OPOWIADANIA

Najpierw żyj, potem pisz.

historia miłosna , Pireneje

historia miłosna , Pireneje

Ukradkiem obserwowała go przez firanę. Siedział na ganku, popijał herbatę, obok leżała poranna gazeta. A on patrzył przed siebie. Na Pireneje.

Obserwowała go tak już od kilku dni. Codziennie rano powtarzał się ten sam rytuał. Sąsiad intrygował ją i pociągał zarazem. Był starszy od niej o jakieś 10 lat. Ogorzała na słońcu cera, kilkudniowy zarost, spracowane żylaste dłonie, postawna sylwetka. Kojarzył jej się z potężnym drwalem, zagubionym w samym środku bezkresnego lasu.

Samotnik. Z wyboru?

Niekoniecznie.

Opowiedziano jej jego historię. Miał na imię Paul. Prowadził warsztat naprawczy w sąsiedztwie.

Żył tak jak wszyscy tutaj. Bez pośpiechu, bez niepotrzebnego szarpania się. Celebrując z pozoru nieznaczące rytuały, jak ten porannego picia herbaty. Bez tego zwyczajowego pośpiechu, któremu ulegają mieszkańcy wielkich miast. On robił to na spokojnie. Jakby nic innego nie istniało poza tym. Na boso. Na ganku. W bliskości natury.

Utrzymywał się z drobnych prac. Żyjąc z dnia na dzień. Ciesząc się tym, co przyniesie każdy kolejny dzień.

Czy myślał kiedyś o tym, by szukać szczęścia gdzie indziej? Tak, jak to zrobiła Alice?

Nie. Bo on był stąd.

On był tutejszy. Kochał to miejsce. Nie porzuciłby go za nic na świecie.

Za nic na świecie nie wyrzekłby się tych poranków przy herbacie. Zapachu lawendy i gór. To właśnie góry kochał najbardziej.

Alice? To była jego wielka młodzieńcza miłość. Dorastali razem. Byli nierozłączni. Ale Alice chciała czegoś więcej. Nie wystarczało jej życie tu i teraz. Miała większe plany, ambicje, marzenia i postanowiła je zrealizować.

A Paul? Czy w jej planach było dla niego miejsce?

Ona chciała od życia czegoś więcej. Alice wyjechała do Paryża. Znalazła pracę w dużym wydawnictwie. On został tutaj. Cieszył się z jej sukcesów. Ale też nigdy nie żałował swojego wyboru.

Kochał to miejsce. Odpowiadało mu takie życie. Najbardziej kochał tę porę roku.

historia miłosna, PIRENEJE

Lato.

Kiedy w okolicy robiło się gwarno. W sąsiednim budynku ruszała kolonia. Zjeżdżało tu sporo dzieciaków. Czasami były to dzieciaki z trudnych rodzin, z problemami. Niektóre po raz pierwszy w życiu widziały góry. A wtedy Paul lubił patrzeć, jak te jego góry odmieniały je.

Po raz kolejny spojrzał w stronę budynku, w którym mieszkali wychowawcy i obsługa kolonii.

Dyskretnie obserwowała go zza firany. Myślała, że nie zauważy. Zauważył już pierwszego dnia.

Bawiła go ta cała sytuacja i w jakiś sposób intrygowała.

W serdecznym geście pomachał w jej stronę i zaprosił, by przyłączyła się do niego. Poczuła się niezręcznie. Niczym mały urwis przyłapany na gorącym uczynku.

Co było robić? Z bijącym sercem zbiegła w dół. Przywitał ją serdecznie. Od pierwszego dnia ujęła ją ta niewymuszona spontaniczna serdeczność tutejszych.

Nikt tu nie zamykał domu na klucz. Każde drzwi w okolicy stały szeroko otworem dla zbłąkanego wędrowca.

Nikt się tu nie spieszył. Do czego? Pracy w okolicy było niewiele. Wszyscy utrzymywali się tu z drobnych prac i z tego, co dawała im ziemia. Życie płynęło powoli, leniwie.

Przysiadła przy nim na ganku. Teraz mogłab bliżej mu się przyjrzeć.

Kim był mężczyzna, który fascynował ją i nieodparcie pociągał od kilku dni?

Rozmowa popłynęła naturalnie. Przyjechała do pomocy na kolonii jako wolontariusz. Chciała poznać to miejsce.

Spojrzał na nią ze zdziwieniem. Turyści zazwyczaj wybierali Alpy. Nie – Pireneje. Bo współczesny człowiek potrzebuje większych wyzwań, pragnie coraz wyższych szczytów do zdobycia. Te w Pirenejach dla wielu są nie dość imponujące.

Tak – ona chciała poznać właśnie to miejsce. Nie, nie przesłyszał się. Chciała pójść tropem swojej ulubionej pisarki Alice Grey. A raczej chciała odznaleźć jej ślad.

Kim była Alice Grey?

Tego akurat nie wiedział nikt. Kto krył się pod tym pseudonimem?

Jedno było pewne. Alice Grey pochodziła z tych stron. Kochała je. Pisała o nich z taką  czułością, że nie sposób było pozostać wobec nich obojętnym.

Tylko dlaczego zamilkła? Dlaczego od 2 lat nie napisała niczego nowego?

Czy brakowało jej pomysłu, inspiracji? A może odeszła? Tak bardzo chciałaby ją spotkać i przekonać do dalszego pisania.

Rozmarzyła się. Rozgadała. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że mówiła tylko ona. On obserwował ją uważnie i słuchał.

Podobała mu się. Urzekła go ta jej szczera spontaniczność, ten entuzjastyczny apetyt na życie. Pasja, z jaką mówiła o Alice Grey.

Jej młodość. Była w tym wieku, co Alice, kiedy oświadczyła, że wyjeżdża. To było 10 lat temu. Jak ten czas szybko przeleciał. Zestarzał się. Wciąż był w tym samym miejscu. Ale przecież sam wybrał to życie. I bardzo je kochał.

Uśmiechnął się sam do siebie.

Laura – w myślach powtórzył jej imię.

Odtąd widywali się codziennie. Czuła, że coraz mniej interesowała ją Alice Grey (i to dlaczego przestała pisać). A coraz częściej jej myśli zaprzątał Paul.

Też miała wrażenie, że nie jest mu tak zupełnie obojętna. Było nieśmiałe trzymanie się za rękę. Kilka ukradkiem skradzionych pocałunków. Które za każdym razem stawały się coraz gorętsze. I wtedy przyjechała Alice.

Nie Alice Grey. Alice Martin. Wielka miłość Paula. Spadła jak grom z jasnego na to rodzące się nowe uczucie. Nie zaglądała tu od lat.

Dlaczego przyjechała właśnie teraz?

Czyżby miała jakieś widoki na Paula? A może rozpadło się jej wzorowe małżeństwo? Okolica huczała od plotek i coraz to bardziej fantastycznych domysłów. Co gorsza: przyjechała i od razu porwała ze sobą Paula. Do Paryża.

Kiedy ten zaledwie kilka dni wcześniej zapytany o to, czy miałby ochotę pojechać do Paryża, odpowiedział:

A po co mam jechać do Paryża, skoro wszystko co kocham, mam tutaj.

Tymczasem już go nie było. Wyjechał tak pośpiesznie, że nawet nie zdążył się z nią pożegnać. Wyjechał bez uprzedzenia. Bez słowa wyjaśnienia. No może nie do końca. Zostawił odręcznie napisany liścik.

Kto jeszcze w czasach internetu pisze papierowe listy?

Paul. I chyba tylko on.

Pisał, że zależy mu na niej. Żeby nie wyciągała pośpiesznych wniosków, że wszystko wyjaśni po powrocie. Byle na niego poczekała.

Jeżeli nie wróci przed końcem turnusu, może zaczekać u niego w domu. Przecież wie, gdzie jest klucz.

Wiele razy otwierała kopertę i po raz kolejny czytała list Paula. Znała go już prawie na pamięć. Każde słowo, za każdym razem, kiedy czytała go ponownie nabierało nowego znaczenia.

Alice. Czuła, że przepełnia ją złość. To imię, które kiedyś tak ją zachwycało, teraz napełniało ją niechęcią. To było silniejsze od niej.

Tymbardziej, że coraz mocniej zaczęła podejrzewać, że istnieje jakiś sekretny związek między Alice Grey i Alice Martin.

Przecież Alice Martin tak dobrze znała to miejsce. To prawda, że porzuciła je przed laty. Ale pewnie do dziś nosiła je gdzieś w sercu. Takich miejsc, tak po prostu się nie zapomina…

Przecież pracuje w wielkim wydawnictwie. Tym samym, które wydało wszystkie książki Alice Grey.

I to imię. Ta zbieżność. Tyle zbieżności.

Z niechęcią odepchnęła leżącą przed nią – niegdyś tak kochaną powieść Alice Grey. I wtedy jej wzrok padł na odręczną dedykację wydrukowaną na okładce, podpisaną ręką Alice Grey. Kimkolwiek by ona nie była.

Pośpiesznie otworzyła kopertę z listem Paula. Jeszcze raz przebiegła go wzrokiem. Serce zabiło jej mocniej. Nie, to nie możliwe. Ten sam charakter pisma. Czyżby Paul pisał pod pseudonimem Alice Grey? Nie mogła w to uwierzyć. A jednak …

Tak, to był Paul.

Tylko, że od 2 lat nic nowego nie potrafił napisać. Coś się w nim wypaliło. Czyżby Alice Grey się w nim skończyła?

A przecież podpisał kontrakt na kolejną książkę, wziął zaliczkę. Alice Martin prosiła, groziła, chciała przemówić mu do rozsądku, prośbami i groźbami dotrzeć do tej nieczułej na takie pragmatyczne argumenty wyobraźni pisarza. Wszystko na nic.

Aż wreszcie przyszło lato. A z nim pojawiła się Laura.

A wtedy coś w nim ożyło. Obudziło się w nim to coś, czego tak dawno nie doświadczył. Uczucia, o których istnieniu już dawno zapomniał. Znowu zachciało mu się pisać.

I pisał. Nocami. Frenetycznie. Bojąc się, że nie zdąży przelać na papier tego uczucia, które tak nim wstrząsnęło od środka. Że to, co w nim najcenniejsze ulotni się – niezanotowane. Ale…

Dlaczego wyjechał z Alice do Paryża?

Bo miał wobec niej pewien dług. Dług wdzięczności. Nie chciał, by Alice świeciła za niego oczami. Przecież to dzięki niej w ogóle zaistniał. Jako Alice Grey.

Przynajmniej to teraz mógł dla niej zrobić.

Gdyby nie Laura, gdyby nie zbliżający się koniec wakacji… Gdyby nie to, że z tym zbliżającym się końcem wakacji ona też miałaby wyjechać stąd na zawsze… To nie miałoby to znaczenia.

Wyjazd do Paryża przedłużył się. Sezon wakacyjny się skończył. Nastała jesień. Kolonia opustoszała.

A Laura? Czy poczekała aż wróci?

historia miłosna , Pireneje

Wracał do domu z bijącym sercem. Tak bardzo chciał ją tu zastać. Tak bardzo pragnął, by została tu na dłużej. Do czego nie chciał się przyznać nawet przed samym sobą – tak bardzo pragnął, by została tu na zawsze.

Ale Laury tu nie znalazł. Nie znalał śladu jej obecności. Wyjechała.

W sumie dlaczego miałaby zostać? Cała ta historia z Alice. Jego, tzn ichpośpieszny wyjazd do Paryża. Razem. To wszystko jeszcze przepuszczone przez spragnione takich smakowitych kąsków języki lokalnych plotkarek. Bóg jeden wie, co z tego wyszło.

Kiedy przekroczył próg pustego domu – ogarnął go smutek. Pośpiesznie położył ledwie otwartą torbę podróżną na kuchennym stole. Na jej wierzchu leżała kopia robocza najnowszej powieści Alice Grey. Napisanej pośpiesznie w ciągu tego lata.

Wyszedł szukać pocieszenia w górach. Nie planował tu wrócić przed wieczorem. Po co? Dla kogo?

Laury już nie było.

Ale nie, Laura wcale nie wyjechała.

Ta cała historia z Alice. Cała ta niejasna sytuacja. Nie chciała wyjeżdżać zanim nie dowie się całej prawdy. Najlepiej od niego samego.

Zatrzymała się u starszej pani, z którą od samego początku wakacji połączyła ją serdeczna przyjaźń. Codziennie zaglądała, by sprawdzić czy Paul wrócił.

I tym razem niepewnie nacisnęła klamkę. Drzwi otworzyły się same. Serce zabiło jej mocniej. Wrócił. Sam czy z Alice?

Dom wyraźnie był pusty. Tylko na kuchennym stole leżała w pół otwarta podróżna torba. Znak, że wrócił. Sam.

Rzuciła okiem do środka. I zamarła. Na wierzchu leżała najnowsza powieść Alice Grey (jeszcze w wersji roboczej) o wielemówiącym tytule « Laura ».

Pośpiesznie zaczęła wertować jej kartki. To było o niej. Historia młodej dziewczyny, która rusza tropem swojej ulubionej pisarki i po drodze zakochuje się bez pamięci, co całkowicie odmienia jej plany. Tyle, że ten, w którym się zakochuje skrywa przed światem mroczny sekret. Czy ona powinna go zdradzić?

Nie wiedziała co myśleć? Stała się kolejną postacią z powieści Alice Grey. Alice Grey to był on. Czy kiedykolwiek coś względem niej czuł? Czy tylko wykorzystał ją … jako materiał literacki. Skradł jej życie, przelał je na kartki swojej książki. Nie mówiąc ani słowa.

Podniosła wzrok znad książki i wtedy zobaczyła jego. Paul stał w kuchni. Patrzył na nią w napięciu.

Wrócił. Czy to zapomniał czegoś, czy jakiś wewnętrzny głos przygnał go tu z powrotem. Ich spojrzenia spotkały się. Wyczytał w jej wzroku nadchodzącą burzę. Poczuł, że musi jej wszystko dokładnie wyjaśnić. I to od samego początku. Ale najważniejsze było to, że wróciła. To przepełniało go radością i dodawało odwagi, by jednak zrobić to.

 

Pireneje. Nie wiedziałam jak podsunąć Wam moje wakacyjne fotki z Pierenjów, jak opowiedzieć Wam o cudownie autentycznych i spontanicznych ludziach, których tam poznałam. Dlatego wymyśliłam taką historię. Która oczywiście nigdy się nie zdarzyła. A ja po prostu tak bardzo kocham góry w każdej postaci.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

POBIERZ W FORMIE EBOOKA

[purchase_link id=”15998″ text=”POBIERZ” style=”button” color=”blue”]

historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje historia miłosna , Pireneje

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(11) Komentarzy

  1. Beatko, Twoje powieści są tak poruszające, że chwytają za serce i powodują, że mamy łzy w oczach. Piękna opowieść, a przepiękne zdjęcia dopełniają klimatycznej historii. Cudownie!

  2. napiecyku says:

    Piękna opowieść i zdjęcia, czytając zastanawiałam się gdzie pisałaś to opowiadanie, najpewniej na jednej z ławek, w jednym z pięknych paryskich parków 🙂 Na następny raz po prostu napisz na fb ,,migawki z Pirenejów” wrzuć najpiękniejsze zdjęcia i nie zastanawiaj się jak je pokazać 🙂

  3. Piękne zdjęcia i piękna opowieść. Idealnie napisane, z każdym kolejnym zdaniem czekałam na ciąg dalszy. Nie musiałaś tego pisać, że to wszystko wymyślone… Ta romantyczna idylla jest tak wciągająca, że ma się nadzieję, że jest prawdziwa… 🙂

  4. Piękne zdjęcia i fajna opowieść. Ja lubię wymyślać czasem różne historie.

  5. Historia świetna a zdjęcia rewelacja

  6. Ale się nabrałam – myślałam, że to prawdziwa historia opowiedziana Ci przez koleżankę! W Twoim pisaniu jest coś bardzo autentycznego, można zatopić sie w historię po uszy – ja to kupuję 🙂 Aż zdjecia zeszły u mnie dzisiaj na drugi plan. Pozdrawiam !

  7. Ewate EwaTe says:

    Beata… Bierz się za pisanie książek 🙂 Będę czytać z przyjemnością!

  8. Świetnie napisane, wciągnęłam w tę historię całkowicie. Czy powstanie z tego opowiadanie a może dłuższa historia.

  9. Zdjęcia jak zawsze cudowne, a historia idealnie wpasowała się w wyzwanie 🙂

  10. Świetna historia, czytałam pełna napięcia 🙂 Chciałabym więcej, co dalej z Laurą i Paulem 🙂 A fotografie zachęcają do wyjazdu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *