Zdrowe odżywianie 

Wiecie w czym tkwi sekret idealnej diety? Właściwie nie jeden a kilka. Nie tylko w tym, co jemy, ale JAK.

1. Czy jesz z przyjemnością?

Najdoskonalszy pod względem dietetycznym posiłek, za to wduszony na siłę, z musu w zestresowany żołądek będzie katorgą i zwyczajną trucizną. I już na pewno nie wniesie ze sobą wiele dobrego.

Bo w takich sytuacjach nasz orgaznim wykazuje się niesamowitą mądrością:

[Tweet “Kiedy jesteśmy poddenerwowani, automatycznie nie mamy apetytu.”]

Coby nie korcić złego. Nic na siłę, wszystko młotkiem.

Dopiero jak się odstresujemy, wyciszymy. Choćby i rozwalając jakąś doniczkę, która się nam nawinie. Byle nie na głowie szefa. A jak już na czyjejś głowie, to w wyobraźni. Pełna wizualizacja. A dalej zen.

Od razu poczujemy się zrelaksowani, odstresowani. Dopiero wtedy apetyt przyjdzie. I uczucie głodu.

2. Umiarkowanie w jedzeniu i piciu.

Wiem, zerżnęłam to z jakiegoś przykazania. Bo nie tylko ilość, a jakość.  A Biblia jest cudownym zbiorem porad, które służą życiu w harmonii z samym sobą i zdrowiu.

Przejadanie się tę harmonię zakłóca i pozostawia niesmak. Zbyt duża ilość zjedzona na jedno posiedzenie (ponad moce przerobowe) odbija się na jakości przyswajania.

Chcesz żyć dłużej i w lepszym zdrowiu, zadowalaj się mniejszymi porcjami.

Taką radę (podobno) lekarze dali Bismarkowi. A ten choć słynął z niepoprawnego obżarstwa (politycy nie jedno mają za uszami), wziął ją sobie do serca i dożył sędziwego wieku.

Chcesz być zdrowy, szanuj swój organizm. I nie przeciążaj go.
Wzdęcia, gazy, podrażnione jelita, zaparcia i temu podobne mało seksowne symptomy, jakże często są skutkiem braku poszanowania dla własnego układu trawiennego.

3. Wegetarianizm i weganizm.

Choć z gatunku i z zasady jestem z tych niezrzeszonych. Taki wolny elektron z dystansem wobec modnych trendów. To jednak VEGAN (weganizm) to nie tylko hasztag, który robi dobrze na Instagramie. Ale generalnie robi dobrze naszemu organizmowi.

Bo człowiek jest tak zaprogramowany, że najłatwiej przyswaja pokarmy pochodzenia roślinnego. I na upartego wcale nie musimy jeść mięsa.
No i dlatego też najłatwiej eliminujemy pozostałości pokarmów roślinnych.

Trawienie to długi proces i kosztuje nas sporo energii. Dlatego ludzie, którzy przechodzą na weganizm czują się tak poztywynie naładowani energią. W rzeczywistości oszczędzają jej sporo na trawieniu. I dlatego mają jej więcej na inne rzeczy.

To właśnie dzięki zawartym w roślinach mikroelementach i błonnikowi w ogóle przyswajamy mięso. A dieta Duncana (dieta wysokoproteinowa) jest czystą herezją.

4. Jak mamy tryskać witalnością, skoro jemy pozbawioną życia żywność?

Zaaagotowaną w kuchence mikrofalowej, zmasakrowaną długą obróbką i konserwacją. Nic tam już nie pozostało życia i witalności. Dlatego taka żywność nic do naszego życia nie wnosi. Tylko wypełnie żołądek. Ot taki balast, po którym czujemy się najedzeni i nic więcej.

Dlatego warto czasami, a nawet regularnie skubnąć coś żywego, zielonego, surowego. Np Irańczycy często dodają do posiłków surowe żółtko jajka.

Ale oczywiście mamy tutaj świeże warzywa, owoce, kiełki i surowe ryby (sushi, czy jak mu tam).

Tym doładowujemy nasz kapitał enzymatyczny, czyli porcję enzymów, w którą już na starcie został wyposażony nasz organizm. Bo kiedy wyczerpiemy nasz kapitał enzymatyczny, wtedy skończy się nasze życie.

5. Kupuj lokalnie.

Jesteśmy częścią przyrody. Tego nie da się przeskoczyć. Nawet w XXI wieku. Gdy próbujemy żyć inaczej, oszukujemy samych siebie i wcale nie robimy sobie dobrze.

Dlatego niektórzy nawiedzeńcy (jak ja) radzą, by żywność kupować lokalnie. By przygotowywać potrawy zgodnie z daną porą roku i tym, czym mniej lub bardziej szczodrze nas ona obdarza.

