W zeszłą Gwiazdkę mój Pusiaczek był na takim rozkosznym etapie rozwoju, że oczami wyobraźni (nadopiekuńczej mamy) widziałam, jak przewraca na siebie świątecznie wystrojoną choinkę. Z całym (tłukącym się) dobrodziejstwem inwentarza: bombkami, lampkami i Bóg jeden wie czym jeszcze. To wszystko próbując nasycić, nienasyconą w tym wieku, ciekawość świata. Wymyśliłam sobie, że salomonowym rozwiązaniem byłyby nietłukące …
