Paryż, VADEMECUM BLOGERA

Zręczny marketing w akcji, czyli jak Statua Wolności stała się twarzą Ameryki.

STATUA WOLNOSCI , statua wolnosci Paris paryż co warto zobaczyć

Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości: Statua Wolności, ta sama, która od 130 lat wita emigrantów przybijających do Nowego Jorku jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Ameryki.

Ale z kolei, czy wiecie, że zanim trafiła do Nowego Jorku została zaprojektowana przez francuskiego rzeźbiarza Augusta Bartholdiego. Następnie została obmyślona od strony technicznej i zrealizowana przez pana Eiffla (tego od wieży). Dopiero wtedy została podarowana Amerykanom (jako znak przyjaźni francusko-amerykańskiej) i w kawałkach przetransportowana na Nowego Jorku.

Kto, by pomyślał w owych czasach, że francuski podarunek zrobi taką zawrotną karierę?

A zawdzięcza to w dużej mierze zręcznie przeprowadzonemu wokół marketingowi.

Bo powstawnie Statuy Wolności poprzedziła cała seria zręcznie przemyślanych i jak na epokę nowatorskich działań marketingowych.

A ich pomysłodawcą był sam August Bartholdi. Który w ten sposób chciał potrafił nadać sporo rozgłosu swojemu dziełu. A zaczęło się to wszystko na długo przed zawitaniem Statuy Wolności do Ameryki.

  • Po pierwsze: August Bartholdi jeszcze przed przystąpieniem do realizacji swojego projektu, zamówił gigantyczne zdjęcie panoramiczne zatoki Nowojorskiej. Chodziło mu o znalezienie idealnego miejsca, w którym ostatecznie miało by stanąć jego dzieło. Tak, by idealnie wpisywało się w okoliczny pejzaż lub raczej by górowało nad nim, by już z daleka wyróżniało się z przysłowiowego tłumu.
  • Po drugie: August Bartholdi od samego początku zrozumiał, jak ważna jest komunikacja wokół powstającego projektu. Nawet jeżeli nie było w owych czasach (koniec lata 70-te XIX wieku) Instagramu czy innych mediów społecznościowych.
    Rzeźbiarz zleca profesjonalnym fotografom udokumentowanie prac nad realizacją Statuy Wolności.
  • Po trzecie: August Bartholdi dużą wagę przykłada do zdjęć, które dalej miały zostać wykorzystane do promocji projektu.

Tu należy się małe wyjaśnienie, bo August Bartholdi rozpoczął swoją karierę zawodową właśnie jako fotograf.

W 1856 roku wyjechał do Egiptu, by zrealizować tu serię zdjęć najważniejszych zabytków i portretów lokalnych mieszkańców.

Tu oczarowują go egipskie piramidy, gigiantyczne pozostałości po czasach faraonów. Jednocześnie z ogromnym zainteresowaniem przygląda się pracom nad budową Kanału Sueskiego.

Tak zrodzi się jego fascynacja gigantycznymi konstrukcjami opartymi na żelaznym szkielecie, kórej ukoronowaniem będzie właśnie nowojorska Statua Wolności.
Ale na tym nie kończy się pomysłowość Augusta Bartholdi. I wybiegające przed swoją epokę metody agresywnego, acz kreatywnego marketingu.

  • Po czwarte: W 1877 roku Bartholdi realizuje pomysłowy fotomontaż. Przykleja reprodukcję głowy swojej Statuy na głównej fasadzie Pałacu przy Polach Marsowych. Która będzie stanowić główne wejście światowej Wystawy Uniwersalnej przewidzianej na kolejny rok.

Oczywiście, te zabiegi same w sobie nie wystarczyły, by nowojorska Statua Wolności stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł sztuki na świecie.

Do tego w sporej mierze przyczynił się właśnie Hollywood.

Ale prawdopodobnie pomogło w tym odpowiednie (tzn odpowiednio przemyślane) jej umiejscowienie. Tak, by wracała we wspomnieniach emigrantów jako pierwsza rzecz, którą zapamiętali przybijając do nowej ziemii obiecanej.

Tylko, kto dzisiaj pamięta samego pomysłodawcę całego projektu, francuskiego rzeźbiarza Augusta Bartholdi?

Kto dzisiaj jeszcze kojarzy, że nowojorska Statua Wolności została opracowana i podarowana Amerykanom przez Francuzów?

Dzisiaj Statua Wolności nieodłącznie kojarzy się wszystkim z Ameryką i tylko z Ameryką.

A te kilka miniaturowych kopii nowojorskiej statuy, które możemy zobaczyć tu i ówdzie w Paryżu (np na Île aux Cygnes Wyspie Łabędziej), kojarzą się bardziej ze śladem Ameryki w stolicy Francji. A nie na odwrót.

Ironia historii?

A może po prostu amerykański marketing okazał się dużo skuteczniejszy od francuskiego? A Hollywood ma dzisiaj magiczny wpływ na naszą wyobraźnię niż sam Paryż i cała Francja.

I właściwie w tym wpisie miałam poprowadzić Was po amerykańskich śladach w Paryżu.

Ale tu należało się wyjaśnienie, że miniaturka nowojoskiej Statuy Wolności takim śladem nie jest. Choć w powszechnym przekonaniu właśnie: JEST.

To jakoś tak skłoniło mnie do rozważań o marketingu. Pomijając już końcowy wniosek, że amerykański marketing jest dużo potężniejszy i skuteczniejszy od francuskiego…

[Tweet “Wszystko rozbija się o … MARKETING.”]

To jak w ostatecznym rozrachunku odbieramy rzeczywistość. Jak postrzegamy, czy zapamiętujemy pewne fakty. To marketing w sporej mierze tworzy naszą wizję rzeczywistości. Czasami podświadomie podsyca w nas nasze wyobrażenia o tym, jak powinno wyglądać szczęśliwe życie, idealna kobieta (marketing wokół lalki Barbie, talia osy, nogi do szyi, jak tu nie popaść w anoreksję?)…

Marketing deformuje pewne fakty na korzyść tych, którzy potrafią przeciągnąć go na swoją stronę i wykorzystać lepiej od innych.

Bo o ile Statua Wolności w żaden już sposób nie kojarzy się nam z francuskim śladem w Paryżu, to np podparyski Disneyland jest ewidentnym śladem kultury amerykańskiej w stolicy Francji.

Disneyland Paris

 

paryż co warto zobaczyć #superfrance #seemyparis #paris #parisienne #parismonamour #parismaville #parisjetaime #topparisphoto #traveldeeper #travelgram #wonderfulplaces #disneylandparis #disneyland #disney #hellofrance #discoverearth #ourplanet #tv_living #livethelittlethings #lifeandthyme #lifeauthentic #streetphotography #streetphoto
Z mojego Instagramu

A w nim Main Street – prototyp amerykańskiej ulicy z epoki Wiktoriańskiej (lata 1890 – 1912). Nie przedstawia ona jakiegoś jednego konkretnego amerykańskiego miasteczka. Znajdziemy w niej elementy z różnych miast: New York, San Francisco, Atlantic City, Chicago…

Main Street to taka sobie typowa amerykańska ulica zainspirowana wspomnieniami samego Walta Disneya z czasów jego dzieciństwa w rodzinnym miasteczku Marceline w stanie Missouri.

W pewnym sensie jest świadectwem dogłębnym zmian, jakie miały miejsce w tamtym czasie w życiu Amerykanów. Elektryczność, telefon, samochód stanowiły jakże emocjonujący przeskok w XX wiek. A motywem przewodnim na Main Street w paryskim Disneylandzie jest ta przyjaźń francusko-amerykańska, której dowodem miała być tytułowa Statua Wolności. Tu ironia historii…

[Tweet “Kto ma marketing, ma władzę nad ludźmi…”]

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Jeżeli zaś interesuje Was temat Paryża i nauki francuskiego, serdecznie zapraszam na mojego paryskiego fanpaga i na bloga poświęconego temu miastu.

 

paryż co warto zobaczyć #parislove #unlimitedparis #parisjetaime #parismaville #parismonamour #streetphotography #slonce #slowlife #hello_france #ig_europa #mobilephotography #motivate
Z mojego Instagramu EMH Early Morning Hours in Disneyland Paris

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(4) Komentarze

  1. JaPanczyk says:

    Statuy Wolności, nie Statuły

  2. Znałam tę historię ze statuą, ale faktycznie mało kto sobie ją kojarzy z Francją.

  3. Prawdą jest, że tak wiele zależy od skutecznego marketingu. W dużej mierze marketingowcy odpowiedzialni są często za kreowanie wizji idealnego życia, którą to wizję przejmują potem konsumenci. Ciekawie było poczytać o tym, że właściwie nie jest to żadne nowe zjawisko, że występowało od dawna, chociaż z pewnością inne były metody i skala.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *