Paryż

Z tej gospody nie ujdziesz z życiem, czyli nauka francuskiego i mroczne historie z dawnych czasów.

nauka francuskiego

nauka francuskiego

Opowiem Wam mroczną historię (i to nie jedną, tylko dwie), od której ciarki przejdą Wam po plecach, a włos zjeży się Wam na głowie. 

Cofnijmy się do początków XIX wieku. Przy odległej, górskiej drodze, gdzieś na samym końcu malowniczego regionu Francji, który nazywa się Ardèche, stała przytulna gospoda. W owej gospodzie gospodarzył poczciwy oberżysta z żoną. Oboje uczciwi, czyści jak łza, wolni od wszelkich podejrzeń.

Z tej gospody nie ujdziesz z życiem

Przez 20 lat niczego nie podejrzewający podróżni, zagubieni w owej części kraju,  zajeżdżali do rzeczonej  gospody, zatrzymywali się w niej na noc i…. Nigdy już z tej podróży nie wracali.

Aż wreszcie cień podejrzenia spadł na czystego jak łza oberżystę i jego poczciwą małożonkę. Rozpętała się afera krymianlna. Którą obwoźni trubadurzy, pieśniarze, czy inni uliczni artyści rozgłosili na 4 strony, jeżeli nie świata, to przynajmniej Francji.

Rzeczony oberżysta, taki uczciwy, taki uczynny, z szeroko otwartymi ramionami przyjmował u siebie podróżnych. Zaś nocą ukradkiem mordował swoich gości i przywłaszczał sobie cały ich majątek. Bez mrugnięcia okiem. A uprawiał ten swój niecny proceder przez całe 20 lat.

Stąd wzięło się wyrażenie, które w języku francuskim funkcjonuje do dziś:

[Tweet “On n’est pas sortie de l’auberge. Jeszcze nie wyszliśmy z gospody … “]

Co w potocznym rozumieniu oznacza, że znaleźliśmy się w złożonej sytuacji, z której trudno nam będzie znaleźć bezbolesne wyjście.

podstawy fotografii

Kłamać, jak wyrywacz zębów.

A teraz wyobraźcie sobie, cały czas pozostajemy w mrocznym klimacie…. Wyobraźcie sobie taki mroczny zawód jak ten wyrywacza zębów. Uprawiającego swój mroczny proceder, z całą masą narzędzi … (istne narzędzia tortur), mrożących krew w żyłach… w jak najbardziej wystawionym na światło dzienne i widok gawiedzi miejscu publicznym. Biznes is biznes. Jakoś trzeba było naganiać do siebie klientelę.

nauka francuskiego

Może działo się to na tłumnie uczęszczanym placu, jak ten przy paryskiej Katedrze Notre-Dame? Objazdowy wywywacz zębów złapał kolejnego klienta. Może wijącego się z  bólu od bolącego zębu. A wtedy może nawet i nie starszne były mu narzędzia tortur, jakimi dysponował ówczesny dentysta. A jeżeli nie? Jeżeli to nie wystarczało.

Dentysta miał jeszcze jedno potężne narzędzie perswazji. Kłamał jak z nut: że nie będzie bolało, że wyrwanie zęba pójdzie jak z płatka. Kłamał na tyle przekonywująco, a cierpiętnik wierzył na tyle, by ufnie odać swoje obolałe zęby w ręce “fachowca”.

Z kolei mina niejednego delikwenta uwieczniona na starych płótnach mówi sama za siebie. Objazdowy dentysta kłamał jak z nut. Czyli kłamał jak rasowy wyrywacz zębów….  Bo nie ma co się oszukiwać: wyrywanie zęba kiedyś piekielnie bolało.

Czasy się zmieniły. Pozostało po nich tylko to powiedzenie: Kłamać jak wyrywacz zębów, czyli w oryginale:

[Tweet “Mentir comme un aracheur de dents. Kłamać, jak wyrywacz zębów.”]

Bo dzisiaj dentysta już wcale nie musi kłamać. Samo wyrwanie zęba rzeczywiście nie boli. Przechodziłam przez nie ostanio. Człowiek jest tak nafaszerowany środkami znieczulającymi, że i tak nic nie czuje. Chwała Bogu.

Mamy postęp i mówiących prawdę dentystów. Za to kłamiących jak z nut polityków. Tak było zawsze. Tutaj tradycja pozostała niezmieniona. Przynajmiej w tym galopująco zmieniającym się świecie, jeden zawód przetrwał, takim jakim zawsze był. Dość złośliwości. Miłego zapamiętywania słówek. Do miłego….

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Jeżeli interesuje Was parysko-francuska tematyka zapraszam na specjalnie poświęconego jej fanpaga, Instagrama i bloga beatared

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(1) Komentarz

  1. Coś w tym jest. Mi się skojarzyło: L’homme est un apprenti, la douleur son maître. Człowiek jest uczniem, boleść jego mistrzem 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *