Czyli moje radosne podsumowanie tygodnia i kilka dobrych linków.

Muszę Wam coś wyznać: wcale nie jestem wyśmienitą kucharką. Dlaczego więc porywam się z motyką na słońce, czyli na pisanie bloga kulinarnego? Lubię gotować. Ale od zawsze miałam w sobie głęboko zakorzenione poczucie, że nie umiem tego robić. Ale skoro to lubię. Postanowiłam je wykorzenić i robić to z podwójną przyjemnością i bez kompleksów. Wykorzystując pozytywną energię jaką daje mi blogowanie.

« Róbcie to, co sprawia Wam przyjemność. Cieszcie się życiem. Przeżywajcie je z pasją. Pamiętajcie, że życie w poczuciu szczęścia, życie, w którym widzimy sens jest drogą która naturalnie prowadzi    do zdrowia ». Hiromi Shinya japoński lekarz
 
I to jest ważniejsze od skrupulatnie przestrzeganej diety. Dla zdrowia.

Blogowanie, szukanie pomysłu na kolejny wpis, podglądanie jak to robią inni stymuluje moją kreatywność i energią życiową. Dlatego z takim zapałem się w to bawię. Mimo, że zdarzają mi się krytyki i krytycy. Nie wszystkie moje kuchenne rękoczyny dało się zjeść. Ale tych, których nie dało się zjeść, nie publikuję u siebie na blogu. 

Nie dam po sobie jechać (krytykantom). Nie jestem autostradą.

Pokasowałam negatywne komentarze pod moimi przepisami. Nie mają tu racji bytu. Tylko niepotrzebnie popsują apetyt, komuś, kto się tam zaplącze. Ale to nie była moja pierwsza reakcja. Złapałam się na tym, że w pierwszym odruchu chciałam przepraszać autora komentarza, że … żyję.

Przepraszam, że żyję? Dlaczego?

My kobiety, zbyt często niewystarczająco w siebie wierzymy. A przecież możemy, chcemy i potrafimy. Ale podwyżki, awanse, ciekawe stanowiska przechodzą nam przed nosem.

Dzięki Pani Swojego Czasu trafiłam na bloga Pauliny Basty i tekst Kobieto ogarnij swoje mocne strony.

Babeczka zajmuje się rekrutacją w korpo. Podała bardzo wymowny przykład. Otóż w ogłoszeniu o pracę wystarczy przed nazwą stanowiska umieścić słowo « najlepszy » (np najlepszy specjalista od marketingu), by większość kobiet o odpowiednich kompetencjach zrezygnowała z ubiegania się o nie. Panowie nie mają tego typu oporów. Niewiarygodne, ale prawdziwe.
 
Odniosłam to do mojej postawy wobec krytyki.

Jeżeli zacznę za wszystko przepraszać, to nigdy nie pójdę naprzód. 

Blog to nie książka, którą przed opublikowaniem przeglądają stada wydawców i korektorów. A i tak zdarzają się literówki. Nie każdy wpis się uda. Ja przez mój przedostatni wpis o wygłupianiu się w konkursie na Bloga Roku (a po prostu nabijałam się z samej siebie), straciłam kilku obserwatorów. Każdemu zdarza się gorszy dzień, czy głupszy pomysł. Ale ja jestem zwolennikiem tego, by próbować. Według myśli, którą znalazłam na Facebooku: 

« Głupie nie są rzeczy, które wymyślasz. Głupie jest to jeśli ich nie realizujesz ».

Choć czasami żałuję, że zaangażowałam się w pisanie dwóch blogów, a teraz nie mogę wybrać z którego zrezygnować.
 
If at first you don’t succeed, you are normal.  

Też znalezione na fejscie. Jeżeli z początku coś Ci się nie udaje, to jesteś normalny.

Dziewczyny czemu nie wierzycie w siebie?

Sama nie wierzę. Już prawie zaczęłam przepraszać pana krytykanta, że na moim blogu są niedoróbki (bo są), że szablon nie jest idealny (bo póki co nie mogę pozwolić sobie na płatny). Ale ja włożyłam na prawdę dużo serca, wysiłku i czasu w rozwój bloga. 

Tak, że nie zamierzam przepraszać, tylko iść naprzód.

Nie mówię, że nie należy słuchać krytycznych uwag. Bo czasami na prawdę warto. Podejść do nich z odrobiną zimnej krwi. Zastanowić się, co w nich jest uzasadnione. I wykorzystać to konstruktywnie. Ale nie dać się zbić z kursu. Nie dać sobie podciąć skrzydła. Nie dać sobie wmówić, że jesteśmy gorsze. Bo nie jesteśmy.

Nie byłabym sobą, gdyby nie było cytatu.

“Bez wiary potykamy się o źdźbło, z wiarą przenosimy góry”.

 “Nie ma takiej rzeczy, jak porażka. Tylko uczenie się”. Tony Ribbins.

Tak potraktowałam swój udział w konkursie na Bloga Roku. Nie miałam absolutnie żadnych szans. A jednak znalazło się kilka wspaniałomyślnych osób, które zagłosowało na mnie. Choć od tylu lat mieszkam za granicą i przed « erą blogowania » miałam bardzo mało znajomych w kraju. Dziękuję. Szczerze i z serca.

Nie ja jedna dwoiłam się i troiłam, by Was rozbawić i pozyskać dodatkowe głosy. Polecam kreatywne i zabawne kampanie Agnieszki (Lifemanagerka – z psem) i Magdy (Moaa), za które trzymam kciuki i które wraz z Kasią z Simplicite są moimi typami do tej nagrody.

Magda, czyli Moaa

 

Agnieszka, czyli Lifemanagerka.
Ja: No i zaczęła się walka o głosy. Potrzebuję Waszego wsparcia.

 

No i porcja motywujących linków

  • Jak wygrałam, choc przegrałam: Wygrzebałam stary wpis Karoliny, ale na czasie, w którym pisała o tym wszystkim, co musiała przeżyć (jaką nagonkę na siebie przeżyła) albo raczej jaką nagonkę jej zgotowali przeciwnicy polityczni w wyborach. Dziewczyna ma charakter i nerwy ze stali. Na prawdę podziwiam Cię Karolino.
  • Gaja i jej na prawdę cudownie pozytywny blog. Nie wiem, który tekst wybrać. Wszystkie mi się podobają. Cały blog jest cudowanie pozytywną Plantacją pozytywnych myśli.
  • Make life tasty Jak ruszyć z miejsca i przestać zaniżać własne możliwości
  • Fajny blog dla freelancerek Archoris i wpis Kompetencje w pracy freelancera, których nie wolno ci olać.
  • 10 pomysłów na stworzenie czegoś wielkiego. 
  • U Karoliny zdrowe zamienniki fast-foodów. 

Moje kuchenne rekoczyny

Dlaczego warto jeść pomidory. Przepis na faszerowane pomidory. 

Keks z warzywami-przepis. 

Soczewica. Prosta zupa z soczewicy. 

Prosta zupa z cukinii. 

Do wyzwania dziewiarskiego u Maknety komplet: szal, czapka, mitenki w kolorze fioletowym:

Jeżeli pomogłam, zaciekawiłam lub rozbawiłam proszę polub mnie na FB:

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

19 komentarzy

  1. Jesteś wspaniałą kobietą, matką i żoną, powinnaś być dumna z siebie, ja bardzo Cie podziwiam za to jak dajesz radę ogarnąć to wszystko, blog pochłania sporo czasu, w Twoim przypadku dużo więcej niż u większości, trzymam kciuki… pozdrawiam :)))

  2. Bardzo dziękuję za wyróżnienie – to miła niespodzianka :-)) I dobrze, że kasujesz krytyków. Bo co innego dyskusja typu: a-ha, ty mówisz tak, a ja mam inny pomysł. Ale jeśli ktoś pisze tylko po to, żeby wytykać jakieś bzdety, a już nie trawię po prostu tych uwag odnośnie szablonów (ładny czy nie???). Do licha, to są nasze blogi, jakim prawem, ktoś chce nam urządzać? Ja lubię papuzie kolory i póki co przy nich zostanę, chociaż dookoła króluje profesjonalnie wyglądająca biel. A jeśli tematyka komuś nie pasuje, to niech nie czyta. Ja tak robię, nie mój temat – nie czytam i nie zawracam autorowi tyłka. Pozdrawiam!

  3. A ja tam lubię Twoje przepisy kulinarne. Nikt nie rodzi się super kucharzem, owszem są tacy co maja do tego większy talent, są i tacy co mniejszy. Ja też nie uważam się za specjalistę w tej dziedzinie, ale postanowiłam się uczyć na błędach i próbować, bo po prostu lubię gotować.
    W tym braku wiary w siebie coś jest. A za swoje pomysły, czy nawet jakieś niedoskonałości (o ile gdzieś są) na blogu nie przepraszaj, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi i nic nie robimy idealnie, a jak się komuś nie podoba, droga wolna – niech nie wraca.

  4. Ech, poruszyłaś bardzo ważny, a zarazem trudny temat. Ja jestem pełna sprzeczności, bo niby wierzę w siebie, a często niestety nie daję sobie prawa by się sprawdzić.
    Zdjęcia jedzonka coraz lepsze, mniam.
    Komplecik szydełkowy śliczny.
    Powodzenia w konkursie. Trzymam za ciebie kciuki.

  5. Ja chętnie na Ciebie zagłosuję, ponieważ Twój blog jest nieskończonym źródłem wiedzy i inspiracją. Jak już się tak naczytam to jestem pełna zapału ;D
    A co do tematu tak mi się skojarzyło “When I get sad I just stop being sad and be awesome instead! True Stroy.” I to jest bardzo dobra filozofia 😉

  6. Gotowanie, pieczenie, to również moja pasja! Mam zaś taki problem, że to co ugotuje zazwyczaj mi nie smakuje (choć inni zazwyczaj się zachwycają) i w ogóle po gotowaniu zupełnie odchodzi ochota na przygotowany posiłek. Sprawia mi radość i satysfakcję, to że mogę narzeczonemu dogodzić, mamę wyręczyć.Lubię kombinować i co chwilę szukam pomysłów na kulinarnych blogach -są one bardzo potrzebne! Nie rozumiem ludzi, którzy pozostawiają negatywne komentarze, pod Twoimi kulinarnymi postami. Chyba poprzez swoje niezadowolenie z życia, chcą odebrać komuś pasję i zabawę w próbowanie 🙂 Smacznego!

  7. Miałam kiedyś takie poczucie, że aby być “ekspertem”, doradzać innym, pokazywać to, co się robi, trzeba mieć siedem fakultetów, kilka staży zagranicznych, dobre znajomości i jeszcze nie wiadomo co… że nie wolno popełniać błędów, a to co robimy ma być bez skazy, wtedy dopiero można wychylić głowę i np. założyć bloga, czy firmę. Dziś tak nie uważam:), na szczęście! Inaczej nigdy nie ruszyłabym z niczym. Uwierzmy w siebie i nie bójmy się popełniać błędów;) I odcinajmy się od złych emocji!:) Pozdrawiam!

  8. Beatko,

    Moim zdaniem osoby, które krytykują nie mają swoich blogów, albo mają jakieś kiepskie i robią to z zazdrości, ponieważ jak ktoś ma fajnego bloga, to wie ile się trzeba namęczyć, żeby to całe blogowanie okiełznać, ile godzin poświęcić na ulepszanie swojego bloga i pisanie ciekawych osób. Jak mam jakieś negatywne uwagi od kogoś, to w ogóle nie wdaję się w dyskusję, ani w żadne tłumaczenia tylko wyrzucam taki komentarz i już. Mój blog, ja na nim rządzę i ma być tak jak ja chcę;). A co do Twojego, to jestem pełna podziwu jak poprzerabiałaś swój szablon i jestem pod wrażeniem, że tak rozgryzasz te wszystkie funkcje. Ja na razie utknęłam sfrustrowana nad moim menu. Nie wiem jak dodać opcje rozwijania na blogerze i zaczęłam rozmyślać nad przerzuceniem się na wordpress.org, ale trochę przerażają mnie te własne serwery i hostingi. Jestem ciekawa Twojej opinii na ten temat.

    Pozdrawiam serdecznie

    Ania

  9. Przez krytykantów jesteś zbyt krytyczna wobec siebie. Nie rozumiem dlaczego uważasz udział w konkursie na Blog Roku jakimś złym pomysłem? Powinnaś być bezczelnie szczęśliwa i tym szczęściem emanować. Uwierz mi to najbardziej wszystkich wkurza 🙂 żeby nie powiedzieć mocniej wkur….. 😀

    1. Monika, to pisalam rok temu z lekkim przymruzeniem oka. Fakt, ze w takim konkursie trzeba uwazac na samego siebie, bo jak czlowieka poniosa emocje i zacznie zbyt mocno namawiac swoich czytelnikow na glosowanie na niego (w pewnym momencie mnie takie emocje poniosly i potracilam troche obserwujacych na FB). Teraz bede o to madrzejsza. Choc tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Pozdrawiam serdecznie Beata

  10. Ja również uważam, że twój blog jest jednym z fajniejszych blogów o blogowaniu. Chociaż nie jestem fanką koronek, to znajduję tu wiele ciekawych informacji. Podoba mi się jak piszesz. Lubię twoje spojrzenie na świat, mam wrażenie z dystansem. No i rady, które dajesz są konkretne. Ja również uważam, że kandydowanie do blogu roku jest jak najbardziej na miejscu. Co więcej, ja bym cię widziała z jakimś kursem platnym na stronie. Uważam, że masz wiedzę, za którą mogłabyś pobierać opłaty. Tworzyć zamkniętą grupę wspierających się osób. Rozpedzilam się? Chyba nie! 😉

    1. Kasiu, dziekuje slicznie, ten wpis pisalam rok temu i zorientowalam sie, ze w takim konkursie latwo dac sie poniesc emocjom i zbyt nachalnie prosic o glosy. Dziekuje Ci serdecznie za bardzo mile slowa i pozdrawiam Beata

  11. Ja praktycznie odkąd pamietam wyznaję zasadę, że rzeczy, które mnie nie cieszą nie mają sensu. I póki co ta zasada się sprawdza, może nie zawsze tak bardzo dosłownie, ale przynajmniej dzięki temu łatwiej jest mi zweryfikować swoje życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version