Bo w ten sposób sięgamy po produkty, które najprawdopodobniej mają w sobie najwięcej witalności. Nie trzeba było ich zrywać na długo przed tym zanim dojrzeją, by dobrze zniosły długi transport.

6. Nie żołądkuj się.

Czemu wszyscy jesteśmy tacy zakwaszeni?

Jeżeli któryś z poniższych syndromów Was dotyczy, to może właśnie powinniście ugryźć problemy zdrowotne od tej strony. Szerzej o symptomach zakwaszenia organizmu przeczytacie TUTAJ.

  • Wypadają Ci włosy, masz łamliwe paznokcie lub problemy z próchnicą.
  • Przy byle okazji łapiesz kolejne przeziębienie.
  • Znowu łamie Cię gdzieś w stawach.

Każdy z tych jakże różnorodnych objawów może być skutkiem nadmiernego zakwaszenia organizmu. To bolączka naszych czasów.

Bo wszyscy jesteśmy tacy zestresowani, zabiegani. Dla odreagowania sięgamy po słodki przerywnik, typu batonik opływający cukrem.
I tylko dodatkowo zakwaszamy sobie organizm. A ten i tak już pływa w nadmiarze kwasów.

By temu zaradzić (w swojej mądrości) organizm sięga po rezerwy bez których da się przeżyć. Z zębów, włosów, paznokci ściąga wapń, by skompensować nadmiar kwasów. Dla zachowania równowagi. Bo ta jest podstawą życia i zdrowia.

Kwaśne środowisko w organiźmie wysusza błony śluzowe, tak że te stają się bardziej podatne na ataki mikrobów. Stąd te częstsze przeziębienia.

Kryształki kwasów, odłożone gdzieś w organiźmie, boleśnie wbijają się w stawy. Och jak czasami boli to zakwaszenie organizmu.

Dlatego intuicyjnie czujemy ile dobrego zrobi nam głęboki wdech i wydech, medytacja, relaks, zen i porcja zieleniny. Czyli wszystko to, co naturalnie odkwasza organizm. Zakwaszenie organizmu – jak je zwalczać.

7. Nie samym chlebem żyje człowiek.

Czy zauważyliście, że kiedy cały czas jemy to samo, choćby czekoladowe delicje, zaczyna się nam to nudzić.

Dlatego, jeżeli kiedyś będziecie na stażu w fabryce czekolady, pierwszego dnia możecie najeść się do woli wszystkiego, co schodzi tam z taśmy. Drugiego dnia (góra trzeciego) już wcale Was to tego nie ciągnie.

Rachunek jest prosty.

[Tweet “Nasz organizm domaga się różnorodności.”]

Bo jeżeli cały czas wrzucamy do niego to samo, na jedno kopyto, porobią się niedobory. Nawet delicje zaczną nam wychodzić uszami, a nasz organizm będzie domagać się czegoś innego, bardziej różnorodnego.

Nawet dzieciom może się przejeść … szynka. Co do słodkości, to nie wiem, czy też mogą się przejeść … dzieciom.

Dlatego najlepsza dieta to urozmaicona dieta. A już na pewno nie dieta Duncana. Tylko wszystkiego po trochu, w różnych kolorach.

I tu wcale nie należy się przejmować, jeżeli danego dnia nie wyrobiliśmy normy. Jeżeli zdarzył się nam McDonald czy batonik Mars. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

[Tweet “Zrównoważona dieta to coś, co działa, kiedy uprawiamy ją długofalowo.”]

Podsumowania lepiej w tym przypadku robić tygodniowo. Bo każdemy może zdarzyć się gorszy dzień, czy mniej zrównoważony posiłek.

8. Lepiej dobrze zjeść coś złego, niż źle coś fantastycznie dietetycznego.

Jeżeli wszystko, co jesz, połykasz w pośpiechu, nerwach i bezustannie patrząc na zegarek. To pewnie zapominasz o najważniejszym (przy jedzeniu): o dobrym przeżuwaniu.

Bo to niby drobiazg, tylko, że ma ogromny wpływ na nasze trawienie.

Bo, gdy dokładnie przeżuwamy to, co jemy, uruchamiamy całą serię procesów biochemicznych. Przyśpieszamy wydzielanie śliny, przygotowujemy pokarm pod dalszą obróbkę, odkażamy go. No i jemy mniej (bo wolniej – bo potrzeba czasu, by nasz mózg otrzymał sygnał, że już jesteśmy najedzeni). A jeszcze pełniej korzystamy ze wszystkich smaków.

9. Nie podjadaj.

Podjadanie między posiłkami to grzech naszych czasów … przestytu żywności. Bo jak tu sobie odmówić skoro tak nęci i skoro tak ciężko na to pracujemy.

