Ostatnio dziwiłam się dlaczego prawie nigdy nie udaje mi się zrobić tego, co sobie zaplanuję i w ogóle dlaczego w internecie wszystko zajmuje tyle czasu.

Na to chyba nie ma złotego środka, jedynie pewne sposoby by to i owo zautomatyzować, czy usprawnić. Ale żeby prowadzić bloga trzeba dać z siebie (serca) i ze swojego czasu. Dlatego nasunęło mi się na ten temat kilka przemyśleń. No i bardzo jestem ciekawa Waszej opinii w tej kwesti?

Zacznę jednak od podziękowania dla Marii-Tamary i Simona, którzy nominowali mojego bloga do Liebster Awards. Maria Tamara  pisze (bardzo fajnie) bloga o szyciu. Sama kocham szycie, choć póki co (póki moje pociechy są małe) przesiadłam się na szydełko (jest bezpieczniejsze).

Jestem ogromnie zaszczycona tym wyróżnieniem… Przy okazji dopadły mnie wyrzuty sumienia, bo tyle Wam obiecałam (oj obiecałam sprawozdanie z “Podlinkujcie sie“, obiecałam sprawozdanie z wyzwania fotograficznego, obiecałam Wam podróż po ładnych blogach). Wszystko to będzie, tylko w swoim czasie.

Niestety w internecie na wszystko tego czasu schodzi mi dwa razy więcej niż sobie zaplanuję.

Pocieszcie, że też tak macie. Jak to fajnie powiedziała zaprzyjaźniona blogerka: prowadzenie bloga to kolejny etat. ha ha ha.

Bloger człowiek – orkiestra

Bo bloger to człowiek – orkiestra, musi grać na kilku instumentach (klawiatura komputera, aparat fotograficzny, program graficzny do obróbki zdjęć itp.) i działać (i to równocześnie na kilku frontach): przygotowawanie kolejnych wpisów (blog nieaktualizowany po prostu obumiera), ich obróbka, działania marketingowe, bycie w blogosferze (bycie jej częścią : komentowanie (och jak u mnie to leży), odpowiadanie na komentarze, dopieszczanie bloga od strony technicznej i estetycznej, udzielanie się w mediach społecznościowych.

A wiem po sobie, dokładnie doswiadczyłam tego na własnej skórze: gdy tylko siadam do bloga, cokolwiek chcę zrobić zajmuje mi to kilka razy więcej czasu, niż sobie zaplanowałam. A może jestem mistrzynią robienia ambitnych planów?

Ponieważ specjaliści głoszą, że aby pracować efektywnie – trzeba skoncentrować się na jednym działaniu na raz. W tym tygodniu zawzięłam się na urządzanie mojego wordpressowskiego bloga MODA NA BIO (który jak Wam pisałam miałam sobie odpuścić).

No dobra, nie będę całkowicie go sobie odpuszczać, bo włożyłam w niego sporo serca, wysiłku, czasu, bez większego efektu. Przy okazji wiele się nauczyłam. Dlatego myślę jak go od czasu do czasu go odżywić i ożywić koncentrujac się na tym blogu. Ale dlaczego o tym wszystkim piszę?

Czy można bez wysiłku zaistnieć w internecie i jeszcze do tego na tym zarabiać?

Myślę, że ktokolwiek chciałby zaistnieć i w ogole działać w internecie – słodkiego fare niente tu nie ma. Tyle jest rzeczy do zrobienia, doba ma tylko 24 godziny… A tu już mija kolejny rok…..

Natchnął mnie do tego cytat z książki Michaela Hyatta, którą właśnie czytam (o budowaniu własnej platformy w internecie).

Nie można umieścić ot tak sobie strony internetowej w cyberprzestrzeni i oczekiwać, że samo jej istnienie przysporzy Ci fanów. Jeżeli stworzysz stronę internauci sami nie przyjdą do Ciebie. To jak postawienie billboardu na pustyni 10 mil od najbliższej drogi.


Stąd to moje zdjęcie (z masą piasku i kilkoma fikającymi nogami – moimi i mojej córeczki). Choć w internecie można pracować wszędzie. Sama często robię to w plenerze, w parku doglądając swoje pociechy. A nawet bycząc się na plaży, ale …

Czy w internecie da się zaistnieć bez wysiłku?

Będzie krótko i na temat, choć to zupełnie nie w moim stylu: NIE.

