Ach ta pyra, bo Francuzi długo się na nią dąsali.

Wcale nie było tak łatwo przekonać Francuzów do pyrów. Bo choć ziemniak został przywieziony do Europy już w XVI wieku przez hiszpańskich konkwistadorów. To dla Francuzów jeszcze całe 2 wieki później pyry były dobre jedynie dla …. świń. 

A w tzw międzyczasie ziemniak zdążył już zrobić całkiem imponującą karierę w Prusach. Bo Niemcy pragmatycznie i bez sentmentów odkryli i docenili jego potencjał.

A jednak ostatecznie z oporami i fortelem, pyry przyjęły się również w kuchni francuskiej.

Choć przez długi czas we Francji panowało przekonanie, że pyry (kartofle, ziemniaki, czy jak tam wolicie) są dobre jedynie dla rzucenia na pożarcie …. świniom. A jeszcze krążyły słuchy, że przenoszą trąd i inne choróbska.

Prawda, że trudno o lepszą, tzn o gorszą reklamę dla pyrów? I to nawet w obliczu głodu. A ten nie raz na przestrzeni wieków zaglądał Francuzom w oczy. A i nawet wtedy trudno było namówić wygłodniałego Francuza na sycący talerz pełen młodych ziemniaczków.

Aż do momentu kiedy …. sprawy w swoje ręce wziął niejaki pan Parmentier (z zawodu aptekarz). Ale najpierw pan Parmentier trafił do pruskiej niewoli (podczas wojny 7 letniej). Tam dzień w dzień karmiono go kartoflanką (czy jakąś taką papką kartoflaną). Aż tak do niej przywykł, że po powrocie do kraju, zabrał się za promowanie jej u siebie.

Pan Parmienier (przypominam z zawodu aptekarz) po prostu docenił walory odżywcze ziemniaków. Ale jak przekonać do tego cieszącego się złą sławą paskudztwa – Francuzów? Oto jest pytanie. Ano, fortelem.

Marketing szeptany, czyli jak uczynić z pospolitego ziemniaka – upragniony obiekt pożądania?

W konspiracji wziął udział sam król Ludwik XVI (ten później zgilotynowany). Król oddał pod zarząd pana Parmentier, dla rozpropagowania sprawy kartoflanej, 2 hektary ziemi w podparyskim Les Sablons. Tę ziemię uważano wówczas za jałową. Tak ruszyła tu uprawa pyrów. Dzisiaj znajduje się tutaj (na miejscu tamtej plantacji kartoflanej) park Jardin d’Acclimatation.

Ale jak zainteresować pyrami Francuzów? Ano fortelem.

Legenda głosi, by przyciągnąć ciekawskich i przekonać Francuzów do fanaberii, straty czasu i inne tfu tfu tfu, jaką była uprawa ziemniaka, teren kartoflanej plantacji był pilnie strzeżony w ciągu dnia. Bo owoc zakazany (tu pyry) – nęci. A to przemieniło pospolitego ziemniaka w nęcący obiek pożądania.

I tak okoliczni mieszkańcy nocami, cichaczem podkradali się i podpędzali z owej kartoflanej plantacji  – pyry. A potem wcinali je u siebie w domu. A przy okazji powoli przekonywali się do pyr. Tak ziemniak na dobre rozgościł się na francuskim stole – fortelem. Za sprawą marketingu … szeptanego, który jak najbardziej uprawiano nawet w tak odległych czasach. I tym niecnym sposobem, przekonano Francuzów do dobrej spraw, którą są pyry na stole.

Bo ziemniak wcale nie jest niezdrowy.

Ziemniaki są bogate w witaminę C i w cukry (nie te przemsłowe). Ziemniak jest dobrym źródłem energii. Zawiera związki mineralne, szczególnie potas. Wbrew obiegowej opinii ziemniaki wcale nie są takie kaloryczne. Więc same z siebie aż tak nie tuczą. Co innego, gdy polejemy je tłuściusieńskim sosikiem. A na to jeszcze z wierzchu zasmażką …. Ale wtedu to już inna para kaloszy. No i jak najbardziej radosna interpreatcja naszej rodzimej kuchni. Niemniej fakt pozostaje faktem. I morał z tej bajki jest taki, że ….

Za sprawą zręcznego marketingu szeptanego ziemniaki przebiły się do kuchni francuskiej.

W której do dziś popularne są dania, których podstawą są właśnie PYRY, jak:

  • Gratin dauphinois. Czyli zapiekanka ziemniaczana. Pokrojne w plasterki ziemniaki przemieszane z mlekiem czy śmietaną.
  • Tartiflette – to danie z alpejskiego regionu Savoie, czyli ziemniaczki z serem reblochon.
  • Raclette – Francuzi chyba najbardziej kochają ziemniaki w formie raclette. Czyli ziemniaczki namaczane w rozgrzanym serze.

Enregistrer

Nauka francuskiego.

Na moim blogu o Francji tradycyjnie pojawił się kolejny odcinek podcastu z cyklu Nauka francuskiego. Tym razem w kursie francuskiego – słownictwo związane z kuchnią francuską, pyrami i francuskimi przysmakami na bazie ziemniaka. A ja serdecznie zapraszam Was do facebookowej grupy Uczę się francuskiego. Wystarczy kliknąć w powyższe zdjęcie lub w link obok. 

No i malutka porcja fotek z Paryża. Wieś w samym środku miasta, czyli zdjęcia z Jardin d’Acclimataion. Dawna ferma kartoflana pana Parmentier w Neuilly-sur-Seine, metro Les Sablons.


Pozdrawiam serdecznie

Beata

Przepraszam, za czym ta kolejka tu stoi?
I bardziej egzotyczne klimaty, czyli przejażdżka na wielbłądzim grzbiecie w tym samym Jardin d ‘Acclimatation.

 

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

8 komentarzy

  1. Jak żyć bez ziemniaków!? Ah ci Francuzi dobrze, że w końcu przejrzeli na oczy 😉

  2. Beata, z ogromną przyjemnością przeczytałam ten wpis. Bardzo lubię takie anegdoty o różnych miejscach, a ta do tego jeszcze kulinarna, zatem łączy w sobie i smaczek odkrywcy i smakosza. Kiedy będę następnym razem w Paryżu chętnie zajrzę do Jardin d’Acclimataion. Dzięki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version