BLOGOWANIE, ORGANIZACJA CZASU

Zarządzanie czasem w blogowaniu. Jak ostatnio pracuję nad blogiem?

Zarządzanie czasem w blogowaniu

Zarządzanie czasem w blogowaniu

Bo blogowanie to studnia bez dna, w której można utopić nieskończenie wiele czasu. Można tu przepaść bez reszty i jeszcze nic z tego nie mieć. A można podejść do tego bardziej świadomie, metodycznie i skutecznie.

Sama mam ograniczony zasób czasu, który mogę poświęcić blogowaniu. Dom, dzieci (4 sztuki), praca na etacie, grupa na Facebooku i 3 blogi…. A życie tak szybko przemija. Coraz bardziej staram się myśleć strategicznie. Dlatego po pierwsze….

Jak Ostatnio Pracuję Nad Blogiem?

 

1. Ustalam cel.

Łatwiej jest podejmować lepsze decyzje krótkoterminowe, jeżeli ma się jasno wytyczone cele na dalszą przyszłość. Brian Tracy

Cel – w każdym projekcie, działaniu, czy czymkolwiek punktem wyjścia jest cel. Cel jest źródłem motywacji i siłą napędową na dalszą drogę: Po co piszę bloga? Jaki jest mój cel?

Przecież nie po to, by znaleźć się w Rankingu Kominka….  Problem w tym, że nigdy tak do końca nie ustaliłam tego, co jest tu moim celem. Zastanawiam się nad tym dopiero teraz.

I dopiero teraz dochodzę do tego, czego tak naprawdę chcę. Tak, chciałabym rozwinąć wokół bloga działalność. Ale dopiero teraz czuję, że ten cel siedział we mnie od samego początku. Co z tego, skoro nigdy go głośno, jasno i konkretnie, i choćby tylko przed samą sobą go – nie sprecyzowałam. Ten post w pewnym sesnie jest taką moją terapią….

Bo myśli prostują się kiedy przechodzą przez końcówki palców. Czyli 

[Tweet “Write it down. Make it happen. Zapisz, aby się spełniło.“]

 

Mistrzowie nie rodzą się w salach treningowych. Mistrzowie rodzą się z tego, co mają głęboko w sobie – z pragnień, marzeń, wizji. Muhammad Ali

Ale przede wszystkim: nie bój się swoich marzeń. Nasze marzenia (choćby i te najbardziej szalone) są najlepszą motywacją do konsekwentnego działania. O ile cele są naszą siłą napędową. To wszystko zaczyna się od marzenia. Choć dopiero marzenie z terminem realizacji staje się celem.

Kiedy mamy jasno sprecyzowany cel, łatwiej się nam zorganizować, łatwiej ustalić priorytety. A dzięki temu łatwiej mówić NIE wszystkiemu, co nie jest warte naszego czasu. Ostatnio to właśnie pod tym kątem filtruję swoje pomysły i plany.

Zarządzanie czasem w blogowaniu Czy rzeczywiście potrzebujemy więcej czasu? Czy też potrzebujemy więcej dyscypliny, by wykorzystać czas, który mamy? Kerry Johnson

2. Ustalam priorytety.

Człowiek staje się tym, o czym myśli przez cały dzień. Ralph Waldo

Priorytety – to są to moje kroki wiodące do celu…

Priorytetem jest dla mnie stworzenie własnego produktu. A przedtem rozbudowanie listy mailingowej, by uniezależnić się od coraz zmienniejszego i coraz bardziej humorzastego algorytmu Facebooka.

Niby takie jasne i takie proste. Ale dla mnie jest to trudne. Trudne, bo wymaga ode mnie to przeprogramowania podświadomości.

Zarządzanie czasem w blogowaniu

3. Przeprogramowuję swoją podświadomość.

Bo wciąż powstrzymuje mnie ten wewnętrzny głosik, który nieprzerwanie powtarza mi:

[Tweet “A czy ja znam się na tyle, by ludzie chcieli mi za to cokolwiek zapłacić?”]

My kobiety chyba ogólnie słyszymy go częściej.

Po co mi to? Przecież mam pracę na etacie? Wcale nie muszę zarabiać na blogu?

Zresztą nigdy dotychczas tego nie robiłam.

Po co mi to? Czy ja muszę? Wcale nie muszę. A jednak w pewnym sensie muszę….

Bo jeżeli dalej chcę się rozwijać w tym, co kocham… Jeżeli dalej chcę poświęcać temu coraz więcej czasu… To jednak muszę. Jak inaczej czas mam usprawiedliwić przed samą sobą i przed swoją rodziną czas, który poświęcam na blogowanie?

Dlatego muszę przełamać wewnętrzne opory . A  w tym celu muszę przeprogramować swoją podświadomość. No i wreszcie wyjść z bezpiecznej sfery komfortu.

[Tweet “Jedyny sposób na pokonanie obaw, to wykonanie rzeczy, które te obawy w nas wywołują. “]

A nie odkładanie ich na później.

4. Wychodzę ze swojej strefy komfortu.

Bo siedzenie, czy dreptanie w kółko w jakże przytulnej i kojąco bezpiecznej sferze komfortu, daleko nas nie zaprowadzi. To dreptanie w miejscu. Może i  bezpieczne, ale mało produktywne.

Jeżeli chcę rozwijać się w tym, co kocham, muszę stawiać sobie coraz to nowe wyzwania: Zaczęłam nagrywać podcasty, wysłałam swój pierwszy newsletter, opracowuję pierwsze e-booki (jeden o blogowaniu, drugi o zdrowej kuchni), no i uczę się SEO (a tu bardzo intensywnie poprawiam pod tym kątem starsze wpisy – i w końcu statystyki idą mi w górę. Alleluja).

[Tweet “Stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej. Ale tylko odrobinę wyżej.“]

Po to, by wychodzić na przeciw coraz to nowym doświadczeniom. Ale też by już na starcie (przy rozgrzewce) nie podłamać sobie motywacji.

Zarządzanie czasem w blogowaniu

5. Uczę się nowych rzeczy.

Bo to nieodzowny warunek rozwoju. Bez ciągłego wzrostu, jest ustawiczne cofanie się.
Jak to fajnie powiedział Brian Tracy

Główną przyczyną zwlekania jest poczucie braku kwalifikacji, braku wiary w siebie lub brak wiedzy potrzebnej do wykonania tego zadania.

Tu najtrudniejszy jest pierwszy krok.

Bo nigdy zobaczysz całej drogi. A jeżeli zobaczysz, to może tylko przerazisz się i sparaliżuje Cię strach. A przecież nie o to tu chodzi. Dlatego…

6. Rozkładam pracę na mniejsze elementy.

Rozkładam drogę do przejścia na mniejsze odcinki.

Jak to by powiedział Brian Tracy: Jak zjeść tę żabę? Po kawałeczku…. Nawet się nie obejrzysz, a będzie zjedzona.

Dlaczego po kawałeczku? Bo każdy pomyślnie zakończony etap – to kolejny motywujący kop na dalszą drogę. I tak w kółko … ale konsekwentnie do celu.

Odnośnie moich planów. Najtrudniej jest mi zabrać się za działanie: usiąść i zacząć opracowywać e-booka. Zamiast tego niezmiennie pracuję nad wciąż nowymi wpisami na bloga (dobrze znana mi rutyna, czyli przytulna strefa komfortu) i już nie mam czasu ne nic innego.

Niestety, a może stety.

[Tweet “Inspiracja istnieje, ale musi zastać Cię przy pracy. Pablo Picasso”].

I tu zastanowiłam się dlaczego tak trudno mi do tego usiąść. Po pierwsze wymagałoby to ode mnie zmian w codziennej rutynie. Do której już od dawna przywykłam. Ot, piszę sobie kolejnego posta na bloga… Po drugie zniechęca mnie, czy może wręcz przeraża perspektywa przyszłych, jeszcze nie do końca poznanych trudności.

[Tweet “Bo wszystko jest trudne, zanim stanie się proste.“]

Bo teoretycznie stworzenie e-booka sprowadza się do napisania treści. Ale potem jeszcze te treści trzeba przerobić na pdf. A jeszcze podobno, żeby w ogóle wydać e-booka, najpierw trzeba go zarejestrować… A potem podpiąć pod zapisy na newsletter…

To z kolei (podobno) jest najskuteczniejszy sposób na rozwinięcie listy subskrybentów. Stworzenie i podarowanie darmowego produktu. Z kolei jak to zgodnie głoszą różni guru od blogowania: The Money is in the list. Pieniądze są w liście. Tak, Pieniądze poprzez dodatkowy ruch na wygenerowany dzięki newsletterowi na stronie i  bezpośredni dostęp do ludzi ze swojej grupy docelowej, bezpośredni dostęp do ich skrzynki mailowej np z oferami.

Takie proste. A jednak tyle kolejnych problemów technicznych do przejścia po drodze. I to nie tylko technicznych. Bo przecież jeszcze dochodzi kwestia przełamania czegoś w sobie, w swojej mentalności.

Ale każdy napotkany po drodze problem to OKAZJA.

To okazja do nauczenia się czegoś nowego, do dalszego rozwoju, do czerpania z owego rozwoju – satysfakcji.

Wszystkiego można się nauczyć. Jeżeli inni potrafili (a ile osób przede mną wydało swoje e-booki), to Ty też potrafisz. Jak to mawia Brian Tracy:

[Tweet ” Ty też potrafisz. Gdy tylko zdecydujesz się, że właśnie na tym Ci zależy.“]

I tu znowu przyda się powrót do priorytetów. Co jest moim priorytetem? Czego w związku z tym powinnam się nauczyć w pierwszej kolejności.

Brian Tracy pisze o podwyższaniu kwalifikacji w kluczowych obszarach działania.
W moim przypadku (bo jak pisałam Wam – ten post jest dla mnie czymś w rodzaju terapii: przełamującej moje wewnętrzne opory, taki prywatny COMING OUT):

Moje priorytety to:

  • opanowanie tajników Mailchimpa (newsletter),
  • ogarnięcie od strony technicznej i nie tylko – nagrywania podcastów,
  • wypróbowanie afiliacji, przetestowanie różnych programów partnerskich,
  • ale przedtem poprawienie katastrofalnego SEO na moich blogach.

7. Działam.

Nic nie zrobi się samo.

[Tweet “Człowiek jest sumą swoich uczynków, a nie przekonań. Josif Brodski“]

Wszyscy ludzie sukcesu mają jedną wspólną cechę: są ludźmi czynu.

Działam i nie daję zniechęcać się, że coś stale mi nie wychodzi. Choć już prawie zniechęciłam się i rzuciłam w diabły podcastowanie.

Rób to, co potrafisz, czym potrafisz, tam, gdzie właśnie jesteś. Theodore Roosevelt.

Działam, próbuję, testuję….

[Tweet “Jeśli przy drodze do sukcesu tylko siedzisz, to mogą cię wyłącznie rozjechać. Joseph O’Connor”]

Ale przede wszystkim działam stategicznie, czyli pracuję z listą. Co prawda robię to od niedawna. Ale to działa….

8. Pracuję z listą.

Czyli pracuję z listą zadań do wykonania na dany dzień.

Bo dzięki temu skupiam się na tym, co ważne. Bo my blogerzy niestety często dajemy się wywieść na manowce, skupiając się na niewłaściwych parametrach. Jak ktoś fajnie je nazwał: na miernikach blogerskiej próżności.

Np liczba unikalnych użytkowników, którzy weszli do nas z wyszukiwarek i nigdy już nie wrócą (o ile nie skłonimy ich do zapisania się na nasz newsletter). Liczba followersów na Facebooku, którzy i tak w większości nigdy nie zobaczą tego, co tam publikujemy. No chyba że podpłacimy Facebookowi. Ale czy o to nam tu chodzi?

Praca z listą jest wspaniałym antidotum na bezproduktywne gapienie się w niewłaściwe i niewiele znaczące statystyki, które i tak od tego nie przyrastają.

W momencie, kiedy mam ustalone cel i priorytety: opracowanie e-booka i rozwijanie listy mailingowej, mniej przejmuję się Facebookiem. Tylko na tyle, na ile służy powiększaniu listy.

Ale przede wszystkim dzięki spisywaniu listy zadań, koncentruję się nad tym, co mam do zrobienia. Robię to, zamiast bezproduktywnie gapić się w Facebooka. Przegapiając to, co naprawdę w danym momencie jest ważne i STRATEGICZNE.

Jak radzi Brian Tracy: przygotowując listę zadań do wykonania na kolejny dzień, możemy zwiększyć swoją produktywność o 25%. Tak, aż o 1/4.

