BLOGOWANIE, VADEMECUM BLOGERA

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Jeżeli go wygracie, to nie ma wątpliwości. Było warto. W przeciwnym razie to złożone pytanie.

Bo popularny bloger, który nie potrafi zmobilizować swoich znajomych i czytelników do głosowania, traci coś ze swojej aury.

Ale z kolei mniej znany bloger, który wykorzysta wszystkie swoje kontakty  (te blogowe i pozablogowe) i wypłynie w wynikach głosowania, może w ten sposób zaistnieć w blogosferze.

To prestiżowy konkurs, śledzi go wielu blogerów. Oczywiście wszystkich szczególnie interestują te blogi, które na różnych etapach głosowania (bo to się cały czas zmienia) dostają się do ścisłej czołówki.

To trochę, jak z wynikami wyszukiwania, większość ludzi ogląda te, które wyskakują na pierwszych pozycjach (na pierwszych stronach, a szczególnie na pierwszej stronie).

Dlatego tak ważne jest, by dobrze wystartować.  Bo …

Jak maksymalnie wykorzystać udział w konkursie?

Dobrze wystartować.

I to jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, już wtedy zacząć mobilizować swoich znajomych.  Zmobilizować wszystkie swoje kontakty.

Jeżeli macie fajnych znajomych, to idealny moment, by ich zaangażować. Najlepiej na samym początku.

Znacie to wyrażenie: dawka uderzeniowa. Dużo lekarstwa (końska dawka) na samym początku choróbska, by wywrzeć jak najsilniejsze wrażenie.

Zanim inni się rozkręcą.., a Wasi znajomi już na Was zagłosują. Bo wtedy najłatwiej z małą liczbą głosów przebić się do ścisłej czołówki. 

I tu nie ma znaczenia, że dopiero zaczynacie pisać bloga. Zdobywacie swoje pierwsze 5 minut wirtualnej sławy. To wspaniała okazja, by zaistnieć.

Przyjrzyjmy się bezdusznym cyferkom. W ubiegłym roku do finałowej dzisiątki wchodziły blogi, które zdobyły po 300-400 głosów.

Jakby tak zmobilizować wszystkich znajomych, znajomych znajomych i ich znajomych … Rachunek jest prosty. Każdy w swoim kręgu ma kilka setek osób. Byle po konkursie nie okazało się, że nie mamy już znajomych i kontaktów. Albo, że te, z niewiadomych powodów już się do nas nie odzywają. To chyba największe ryzyko. I najpoważniejszy skutek uboczny.

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Bo to trochę szalony tydzień. Wchodzę na Facebooka, Insta (tylko na Twitterze tego nie widzę), a tam co rusz pojawiają się plansze w kolorze morskiej zieleni.

Punkt dla organizatorów. Dobrze to pomyśleli: morska zieleń uspokaja. Najlepsze antidotum na to, by nie za bardzo grać ludziom na nerwach.

Tak będzie do 1 marca. Potem ten tydzień pójdzie w zapomnienie.

Oby, bez nieprzewidzianych skutków ubocznych.

Przyznaję się, że mnie samą w ubiegłym roku poniósł ferwor walki. A do tego byłam w samym ogonie. Wrzucałam co 5 minut na Facebooka, beznadziejne prośby o głosy.

Rezultat: niepotrzebnie straciłam kilku obserwujących. Co dużo dla mnie znaczy. To  pozostawia niesmak i naukę na przyszłe lata. Proście, a będzie Wam dane. Tylko bez wychodzenia ludziom uszami.

Co prawda na pocieszenie miałam coś niesamowitego: zdobyłam 8 głosów.

Dla mnie to bardzo dużo. 8 osób, które poznałam właśnie dzięki blogowaniu. Mieszkam od lat na emigracji, więc w kraju nie mam już innych niż pozablogowe kontakty. 8 osób bezinteresownie wysłało sms-a, by wesprzeć to, co robię. Youpi.

Niemniej przypuszczam, że tutaj dużo łatwiej zmobilizować osoby, które znacie tak namacalnie, którym możecie spojrzeć prosto w oczy i poprosić o wsparcie.

Dlatego jeżeli np pracujecie w bezdusznej korporacji, (dla tych, co wiecznie narzekają) to ten moment w roku, by przekuć to w atut. I wiercić ludziom dziurę w brzuchu. Byle z umiarem, taktem i humorem. Bo drugi bloger zrozumie. Ale czy zrozumie nieblogujący? Mam wątpliwości.