Ale jeszcze ciężej pracuje nasz układ trawienny, by to wszystko przetrawić. A on też potrzebuje chwili oddechu. A my czasami bezmyślnie zajeżdżamy go niewinnym batonikiem. Dla chwilowej przyjemności. Która w dłuższej perspektywie drogo kosztuje.

10. Geniusz tkwi w prostocie.

Wcale nie musi być skomplikowanie, wytrawnie, wykwintnie, by było smacznie i zdrowo. Najlepsze są najprostsze połączenia. Po co komplikować sobie życie i posiłki?

Trawienie jest bardzo żarłocznym procesem. Pożera dużo naszej energii. Gdy nauczymy się robić proste zestawienia pokarmowe, zaoszczędzimy jej sporo, na inne procesy życiowe.

11. Nie popijaj.

Niektórzy mają taki sprytny patent, żeby jeść jak najmniej, że przy posiłku cały czas coś tam popijają. Ale ten patent ma swoje za uszami. Bo nadmiar płynów do posiłku rozcieńcza nasze soki trawienne. W rezultacie trawienie przebiega gorzej. A tu przecież chodzi o coś innego.

Zamiast wypijać całe litry do obiadu, na spokojnie, na pół godzinki przed można wypić szklankę wody. I tak za każdym razem. Aż wejdzie w krew.

Smacznego.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

25 komentarzy

  1. Z podjadaniem walczę 🙂 choć i tak tak odżywiam się o niebo zdrowiej niż jeszcze kilka lat temu. W swoim czasie próbowałam też diety Ducana, wspominam ją bardzo negatywnie.

  2. Dieta to fajna rzecz ale raczej nie na krótki czas. Albo zmienimy sposób życia, albo z diety nici. Znam wiele osób, które bywały na dietach. Dobre 90% z nich dostało po głowie efektem jojo. Dieta się udała, tylko kosztowała tyle wyrzeczeń, że z utęsknieniem się wracało do starego sposobu żywienia. I wagi i złego samopoczucia. Tymczasem warto przeanalizować swoje podejście i do jedzenia, i do ruchu. I nie zrażać się błędami, potknięciami tylko powolutku eliminować to, co złe zastępując, krok po kroku, złe produkty lepszymi, zdrowszymi. W końcu coś o tym wiem – byłem pod opieką dietetyczki, dzięki której mocno sobie przemyślałem co i jak 🙂

    1. Zgadzam się z tym co piszesz! Zmiana musi być kompleksowa, musi zacząć się od zmiany myślenia a nie tymczasowego zawieszenia złych nawyków.
      Z tej okazji wrzuciłam link do swojego tekstu sprzed tygodnia. Numerek 13, obczaj, jeśli jeszcze do mnie nie zajrzałeś!

  3. Beato, jak zwykle dziękuję za linkowe party 🙂
    Zgadzam się z tym, że nie liczy się tylko to co jemy ale też jak jemy.
    Dorzuciłabym jeszcze regularność posiłków. Myślę, że będąc we Francji możesz mieć już nawyk jedzenia o tych samych porach każdego dnia. Kiedy byłam przez rok na stypendium w Lyonie to czułam się chyba najlepiej w życiu mimo, że nie zawsze jadłam zdrowe produkty, ale nauczyłam się jeść o stałych godzinach i nie pojadać miedzy posiłkami. Jedzenie to spokojny czas przy stole a nie wciągnięta w biegu kanapka.

  4. Jeszcze raz pochwalę Twoje zdjęcia:) naprawdę bardzo mi się podobają! Ciekawa jestem jak uczysz swoje dzieci takiego zdrowego właśnie podejścia do zdrowego odżywiania. WIadomo jak to jest z dziecmi… jadłyby oczami i najlepiej wszystko co kolorowe=sztuczne i słodkie. Z dziecmi jest taki problem, że im więcej mają zabronione, tym przekornie więcej chcą…

  5. Dobry artykuł po świątecznej wyżerce. Co do różnorodności posiłków, to akurat tak mam, że gdy coś mi zasmakuje, mogę jeść to na okrągło przez długi czas. I co tam, niedobory, ważne że jest smacznie. Podjadać nie podjadam, chyba że suszoną żurawinę, której każdego dnia zjadam garść, a gdy mnie podjadanie dopadnie, to i trzy.

