A może raczej szczęście jest sprzymierzeńcem ludzi wytrwałych. Bo co rusz po drodze napotykamy jakieś schody. I albo bezczynnie czekamy, aż podjedzie winda. I zdajemy się na nią. Albo powoli, mozolnie i wytrwale wspinamy się pod schodach. Co może okazać się wspaniałą przygodą. A przynajmniej, gdy dochodzimy tam gdzie mieliśmy dojść, mamy z tego powodu sporo satysfakcji. Bo po prostu żeby w ogóle żyć pełnią życia trzeba wspiąć się na niejedne schody. Dlatego miałam zacząć ten wpis inaczej:

Powiedz mi na którym mieszkasz piętrze, a powiem Ci kim jesteś.

No dobra, może nie kim jesteś, ale jakie są Twoje szanse na to, by być w formie. Naukowcy czasami wymyślają bardzo zaskakujące i z pozoru bezsensowne badania. Ale ich wyniki mogą jeszcze bardziej zaskoczyć i dać do myślenia. Tak np jakiś czas temu słyszałam w telewizji o badaniu, w którym pytano uczestników, na którym mieszkają piętrze. A jednocześnie testowano ich kondycję fizyczną. Co ma piernik do wiatraka? A jednak ma. Okazało się statystycznie, że najsprawniejsze były osoby mieszkające na 2 lub 3 piętrze. Totalny absurd. Tylko z pozoru. Bo jak to głębiej przeanalizować to ma to swój ukryty sens.

I tu zaczynają się schody. Tyle że jeżeli mieszkamy na czwartym piętrze lub wyżej to z czystym sercem je sobie odpuszczamy. Wybieramy windę. Bo tak wygodniej, szybciej, praktyczniej. W końcu po co ją wymyślono? Komu by się chciało pedałować na piechotę na 11 piętro. Wariat czy masochista? Jedno i drugie w naszym kraju jest mało poprawne politycznie.

Ale już te schody prowadzące na 2-3 piętro chętniej przemierzamy na piechotę. Bo albo siła wyższa – brak windy. Albo szkoda nam czekać aż zjedzie. Na piechotę będzie szybciej.

I tak kilka razy dziennie, kilkanaście razy w tygodniu, kilka tysięcy razy w roku. Rachunek jest prosty. Bomba dla zdrowia. Zgrabniejsze uda, pośladki, mniejsza zadyszka, błyszczące oczy, większy seksapil i błogie zadowolenie z samego siebie.

Ale schody to coś więcej. To przeszkoda, którą codziennie pokonujemy i która, gdy ją pokonamy, niezauważalnie dodaje nam skrzydeł do dalszego lotu.

[Tweet “Czasami największe okazje w naszym życiu pojawiają się w przebraniu problemów.”]

Czyli takich schodów. A wtedy …

Wielka jest potęga małego zwycięstwa.

To już przykład z książki Potęga Optymizmu.

Pewien muzyk cierpiał na depresję. Jechał autorstradą i przydarzyło się: złapał gumę. Z początku bezradnie przyglądał się przebitej dętce. Załamywał ręce, bo przecież on artysta nie umie zmienić koła. Czekał, czekał, tylko na co? Aż w końcu to bezczynne czekanie tak go wkurzyło, że zabrał się z początku niezręczne (ale własnoręczne) za  zmienianie koła. Co po kolejnej godzinie udało mu się szczęślwie zakończyć. Znowu usiadł za kierownicą. Ale tym razem jego obsesyjne przygnębienie minęło.

Może tylko na jakiś czas. Ale to już krok w dobrym kierunku. Potęga małego zwycięstwa. Mała rzecz a cieszy i dodaje skrzydeł.

Muzyk zamiast bezczynnie czekać, zabrał się do działania i doprowadził je do końca. Mimo przeszkód, mimo braku wiary we własne siły. Ten brak wiary był tu największą przeszkodą, by w ogóle wystartować. Tyle że

Nie musisz być świetnym, by wystartować, ale musisz wystartować, by być świetnym.

To sprawdza się w życiu, w chorobie (w walce z nią), w pisaniu bloga, w prowadzeniu firmy, w uczeniu się czegoś nowego. Nigdy nie ma tak, że cały czas jest łatwo i z górki. W pewnym momencie zaczynają się schody. A wtedy gdy próbujemy, gdy nie ustajemy w wysiłkach, nawet jeżeli zamykają się jedne drzwi, w ich miejsce otwierają się inne. Które może przegapilibyśmy wybierając drogę na skróty, czyli jadąc winą.

Jak to mawiał pewien amerykański manager:

Wyścigów nie wygrywają najszybsi, a walk najsilniejsi. Tylko ci, którzy najbardziej pragną zwycięstwa.

I może kolejne zaskakujące wyniki badań. Okazało się, że z matematyką w szkole najlepiej radzą sobie dzieci, które są wytrwałe. Nie te najzdolniesze. Tylko te wytrwałe. Te, które gdy natrafiają na trudność (problem matematyczny), tak długo się w nią wgryzają, aż ją rozgryzą.

Zdolny, ale leniwy. Talent, nie zastąpi pracy. Ale może ją solidnie podeprzeć. Czasami dzięki pracy, nawet beztalencie może zajść całkiem daleko. David Ferrer – hiszpański gracz w tenisa, zaciekle walczy o każdą piłkę. Często wygrywa mimo, że nie dorównuje swoim rywalom ani siłą fizyczną, ani talentem, ani gabarytami. Ale przerasta ich uporem i pracowitością.

To na dobry początek tygodnia:

Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu.

Winston Churchill

Wielu ludzi, którym nie udało się w życiu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak blisko sukcesu byli, kiedy się poddali.

Thomas Edison

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

18 komentarzy

  1. Uwielbiam Cię za ten wpis, powinnam go wydrukować i dać paru osobom do przeczytania. Choć czasem tym narzekającym nawet czytać się nie chce, no bo po co? przecież i tak wiedzą, że oni są a) pechowi b) biedni i c) i tak w życiu ich nic dobrego nie spotka, bo przecież życie to męczarnia i wieczna udręka. Kurna, czasem mam ochotę pieprznąć jednego z drugim (przepraszam za słownictwo) i potrząsnąć nimi, żeby się obudzili że w końcu mają wpływ na życie

  2. Wiem, co masz na myśli z tymi windami i chodzeniem pieszo. Ja jednak chciałam napisać o innego rodzaju windach. Na przykład takich, które oferuje nam los. Czasem je przegapiamy, bo idąc na piechotę zgarbieni patrzymy pod nogi zamiast przed siebie. A to taki dobry rodzaj skrótów lub wind. W interesach dobrze jest przecież łapać okazje i je wykorzystywać.

  3. Już wiem dlaczego nie lubiłam w szkole matematyki 😉 A tak na serio, ja niestety z tych w gorącej wodzie kąpanych. Ale jak się na coś uprę, to drążę, aż dam radę. Nie daję za wygraną. Jak zawsze motywujący poniedziałek u Ciebie, Beatko 🙂
    pozdrawiam serdecznie!

  4. Czułą strunę dotknęłaś, przynajmniej jeśli o mnie chodzi, bo jestem typem, który łatwo się poddaje i łatwo odpuszcza. Wytrwałość zdecydowanie nie jest moją mocną stroną, zawsze chcę już, teraz, natychmiast. Ale dobre chociaż to, że coraz częściej się na tym przyłapuję, uświadamiam i dzięki temu częściej potrafię sobie powiedzieć “nie rezygnuj!!!” 🙂

  5. Bardzo fajny wpis, uwielbiam Twoje “historie prawdziwe” na przykładach.
    Ze schodami potwierdzam – prosty przykład biurowy (II piętro). Odstawiłem windę i zawsze po schodach. Do sklepu na piechotkę. I gdzie tylko się da – to idę a nie jadę. Metr do metra, kaloria do kalorii – to działa 😀

  6. Piękny wpis o motywacji, nie zahaczający o motywy i teksty z podrecznika psychologii empirycznej. Od pewnego czasu zajmmuję sie między innymi zadawaniem pytan i analizą wyników z pozoru głupich badań. iMam pewność, że im głupsze i zbędne wydaje sie,, tym jego wyniki mają wieksza użyteczność Wnioski sa motywujace. . Co do windy to czy piętro jest 8 czy 11 drałuje na piechotę.

  7. Mam tyle przemyśleń po tym wpisie, że aż nie wiem od którego zacząć, to może od początku. Większość życia mieszkałam na 4 pietrze bez windy, faktycznie silne nogi, ale to raczej wynik 13 lat judo. Później 3 lata na 7 pietrze z windą i raczej również z niej nie korzystałam,przyzwyczajenie 🙂 Obecnie 2 piętro plus wnoszenie 8kg Zuzy.. 🙂 O tym wytrwaniu, że ci co się nie poddają osiągają sukces podpisuję się całą sobą. W przypadku mojej 13 letniej przygody ze sportem to zdecydowanie moje samozaparcie przyniosło efekty. Nie zniechęcam się porażkami, analizuje je i próbuję od nowa. A i ostania myśl, bardzo lubię twoje cytaty na fb najczęściej je widzę 🙂

  8. zgadzam się. siedzenie z założonymi rękami i użalanie się nad swoim niepowodzeniem będzie tylko je pogłębiało. trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, spojrzeć prawdzie w oczy i odpowiedzialnie podejść do dzieła!

  9. I tego staram się trzymać, co napisałaś : Nie musisz być świetnym, by wystartować, ale musisz wystartować, by być świetnym. Zarówno w pracy etatowej, jak i prowadząc bloga. I w ogóle we wszystkim nowym, czego próbuje. Już nie zrażam się i nie zadreczam zasatanawianiem sie – jak mi wyjdzie. Prubuje! Czy ja już pisałam, jak lubię czytać Twoje teksty? Dają do myślenia, a jednocześnie lekko się czyta.

  10. Bardzo dobry i dający do myślenia tekst 🙂 Nie można się poddawać, pomimo przeciwności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version