myśli i przejście do sedna. I tak przechodząc do sedna tematu.
Dlaczego faceci nie rodzą dzieci?
Ano dlatego…. wieloropek.
Bo gdyby faceci rodzili dzieci … Chodziliby do szkoły rodzenia… A wtedy seans przygotowujący ich do porodu wyglądał by inaczej.
Wczujmy się w rolę prowadzącego go instruktora.
Najpierw powolny, relaksujący wdech. Na tym wdechu z namaszczeniem wypowiadamy słowo”kurwa”.
Dalej energiczny wydech: przechodzimy do sedna i wypluwamy to z siebie… Kiedy kobieta krążyłaby w koło Macieju.
Kurwa, kurwa, kurwa i bez zbędnego cackania: wypierdalaj.
Prosto, konkretnie i do celu. Poród trwałby 2 minuty zamiast 20 stu godzin.
A jednak natura jest dobrze pomyślana. Pewne rzeczy po prostu trzeba celebrować. Choćby w bólach. Dlatego rodzimy my, kobitki.
Pozdrawiam serdecznie
Po prostu Baba
Znajdziesz mnie:
haha ciekawe podejście do tematu :P. Kobiety mają podobno wyższy próg bólu 🙂
Muszę przyznać, że nie cierpię ludzi którzy robią takie przecinki. Zauważyłam, że najczęściej robią to właśnie mężczyźni z niższych warstw społecznych. Czemu to robią? Może po prostu czują, że nie mają nic mądrego do powiedzenia i w taki sposób chcą odwrócić uwagę od niskiej jakości wypowiedzi ;). Beatka, widzę, że nowy cykl się u Ciebie pojawił? 🙂
No nie wiem, znam dziewczynę z bogatej wielkomiejskiej rodziny, która “przecinkami” przyozdabia kazde zdanie.
No i właśnie udowodniłaś, że faktycznie baba się nagada, nagada, i analizując jedno zdanie o prostym komunikacie dojdzie do zupełnie nie związanych z przekazem wniosków. Zaskakująca jest kobieca logika. A na marginesie, uważam, że nienadużywana soczysta kurwa może służyć jako swoiste emocjonalne spa 😉
Są takie kobiety, że te “przecinki” stosują w co drugim słowie. 🙂
Beata <3 Przed snem tyle "kurw" sobie zaserwowałam 😛