Nie mówcie im, jak mają umierać.

 

dlaczego chodzę po górach

Musiałam to napisać. Odkrywam przed Wami swoją duszę. Chciałam powiedzieć to co, nie daje mi spokoju…

Nie mówcie im, jak mają umierać.

Rozpętało się tyle kontrowersji i dyskusji po dramatycznych zdarzeniach na Nanga Parbat, wokół zdaniem niektórych może i głupiej, bezsensownej, niepotrzebnej, a może będącej efektem zaniedbania czy nieudzielenia pomocy – śmierci polskiego alpinisty – Tomasza Mackiewicza. Na szczycie himalajskiego ośmiotysięcznika.

Bo chyba większości z nas, żyjących takim codziennym życiem na nizinach – mimowolnie nasuwa się to pytanie: Po co im to?

Co ich tak ciągnie w te góry, z których pewnego dnia po prostu nie wracają?

Długo tego nie rozumiałam.

Zrozumiałam dopiero, kiedy mnie też uzależniły góry.

Wcześniej … Ile razy czułam się zagubiona w tej z pozoru dobrze wytyczonej codzienności.

Jak ten chomik desperacko pedałujący w kręcącym się kołowrotku. Jakie szczęście, że on nie ma czasu na myślenie. Czasu na to, by zadać sobie to pytanie: co będzie dalej, kiedy zabraknie mu tchu….

On po prostu pedałuje. A to daje mu to złudne, a może i zbawienne wrażenie, że to co robi jest ważne, że posuwa się naprzód.

Może właśnie tak z boku wygląda nasze życie?

Może tylko uciekamy przed tym, co ważne w pierdyliard nieważnych spraw.

I wyobraźcie sobie, że wtedy…..

I w tym momencie odkrywamy góry….

A tu cała prawda rozpisana jak na dłoni.

Wszystko inne – to ułuda….

Jesteśmy częścią czegoś dużo większego…

Wtedy rodzi się uzależnienie…

Nigdy już nic nie będzie takie samo.

Wreszcie odkryliśmy to, co ważne… Jak ten chomik, który wyrwał się z tego kołowrotka.

A jeżeli większość się myli?

Myli się, by zagłuszyć strach.

Bo jesteśmy tu tylko na chwilę.

Nawet jeżeli chcielibyśmy wierzyć, że wszystko mamy pod kontrolą, że pewnego dnia człowiek posiądzie tajemnicę nieśmiertelności…. Przemijamy….

Tak, czy inaczej okłamujemy się.

Dopiero tam, na wysokościach – wszystko nabiera tej właściwej perspektywy: harmonia, spokój, komunia z naturą. Bo nasze życie ma taki sens, jaki nadał mu stwórca….

 


I może to nie oni uciekają w góry. Ale my tu na nizinach uciekamy w codzienną rutynę, przed samym sobą, przed tym nurtującym nas pytaniem:

Jaki sens ma moje życie?

Kiedy byłam małą dziewczynką, Wanda Rutkiewicz – wówczas ikona naszego alpinizmu – mówiła o takim poczuciu wolności…. Nie rozumiałam…

Dopiero po latach, tam w górach, na wysokościach, te słowa Wandy Rutkiewicz, która z tych gór, które tak bardzo kochała – nie wróciła – nabrały dla mnie sensu.

Jest coś takiego w górach, co uzależnia.

Góry uzależniają. Ten zew gór, raz zasiany w człowieku, nigdy nie wygasa.

Tego nie da się tak wyjaśnić (to trzeba samemu przeżyć): to poczucie wolności, ta bezkresna przestrzeń, kiedy stoisz na szczyci, ten dystans do życia (tego życia widzianego z góry) i jego prozaicznych spraw, potęga natury i ta harmonia…

Góry uczą pokory… Z tej perspektywy – codzienność nabiera innego wymiaru.

Tu jakby człowiek nabierał dystansu do tego, co przelotne i przybliżał się do tego, co naprawdę ważne.

Do tego, czego może tak mimowolnie, nieświadomie, acz nieprzerwanie szuka przez całe swoje życie: sensu życia.

I tu to pytanie o sens:

Jaki sens ma to życie przeżyte na bezproduktywnym zdobywaniu ośmiotysięczników?

Czemu tak ich ciągnie w te góry?

Daleko mi do himalajskich ośmiotysięczników. Ja tylko mam we krwi Alpy. Przeżyłam tam kilka najpiękniejszych lat swojego życia. To żadne 8000 tysięczniki, raptem 1800 m. Przedsmak tego, co są w stanie zrobić z człowiekiem jeszcze wyższe góry….

Wróciłam na niziny. Dzisiaj jestem na odwyku.

Takie zdarzenia, jak te na Nanga Parbat, przebudzają we mnie ten uśpiony zew gór. Jak wiele osób szukam odpowiedzi na pewne pytania:

Dlaczego alpiniści wracają w te góry po to, by pewnego dnia z nich nie wrócić?

Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia – to nie ma żadnego sensu. Ale może ten zdrowy rozsądek to tylko takie klapki na oczy, albo swego rodzaju znieczulenie…

Nikt nie idzie w góry po to, by umierać. Tylko, by poczuć tę wolność. Ryzyko jest ceną, jaką płacimy za to, by pełniej smakować życia. Wgryźć się w nie zębami i pełną piersią.

Dlaczego ci ludzie ryzykują swoje życie, by ocalić cudze?

Bo w górach relacje z drugim człowiekiem nabierają innego znaczenia i innej perspektywy. Musisz zaufać drugiej osobie, jeżeli jesteście spięci razem jedną linią. Musisz odważyć się zdać się na tę drugą osobę…. Takie relacje są niepowtarzalne.

Dlaczego nie poszli dalej, by ratować Polaka? Uratowali tylko Francuzkę.

Bo góry są wyborem. Tu mówimy o doświadczonych alpinistach, którzy znali góry. A nie o przypadkowo zgubionych w górach turystach w klapkach….

A skoro góry są wyborem. Każdy, kto dokonuje tego wyboru – akceptuje jego potencjalne konsekwencje….

Owszem, szkoda alpinisty, który nie wraca.

Jednak nie mogę się oprzeć poczuciu, że miał dobrą śmierć. Na nizinach nie znalazł, by piękniejszej.

Bo może właśnie na nizinach…. życie sprowadza się do tego: uciekania przed tą świadomością, że kiedyś nadejdzie ten nieunikniony moment – końca. I to życie w coraz to większym pośpiechu jest takim zagłuszaniem w sobie tego strachu – to trochę takie wejście do tego kołowrotka, by o tym wszystkim zapomnieć, by złagodzić ten ból i ten strach….

A może ci, którzy wychodzą w góry po prostu stawiają mu czoło… INACZEJ.

A wtedy okazuje się, że to co nieuniknione, wcale nie jest takie straszne.

Może właśnie dlatego góry tak uzależniają….

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

9 komentarzy

  1. Możliwe, że góry uzależniają i dorośli ludzie mają prawo się na nie wspinać i bić kolejne rekordy. Nie jestem w stanie tylko zrozumieć dlaczego tacy ludzie decydują się na posiadanie dzieci.

    1. Ale dlaczego ludziom z pasją odmawiasz prawa do potomstwa? Wiesz… strach zabija. Zdajesz sobie sprawę, ze możesz za godzinę wyjść z domu i już nie wrócić. Przewrócisz się, walniesz potylicą o chodnik i trup, albo przejedzie Cię pijany kierowca, spadnie Ci na głowę dachówka… Śmierć można spotkać wszędzie. Najgorsza ze wszystkich śmierci, to śmierć za życia…

  2. Media strasznie rozdmuchały ten temat, nagle wszyscy z zapartym tchem śledzili co się dzieje tam w górze, czekali na decyzje, informacje, dobre słowa. Nagle wszyscy stali się ekspertami od wspinaczki i misji ratunkowych. A ja już unikam tego tematu jak mogę 😉

  3. Podobnie jest z nurkowaniem, z byciem marynarzem, z lataniem… Rozumiem, co może być wciągającego. I wiem też że z pozycji siedzenia przy kawie ze smarfonem w ręce łatwo osądzać decyzje podejmowane tam, kilometry od nas w linii prostej i wzwyż.
    kiedyś mówiło się, że gdy ktoś w górach umarł, że umarł robiąc to co kochał. I jak tak sądzę.

  4. Nie rozumiem (nie rozumiem w sensie: nie znam tego świata, a nie – nie rozumiem, czyli potępiam) takiej pasji, która porywa aż do końca. Dlatego nawet nie próbuję się wypowiadać, oceniać (zresztą, kto mi dał prawo do oceniania czegoś, czego nie znam?).

  5. Góry… niebo.. morze… NIKT powtarzam NIKT, kto nie ma w sobie pasji, kto nie wie co to pasja nie zrozumie. Żaden (za przeproszeniem) szary Janusz. I nie ma znaczenia, czy mieszka w Warszawie, Nowym Jorku czy w Pcimiu Dolnym. Nie zrozumie, będzie wylewał pomyje na himalaistów, bo jemu się będzie wydawało, że taki zaginiony w strefie śmierci to sobie poszedł do lasu, zgubił się i wystarczy go zwyczajnie znaleźć.
    Jak czytałam komentarze pod artykułami na temat śmierci Mackiewicza to byłam załamana… ludzie nie wiedzą co to wolność, co to wolny wybór, co to pasja. Są zniewoleni, ograniczeni w swych ciasnych rozumach.. smutne to.. 🙁

  6. Góry uzależniają, to prawda. Ale nie trzeba być pasjonatem akurat gór, żeby zrozumieć, dlaczego ci ludzie tam idą. Wystarczy mieć jakąkolwiek prawdziwą pasję. Coś, co nadaje sens życiu i każe pokonywać strach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version