W zeszłym roku zdecydowałam się na udział w konkursie z dwóch powodów. Nie robiąc sobie żadnych nadziei na wygraną. Mimo, że jestem niepoprawną romantyczką, jednak pozostaję realistką.

Słyszałam, że w ten sposób zdobywamy mocny link do bloga.

Mocny, bo prowadzący z wartościowej strony. Czy to mit czy prawda? Nie do końca wiem. Niemniej mój bloga Moda na Bio, jeszcze długo po konkursie (po wpisaniu jego nazwy do wyszukiwarki) wyskakiwał mi właśnie na stronie konkursowej.

Podobno udział w konkursie zwiększa ruch na blogu?

Szczerze powiedziawszy, akurat tego nie zaobserwowałam.

Przypuszczam, że najbardziej dotyczy to blogów, które w jakimś momencie przebiją się do czołówki i w ten sposób, wzbudzają … nieodpartą ciekawość.

Tu znowu wracam do pierwszego punktu, dobrze wystartujcie, zmobilizujcie już na samym początku wszystkich znajomych. Bo gra jest warta świeczki. Ja zawsze byłam w ogonie, więc żadnego dodatkowego ruchu z tytułu udziału w konkursie nie zaobserwowałam.

Natomiast przebicie się do finałowej dziesiątki i co lepsze wygranie konkursu w dowolnej kategorii, to dopiero jest coś.

Osoby, które dobrze wypadły w tym konkursie, siłą rzeczy znajdziecie na prestiżowej liście Kominka. Np zeszłoroczny zwycięzca w kategorii Pasje i twórczość: biegacz, propagator zdrowego stylu życia  i były grubas (tak sam o sobie mówi) Edwin Zasada, znalazł się w tegorocznej brązowej dziesiątce u Jasona Hunta. Nawet jeżeli na blogu udziela się tylko kilka (2 – 3) razy w miesiącu.

A zwycięzcy z poprzednich lat, są nam tak dobrze znani. Jak choćby Konrad Kruczkowski z bloga Halo Ziemia (z roku 2013), czy Michał Szafrański z bloga Jak oszczędzać pieniądze.

Dlatego na wyjściowe pytanie:

Czy warto brać udział w konkursie na Bloga Roku?

Odpowiem … Warto.

Póki będziecie traktować to jako dobrą zabawę, warto.

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Mnie w zeszłym roku zabiła Magda z blogu Moaa swoją prośbą o głosy. Do dziś jak na nią spojrzę, zwijam się ze śmiechu. Tu cytuję:

Mówicie, że wysyłacie sms-y na nr …., a ja od dwóch dni nie mogę wyjść z dwóch kulek. Myślałam, że zdobycie 150-200 głosów jest do zrobienia. W końcu mam dużą rodzinę i wielu fajnych znajomych.

Lojalnie ostrzegam, ten numer jest już nieaktualny. To dane z zeszłorocznego konkursu.

W tym roku podsyłam Wam to jako pomysł na fajną, nie irytującą, a raczej rozbrajającą notkę na FB. Jeżeli macie dość dystansu do samego siebie.

Magda, sorry, że po roku jeszcze to wyciągam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Ale dla mnie to była najlepsza, najbardziej pomysłowa promocja, jaką zobaczyłam.

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

No i jeszcze prosząca Luna, piesia Agnieszki z bloga Lifemanagerka (też namiary z zeszłego roku) – podbiła moje serce.

Póki będzieci podchodzić do udziału w konkursie z otwartym umysłem i chęcią odkrywania ciekawych blogów, warto.

Póki nie będziecie porównywać się do innych.

Bo ten czy tamten, ma mniejszego bloga, a w konkursie wymiata. Widać ma więcej znajomych w realu, albo więcej oddanych czytelników. Bo blog to nie tylko UU (unikalni użytkownicy), ale i społeczność, jaka tworzy się wokół.

Póki nie będziecie się żołądkować słysząc o tej, czy o tamtej aferze okołokonkursowej.

Bo pewnie i w tym roku można kupić głosy na Allegro, albo jacyś cwaniacy (chcą zrobić na tym biznes) oferują karty SIM do telefonu do wielokrotnego głosowania.

W przeciwnym razie weźcie na wstrzymanie i przeczytajcie co o konkursie Blog Roku pisał w 2014 roku Zombie Samuraj.

Żebrzecie o SMSy wśród swoich znajomych i czytelników po to, żeby wziąć udział w konkursie o niewielkim prestiżu, nie zwiększającym rozpoznawalności bloga, ale pozwalającym na nazywanie siebie najlepszym z niszowych blogerów, przynajmniej w ocenie jury złożonego z ludzi, którzy z blogami w większości nie mają nic wspólnego. Na pytanie „czy warto” odpowiedzcie sobie sami.

Najważniejsze: niezależnie od wybranej drogi i wyznawanej dewizy: Niepotrzebnie nie żołądkujcie się.

Za tydzień, 1 marca wszystko wróci do normy. Zniknie zewsząd ta morska zieleń. Zapomnimy o Blogu Roku na kolejny rok.

Kiedy to znowu ogarnie nas konkursowa gorączka, Bóg jeden wie, w jakim tym razem kolorze.

 

A ja jako niszowa blogerka, proszę Was o głosy i robię do tego bardzo słodkie oczka (kocie). TUTAJ

Czy warto brać udział w konkursie na Blog Roku?

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(16) Komentarzy

  1. patusiowa mama says:

    Ja mam po jednym wpisie dziennie jeśli chodzi o Blog Roku, i już mi się lampka zapala, że za dużo …ale jak widzę u innych kilka takich postów w ciągu jednego dnia …mi by się nie chciało głosować …ale cóż każdy ma swoją strategie.

  2. Jeśli Ci się chce wziąć udział, to czemu nie? 🙂 I daje to okazję do użycia swojej kreatywności, i zareklamowania się jak Moa czy Lifemanagerka, w sposób lekki, zabawny i nienachalny 🙂

  3. Tak to jest, czasem Ci ludzie w tym pędzie do głosów zapominają, że to uciążliwe, gdy 90% statusów na Fb to prośba o głosy. W tym roku zauważyłyśmy, że blogerzy biorą swoich odbiorców na litość i mówią, że mają im pomóc zrealizować marzenia 🙂

    1. To prawda, ale szczerze mam watpliwosci czy takie branie na litosc dziala, tymbardziej, ze zewszad wyskakuja takie prosby o wsparcie. To taki szalony tydzien. W przyszlym roku odpuszcze sobie udzial w nim i bede po prostu zewnetrznym obserwatorem. Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. My raczej już się nie skusimy, wyczekiwanie nas wykańcza 😉

  4. Szczerze mówiąc, to ja zaczynam być zniesmaczona. Jak widzę, że blogi, które mają polubienia w dziesiątkach tysięcy i podobno taką dzienną ilość odsłon, żalą się, że mają “dwie kulki” czyli chyba mnie niż 100 głosów, to to jest śmiech przez płacz. 🙁 Rozumiem blogi niszowe, nowe czy nawet takie jak nasze, czyli prowadzone przez osoby, które od lat nie mieszkają w kraju. Takie blogi muszą przypominać o konkursie i prosić o głosy. Ale tuzy? Nie wiem o kim to gorzej świadczy – o blogu, czy o jego (podobno) wiernych czytelnikach. 🙁 Dla mnie pierwszy etap to idealne pole do oszustw, bo jak się przebić skoro tak trudno jest zmobilizować czytelnika.
    Ja w tym roku odpuściłam, bo mi link na stronie konkursu nic nie dał. Nie rozgłaszałam w zeszłym roku, że zgłosiłam bloga. Liczyłam tylko na wartościowy link, ale moim zdaniem to nic nie dało. Ponieważ to nic nie szkodzi, 😉 to pewnie w tym roku też bym cichaczem blog zgłosiła 😉 niech sobie link będzie, ale choroba jakoś mnie zniechęciła do nawet minimalistycznych działań.
    Życzę wszystkim znajomym blogom jak największej ilości głosów. I niech jednak to będzie okazja do zwiększenia oglądalności danego bloga. Dobrze by było gdyby konkurs pozostawiał po sobie tylko te pozytywne wrażenia. To ma być święto dla blogerów, a chyba dopiero gala finałowa staje się ku temu okazją. Trochę szkoda, że wcześniej górę biorą oszczerstwa i podchody. 🙁

    1. Iza, wiesz, ja to juz chyba w ogole mam przesyt tym konkursem, i od tej morskiej zieleni wszedzie na Fb i nie tylko, dostaje morskiej choroby. W przyszlym roku sobie odpuszcze udzial w konkursie i bede tylko obserwatorem, to chyba przyjemniejsza strona. Pozdrawiam serdecznie Beata

      1. Link pewnie nie zawadzi, ale ten etap konkursu nie jest najfajniejszy. Z drugiej strony, w jakiś sposób trzeba wyselekcjonować blogi i chyba nic lepszego jak sprawdzenie zaangażowania czytelników, nie da się na tą chwilę wymyślić. Cienie i uroki konkursów. :/

  5. Ja mam plan na przyszły rok, aby wykończyć konkurencję, zostawić w spokoju znajomych i czytelników, a jednocześnie aby portfel nie był pusty, a mianowicie każdego tygodnia kupuję dwie karty SIM:>
    To po pierwsze.
    Po drugie zrobię baner, że każdy kto wyśle na mnie smsa dostanie zwrot kosztów.
    Po trzecie każdy kto zagłosuje na mojego bloga to trafi na moją podstronę sławy (zaszczyt jak cholera, nie?:))
    Ale to wszystko w przyszłym roku;)
    A poważnie to idea zupełnie mi się nie podoba, ale puchar za wygraną wziąłbym bez mrugnięcia okiem;) Taki to ze mnie Hipokryt;)

    1. Kamil, dobre, ale sie usmialam. Pozdrawiam serdecznie Beata

  6. W związku z tym, że ten tydzień miałam baaardzo napięty nie wiedziałam, że Blog Roku już teraz jest 🙂 Dowiedziałam się dzisiaj 😛 Haha… Jak zawsze na czasie 🙂 Czy warto brać w nim udział? Wydaje mi się, ze to zależy od tego jak do tego ktoś podchodzi. Bo takie konkursy to powinna być zabawa i chęć dotarcia do większej ilości odbiorców, a nie jakaś zacięta walka i nieraz żałosne próby zdobycia głosów 🙂
    Beatko, Tobie życzę powodzenia, bo Twój blog jest naprawdę super 🙂

  7. Mam taką naturę, że nie biorę udziału w konkursach, w których nie mam szans. Dlatego może kiedyś, gdy będę miała grube tysiące lajków. 🙂

  8. Ja w ogóle ogarnęłam, że taki konkurs istnieje jak wszyscy zaczęli na Facebook’u wrzucać informacje z prośbą o głosy. 😀

  9. Bardzo fajny, wyważony post, a najbardziej dał mi do myślenia cytat Zombie Samuraja… Jest w tym wiele prawdy, a dodatkowo niewiarygodne akcje dziejące się wokół ego konkursu jeszcze mocniej nadszarpują jego “prestiż”. Jeśli chodzi o wzmożony ruch dzięki udziałowi w konkursie, a nawet jakikolwiek choćby minimalnie większy ruch, ja też go nie zauważyłam, choć od kilku dni mam trzy kropy i niezmiennie roszaduję na 5 stronie (pewnie to już za daleko, żeby ktoś tam w ogóle zaglądał)…

  10. Dla mnie to był bardzo denerwujący tydzień. Z powodu żebrania o głosy (i to codziennie!) przestałam obserwować kilka blogerek. Nawet z niektórych grup facebook’owych poodchodziłam, no bo ile można?!

  11. Brałem udział w zeszłym roku. Pozytywy, to mobilizacja wielu znajomych, czasami znajomych, z którymi nie miałem kontaktu od kilku lat lub znałem słabo. Bardzo wiele głosów poparcia od tych ludzi. I moje przełamanie, aby wyjść z prośbą (niełatwe dla introwertyka). Minusy to niejasne zasady przydziału do kategorii, jurorzy, którzy nie znają się na blogach i prawdziwa zmora – kupowanie sms-ów. Przez jakiś czas utrzymywałem się w pierwszej dziesiątce, a potem bezradnie obserwowałem, jak blogi bez komentarzy, bez poparcia na FB mijają mnie niczym Pendolino InterRegio. Przez noc rosło im poparcie o 100, 150 głosów. I kończyło się tak, że w 10 były 2, maksymalnie trzy blogi wartościowe, i 7-8 handlarzy głosami. Ostatecznie wygrywały te wartościowe, ale ogromny niesmak pozostał…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *