motywacja, VADEMECUM BLOGERA

Życie zaczyna się po 40.

Życie zaczyna się po 40

Kiedy przypada najlepszy wiek kobiety?

Najlepszy wiek jest wtedy, kiedy jesteś na niego gotowa…

Kiedy byłam młodą 30-letnią mamą, pewna pani, której doświadczenie życiowe bardzo sobie cenię powiedziała, że trzydziestka to najszczęśliwszy wiek dla kobiety.

Ale tak, jak w każdej zasadzie są wyjątki od reguły. Tak, w tym wypadku to ja jestem tym wyjątkiem.

Dwudziestka była dla mnie dekadą braku pewności siebie.

Szukałam siebie i gubiłam się, idąc po ścieżkach innych osób.

Trzydziestka była dla mnie dekadą ogromnego stresu.

Zabiegałam bezskutecznie o prawo pobytu we Francji (z prawem do pracy – czekałam na nie ponad 10 lat dorabiając sobie na boku korkami z matematyki – Boże, żeby tylko fiskus mnie nie dopadł po tym beztroskim wyznaniu, ale ja byłam wtedy człowiekiem z no man’s land, nieistniejącym na papierze imigrantem, który istnieje fizycznie i musi po prostu coś jeść).

A jednocześnie trzydziestka to była ta dekada, w której zmagałam się z bezpłodnością.

To był bardziej czas frustracji. Niby moje najlepsze lata. Chciałam jak najlepiej je wykorzystać.

Chciałam pogodzić wszystko: karierę i rodzicielstwo. Niemoc i frustracja.

Strach, że potem będzie za późno.

Trzydziestka – tak dużo chciałam i nie potrafiłam cieszyć się tym, co mam.

Do tego wydawało mi się, że wszystko czego pragnęłam, jakbym uderzała głową w mur niemożności.

Dopiero po tym życiowym sztormie… przyszla 40 -stka. Ta okazała się dekadą spokoju.

Dopiero po czterdziestce wrzuciłam na luz.

Czterdziestka nauczyła mnie dystansu, dystans – spokoju. A spokój wniósł w moje życie poczucie szczęścia.

Ja wcale niczego nie muszę: mieć wszystko (praca-kariera- hajs i fejm i jeszcze spelnienie w macierzynstwie, bo wspolczesny czlowiek nie chce wybierac, skoro moze miec wszystko – tylko to ma swoja cene) i majac z pozoru wszystko – marzyć o tym, by być gdzieś indziej i sobie od tego odpoczać: kariera – rodzicielstwo – dziecko – presja i perfekcja.

Czterdziestka – dopiero wtedy nauczyłam się odpuszczać.

Dzięki temu, ze nauczyłam się odpuszczać – nauczyłam się doceniać to, co jest warte docenienia.

Odpuszczanie nauczyło mnie patrzenia na pewne rzeczy z dystansem i dostrzegania tego, co naprawdę ważne.

Po czterdziestce urodziłam swoje najmłodsze dziecko.

Przedtem blokował mnie strach i frustracja, że będzie za późno.

Dopiero kiedy sobie odpuściłam …. choć nikt nie dawał mi już żadnej szansy – stało się – zaszłam w ciążę.

Tak, ten etap płodności w naszym życiu – wbrew temu, co myślimy wchodzac w niego – ten czas jest proporcjonalnie krótki do długości naszego życia – trwa gdzieś między 15 a 40 rokiem życia. Wtedy myślimy bardziej o tym, jak uniknąć nieplanowanej ciąży…

Dopiero z czasem..

Ja zaszłam w ciążę dopiero po czterdziestce. Kiedy nauczyłam się akceptacji.

Akceptacja, czy zauważyliście, że pewne rzeczy przychodzą, kiedy już się nie spodziewamy. Bo uwalniamy się od tej blokującej spiny. Bo może dopiero wtedy otwieramy szeroko oczy i dostrzegamy to, ile dobrych rzeczy spotyka nas na codzień.