  6. I żeby jeszcze to wszystko weszło w nawyk, to już idealnie będzie! krok po kroku niby się staram, ale stare przyzwyczajenia są niezmiernie silne i tylko czekają na chwilę nieuwagi …

  7. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Podstawowy błąd przy wszelkich dietach to napinanie się , trzymanie się ściśle reguł , odmierzanie centymetrem , ważenie po zjedzeniu czegokolwiek ( to przy tych dietach , które mają nam pomóc schudnąć) i totalne skupienie na temacie jedzenia. A wydaje mi się ,że kluczem do sukcesu jest przede wszystkim umiar (nie tylko w jedzeniu ,ale w prowadzeniu diety) i podejście holistyczne 😉 – czyli zmiana myślenia . Noo to temat w sumie na długi post. 🙂
    U Ciebie jak zwykle i mądrze i rzetelnie opracowany ! Pozdrawiam

  8. Zgadzam się z Pawłem, dieta to nic dobrego i na dłuższą metę raczej nic się nie zyska tylko dostanie się z powrotem utracone kilogramy i to jeszcze z nawiązką. Trzeba po prostu zmienić swoje podejście do jedzenia, aktywności fizycznej i zacząć żyć zdrowo. Na początku może być ciężko, zwłaszcza miłośnikom ciasteczek, czekoladek, schabowych, golonek itd. Jednak samopoczucie, wygląd, a nawet nastawienie do życia tak się zmienia, że człowiek uświadamia sobie, że na prawdę było warto. Powiem Ci Beata, że totalnie zgadzam się z tym, co piszesz nt. mięsa. Ostatnio coraz rzadziej gości ono u mnie na talerzu. W sumie nie jem wędlin, od czasu do czasu jem indyka lub kaczkę, ale to dosłownie 1 w tygodniu i bardzo dobrze czuje się z tym. Wolę zjeść ryby lub krewetki. Są o wiele lżejsze. Przyłączam się do Linkowego i serdecznie pozdrawiam – Ania:).

  9. Beato! Żebym to ja umiał chociaż ze trzy punkty z Twojej listy wprowadzić na stałe do mojego jadłospisu. I to na stałe! Te porady są wspaniałe i trafione. Przemawiają do mnie, ale wiem że dopóki w mojej psychice nie nastąpi jakaś przemiana, nic nie zadziała. Próbowałem już kilka razy utrzymać dietę dłużej niż kilka miesięcy. Nawet nie nazywałem tego dieta tylko zmianą spsosbu zywienia. W moim wypadku potrzebna jest zmiana sposobu myślenia. Nawet radzenia sobie z emocjami. To dosyć złożony problem, który ma tak proste rozwiązanie 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

  10. Cenne rady. podpisuję pod tym, co napisał Paweł…warto kawałek nadziewanej czekolady zastąpić suszoną figą, czy daktylami. Kupne, tanie ciasteczka, tymi własnoręcznie zrobionymi. A sałatkę ze słoika, domową surówką itd.:) Pozdrawiam Beatka 🙂

  11. Oj niejeden grzeszek mam za uszami jeśli chodzi o mój organizm. Niby wszyscy wiemy jak o niego dbać, co jeść, jak i kiedy, a jednak tyle błędów popełniamy na bieżąco. Praca nad sobą i swoimi przyzwyczajeniami to podstawa, ale jak czasem ciężko cokolwiek zmienić 🙂

  12. Jestem za zróżnicowaną, zbilansowaną dietą i spożywaniem posiłków z przyjemnością, dlatego nie szukam diet, które obiecują cuda na kiju, a wiążą się z wieloma ograniczeniami i efektem jojo. Wolę zdrowy styl życia, konsekwencję i pracę nad swoimi nawykami niż wysiłek związany z odchudzaniem kilogramów i frustrację spowodowaną miernym wynikiem.

  13. Ja w stresie nie potrafię niczego przełknąć, tak więc z natury nie jem, dopóki się nie uspokoję, a temat kuchenki mikrofalowej też przemyślałam i teraz już nawet porannej wody w niej nie podgrzewam. Najchętniej bym sie jej pozbyła, ale mój M. protestuje. Tylko z tym popijaniem, to zdaje się są różne szkoły. Wcześniej nie popijałam, ale koleżance dietetyczka pozwoliła pić do posiłku twierdząc, że to nie szkodzi. Zaczęłam więc kopać i dokopałam się, że w tym temacie krążą biegunowe opinie – zresztą jak w wielu innych 😉

  14. Prawidłowa dieta to nie tylko rozwiązanie krótkofalowe, ale styl życia. Wskazówki, które podajesz wbrew pozorom łatwo wprowadzić w życie. Dzięki temu jesteśmy zdrowsi, lepiej się czujemy i lepiej wyglądamy 🙂

  15. Prosto, ale właśnie: smacznie. Jak coś jest dobrze zrobione, to zje to nawet osoba, która broniła się rękami i nogami przed danym daniem:)

    Psstt… “orgaznim” się ten organizm poplątał:)

  16. Zdjęcia Twoich potraw są niesamowicie apetyczne 😉 Jeżeli chodzi o moją dietę codzienna to mam problem z podjadaniem. Nie mam problemu ze swoją wagą, jestem raczej drobna, ale chodzi mi bardziej o kwestię zdrowia. Wiem, że czekoladki, cukiereczki i ciasteczka nie są pożywne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version