Przetestowałam na sobie. Odkąd regularnie, najczęściej raz na tydzień przygotowuję sobie listę zadań do zrobienia, a potem jeszcze konsekwentnie je na niej odhaczam, robię, a raczej zakańczam dużo więcej ważnieszych spraw. Stąd może i mam dodatkowo to motywujące wrażenie, że robię więcej.

Ale to dobrze. Bo …. Co by nie mówić….

[Tweet “Zrobione jest lepsze od doskonałego.“]

Tracisz 100 % strzałów na bramkę, których nie wykonasz. Wayne Gretzky hokeista.

Oczywiście, żeby było zrobione, warto ustalić sobie DO KIEDY.

9. Ustalam ramy czasowe.

Bo dowolny projekt można realizować w nieskończoność. Albo wyznaczyć sobie jakiś konkretny termin. Nawet jeżeli ten termin będzie przesuwał się nam w czasie.

[Tweet “Cel to nic innego, jak marzenie z terminem realizacji. Joe L.Griffith”]

Chciałabym przygotować e-book do końca roku. Chciałabym przygotować swój pierwszy płatny produkt dla blogerów: e-book, albo kurs do kolejnych wakacji.

Ile czasu potrzeba Ci, by nauczyć się chińskiego?

To samo pytanie postawiono profesorowi na uniwersytecie, doktorantowi i zwykłemu studenciakowi.

Profesor mówi, że potrzeba mu będzie jakiś 30 lat. Doktorantowi wystarczy 10 lat. A student tylko pyta: A kiedy egzamin?

No i tym optymistycznym akcentem przechodzę do PODSUMOWANIA.

Zarządzanie czasem w blogowaniu

10. Podsumowanie.

Blogowanie przekonało mnie do prawdziwości 2 podstawowych prawd:

  • Wszystko przychodzi do tych, którzy potrafią czekać.

Co wcale nie znaczy, że czekają z założonymi rękoma. Ale wszystko przychodzi we właściwym czasie. Co wcale nie znaczy: od razu. Właściwi ludzie, właściwe pomysły, właściwe okazje pojawiają się na naszej drodze we właściwym momencie. Kiedy do tego dojrzeliśmy. Pewne rzeczy szybciej, inne później.

Nawet jeżeli na te ważne/może najważniejsze dla nas rzeczy musimy sobie zapracować POTEM (narzędnik od słowa pot), to przelewając ten pot z umiarem. Nie kosztem zdrowia.

W tym kontekście chciałabym podkreślić bardzo ważną dla mnie (z mojego prywatnego doświadczenia) rzecz:

  • Dodatkowa godzina snu w nocy potrafi istotnie wpłynąć na nasze życie.

Bo jeżeli myślicie, że dojdziecie gdziekolwiek szybciej, kosztem snu, to jestem pewna, że jesteście w błędzie. Bo ja sama ten błąd długo popełniałam. Ale teraz już jestem o niego mądrzejsza.

Powodzenia.

Pozdrawiam Was serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(23) Komentarze

  1. “wypróbowanie afiliacji, przetestowanie różnych programów partnerskich,” – pisaliśmy o afiliacji post i wrzuciliśmy w niego reflink. Zapisało się przez niego 5 osób i mimo ze pisaliśmy o tym, że można się do nas zgłaszać a my im pomożemy zarobić pierwsze pieniądze na afiliacji, to żadna z tych zapisanyc osób nie zgłosiła po naszą pomoc… Wyobraź sobie, że każda z tych 5 osób zarobiła CO NAJMIEJ 50 zł (wiemy to, bo wtedy polecenia są “zaakceptowanie”) w ciągu pierwszego miesiąca od dołączenia do sieci afiliacyjnej 🙂 Także polecamy! Pozdrowienia

    1. Super sprawa, ja poki co nie wiem jak sie do tego zabrac i odstawiam sobie te zabe na kolejne danie. Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. Polecamy zabrać się do tego najszybciej jak możesz. Jedna z osób, którym doradzaliśmy afiliację napisała do nas, że żałuje, że tego wcześniej nie zrobiła (wypróbowała afiliacji). Podobno co dwa miesiące ma wypłaty z systemu, który jej poleciliśmy 🙂 Gdbyś potrzebowała jakiejś pomocy odnośnie afiliacji – napisz do nas e-mail. W miarę wolnego czasu postaramy się pomóc 🙂 Miłego dnia życzymy

  2. Szesnasta Pestka Gratymena says:

    Bardzo ciekawy wpis; świetnie dobrane cytaty (bardzo podoba mi się ta anegdota z nauką chińskiego).

    1. Oj, ta anegdotka tak mi sie spodobala swego czasu (pamietam ja jeszcze z lat studenckich), ze do dzisiaj zachowalam ja w pamieci. Pozdrawiam serdecznie Beata

  3. A czekanie na efekty jest najtrudniejsze :). Nie chodzi nawet o czas, tylko o niepewność, która towarzyszy, gdy czekamy i nie wiemy czy efektów nie ma, bo nadal trzeba czekać czy po prostu coś źle robimy :D.

    1. Olga, to prawda, to dotyczy biernego czekania. Bo jak to fajnie powiedzial Albert Einstein: Jezeli caly czas robisz to samo, to nie dziw sie, ze za kazym razem dochodzisz do takich samych rezultatow. Ale pewne rzeczy, szczegolnie w blogowaniu po prostu wymagaja czasu. Pozdrawiam serdecznie Beata.

  4. Akurat potrzebowałam takiej treści, ponieważ zaczeły mnie pochłaniać rzeczy mniej związane z blogiem a bardzo czasochłonne… Cel przede wszystkim!

    Mam tylko pytanie co do listy mailingowej… podobno newsletter należy zgłosić do rejestracji GIODO, ze względu na ochronę danych.

    Nie wiem czy już to zrobiłaś lub masz w planie ale byłabym wdzięczna gdybyś podzieliła się swoim doświadczeniem w tym temacie… bo nie ukrywam dla mnie to jakoś groźnie brzmi…

    …ale tak jak pisałaś wszystko co nieznane wymaga od nas dodakowego wysiłku wyjścia z naszej ciepłej sterfy komfortu …lub czeprania informacji od osób, które już tego doświadczyły 😉

    Pozdrawiam

    1. Oj, poruszylas czuly temat. GIODO – ja do tego podchodze jak do jeza, czy do kolejnej zaby. Jak ja przelkne, to na pewno napisze o tym na blogu. Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. Nie taki diabeł straszny;) zgodnie z zasadą, że wszystko jest trudne zanim stanie się proste. A przy okazji, czemu chcesz akurat mailchimp? Próbowałam, ale mało intuicyjny mi się wydawał. Mam freshmaila, ale jeden autoresponder w darmowym planie trochę mnie w tej chwili już ogranicza, dlatego teraz równolegle testuję Mailerlite i jestem zachwycona. Chyba będę przenosić się do nich.

        1. Potwierdzam 🙂 MailerLite jest prosty a GIODO ogólnie rzecz biorąc proste do ogarnięcia.

  5. Bardzo inspirujący post 🙂
    Rzeczywiście czasem łatwo zejść z głównego toru skupiając się na rzeczach, które nie przynoszą żadnych efektów. Dlatego również planuję każdy dzień i staram się trzymać listy rzeczy do zrobienia. Czasem się udaje, czasem nie, ale efekty pracy widać o wiele szybciej.

    “Jedyny sposób na pokonanie obaw, to wykonanie rzeczy, które te obawy w nas wywołują.” – a tak często się od takich rzeczy ucieka..

    1. Tez mi sie tak wydaje, ze dzieki pracy z lista szybciej zauwazamy efekty naszej pracy, pewnie dlatego, ze wykonujemy jedno konkretne zadanie, ale do konca. Pozdrawiam serddecznie Beata

  6. Ja mam nieco inne zdanie w tym temacie. Skupienie się wyłącznie na celu np. w postaci wygenerowania 10000 uu w miesiąc może być zgubne i prowadzić do patologicznych zachowań. Lepiej skupić się na użytkowniku, ostatnio na blogu Marty Szyszko wspomniałem o tym. Swoje doświadczenia opieram nie tylko na przypadkach “innych” osób, z którymi się spotkałem, ale również na własnych – jako bloger i właściciel serwisu z ruchem prawie 600 tyś rocznie. Gdybym skupiał się tylko na cyferkach, możesz mi wierzyć lub nie – do niczego bym nie doszedł. To użytkownik – czytelnik w blogowaniu jest najważniejszy 🙂 Pozdrawiam!

    1. Mariusz, na pewno masz racje, cyferki w postaci samych wejsc z Google niewiele daja. Z drugiej strony ja mam katastrofalne SEO na moim blogu MODA NA BIO. Dopiero teraz, kiedy je poprawiam i zgarniam wiecej wejsc z Google, mam nadzieje, ze ktos z tych osob zostanie ze mna na dluzej np na newsletterze, FB…. Z kolei bez SEO nikt do mnie nie trafial i starsze wpisy lezaly na blogu w zupelnym zapomnieniu.

  7. Beata, zgadzam się z Tobą w 100%, że posiadanie jasno sprecyzowanego celu bardzo pomaga. Kiedy go nie miałam, to błądziłam z moim blogiem jak dziecko we mgle. W chwilach zwątpienia poddawałam się, bo nie miałam czegoś, co by mnie wtedy zmotywowało. Teraz kiedy jasno sprecyzowany cel tkwi w mojej głowie, to daje mi energie do dalszego działania, a w chwilach słabości podtrzymuje na duchu i daje kopa do tego, żebym dalej robiła swoje:). bardzo jestem ciekawa jaką działalność chciałabyś rozwinąć wokół swojego bloga.

    1. Aniu, oj wiesz tak marzy mi sie to, ale czy bede potrafila. Chcialabym stworzyc platny produkt dla blogerow. A z kolei na blogu MODA NA BIO chcialabym promowac zgodne z ta wizja produkty (afiliacja, a moze wlasny sklep?). A Ty – jaki masz cel zwiazany z Twoja Lifestylerka? Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. Beatko, moim największym marzeniem jest też sprzedaż produktu, którym byłby profesjonalny kurs dla osób, które chcą rozpocząć zdrowy styl życia. Jak na razie jestem w trakcie tworzenia materiałów:). Mam deadline na marzec, ale nie sprecyzowałam, którego roku;). Poza tym marzy mi się też zamknięta grupa blogowa związana z tym tematem. Jednak zanim ja stworzę, na wypróbuję coś w podobnym stylu na moim fan page. Zobaczę, czy będzie zainteresowanie i czy uda mi się pociągnać ten temat.

  8. 321startDIY says:

    Dzięki za ten post:) Napewno skorzystam z rady i dzisiaj się wyśpię – czuję, że tego mi potrzeba. Postawiłam swój pierwszy kroczek w blogowaniu ale nie umiem sobie jeszcze zorganizować czasu – jestem zupełnie pogubiona i czuję się dokładnie tak, jakbym się musiała uczyć chińskiego. Nie wiedziałam, że to będzie takie trudne. A może po prostu wszystko, co nieznane nas przeraża. Cieszę się, że do Ciebie trafiłam, bo widzę tu kopalnie wiedzy. Pozdrawiam!

    1. Wszystko jest trudne, zanim stanie sie proste. Powodzenia. Pozdrawiam serdecznie Beata

  9. Nawet jak człowiek zna te zasady to i warto przeczytać czasem i sobie ustawić to w głowie od nowa, bo się nawykami potrafi zacierać:). Dzięki! Czas zjeść dzisiejszą żabę… raporty;)

  10. Dicappo says:

    Kolejny ciekawy artykuł odnaleziony na tym blogu 🙂 Ja nie mam listy, ale w planach mam otworzenie fanpage’a na facebooku i pisanie częściej postów. Ciekawe tylko co mi z tego wyjdzie.

  11. Mój blog powstał niedawno i choć najważniejsza jest dla mnie treść i to, aby przekazać coś innym, to jednak nie chciałabym, żeby moje pisanie za każdym razem leciało w eter. Stąd takie rady jak Twoje, dotyczące promowania bloga i organizacji pracy, są dla mnie bezcenne. Większość porad czerpię właśnie od Ciebie i Kameralnej. Dziękuję za inspirację i wskazówki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Fatal error: Uncaught wfWAFStorageFileException: Unable to verify temporary file contents for atomic writing. in /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php:51 Stack trace: #0 /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php(658): wfWAFStorageFile::atomicFilePutContents('/home/beatared/...', '<?php exit('Acc...') #1 [internal function]: wfWAFStorageFile->saveConfig('livewaf') #2 {main} thrown in /home/beatared/public_html/vademecumblogera.pl/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php on line 51