Kiedyś, by wypłynąć na szersze wody, artyści produkowali się w podrzędnych kafejkach. Licząc na legendarny łut szczęścia w postaci przypadkowo przechodzącego tamtędy właściwego człowieka. Takiego, który w nich uwierzy i zaproponuje bajkowy kontrakt. Dzisiaj wystarczy komputer, kamera, dyktafon, aparat fotograficzny, odrobina talentu, przebojowości, pomysł na siebie i social media. Czyli po prostu internet. [Tweet “Może …