Czterdziestka – zdałam sobie sprawę z uciekającego coraz szybciej czasu.

To nauczyło mnie doceniania wartości każdej z pozoru nieważnej chwili.

Zrozumialam, że nie dokupię sobie chwilę za żadne pieniądze. Po co chcieć ich więcej niż tak naprawdę potrzebuję. Gdy tylko to, co przeżyję jest moje.

Nie, wcale nie chcę jakiś tam odlotowych przeżyć (panicznie boję się latania, dlatego niewiele podróżuję). Za to coraz więcej podróżuję tak wewnętrznie. Za to jak bardzo ubogacające jest takie podróżowanie w głąb siebie. Bo to wtedy odnajdujemy to, co naprawdę jest dla nas ważne.

I tego zaczęłam doświadczać dopiero po 40 – stce…

Czterdziestka – Planuję wszystko na spokojniej.

Pragnę wszystkiego – nie, nie wszystkiego, pragnę mniej zachłannie.

Nie chcę wszystkiego na zaraz, na jutro.

Wiem, że czas mija nieubłagalnie, ale ja już się nie spieszę. Do czego? Rozkoszuję się chwilą, czego nie potrafiłam robić wcześniej.

Ja nawet nie wiem, czy jeszcze coś chcę “osiągnąć”. Ja chcę cieszyć się drogą.

Uświadomiłam sobie, że wcale nie chcę robić kariery: wyścig szczurów wcale nie jest moim pragnieniem.

Nie chcę zdobywać wszystkiego, bo nie dam rady. Bo to jest frustrujące i niszczące.

Patrzę na młodych, ambitnych ludzi – taka byłam – goniąca w piętkę donikąd, sfrustrowana…

Ambicja jest motorem. Ale czasami jest to motor napędzany frustracją.

Kariera – w tym sensie w jakim obserwuję ją tutaj we Francji (przepychanki i wykopki – Rewolucja Francuska w miniaturze – mój szwagier, który żyje tylko swoim życiem zawodowym co 2 lata zmienia pracę po kolejnym burn – oucie…)

To kłóci się z moją wewnętrzną definicją szczęścia…

Mogę żyć szczęśliwa mając mniej. To ile mam, wcale nie decyduje o tym, czy będę szczęśliwa.

Bo jestem takim spienionym kłębkiem nerwów, który rozkwita dopiero wtedy, kiedy nabiera zdrowego dystansu do pewnych spraw.

Zamiast tego szamotania się – wolę mieć mniej, żyć prościej, ale mieć ten wewnętrzny spokój i dystans. Które pozwoliły mi odnaleźć siebie.

Zrozumiałam, co naprawdę jest ważne dla mnie.

Zrozumiałam, kim jestem i kim nigdy nie będę.

Czego chcę naprawdę, a czego chciałam pozornie – ulegając presji stereotypu czy opiniom innych osób. To była ich droga – nie moja.

Czterdziestka – zrozumiałam, jak ważne są słowa, które powtarzam sobie codziennie.

One mają magiczną moc.

Czterdziestka – tak, to taki półmetek.

Ale to ma swoje dobre strony: zaczynamy uświadamiać sobie, że nasz czas jest ograniczony i zaczynamy cenić go sobie bardziej.

Docieramy do tego, co dla nas ważne, odstawiając na boczny tor to, co pobieżnie.

Ja wcale niczego nie muszę. Nie muszę robić wszystkiego, nie muszę wszystkimi się podobać. Znam swoją wartość.

Moje życie jest darem dla mnie. Powinnam z niego korzystać w sposób, jaki jest dla mnie najlepszy. Tak, jak to podopowiada mi moje serce.

Nie oglądać się na innych – iść swoją drogą.

Dopiero czterdziestka wniosła w moje życie spokój. Wniosła doświadczenie, które dodało mi pewności, przewartościowało i pomogło oddzielić to, co ważne od tego, co pobieżne.

Czterdziestka to czas życiowych obrachunków.

Na tym symbolicznym półmetku, życie wystawia nam rachunek: jeżeli dobrze obchodziliśmy się ze swoim ciałem, to dobrze teraz nam odpłaci za tę troskę. Jeżeli nie – trzeba będzie coś z tym zrobić i po prostu wziąć się za siebie….

Bo mamy jeszcze dość czasu, by nadrobić straty: te niedospane noce, łapane w pośpiechu i byle jak puste kalorieI i wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość…..Cokolwiek by to oznaczało.

Zaczynam rozumieć dlaczego niektórzy mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce.

Tak, bo nasze drugie życie zaczyna się wtedy, kiedy zrozumiemy, że życie mamy tylko jedno.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(9) Komentarzy

  1. Nie powiedziałabym, że masz ponad czterdzieści lat! Wyglądasz jak moja rówieśnica 🙂
    Ja jestem na początku tej magicznej trzydziestki i rzeczywiście, na ogół czuję się magicznie (nawet jeśli chwilowo mam nieco trudniejszy moment). Jestem młodą mamą, spędzam czas z ukochanymi ludźmi, bardzo lubię swoją pracę i w ogóle lubię swoje życie.
    Przyznam, że boję się upływu czasu. Nie mam doświadczenia w byciu dojrzałą kobietą, do tej pory byłam tylko młodsza 😉 Jednak widzę, że każda kolejna dekada mojego życia jest lepsza od poprzedniej. Może nie ma się czego bać? 🙂

  2. Twoja recenzja 30-latków jest najcelniejszą, jaką widziałem: “Nie potrafi się cieszyć tym, co ma”. Bravo! W tym tkwi cała prawda o tej dekadzie życia. Mamy identyczne podejście do 40-latków. Ja mam zwyczaj mawiać, że jestem w wieku, gdy nic nikomu nie muszę już udowadniać. Zwłaszcza sobie.

  3. Super, że doszłaś do takiego spokojnego momentu, kiedy nauczyłaś się podchodzić do wszystkiego z dystansem, czasem odpuścić i bardziej docenić 🙂 Chociaż te poprzednie były mniej spokojnie, to na pewno doprowadziły Cię do miejsca, w którym właśnie jesteś i też na pewno wiele Cie nauczyły 🙂

  4. Przede mną jeszcze kilkanaście lat zanim dobiję do czterdziestki. Jednak w dwudziestkę weszłam podobnie jak została opisana. Mam nadzieję, że kiedyś też nadejdzie i dla mnie czas spokoju.

  5. Sylwia z Młoda mama pisze says:

    Świetnie się czytalo. Mam nadzieje, ze i u mnie zagosci takie szczescie. Obecnie mam 25 lat i wlasnie jest pęd, jest brak akceptacji siebie.

  6. Tak jak przedmówczyni, w życiu bym nie wpadła na to, że jesteś po 40!
    Ale napisałaś bardzo mądry wpis. To wspaniałe, że potrafisz się publicznie przyznać do tego, że nie potrafiłaś się odnaleźć i byłaś niepewnie siebie. Mam nadzieję, że dzięki temu więcej dziewczyn oswoi się ze swoim zagubieniem w życiu. To przecież normalne!
    Pozdrawiam serdecznie i gratuluję zdrowego podejścia!

  7. Tak, czterdziestka zaczyna fajny okres w życiu. Natomiast pięćdziesiątka to dopiero luksus życia, nigdzie się nie spieszysz, wszystko co robisz sprawia Ci przyjemność. Już myślę, jak to będzie po 60-tce:-)

  8. Mądrę słowa! Uważam, że nie tylko w wieku 40 lat, ale i wcześniej każdy z nas powinien się na chwilę zatrzymać i pomyśleć, co w życiu jest najważniejsze.

  9. Świetny wpis, troszkę tak jakbym czytała sama o sobie. Chciałabym mieć tyle energii i pozytywnego nastawienia do życia ile Ty masz. Oby tak dalej! Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *