dziecko, motywacja, VADEMECUM BLOGERA

Sprawdz, co zostało w Tobie z dziecka. Minitest

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

Wiecie co, czasami myślę sobie, że wiele moglibyśmy (i wręcz powinniśmy) uczyć się od dzieci. To żywe zbiorniki witalności, entuzjazmu dla życia, dobrego humoru, radości życia, a także wytrwałości i uporu w dążeniu do celu. Ale dobra wiadomość: w każdym z nas tkwi coś z tego iście dziecięcego apetytu na życie. Czasami warto by było to w sobie odkopać i korzystać z tego. Powiecie, że upadłam na głowę, bo kto to widział, żeby kura uczyła się od jaja. Ja jednak uważnie obserwuję moje pociechy i pewnych rzeczy np umiejętności życia chwilą bardzo im zazdroszczę.

Czego moglibyśmy nauczyć się od dziecka. A np takich rzeczy jak :

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
There is no elevator to success. You have to take the stairs.

Wszystko jest trudne, zanim stanie się proste.

Z podziwem obserwuję moją niewiele ponad półtora roczną pociechę, jak dzielnie wspina się na każde napotkane schody. Gdy tylko jakieś wypatrzy, musi je zaliczyć. Gdy nie udaje jej się to, bo jakiś stopień ją przerasta, najpierw trochę się pozłości. Ale raczej nigdy definitywnie się nie zniechęca. Podobnie jak nie zniechęca jej monotonia powtórzeń, niezbędna do osiągnięcia mistrzostwa … w wchodzeniu po schodach.

Ale dobra wiadomość: wszyscy kiedyś mieliśmy w sobie takie zacięcie i takie pokłady nieustającej motywacji. No, bo jak inaczej nauczylibyśmy się np wchodzić po schodach.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

Życie nie jest aż tak poważne, poważniej potraktujmy śmiech.

W końcu zawsze można dobrze się pośmiać, choćby z siebie samego. Dziecku niewiele potrzeba, by wybuchnąć serdecznym śmiechem. Każdy z pozoru najmniej istotny powód jest dobry, by dobrze zrywać boki. Podajemy sobie z córkami piłkę za każdym razem pokrzykując baaaaaaaaaaaaf. Właściwie nie wiem dlaczego, ale tak jest radośniej. Nie ma liczenia punktów, nie ma żadnych reguł. Jedyną regułą jest ta, by dobrze się bawić. Przy okazji dostaję piłką po nosie. Dzieci pokładają się ze śmiechu. Śmiech jest zarazliwy i w końcu udziela się również mi (dorosłej).

Po burzy zawsze przychodzi słońce.

Dzieci zawsze zadziwiają mnie tę niesamowitą umiejętnością przechodzenia od płaczu do szczerego śmiechu. Jak szybko dziecko potrafi zapomnieć o wielkim problemie, który wywołał całą lawinę łez. Wystarczy trochę go pogilgotać, przystawić do piersi (to niezawodnie poprawia humor) lub po prostu zająć czymś innym. I już się w to angażuje całym sobą. Po zmartwieniu ani śladu. Można usiąść razem do klocków lego, puścić w ruch brzęczący samochodzik na resorach i już dziecko cwałuje za nim po całym mieszkaniu, radośnie przy tym pokrzykując. Totalnie zapomina o nabitym chwilkę wcześniej guzie.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
Czerwony kapturek ucieka do lasu. Wzywa go zew przygody. Ale za chwilkę obejrzy się za siebie, by sprawdzić czy aby na pewno mama podąża za nim.

Przekraczaj swoją strefę komfortu.

Dziecko codziennie to robi. Tyle ma do nauczenia, tyle nowych rzeczy do odkrycia. Choćby uczepione maminej spódnicy z początku nieśmiało, potem coraz bardziej zachłannie wyciąga rękę w kierunku fascynującej go rzeczy, zabawki czy czasami nowego smaku na talerzu. Posuwa się w jego kierunku, choćby popychając przed sobą czy ciągnąc za sobą tę matczyną spódnicę, niczym tarczę ochronną.

Poczytajcie sobie tylko motywujące blogi, wszystkie bezustannie to wałkują: wyjdz ze swojej strefy komfortu. Otwórz się na nowe doświadczenia, przełam codzienną rutynę, naucz się czegoś nowego. To przecież kwintesencja dzieciństwa.

Zabierzcie tylko dziecko do sklepu z zabawkami. Wszędzie go pełno. Beztrosko, bez kompleksów przymierza się, by wsiąść i pocwałować na za dwa razy za dużym motorku. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale bez niej nie ma przekraczania strefy komfortu.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

Używaj swoją kreatywność, inaczej ci zardzewieje.

Czy zauważyliście, że szczęśliwe dzieci częściej lepiej bawią się samym opakowaniem od prezentu niż tym, co znajdą w środku.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
Człowiek, który nie robi błędów, zwylke nie robi niczego.

Bądz tu i teraz i korzystaj z chwili.

Mama próbuje robić tysiąc rzeczy na raz i się frustruje. Przypala obiad w kuchni, zagląda na Facebooka, jednym okiem śledzi telewizor, a drugą ręką próbuje zająć dziecko. To najkrótsza droga do zwykłego banalnego stresu.

A dziecko? Jak rysuje, to z wyciągniętym pieczołowicie języczkiem. I nic prócz tego rysowania już go nie obchodzi na całym świecie. Jak buduje wieżę z klocków lego, to z takim namaszczeniem. Zawsze pełna koncentracja.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
Po co przejmować się modą. Modę można dopasować do własnych rozmiarów i tak wymiatać torebką.

Nie daj sobie robić wody z mózgu.

Dziecko ma swój rozum. Niech Was nie zmylą jego małe rozmiary: potrafi trzezwo ocenić każdą sytuację. Czy pamiętacie bajkę: Nowe szaty króla. Jedynie mały chłopiec nie dał sobie zamydlić oczu i krzyknął: król jest nagi.

A mój 8 letni syn przejęty mówi mi na ucho w centrum handlowym. Mamo nie uwierzysz, w markowym sklepie sprzedają dziurawe dżinsy.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

Pragmatyzm w krótkich majteczkach.

Moja trzy i pół letnia córeczka bezceremonialnie ładuje się na kolana taty zajętego pracą. Ten łagodnie mówi: córeczko, tata musi pracować, żeby móc kupić nowe zabawki np motor. Na to dziecko rezolutnie odpowiada. No to już nie musisz, bo motor kupiłeś.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

Wsłuchaj się w potrzeby swojego organizmu.

Choć są wśród dorosłych tacy szczęśliwcy, którzy z wdziękiem potrafią rozpłaszczyć się na pociągowej szybie (na glonojada, na popielniczkę, czy innego uwodzicielskiego stwora) i uciąć sobie drzemkę. Gorzej jak przegapią swoją stację, albo wysiądą o jeden kraj za daleko (jak to przytrafiło się mojemu znajomemu, który zaspał i zamiast na Litwie wysiadł na Łotwie.)

Ale większość popijając hektolitry kawy, oczy na zapałki, potrzymuje na wpół przyśnięty organizm w stanie pozornej gotowości bojowej i pracuje. Co to za praca i jaki (marny) efekt końcowy. Nic dobrego z tego nie będzie. Przynajmniej dla zdrowia.

A dziecko. Swój rozum ma. Padnie pośród porozrzucanych zabawek, obok niedokończonej wieży z klocków lego i utnie sobie zasłużoną sjestę. By potem ze zdwojoną energią na nowo zabrać się do swojej ciężkiej pracy (rojbrowania).

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
Prawdopodobnie najlepszym sposobem na polepszenie własnego samopoczucia jest zrobienie czegoś dla kogoś innego.

Ważny jest drugi człowiek. Nie to, co pomyślą o nas ludzie. Ale potrzebny jest drugi człowiek obok nas.

 

Test, co zostało w Tobie z dziecka.

Za zakonczenie mam dla Was taki mikro test, by sprawdzić co zostało w Was z dziecka.

