Kiedy ostatnio siadałam do napisania kolejnego wpisu w ramach Wspólnego czytania i dziergania, przypomniał mi się pewien wiosenny dzień, kiedy z córkami wbrałam się do parku, by łapać pierwsze promienie słońca i troszeczkę (na tym słoneczku) podziergać.

W parku na ławeczce czekała na nas prześliczna różyczka (a właściwie sam tylko kwiatostan). Nagle zrobiło mi się smutno. Poczułam żal, że za kilka chwil jej piękno bezpowrotnie zniknie: dopadną ją jakieś zbrojne łapki i rozbiorą płatek po płateczku. I dopadły: własnoręcznie zrobiła to moja starsza córeczka. Ale zanim to nastąpiło, udało mi się utrwalić ją na kliszy w towarzystwie moich raczkujących robótek. Przyznam się, że w tym olśniewającym towarzystwie moje udziergi sporo zyskały. Powstały zdjęcia, do których lubię wracać.

 

Jak stworzyć klimat fotografowanego zdjęcia?

Otocz swojego bohatera. 

Wyciągnęłam z tego doświadczenia jeden ważny wniosek: na zdjęciu ważny jest tzw klimat (niezależnie od tego, czy robimy fotki kulinarne, DIY, szydełkowe itp). Warto pobawić się w stylistkę i otoczyć fotografowany obiekt innymi, które podkreślą jego charakter, opowiedzą jego historię, podsuną dodatkowe skojarzenia. Np fotografując pizzę możemy zawrzeć w kadrze, coś co odwoła się do jej włoskich korzeni. Belissima, mama mia, palce lizać. Dalej we włoszczyznę nie będę grzęzła, bo moja znajomość tego języka tu się kończy. Ale dogadam się. Jak trzeba. Na migi. Ręce i nogi będą bolały.

Ale jak do pizzy na zdjęciu doda się kilka pomidorków, garść zielonych oliwek, flakonik oliwy z oliwek, aż taką fotkę chce się zlizywać.  Pomidorek przed strzeleniem mu fotki, można jeszcze natrzeć oliwą, żeby lepiej błyszczał i kusił (chwyt profesjonalnego fotografa, ale działa). Zauważcie, że blogerki lajfstajlowe czy kulinarne kolekcjonują urokliwe bibeloty kuchenne: ściereczki, podkładki, podstawki itp.

Stwórz wrażenie głębi.

Na pewno obmyślenie koncepcji czy stylizacji czyni zdjęcie ciekawszym (dla oka) i dodaje mu głębi. Bo fotografowane przedmioty można poukładać jedne dalej, drugie bliżej od obiektywu. Można wykorzystać np podłużne przedmioty typu nóż, widelec, czy szydełko do wyznaczenia lini, za którą pójdzie wzrok widza.

Oczywiście istnieje ryzyko, że zbyt “intensywna” stylizacja, zbyt ostre przytłaczające kolory, zbyt imponujące przedmioty w sąsiedztwie, przycimą naszego bohatera (nasz udzierg). Odciągną wzrok  widza od tego, co miało być gwoźdźiem programu.

Z drugiej strony wyobraźcie sobie talerzyk z krwistoczerwonym pomidorkiem (nasmarowanym oliwą z oliwek) na tle pastelowych delikatnych serwetek. Te jeszcze bardziej optycznie wydobędą jego witalność. Bo wszyscy lubimy jeść oczami.

Wybór perspektywy. Fotografowanie z góry, z dołu …

Zdjęcia robótek, zdjęcia kulinarne, czy zdjęcia czegokolwiek można robić pod różnym kątem: z dołu, z góry, z boku. Wybór perspektywy może być świadomym zabiegiem, mającym na celu uzyskanie pewnego przekłamania. Np fotografowanie kogoś z dołu, optycznie powiększa daną osobę, dodaje jej mocy, daje wrażenie, że nad nami góruje (spójrzcie na  oficjalne zdjęcia Obamy robione w Gabinecie Owalnym w Białym Domu znajdziecie je w moim wpisie Jak robic dobre zdjecia? Podstawy kompozycji. Fotki te są robione lekko z dołu). A zdjęcia robione z góry pomniejszają fotografowaną osobę.

Zadbaj o tło. 

W praktyce (zabieganej mamy, kucharki, sprzątaczki – bycie kobietą to praca na kilku etatach) nie zawsze mamy czas czy cierpliwość, by dopracować naszą stylizację. A do tego w kadr, nie pytając o pozwolenie, wdziera się bałagan. Albo pstrykamy na szybko fotkę na wolnym skrawku zagraconego stołu. Nie jestem w tym sama?

Niedawno znajoma blogerka skwitowała to tak: że to całe to przygotowanie kadru (czytaj sprzątanie) skutecznie zniechęca ją do robienia fotek.

Ja początkowo robiłam zdjęcia z góry (bo w ten sposób kontrolowałam sytuację), ale … Ale nie zawsze w ten sposób uzyskamy najciekawszy efekt.

Bo tło (background) to bardzo ważny element zdjęcia, tworzy jego klimat, wyjaśnia kontekst, a czasami potrafi zepsuć całą fotkę. Nie zawsze mamy odpowiednie tło na wyciągnięcie ręki i nie zawsze mamy czas, by je “odchwaścić”. Jest na to świetny patent: biała kartka papieru, wstawiona za fotografowanym przedmiotem (talerzem czy robótką). Wspaniale odcina od bałaganu. Można nawet próbować robić tak zdjęcia pod światło, stawiając taką kartkę papieru między oknem a fotografowanym przedmiotem. I zobaczyć co z tego wyjdzie.

Light is the king.

Swiatło. To jeden z najważniejszych elementów w fotografii. Light is the king. Sama bardzo lubię zdjęcia pełne światła, bo wnoszą mały promyk optymizmu w zwyczajną codzienność. Podobno instyntkownie w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na najjaśniejszy element. Sama często podkręcam swoje zdjęcia w Photoscapie lub w PicMonkey, bo przecież nie zawsze mamy słoneczny dzień. Ale zawsze powtarzam sobie motto:

No matter how you feel, get up, dress up and never give up.

 

No i ludzie chętniej podają dalej i lajkują właśnie takie pełne optymizmu i radości fotki.

No ale cóż o lepsze oświetlenie prościej w plenerze. Z reguły mamy tam więcej światła niż w mieszkaniu. Dodatkowo zawsze możemy sięgnąć po jakieś nowe, jeszcze nie wykorzystane we wcześniejszych  (nazwijmy to) “stylizacjach” – elementy np szyszki, kasztany, ślimaki (ja mam od ich zbierania pomocników ha ha ha).

Zasada trójpodziału,

czyli dzielimy nasz kadr w pionie i poziomie na 3 równe części i staramy się tak wycelować, by umieścić ważne przedmioty na tych liniach, a jeszcze lepiej w punktach ich przecięcia. Niektóre aparaty, a nawet telefony mają taką specjaną  siatkę. Wiecej na ten temat przeczytacie we wpisie:  Podstawy fotografii

 

Dziergająco w tym tygodniu odważnie chwyciłam za druty. Ale jakie 6,5. Przybywa szybko, tylko koślawe oczka na brzegu są jeszcze większe i jeszcze bardziej koślawe. I bądź tu mądry. To tak jak z dziećmi: małe dzieci, małe problemy, duże dzieci – problemy większe. Z drutami to samo. Duże (grube) druty – przybywa szybciej, ale wszystkie niedociągnięcia są dużo bardziej widoczne.

 

10 rzeczy, których o mnie nie wie nikt.

Ale ponieważ zdjęcia, które robimy wiele mowią o nas samych… Ale nie wszystko, bo pewne rzeczy można przytuszować, zatuszować, podkręcić, zdradzę Wam kilka sekretnych rzeczy o mnie, których jeszcze nikt nie wie. Na serio. Nie mam wyboru? Gaja (z cudownie pozytywnej plantacji pozytywnych myśli) nominowała mnie (a wlasciwie mój blog MODA NA BIO) do tego wyzwania.  A niech tam, co tam … rzucam się w paszczę lwa.

10 rzeczy, których o mnie nie wiecie:

1. Nie zawsze mam porządek w domu. Mam wrażenie, że cały czas sprzątam, ale … mam 4-kę kreatywnych dzieci, które kreatywnie i w mgnieniu oka potrafią przemienić każde (wysprzątane miejsce) w pospolity chlewik. Na fotkach nie widzicie całej prawdy, bo odcinam się od tego bałaganu, kartką białego papieru.

2. Dlatego lubię fotografować w plenerze (i uwielbiam długie spacery).

3. Wszędzie zabieram ze sobą aparat fotograficzny (niezbyt wyrafinowany, póki co jestem zwykłą gospodynią domową, ale kiedyś dorobię się takiego z prawdziwego zdarzenia).

4. Jestem bałaganiarą. Miotam się w poszukiwaniu notatek, porzuconych robótek i nigdy nie mogę znaleźć tego, czego w danym momencie szukam. W końcu wpada mi to w ręce, gdy już na poważnie się nażołądkuję. Ale co tam. Idziemy dalej.

5. Popełniam i popełniłam pełno błędów w blogowaniu, ale mimo wszystko to kocham i cały czas się uczę nowych rzeczy (stąd pomysł na pisanie tego bloga). Ale nie jestem alfą i omegą (niestety). Tym, co wiem z Wami się dzielę.

6. Kocham pisać i fotografować. Odkryłam to dzięki blogowaniu. Przy okazji podłapałam pasję szydełkową, choć wczesniej myslałam, że miłoscią mojego życia jest szycie. (Tak kocham szycie, ale póki co maszyna stoi zamknięta na 4 spusty i przesiadłam się na szydełko).

7. W mojej głowie kipi kreatywny bałagan i nie wiem, czego chcę. Zaczęłam pisać 3 blogi i dodatkowo często je przeprowadzam (zmieniam ich adres URL). Nikomu tego nie polecam.

8. Wciąż poszukuję tego, co chciałabym (i mogłabym) robic zawodowo i nie mam na to najmniejszego pomysłu.

9. Mam prawo jazdy, ale nie umiem nawet odpalic samochodu. Tak zdałam egazmin na piękne oczy (byłam wtedy bardzo młoda), ale odtąd nigdy nie zasiadłam za kierownicą. Ale prawko mam.

10. Często podkręcam swoje fotki w Photoscapie czy PicMonkey. Ale to zdradziłam już Wam w wczesniejszych wpisach:


Pozdrawiam serdecznie

 

 

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

25 komentarzy

  1. Mam wrażenie, że widzę mentalne podobieństwo między nami… 😉 I nie do wiary – nie mam żadnego programu do obróbki zdjęć! Ciągle nie mam dość czasu, żeby w jakiś się wdrożyć, więc wrzucam moje fotki w stanie “surowym”. Co do nominacji, to nie musisz być taka drobiazgowa i 15 nominować – zauważyłam, że inni dają znacznie krótszą listę. Pozdrawiam!

  2. a mi się podoba, że mimo,że masz tyle na głowie, kilka blogów, 4 dzieci, dom do ogarnięcia to znajdujesz jeszcze czas na pasję…i chcesz się rozwijać, doświadczać czegoś nowego, przekazywać tę wiedzę dalej…to jest bardzo inspirujące!

  3. Ha..ja też mam prawo jazdy, ale nie jeżdżę…strasznie jestem o to, sama na siebie zła. Na szczęście, mieszkam na obrzeżach miasta i wszędzie mam blisko. Poza tym lubię rower i spacery. Masz rację, na zdjęciu klimat tworzą dodatki. Już nie mam gdzie upychać kuchennych gadżetów, a targi staroci i sklepy z wyprzedażą to ostatnio moje ulubione miejsca 🙂

  4. Piękne zdjęcia robisz! a co do sprzętu: to nie aparat jest sprawcą fantastycznych zdjęć, ale osoba która je robi, jej kreatywność i dużo, dużo, dużo zrobionych zdjęć. Fajna z Ciebie osóbka a z czwórka dzieci na pewno masz wesoło 🙂

  5. Zawsze chciałam mieć więcej dzieci, ale życie obdarowało mnie tylko jednym ( pierwszy synek zmarł mi niedługo po urodzeniu ) i jest ono, a właściwie on – syn, moim wielkim szczęściem. Masz co robić przy swojej czwóreczce 🙂
    Tylko podziwiać, jak to wszystko ogarniasz.
    Pozdrawiam serdecznie

  6. Robótka faktycznie nabrała koloru i jakości z tą różyczką 🙂
    A bałagan mamy pewnie prawie wszystkie 😉 a jak ktoś ma porządek to wcale nie zazdroszczę, bo jak się u mnie w domu mawia “mieszkanie to nie muzeum” 🙂

  7. Kiedy robię zdjęcia w domu a moja córcia jest na chodzie to zdjęcia muszę robić szybko bo inaczej cała moja aranżacja zostaje w trzy sekundy rozbrojona 🙂 A z Twoją czwóreczką to już w ogóle musi być wesoło 🙂

  8. A ja nie wiem, czy dobre zdjecia robie… Niby zasady kompozycji znam z lekcji rysunku, ale czesto w zyciu codziennym bywa, ze robis ie zdjecia na szybko, bo dzieci szaleja, albo czasu brak… Czasem zdjecia rozjasniam, bo z reguly wychodza mi za ciemne, czasem cos docinam, albo rozmazuje…

  9. Moja droga, ja mam dwójkę dzieci i zasada “sprzątania na chwilę” bywa podobna 😉 Podobno chaos w domu daje się ogarnąć do trzeciego dziecka, potem już jest samowolka 😉
    A co do prawa jazdy, ja 10 lat temu zdałam za pierwszym razem, po czym zdałam maturę, poszłam na studia (bez auta) i zupełnie jazda wyszła mi w głowy. Do tego stopnia, że umiejętności odświeżyłam dopiero 3 lata temu i to było najlepsze co mogłam w życiu zrobić. Teraz auto to moja trzecia noga (niczym niezastąpiona) 🙂

  10. O żesz, ciągle mam problem z dodawaniem komentarzy i dopiero dziś odkryłam, że tylko na firefoxie mogę dodawać, a na chromie nie, zupełnie nie wiem o co chodzi.

    Fajnie poczytać, że tyle nas łączy. Bałagan na zewnątrz i ten w głowie też 😉
    Tylko nie wiem czy uda mi się polubić robienie zdjęć, to moja pięta achillesowa – co bym nie robiła to jestem z nich niezadowolona.

    Poza tym łączy nas punkt 8 – też wciąż zastanawiam się co bym chciała robić zawodowo, bo obecna moja praca mnie rozczarowuje niestety.

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version

Fatal error: Uncaught wfWAFStorageFileException: Unable to verify temporary file contents for atomic writing. in /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php:51 Stack trace: #0 /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php(658): wfWAFStorageFile::atomicFilePutContents('/home/beatared/...', '<?php exit('Acc...') #1 [internal function]: wfWAFStorageFile->saveConfig('livewaf') #2 {main} thrown in /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php on line 51