Jakiś wewnętrzny głos kazał mu zatrzymać się właśnie w tym mieście, w tej knajpie. 3 ulice na krzyż, pogoda pod psem. Przynajmniej coś zje i przeczeka aż ulewa przycichnie – pomyślał sobie. Wszedł do przestronnej knajpy. Ogarnął wzrokiem salę, pogrążoną w ponurym półmroku. Wybrał stolik w rogu, z którego miał dobry widok na wszystko, co …