Internet daje wspaniałe możliwości, każdemu. Każdy może tu zaistnieć. Nie trzeba do tego być celebrytą (choć to na pewno ułatwia zadanie). Niektórzy jak np Kominek właśnie dzięki blogowaniu stają się celebrytami. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej, który widzą ci, którzy zaczynają tu działać i którym marzy się szybkie zdobycie popularności i zarabianie kasy.

Czy zauważyliście ile ostatnio powstaje stron: zarabiam na blogu, zarabiam przez internet, zarabiam w internecie – w nazwie domeny? To bardzo chwytliwe hasła i chodliwy temat. Znam i czytam kilka z nich:

Ale jedynym, który sensu stricto i praktycznie pisze o zarabianiu na blogu jest Krzysztof Lis (bo ma to opanowane w praktyce). No dobra sama wrzuciłam tu zwroty w stylu “zarabianie na blogu”, bo może i do mnie ktoś po nich dotrze – ha ha ha. Ale nie o to chodziło mi w tym wpisie.

Kochaj albo rzuć (blogowanie).

W internecie wszystko (z pozoru) wydaje się takie proste. Z pozoru … Zero kosztów, zero wysiłków, strona stoi i na siebie zarabia. Każdy może tu zaistnieć, ale najpierw …

Jak to obrazowo mówią Francuzi musi zrobić (wywiercić) tu swoją dziurę (faire son trou): mozolnie, pracowicie, cierpliwie. Bez wkładu pracy, pasji, potu, wysiłku i prawdziwego (od serca) zaangażowania nie da się stworzyć odwiedzanej strony.

Blogowanie to ogromna frajda (tak wciąż myślę), ale żeby regularnie prowadzić bloga po prostu trzeba to pokochać, zaangażować się (jesteśmy takim dziwnym perpetum mobile, które jak w coś “wsiąknie”, jak w coś wciągnie się – to chce jeszcze więcej). Nie przejmować się, że statystki stoją w miejscu. Nie od razu Krakow zbudowano. Blogowanie trzeba pokochać albo rzucić. Np u mnie samej statystyki ruszyły się dopiero po roku blogowania.

Jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, by ułatwić sobie blogowe działania, skorzystać z gotowych rozwiązań i narzędzi, ale niekoniecznie wynajmować ghostwritera. Blog bez wyrazistej osobowości za nim (każdy człowiek ją ma, tylko nie każdy pokazuje) traci swój charakter.

Oczywiście mam w zanadrzu kilka pomysłów, by pewne rzeczy robić szybciej, choć nie dość szybko. Ale dalej poszukuję kolejnych. A Wy? Czy macie jakieś fajne, skuteczne metody, by pracować wydajniej?

Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam, jeżeli jak zawsze się rozgadałam.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Podobne wpisy:

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

17 komentarzy

  1. “Blogowanie to ogromna frajda (tak wciąż myslę), ale żeby regularnie prowadzic bloga po prostu trzeba to pokochac, zaangażowac się (jestesmy takim dziwnym perpetum mobile, ktore jak w cos wsiąknie, to chce jeszcze więcej). Nie przejmowac się, że statystki stoją w miejscu.”
    Swietnie to ujelas ,dla mnie blogowanie to odskocznia od codziennosci ,fakt ze doba ma tylko 24 godziny ,ale jak sie chce to nie ma rzeczy niemozliwych .A zarabianie na blogu?jeszcze do tego potrzeba mi duzo czasu.
    Pozdrawiam Izabela

  2. Bardzo lubię, jak się tak rozgadujesz 🙂 Bo to jak rozmowa z dobrą koleżanką, która mówi co myśli.
    Nie mam jakiegoś sprawdzonego sposobu na megawydajność, niestety. Ale myślę, że bardzo ważne jest to, o czym wspomniałaś – zaangażowanie. Wtedy wszystko robi się chętniej, szybciej i wydajniej. No i selekcjonowanie rzeczy ważnych i najważniejszych. To pomaga skupiać się na konkretnych zadaniach i wykonywać je sprawniej 🙂
    Ściskam 🙂

  3. W pełni się z Tobą zgadzam – bloger to człowiek orkiestra 🙂 ale raczej nie chciałabym, żeby ktoś za mnie pisał teksty na bloga, szczerze to nawet nie wiedziałam, że takie zjawisko istnieje 😛 Moją pracę na blogu zdecydowanie usprawnia kilka zaplanowanych tematów do przodu, mam możliwość wyboru, co wstawię dzisiaj a co za kilka dni. Tylko bez przesady 😛 chodzi o 2-3 posty naprzód. Lubię Cię czytać – pisz, nie przepraszaj 😛 Pozdrawiam!

  4. Najważniejsze jest to, że podtrzymujesz blogerów na duchu. Prowadzę bloga rok i teraz widzę jak ta pasja wciąga. Jednak cały czas trzeba się starać rozwijać. Twój blog mnie inspiruje i dodaje fajnej energii:) Dzięki, Pozdrawiam.

  5. Bardzo fajny tekst. Masz racje czasami również siądę na chwilę i zanim zacznę cokolwiek robić już mija godzina. Jest tyle do przejrzenia, przeczytania. Gdy pracuje się na etacie plus ogarnięcie domu czasu zostaję niewiele. Można zarywać noce tylko długo się nie pociągnie. Najlepiej wyznaczyć ilość godzin spędzanych w internecie, tylko czy wtedy zrobimy wszystko? I jak tu zrobić by było dobrze :))

  6. Kiedyś na studiach pisałam bloga dla siebie jako formę pamiętnika. Potem zamknęłam to miejsce,a szkoda. To był mój rozwój, moje przeżycia, myśli, których już dziś nie odtworzę, więc może nie warto rezygnować z czegoś co kochamy, dlatego że nie starcza nam czasu? może nadejdzie ten czas:) lubię do Ciebie zaglądać, bo inspirujesz mnie:)

  7. Mnie też nie przeszkadza Twoje rozpisywanie się Beatko;) Ja je wręcz uwielbiam!) Prowadzenie bloga pochłania rzeczywiście dużo czasu, a chyba najwięcej czasu np.mnie zabiera przeglądanie innych blogów, pozostawianie komentarzy etc. Także najmniej czasu mam na tworzenie czegokolwiek… Do Ciebie zaglądam zawsze, jak tylko pojawi się coś nowego, chociaż nie zawsze pozostawiam komentarz (za co najmocniej Cię przepraszam), bo wynika to najczęściej z braku czasu… Pozdrawiam Cię Beatko bardzo gorąco

  8. I jak się z Tobą nie zgodzić? Wszystko świetnie ujęłaś: kochaj albo rzuć. Miłość dodaje skrzydeł, tylko szkoda, że doba nie jest dłuższą, tak żeby było więcej czasu na pielęgnację nie tylko bloga, ale i odwiedzanie, komentowanie innych 🙂 Pozdrawiam. Agnieszka.

  9. Zawsze jak do Ciebie trafiam obiecuję sobie przejrzeć dokładniej Twoje posty bo jest w nich mnóstwo informacji, których szukam bądź potrzebuję. I ciągle zapominam! Obiecuję poprawę i zostawianie komentarzy jako dowód 😉

  10. Zastanawiam się nad tymi statystykami. U mnie są kiepskie, natomiast mam spory przyrost, bo średnio 40% na miesiąc. Z czego ponad 35% czytelników do mnie wraca 🙂 Po czym można stwierdzić, że statystyki “ruszyły”? Tysiąc UU/m-c? 25 tys UU? 15 tys wejść?
    PS. I tak, znam opinię Kominka, żeby nie współpracować z blogerami mającymi poniżej 50 tys UU 😉

  11. Siadając do wpisu trzeba pisać – ja często szukając informacji zabłądzę gdzieś na stronach w internetach:) i przez to siedzę dłużej niż powinnam. To skupienie tylko na szukaniu informacji to klucz do sukcesu – bo przecież wpis (zakładając że pomysł już był i szkic w podpunktach tego co chcemy przekazać również) KAŻDEMU zajmuje tyle samo czasu!!! Każdy bloger tak samo wystukuje 3000 znaków na klawiaturze 🙂 Może niech się różnią kwadransem – ale nie więcej. A jednak jedni siedzą nad wpisem 3 godziny, a inni 3 dni:) Dobra organizacja to tylko połowa sukcesu – dyscyplina pisania i w ogóle przebywania w sieci to druga połowa. A to szwankuje u 90% ludzi (nie tylko blogerów) których znam 😉 A że blogowanie to etat, to wiadomo nie od dziś. Taka karma, cóż mam powiedzieć:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version