W tego tygodniowym podsumowaniu polecę Wam wspaniały w 100 % naturalny sposób na przeziębienia, pożalę się na moje trudności z dobraniem szablonu na bloga i podsunę Wam kilka dobrych linków w temacie blogowania, zdrowia i dziergania. Ale najpierw
Opowiem Wam historię pewnego przypadku.
Otóż w 1980 roku pewien niedzielny ogrodnik zauważył, że nasiona grejfruta jako jedyne nie gniją w kompoście. To zdarzenie pewnie nie miało by większych konsekwencji i przeszło bez echa dla historii ludzkości, gdyby nie fakt, że owym ogrodnikiem był niejaki Jacob Harich (zawodowo lekarz immunolog). Dla spokoju sumienia wziął te swoje nasiona grejfruta na warsztat, czyli do swojego laboratorium. Gdzie okazało się, że nasiona grejfruta zawierają bardzo silną substancję o działaniu antybiotycznym (dużo silniejszą i mniej toksyczną dla człowieka od wszystkich znanych antybiotyków).
Domowe sposoby na przeziębienie, czyli na co pomaga wyciąg z pestek grejfruta?
To wydarzenie stało się punktem wyjścia dla poważnych badań naukowych, które potwierdziły, że wyciąg z pestek grejfruta jest silnym naturalnym antybiotykiem, a do tego ma działanie przeciwgrzybiczne.
Co więcej nie jest szkodliwy dla człowieka, nie osłabia naszego układu odpornościowego, nie zubaża naszej dobrej flory bakteryjnej. Nie wywołuje alergii. Wręcz przeciwnie. Wspomaga nasz układ odpornościowy. W jelicie blokuje szkodliwe dla nas bakterie, ale absolutnie nie przeszkadza nieodzownym dla naszego zdrowia bakteriom bifidusowym. Generalnie nie powoduje alergii. Choć osoby, które wykazują reakcję alergiczną na owoce cytrusowe (stanowią one statystycznie 4 % ludzkości) powinny zachować pewną ostrożność i zacząć od mniejszych dawek tego specyfiku.
Historia innego przypadku.
Przypadek sprawił, że jakiś rok temu, kiedy zmagałam się z zimowym przeziębieniem i szukałam na to jakiegoś naturalnego sposobu (a nie mogłam skorzystać z olejków eterycznych, bo karmiłam moją kilkumiesięczną wówczas pociechę) trafiłam na wyciąg z pestek grejfruta.
Kolejny przypadek podsunął mi fajny artykuł o grejfrucie (ach jak ja go kocham), kiedy bez pomyłu zastanawiałam się o czym napisać w tegotygodniowym podsumowaniu tygodnia (a mam zaległości, bo w zeszłym tygodniu z takim podsumowaniem się nie wyrobiłam). A ponieważ ostatnio co rusz u kogoś na blogu czytam, że zima daje mu się we znaki, że generalny spadek formy, że ciągną się za ludźmi jakieś niedoleczone przeziębienia (albo ich pozostałości) i odczepić się nie chcą, stwierdziłam, że to chyba przeznaczenie: muszę podrzucić Wam ten mój sposób. Bo u mnie to działa.
A jak to mówią Francuzi: Le hasard fait bien les choses. Czyli przypadek dobrze ustawia pewne sprawy.
A w tegotygodniowych linkach
O blogowaniu
O dzierganiu
- U Maknety rozmowa z projektantką Anna Rauf.
Lifestylowo
- U Lifemanagerki jak żyć i zdrowo i nie zwariować bardzo fajne zdanie: Grunt to nie popadać w paranoję, obserwować swój organizm i zachować umiar we wszystkim co spożywamy.
Kulinarne
- By kanapki nie były nudne czyli przepisy na kanapki u Karoliny alias Mrs lifestyle
Co można zrobić z cukini?
A u mnie cukiniowato. Bo z cukinią w kuchni warto się zaprzyjaźnić. Testuję ją na słodko w smoothie (z dodatkiem bananu, mleka ryżowego lub wody i syropu z agawy = pychotka), obiadowo z makaronem, w omlecie, na pizzie, w zupie. Też pychotka za każdym razem. A może to po prostu ja mam hopla na punkcie cukinii. Ale są ku temu zdrowotne przesłania.
Zalety cukinii.
- Bo cukinia to warzywo niskokaloryczne (zawiera tylko 17 kalorii na 100 g). Do tego zawiera niewiele cukru. Czyli reasumując świetnie nadaje się jako składnik diety odchudzającej czy diety dla cukrzyków.
- Jest bardzo łatwo przyswajalna przez nasz organizm. Większość osób dobrze ją toleruje. Dlatego to pierwsze warzywo jakie wprowadza się do diety u osób po operacji układu pokarmowego (np operacji wrzodów żołądka).
- Dodatkowo zawarte w niej pektyny (podobnie jak te w jabłku) spowalniają wchłanianie cukrów. Czyli żyć, nie umierać z cukinią na stole.
1. Zupa z cukinii.
2. Pizza z cukinii.
3. Placki z cukinii.
4. Makaron zapiekany z cukinia.
5. Plasterki cukinii zapiekane z serem.
PS Miało być o nowym szablonie. Przesiedziałam godziny, by znaleźć taki, który mi odpowiada. Dlatego gdy w końcu go znalazłam zabrakło mi serca, by go dopieścić i wciąż nie mam swojego logo. Ale to się zrobi. Jak to mówią : jak szybko nie teraz staje się nigdy.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Jeżeli pomogłam, zaciekawiłam lub rozbawiłam proszę polub mnie na FB:
Wyciag z pestek grejpfruta czyli Citrosept? Słyszałam, że skuteczny, ale nie próbowałam, bo zawsze za drogi mi się wydawał…
Muszę spróbować, bo tej zimy jestem chora co tydzień przynajmniej przez dwa dni. Szablon prezentuje się ładnie, ale jak dla mnie to nadal jest zbyt skomplikowane, by spróbować u siebie;)
Twoja propozycja domowego leczenia przeziębienia jest o wiele smaczniejsz od mojego mleka z czosnkiem, miodem i cytryną 😉 Osobiście z cukinią dopiero zaczynam przyjaźń. 🙂
Aż zachciało mi się jeść, Twoje zdjęcia kuszą.
Beatko, ja też zamiast pisać i wymyślać, to wczytuję się w blogi innych osób, ale tak tez można czerpać inspirację. Jak zwykle w weekend grzebałam w blogu. Utknęłam przy dacie, nie wiem jak ja przenieść pod posta, a dopóki tego nie zrobię, to nawet mi się nie chce brać za inne rzeczy;). O wyciągu z pestek grapefruita też słyszałam dużo dobrego, także napewno warto wypróbować ten sposób zanim sięgnie się po jakieś radykalne środki.
Jak kolorowo u Ciebie ! Dziękuję za ciekawe informacje o naturalnym leczeniu zimowego przeziębienia !
Pozdrawiam 🙂
A jednak spróbowałam z tym szablonem dzięki Twoim wskazówkom jakoś poszło ;D Cała noc poszła się kochać, ale co tam…
Po grejfrucie pieką mnie usta i ogólnie mi bardzo puchną: niestety jeść go nie mogę. A olejek? No, dobra. Moze olejku spróbóję. Mogę zdradzić natomiast, że olejek imbirowy jest znakomity na dzień “nie chce mi się”, a waniliowy na “zły nastrój”. Pozdrawiam, Gab (www.gabridou.blogspot.com)
O tym wyciągu z pestek nie słyszałam jeszcze, ale definitywnie to sprawdzę jeśli nadejdzie taka potrzeba 🙂 My “działamy” sokiem z malin robionym latem, czosnkiem i naparem z imbiru z cytryną i miodem. Ale fajnie byłoby dołożyć coś jeszcze do listy 😉
I chyba muszę poszukać czegoś o tym olejku imbirowym, tak jak pisze wyżej Gabrysia, bo wiecie, jutro poniedziałek… na dni tygodnia też działa?? 😉
Ja też jestem cukiniomaniaczką 🙂 pozdrawiam!
Ja we Francji cukinię odkryłam na nowo, w Polsce miałam jej pod dostatkiem prosto z ogródka, ale było to warzywo pod tytułem “leczo się zrobi i będzie dobrze”. A teraz leczo jest chyba ostatnią potrawą, która przychodzi mi do głowy gdy w ręce wpada mi cukinia 😉 zupę cukiniową po prostu uwielbiam!
Ja na przeziębienia wszelkie stosuję czosnek i w sumie nigdy o grejpfrucie nie słyszałam, ale skoro obydwa obniżają ciśnienie, to pewnie właściwości antybakteryjne też mają podobne.
Dziękuję Beatko za polecenie postu :*
Co do cukinii, ostatnio jemy jej sporo. Moim sposobem na szybkie przygotowanie cukinii jako surówki do obiadu jest zapiekanie plastrów, uprzednio namoczonych w oliwie z przyprawami, w piekarniku. Bardzo smacznie, wypróbuj! 🙂
Dziękuję Kochana za polecenie wpisu :* Nie wiem jak mogłam to wcześniej przegapić. A przepisy na cukinię sobie zapiszę, bo bardzo ja lubię, a robię z niej tylko leczo 🙂
zaraz lecę pichcić makaron zapiekany, uwielbiam cukinię 🙂
superowe!