1. Dziecko przynosi do domu zadanie z matematyki. Już czujesz, że parują styki, czacha dymi, ale nie dajesz po sobie poznać.

a. Bierzesz książkę z matematyki, wczytujesz się w treść zadania. Przeczesujesz cały podręcznik. Po 3 godzinach doznajesz olśnienia. Eureka. Bravo, udało Ci się rozwiązać zadanie.

b. Myślisz : nie ma sprawy, zaglądasz do lodówki, sprawdzasz czy nie ostało się coś słodkiego po wczorajszej wyżerce. Znajdujesz kawałek ciasta. Z zeszytem pociechy pod pachą i z ciastem lecisz do sąsiadki, która ma zacięcie matematyczne.

c. Matematyka Cię nie kręci, a problem wyraznie Cię przerasta. Ale jesteś świetną humanistką. Piszesz dziecku wyciskające łzy usprawiedliwienie, że bolał go brzuch i nie zdążył odrobić zadania z matematyki.

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka

2. Siedzisz w parku dla dzieci z nosem w książce, telefonie komórkowym czy laptopie. Nagle jakaś zabłąkana piłka wali Cię po głowie.

a. Myślisz sobie: to dobry moment, by zrobić sobie małą przerwę. Łapiesz piłkę, podrzucasz kilka razy, a potem pytasz się dzieciaków, czy możesz z nimi chwilkę pograć.

b. Odsyłasz piłkę, myślisz sobie oj dzieci i dalej pogrążasz się w pracy.

c. Urządzasz dziką awanturę winowajcom, grozisz, że skonfiskujesz przedmiot Twojej urazy (czytaj piłkę), odniesiesz na policję, już łapiesz telefon, by skontaktować się z adwokatem.

3. Siedzisz sobie spokojnie na balkonie, dom wysprzątany (mucha nie siada, pomarzyć można), dzieci w szkole. W końcu masz błogą chwilkę dla siebie, popijasz sobie zasłużoną herbatkę. Totalny zen, zero stresu, pełny relaks, błoga medytacja, totalne odcięcie od otaczającego Cię świata (w założeniu). I tu nagle dzwoni telefon.

a. Myślisz sobie, nie pali się, teraz się relaksuję. Kto dzwonił, sprawdzę pózniej.

b. Nie da rady, trzeba przynajmniej sprawdzić kto dzwoni. Niechętnie odbierasz telefon, od ręki załatwiasz sprawę i wracasz do jeszcze ciepłej herbaty i błogiej medytacji.

c. Z wywieszonym językiem lecisz do pokoju, łapiesz za komórkę. Ale jak już złapałeś, sprawdzasz maile, lajki na Facebooku i Bóg wie, co jeszcze. Zapomniałeś o herbacie i o byciu zen. Jesteś częścią współczesnego świata i małym trybikiem w wielkiej maszynie. Nie masz czasu na bycie zen.

4. W ulubionym supermarkecie superpromocja. Tylko w tę sobotę bony redukcyjne. Za każde 50 złotch zakupów – 5 złotych zniżki. A tu obiecałeś dziecku (narzyczonemu, mężowi, niepotrzebne skreślić) cudowny piknik na świeżym powietrzu, bo pogoda ma sprzyjać.

a. machasz ręką na bony. Nic nie zmieni Twoich planów. W końcu chodzi o zdrowie i szczęście Twoich najbliższych.

b. Znalazłeś salomonowe rozwiązanie: łapiesz 2 sroki za ogon. Najpierw zakupy, potem piknik. Jesteś geniuszem. Sam się sobą zachwycasz.

c. Z bonami lecisz do supermarketu, myszkujesz po półkach. Wypomomowany wracasz do domu, nie starcza Ci już sił na piknik. Może innym razem …

5. Wybrałeś się z dzieckiem do parku. Pociecha (niestrudzenie jak zawsze) namawia Cię do wspólnej zabawy. Ty już siedzisz z nosem w komórce, laptopie, książce (niepotrzebne skreślić). W końcu rodzicielskie minimum zostało odbębnione: wyciągnąłeś dziecko na świeże powietrze. Niech dalej sobie radzi.

a. dajesz ubłagać się prośbom pociechy. Aczkolwiek miałeś inne plany (laptop czeka), ale myślisz sobie: zrobi nam to dobrze, a jak się rozkręcę to będziemy się razem świetnie bawić.

b. niechętnie wstajesz z ławki, ale wstajesz. Bawisz się z dzieckiem kilka minut, cały czas rozglądając się: kogo by tu z bawiących się dzieci zwerbować na swoje miejsce.

c. wygłaszasz cały elaborat o tym, że Ty musisz pracować, a dziecko póki młode i może, niech korzysta z życia i wolności (od pracy).

Podsumowanie wyników:

Większość odpowiedzi a: Nie jest zle. Wiesz, że życie masz jedno i chcesz z niego dobrze skorzystać.

Większość odpowiedzi b. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Przekuj zamiary na czyny i będzie dobrze.

Większość odpowiedzi c. Korona Ci z głowy nie spadnie jak trochę skkorzystasz z życia i odstawisz na chwilkę na bok wszystkie poważne sprawy.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

rzeczy, które można nauczyć się od dziecka
Czujesz się zmęczony. Usiądz sobie i poczekaj aż Ci przejdzie.

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(11) Komentarzy

  1. Beatko, wspaniały post! Chyba sobie zaraz wydrukuję i przyczepię na lodówkę, żeby nie zapomnieć ani jednego zdania! Dziękuję! Ostatnio mam tak stresującą pracę, że tego mi było trzeba.

  2. Ja zazdroszcze dzieciom wspanialych zdolnosci adaptacyjnych. Dziecko zabrane gdzies do znajomych poczatkowo jest niesmiale, ale po bardzo krotkim czasie zaczyna szalec jak u siebie ; ) chcialabym tak szybko przelaczac sie do nowych sytuacji

  3. Jedno z moich haseł, to zdecydowanie to, że po burzy, czy deszczu zawsze jest słońce i tego się trzymam:). Ja pielęgnuje jak mogę w sobie wielkiego dzieciaka i staram się w taki otwarty sposób podchodzic do świata.

  4. Cudny test, tak wiele można w nim odnaleźć dla siebie. Staram się jak mogę by nie stracić radości i energii dziecka, przecież życie mamy tylko jedno:)

  5. Świetny tekst 🙂 I do tego test według którego nie jest ze mną tak źle bo mam większość “b” 🙂 Chyba czas iść się pobawić i obudzić w sobie dziecko 🙂

  6. Znakomity tekst! Gdyby tak w dorosłym życiu częściej o tych rzeczach pamiętać, ludzie na pewno byliby bardziej szczęsliwi.

  7. napiecyku says:

    Fajny, energetyczny post 🙂 Ja mam dużo z dziecka, czasami w księgarni w przelocie przeglądam dziecięce książeczki, czyżby tęsknota za tamtym okresem ? Twoje dzieciaki to prawdziwe słodziaki, najmłodszą z przyjemnością bym wyściskała. Ps. Ciekawi mnie jakiej narodowości Twoje dzieci mają imiona…wiem, wiem ciekawość to pierwszy stopień……:)

  8. Czuję się w tym roku bardziej dzieckiem niż kiedy nim wiekowo byłam. 🙂 Wiem, że trochę już wydorośleć trzeba, ale mimo właśnie decyzje jakoś tego nie pokazują.

  9. Smutne, że dorosłość ujmuje nam tyle naturalnych umiejętności. Nie pozostaje nic innego, jak powrót do korzeni i dopuszczanie do głosu naszego wewnętrznego dziecka. Myślę, że ono w nas jest, tylko często zagłuszane jest przez okoliczności, rozsądek lub normy, które wymyśliliśmy już jako dorośli. PS. Fajnie tak podejrzeć Twoje Skarby w akcji. 😀

  10. super wpis. Ja właśnie zauważyłam, że mam dużo z dziecka i od zawsze miałam, a teraz moja mała córeczka jeszcze bardziej uczy mnie być tu i teraz. Nie warto do końca stawać się dorosłym, wtedy moim zdaniem życie traci swój smak.

  11. ZuZuHorse says:

    Super! Najlepsze zdjęcie z butami na obcasach 🙂 A teksty małych dzieci potrafią rozbawić do łez. Szkoda tylko, że im jest się starszym, tym mniej w nas radości z życia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *