Jako weteranka walki z bólem gardła przetestowałam na sobie kilka sprawdzonych sposobów na sezonowe przeziębienia. Najskuteczniejszy i zarazem najprostszy (geniusz tkwi w prostocie) to czosnek.

Czosnek na  ból gardła i przeziębienia.

To stary patent. Bomba dla zdrowia. Nadużywam tego określenia, ale w tym wypadku jest to jak najbardziej uzasadnione. Niegdyś nazywano go radziecką penicyliną. Podczas II wojny światowej rosyjscy żołnierze leczyli nim wszystko. Radykalnie i skutecznie. Znany od zarania dziejów. W starożytności był monetą przetargową. Opłacano nią robotników pracujących przy konstrukcji piramid. A dokładnie otrzymywali oni codziennie po jednym ząbku czosnku. Ten miał chronić ich przed wszelkiego rodzaju choróbskami.

Tak sobie myślę, że gdyby z jakiegoś powodu upadła nasza cywilizacja (jak np w serialu Revolution), to może wrócilibyśmy do tego środka płatności. W średniowieczu czosnkiem leczono dżumę. A później (zanim odkryto antybiotyki) również gruźlicę. I to z dobrym skutkiem.

Po prostu czosnek ma wiele wspaniałych własności. Pomaga na wiele rzeczy. Nie będę Was tu zanudzać suchą wiedzą podręcznikową (bo bloger nie jest od tego). Ale znajdziecie ją wraz z kilkoma dobrymi patentami jak i na co stosować czosnek TUTAJ.

Czosnek to naturalny antybiotyk.

Dlatego to taka bomba dla zdrowia. Ma za to jeden poważny minus. Daleko mu do perfum Chanel N°5. Co niestety przekreśla go … dla niektórych. Dlatego ciężko stosować go na codzień, jeżeli prowadzimy bujne życie towarzyskie. A jeżeli już to ze szkodą dla serdecznych relacji międzyludzkich. To chyba jakieś niedopatrzenie ze strony Pana Boga.

Dlatego np sama wypraktykowałam weekendową kurację czosnkiem. W piątkowy wieczór przyrządzam sobie magiczną recepturę i serwuję całej rodzinie. Przepis jest następujący. Bardzo prosty w przygotowaniu i jeszcze bardziej skuteczny. No i wierzcie mi lub nie – przepyszny.

Potrzebne nam będą:

  • 1-2 ząbki czosnku (zmiażdżone),
  • świeżo wyciśnięty sok z cytryny,
  • 1 łyżka miodu.

Całość rozpuszczona i wymieszana w szklance letniej wody. I to wcale nie jest takie złe w smaku. Co więcej to jest nawet całkiem dobre.

Niestety potem przez kilkanaście kolejnych godzin unosi się za nami niezbyt powabny zapach trawionego czosnku. Można próbować go zatuszować, przeżuwając kilka ziarenek kawy, goździków lub ziarenek kminku.

Lub po prostu zaserwować go wszystkim domownikom. Choćby profilaktycznie. Wtedy nikt nie będzie się skarżył na nazwijmy to « niedogodności zapachowe ». Po prostu kiedy zjemy czosnek, nie czujemy go od innych. Jak to fajnie Pan Bóg wymyślił.

Wyciąg z pestek grejfruta na  ból gardła i przeziębienia.

Kolejna bomba dla zdrowia, która na mnie osobiście działa to wyciąg z pestek grejfruta. Tu podkreślam: nie wyciąg z grejfruta. Choć też jest dobry, ale nie ma takiej mocy. Ale koniecznie wyciąg z samych pestek. Dlaczego?

Otóż zdarzyło się (jak to przypadek czasami genialnie rządzi naszym życiem), że pewien naukowiec miał ogródek. Jak dotąd to nic nadzwyczajnego. W tym ogródku miał specjalnie wydzieloną parcelkę na kompost. Skądinąd to bardzo proekologiczna i godna pochwały postawa. Pewnego dnia oglądając tę parcelkę ze zdziwieniem stwierdził, że wszystko ładnie się na ten kompost przerabia z wyjątkiem … pestek od grejfruta. Jak przystało na naukowca z prawdziwego zdarzenia zabrał te pestki grejfruta do laboratorium. No może niekoniecznie te z kompostu, ale jakiekolwiek. Żeby nikt tu się nie czepiał szczegółów.

Ale w ten sposób stwierdził (z czego skorzystał cały świat), że w pestkach grejfruta znajdują się substancje o bardzo silnym działaniu bakteriobójczym. Ten naukowiec nazywał się Jacob Harich (i jednocześnie był lekarzem immunologiem). Co więcej okazało się, że wyciąg z pestek grejfruta nie jest szkodliwy dla człowieka, nie osłabia naszego układu odpornościowego, nie zubaża naszej dobrej flory bakteryjnej. Nie wywołuje alergii. Wręcz przeciwnie. Więcej przeczytacie o wyciągu z pestek grejfruta TUTAJ.

Dlatego wyciąg z pestek grejfruta wspaniale działa przy raczkującym bólu gardła (przynajmniej u mnie i u mojej rodziny). No i sprawdza się wspomagająco przy leczeniu już bardziej « zaawansowanego » przeziębienia.

Olejki eteryczne na  ból gardła i przeziębienia.

Kolejna bomba dla zdrowia to olejki eteryczne. To taka tajemnicza mikstura, która jest niczym innym jak bardzo skoncentrowanym wyciągiem roślinnym. Olejki eteryczne mają ogromną moc, ale też z racji tego « poweru » należy do nich podchodzić z pewną przezornością. Tzn zachować szczególną ostrożność u małych dzieci, kobiet w ciąży i karmiących mam. A u pozostałych też nie dawkować olejków eterycznych  … wagonami.

Jednym z nielicznych olejków eterycznych, dla którego stosowania nie ma np przeciwskazań u małych dzieci i u « ciężarówek » jest olejek lawendowy. Można delikatnie skropić nim poduszkę dziecka. Będzie spokojniej spało.

Kiedyś (w czasach, kiedy nie było wizytówek) olejek lawendowy był znakiem rozpoznawczym pań wykonujących najstarszy zawód świata. Podobno skutecznie przyciąga płeć przeciwną. A jednocześnie odstrasza … nie bakterie (nie na wiele więc się zda na zimowe przeziębienia), ale skutecznie odstrasza małe czworonożne « bestie » typu pchły czy wszy. Można np delikatnie nałożyć kilka kropel olejku lawendowego za uchem u psa, by pomóc mu pozbyć się “drapiącego” towarzystwa.

Ale na zimowe przeziębienia mamy do dyspozycji całą baterię olejków eterycznych. Tu jako kobieta jeszcze karmiąca korzystam z nich z umiarem. Specjalistką na pewno jest Klaudyna Hebda.

Ja sama póki co ograniczam się do olejku lawendowego. Używam go zamiast perfum. Pal diabli reputacja. A dla rodziny kupuję gotowy preparat (mieszaninę różnych olejków eterycznych, już gotową do użycia) o nazwie Resistim. Nie wiem czy jest do nabycia w Polsce. To mieszanina olejków: eukaliptusowego, lawendowego, cytrynowego, z  cynamonu z Cejlonu i  z cząbru. I to działa.

Dlaczego olejki eteryczne?

Jestem święcie przekonana, że olejki eteryczne, podobnie jak czosnek i wyciąg z pestek grejfruta mają przed sobą przyszłość. Szczególnie w czasach, gdy bakterie coraz częściej uodparniają się na antybiotyki. Wtedy ostatnią deską ratunku może będą te naturalne produkty. Alleluja. Tutaj znajdziecie 7 argumentów nie do zbicia za stosowaniem olejków eterycznych … zamiast antybiotyków.

Niestety mści się na nas to nasze ułatwianie sobie życia za wszelką cenę. Nadużywamy antybiotyków. Zbyt długo były one przepisywane lekką ręką. Tymbardziej, że antybiotyki działają tylko na infekcje bakteryjne (a już nie na wirusowe). Bakterie powoli zaczęły je rozpracowywać i uodparniać się na nie. Dlaczego?

Sprytne bestie? Niekoniecznie. Antybiotyki opracowane przez człowieka (te w tabletkach) składają się z jednego jedynego rodzaju cząsteczek. Bakterie niczym dobry haker potrafią złamać ten kod, przystosować się i przeżyć. Tymczasem olejki eteryczne, które są w przyrodzie to już mieszanina rozlicznych substancji. Nie sposób to sforsować. Przynajmniej bakterie tego nie potrafią. To jak z hakerem, który ma przed sobą hasło, którego nie sposób złamać. Dlatego bakterie nigdy się na nie (na olejki eteryczne) nie udopornią. Pan Bóg dobrze to obmyślił. Alleluja.

Co więcej według doktora Taylora z Uniwersytetu Austin (Teksas): olejki eteryczne oferują nam więcej nowych zwiazków niż będą w stanie wyprodukować wszyscy chemicy świata przez kolejne 1000 lat.

Olejki eteryczne mają jeszcze jedną zaletę: skoro dała nam je natura, lepiej współgrają z naszym organizmem. Nie tak jak lekarstwa (te syntetyczne), które jak powszechnie wiadomo, na jedno pomogą, na drugie zaszkodzą. Przy okazji.

Olejki eteryczne nie tylko zwalczają mikroby, ale też wzmacniają nasz organizm (“prostują » nasz teren). Po prostu (w przeciwieństwie do antybiotyków, które z zasady walczą z życiem), olejki eteryczne szanują i nie szkodzą florze bakteryjnej. Tymczasem to właśnie słabość flory bakteryjnej może sprzyjać pojawieniu się infekcji wirusowych czy bakteryjnych. A te prawdopodobnie znowu będziemy chcieli potraktować … antybiotykami. Dla szybszego efektu.

Knit faster, winter is comming.

Robótkowo z blogiem Maknety.

Na zdjęciach moje najnowsze wyczyny szydełkowe. Nie wiem dlaczego jestem taka niepraktycznie romantyczna? Idzie zima. Wszyscy dziergają szale i czapki, a ja … dziergam kolejną serwetkę. To znaczy wiem dlaczego. Dorwałam fajną gazetkę z wzorami. Dobrze mi się je dzierga. Pokusa jest silna, a jednocześnie zużycie włóczki (a więc i kasy) mniejsze.

Czytelniczo – posucha.

Dużo czytam … ale w sieci. Dopadł mnie, albo stwierdzam u siebie syndrom współczesnego człowieka. Trudno mi się skupić na dłuższym, dogłębniejszym tekście. Ostatnio staram się częściej przebywać off line. Coraz częściej wyłączam również komórkę. Bo komputer (przesiadywanie przed nim) to jednak nie jest bomba dla zdrowia. Dlatego skusiło mnie wyzwanie czytelnicze u Marty pt Nie czytasz, to zacznij. Które wypływa z podobnej motywacji i potrzeby: więcej czytać i przezwyciężyć to, że coraz trudniej nam się nad czymś dłuższym i wartościowszym skoncentrować. Nie wiem co z tego mi wyjdzie. Ale przynajmniej spróbuję. W końcu, co spróbuję, to moje.

A teraz już zapraszam Was na tradycyjne środowe linkowanie. Podrzucajcie linki do Waszych wpisów.

A jeżeli interesuje Was tematyka zdrowotna serdecznie zapraszam do polubienia mojego drugiego fanpaga

Post w ramach wyzwania u Ani Lifestylerki pt jesienny przysmak, czyli czosnek.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

34 komentarze

  1. Z czosnkiem ciekawa sprawa, czasem się trzeba naszukać w sklepach, żeby kupić polski, normalny a nie chiński (nienormalny) 😉
    Z wyciągiem z pestek też ciekawy temat, mieszkam blisko granicy z Czechami a oni mają swoje “citrokapki” które są najlepsze właśnie u nich 🙂 (bo u nas roztwory są słabsze).

  2. Czosnek to niewątpliwie dobry sposób na choroby i szybko stawia na nogi, jednak ja bardzo go nie lubię. Biorę jeden ząbek czosnku dopiero gdy jest już bardzo, bardzo chora, tak to smak mnie odrzuca. Nawet mieszając go z mlekiem i pijąc na szybko jest mi trochę niedobrze.
    Ale o olejkach jeszcze nie słyszałam!

  3. Dobre sposoby:) Ja polecam jeszcze ciepłą wodę z imbirem, sokiem z cytryny i miodem: do kilku plasterków świeżego imbiru dolać sok z cytryny i zalać wrzątkiem, kiedy nieco ostygnie dodać miód.
    Na zdrowie 🙂

  4. Tez kocham czosnek. Zazwyczaj jadlam go wieczorem na chlebie z maslem. Oczywiscie tylko wtedy gdy nigdzie na wieczór nie wychodzilam. Niedawno odstawilam chleb więc szukam innych sposobów na jedzenie czosnku. Slyszalam ze dobrze jest z miodem i chętnie skorzytam z Twoich propozycji. Pozdrawiam

  5. Czosnek jest nieodłącznym składnikiem moich dań. Miodu nie znoszę,ale w przypadkach ataku wirusów przełykam z mlekiem. A swoją drogą z lenistwa pędzę do apteki ( 50 m ode mnie ) i zdaję się na farmakologię. 😉

  6. Na szczęście tej jesieni, przeziębienie mnie jeszcze nie dopadło. Jak tak się stanie, to już wiem, gdzie zajrzeć po rady :). Niedawno przyjaciółka poleciła mi olejek z drzewa herbacianego. Na razie jestem w fazie próbowania. Przemywam nim twarz, a teraz leczę nim opryszczkę. Podobno ma jeszcze wiele innych zastosowań, np. na ból gardła. Zdrówka!

  7. czosnek znam i stosuję, nie tylko na przeziębienie ale w ogóle dla smaku do potraw również, bo po prostu go lubimy. i własnie jak wszyscy jedzą to potem się nie czuje i nikomu nie przeszkadza 🙂 o wyciągu z tych pestek natomiast nie wiedziałam, na pewno kiedyś spróbuję, bo rok w rok jesienią gardło mi wariuje a ja w pracy muszę mówić i nie mogę sobie pozwolić na utratę głosu

  8. Czosnek super sprawa. Obecnie walczę z totalnie zapchanym nosem – w ogóle nic nie czuję. Nawet czosnku 🙂 Rzadko choruję, bardzo rzadko, ale już mi się zdarzy, to o, w takiej wersji. Na maksa. Na szczęście reszta gra i idziemy do przodu 🙂

  9. Kilka sposobów już znam i praktykuję, kilka nowych dopisuję-nigdy nie wiadomo kiedy będą pomocne

  10. Czosnkiem lubię nacierać grzanki, od cebuli również nie uciekam, wciskam ją do prawie każdej potrawy. O wyciągu z pestek grejpfruta słyszałam, ale wypadł mi z pamięci. Dziękuję Beatka za przypomnienie 🙂

  11. Odpukać, ale w tym tygodniu dopadł mnie pierwszy od ponad półtora roku katar – trwał trzy dni. Gardło też leciutko podrapało, ale raczej dlatego, że przy katarze oddychałam ustami i wyschło, a nie od jakiejś infekcji. Wcześniej bywało tak, że wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego, zaczynały się u mnie problemy z gardłem, na które mało co pomagało – ani farmaceutyki, ani naturalne sposoby, trzeba było czekać, aż samo przejdzie.

  12. Bardzo fajny artykuł. Raczej wszystkie wymienione sposoby są mi znane 🙂 Podobnie jak Justyna nie lubię “zionąć czosnkiem” 😛 a ostatnio kupiłam bardzo dobre tabsy na gardło, ulgard o smaku cytrynowym 😉 Co najważniejsze szybko podziałał. Jeśli ktoś ma po drodze aptekę to polecam 🙂

  13. Ja też się czosnkiem kuruję, ale niestety zdarza się, że dopada mnie tak wysoka gorączka, że tylko pyralgina jest w stanie sobie poradzić i ją zbić. Na gardło zazwyczaj biorę witaminę a+e – kapsułki dobrze nawilżają gardło i łagodzą ból. Niezastąpiony też jest fosidal przeciwzapalny, który bardzo szybko i skutecznie łagodzi kaszel. A dobrze też wtedy brać probiotyk, żeby jak najszybciej odporność wzmocnić

  14. Ja nienawidzę czosnku. Sam zapach mnie odpycha, a co dopiero smak. Na kaszel są bardzo dobre kupne syropy. U mnie sprawdza się dicotuss. Pomaga zarówno mnie jak i moim dzieciom

  15. Ja też uwielbiam czosnek, on pomaga ale w moim przypadku muszę go zażywać codziennie minimum przez miesiąc więc to jest dosyć męczące, tym bardziej że po surowym czosnku oddech jest wiadomo jaki 🙂 Dlatego zastanawiam się nad jakimiś suplementami wspomagającymi walkę z przeziębieniem np. HOTLUX płyn do kąpieli na przeziębienie dla dorosłych z Langsteiner, może to zadziała szybciej?

  16. Mnie zawsze stawiał na nogi rosół. Wazne jest aby przyjmować ciepłe posiłki a dla wzmocnienia odporności polecam naleweczkę bo to samo zddrowie oczywiscie w przyzwoitych ilosciach:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version