Kilka dni temu byłam z moją prawie dwuletnią córeczką w szpitalu dla dzieci. Przydarzyła mi się tam taka « dziwna » scenka rodzajowa. Moja córeczka znudzona zabawą, wdrapuje mi się na kolana i próbuje dostać się do piersi, by popić sobie mleka. I tu mój wzrok krzyżuje się z karcącym spojrzeniem siedzącego na przeciw młodego islamisty. Tu wyjaśniam klimaty: mieszkam w Paryżu.
Przepraszam zamiast islamisty, powinnam napisać muzułmanina. Przecież nie można sądzić po wyglądzie. Choć tu wygląd jest związany z pewnym wyborem, a za tym wyborem idzie pewna mentalność czy światopogląd.
A na mnie spode łba spogląda młody mężczyzna z brodą do ziemi, ubrany w dżelabę (to taka biała sułtanna u bardzo gorliwych muzułmanów), z żoną szczelnie (od stóp do głowy) owiniętą w burkę (czyli taki długi welon, a raczej też sutannę dla muzułamńskich kobiet). I z malutkim kilkudniowym niemowlaczkiem, który z zapałem pociąga mleko z butelki. Nasze spojrzenia krzyżują się. Z jego oczu bije dogłębna dezaprobata (a może zapedziła się tu moja wyobraźnia). Jakby chciał na mnie nakrzyczeć :
Kobieto opanuj się. Jak można karmić piersią w miejscach publicznych.
A jeżeli nie? A jeżeli zacząć przejmować się tym, co ludzie powiedzą, czy nie urazi to akurat czyjegoś światopoglądu. To co? Zupełnie zrezygnować z karmienia dziecka piersią? Nie, nie zgodzę się z tym.
Karmienie piersią to najlepszy prezent jaki mama może zrobić dziecku i inwestycja w jego przyszłość.
Lepsza od prywatnych lekcji tenisa, czy tańca. Lepsza, bo to inwestycja w kapitał, z którego nasze dziecko będzie korzystać przez całe życie.
To również wspaniała przygoda zarówno dla mamy, jak i dla dziecka. Rodzące się poczucie bliskości, taka ciepła, chwytająca za serce przytulanka, jaką urządza mi przy tej okazji córeczka. Tyle czułości, miłości i pozytywych emocji. Nie mówiąc już o tym, że pomaga mamie wrócić do linii sprzed ciąży (karmienie piersią powoduje obkurczanie się macicy). No i jest ogromnie wygodne w praktyce. Nie trzeba zrywać się w środku nocy, by sterylizować smoczek i butelkę. Tylko wystarczy przystawić dziecko do piersi.
Oczywiście jest druga strona medalu. Ale to już kwestia organizacji. Trudno ruszyć się gdzieś bez dziecka z domu. U mnie czasami do tego stopnia, że gdy wyskakuję na chwilkę do sklepu (dosłownie nie ma mnie 5 minut), moja córeczka potrafi cały ten czas przestać pod drzwiami, czekając na mój powrót. Chwyta za serce, ale też trochę martwi. Dlatego staram się jej tego zbyt często nie robić.
Dlaczego w ogóle o tym piszę?
Bo sama kilka lat temu, gdy byłam bardzo niedoświadczoną mamą o włos nie zrezygnowałam z tej przygody. Choć miałam na to ogromną ochotę.
Moje trudne początki karmienia piersią.
Ja świeżutka mama, po powrocie z niemowlaczkiem ze szpitala, bez żadnego doświadczenia. A tu przychodzi najgorszy moment karmienia piersią. Pokarmu jest tyle, że dziecko nie jest w stanie wszystkiego zjeść (potrzeba przeczekać aż laktacja sama się wyreguluje).
W międzyczasie: okropny ból i gorączka. Piersi obrzmiałe do granic możliwości, twarde jak kamień, prawie kwadratowe, jak u Pameli Anderson po kolejnej operacji plastycznej. Albo raczej jak u Arnolda Schwarzenegera, gdyby był kobietą.
Do tego pojawił się jakiś lekki stan zapalny i gorączka, którą nieświadomie pogłębiłam tym, że spuszczałam sobie nadmiar mleka pod bardzo gorącym prysznicem. Ale jakiś wewnętrzny głos (może instynkt macierzyński) podpowiadał mi, by jeszcze raz spróbować.
Bo w głębi serca czułam, że chcę karmić moje dziecko piersią.
I wytrwałam, a raczej przetrwałam do następnego dnia. A wtedy kupiałam sobie odsysacz pokarmu (taki zwyczajny manualny, plastikowy, za kilka euro, który potem długo mi służył np do odciągania pokarmu, gdy byłam w pracy).
Te męki przeżywałam przy kolejnym dziecku. Ale już wiedziałam, że warto. Że to tylko taki trudny moment, przez króry trzeba przebrnąć, a potem już jest dobrze.
Dlatego dla młodych mam, które zaczynają karmić piersią i czują, że chcą to robić, zebrałam kilka porad, które mi samej bardzo ułatwiły życie.
Wiem, że dla wielu mam poród jest takim ogromnym i bolesnym fizycznie przeżyciem, że przy zachęcającej akceptacji ze strony najbliższych, odpuszczają sobie karmienie piersią przy pierwszej napotkaniej trudności. Bo wydaje im się, że nie mają już w sobie dość sił, albo że się do tego nie nadają (bo np mają sutki wciągnięte do wewnątrz).
Nie ma bardziej naturalnej rzeczy niż karmienie piersią.
Jeżeli czujecie, że macie ochotę karmić piersią i sobie to odpuścicie, to pozostanie żal. Ale dobra wiadomość do karmienia piersią można wrócić po jakimś czasie. Udało się to np mojej przyjaciółce, która zaraz po porodzie nie mogła karmić piersią ze względu na przyjmowane lekarstwo. Jednak przy pomocy pań z Leche League (chyba też działa w Polsce), zaczęła karmić piersią swojego kilkumiesięcznego synka i tak dobrze im się to przyjęło, że karmiła go przez kolejne 3 lata.
Porady praktyczne na początku karmienia piersią:
Obrzęk piersi przy karmieniu piersią.
Jeżeli macie nabrzmiałe piersi, przepełnione nadmiarem pokarmu, którego dziecko nie jest w stanie zjeść (produkcja mleka z czasem dopasuje się do potrzeb dziecka), może warto zainwestować w odsysacz pokarmu. Na pewno przynosi ulgę, ale warto przy tym pamiętać, że im więcej ciągniemy pokarm, tym więcej nasz organizm go produkuje. Odsysacz pokarmu przyda się karmiącym, a pracującym mamom. We Francji karmiącym mamom przysługuje dodatkowa 30 minutowa przerwa w pracy (a skoro Unia Europejska przez to przeszła, to u nas w kraju pewnie też jest). A jak nie ma, to zawsze można dogadać się z pracodawcą. Przecież kobieta z mlekiem lejącym się z piersi na klawiaturę (bo nie mogła ściągnąć namiaru mleka), to średnia wizytćwka dla firmy. A w ten sposób możecie odciągnąć nadmiar pokarmu (by później podać go dziecku) i jednocześnie regularnie stymulować laktację, by zupełnie nie ustała.
Prosta metoda à la Mc Gyver na nabrzmiałe piersi. Wkładamy do zamrażalnika lekko zwilżonego papmersa, czekamy aż się tam schłodzi i rozkładamy na obolałej piersi. Ulga gwarantowana.
Bolesne brodawki przy karmieniu piersią.
W pierwszym okresie karmienia, kiedy dziecko bierze do buzi sutek, jest to bardzo bolesne. Do tego stopnia, że na tym etapie nazywałam moją córeczkę: “mój mały krokodyl”. Czasami tworzą się wręcz małe ranki, co jest bardzo bolesne w pierwszym momencie przy przystawieniu dziecka do piersi. Potem wydzielające się hormony trochę łagodzą ten ból.
Tu mam kilka sposobów:
- Przed przystawieniem dziecka do piersi możemy ręcznie wywołać kilka pierwszych kropel mleka, tak aż zacznie ono wypływać samodzielnie.
- Czasami pomocna może okazać się zmiana pozycji przy karmieniu, tak by uniknąć bolesnego ciągniecia sutka.
- Poza tym bezpośrednio przed przystawieniem dziecka do bolącej piersi, można przyłożyć lód na bolący sutek. To łagodzi ból.
- A w ostatecznym wypadku można sięgnąć po plastikowe kapturki – plastikowe nakładki na sutek.
Oczywiście to rozwiązanie jest doraźne, przynosi chwilową ulgę, bo dziecko ciągnie sutek przez osłonkę. Wtedy szybciej goją się wszystkie ranki. Ale z drugiej strony to właśnie ssanie sutka pobudza laktację. Ponieważ przy takiej nakładce na sutek jest ono mniejsze, maleje również produkcja pokarmu (a potrzeby dziecka wciąż rosną).
Karmienie łączone. Jestem na nie.
A przecież wiele dzieci traci na wadze po powrocie ze szpitala i to właśnie często jest powodem wprowadzenia butelki z mlekiem. Czyli tzw karmienie łączone: trochę przy piersi, trochę z butelki. Ale to wielkie kłamstwo.
Karmienie mieszane nie działa.
Nie sprawdza się u malutkich dzieci. Bo niemowlaczek prawdopodobnie wybierze łatwość z jaką mleko samo spływa z butelki, niż wysiłek jaki musi włożyć, by samodzielnie wyciągnąć je sobie z sutka.
Nie ma z tym problemu u starszych kilkumiesięcznych dzieci. Bo są bardziej świadome i prawdopodobnie już rozsmakowane w tym uczuciu bliskości z mamą, w tej wzajemnej wymiaie czułości. I wtedy świadomie odpychają butelkę z mlekiem, wybierają pierś, a z butelki ewentualnie dopiją sobie resztę.
Ale przy malutkim noworodku karmienie mieszane to początek końca … karmienia piersią.
Wsłuchaj się w swoją intuicję.
Nie słuchajcie dobrych rad innych. A raczej słuchajcie, bo jak to mówi afrykańskie przysłowie potrzeba całej wioski, by wychować dziecko. Ale zachowajcie przy tym swój rozum i na pierwszym miejscu stawiajcie własną intuicję.
Jeżeli chcesz karmić piersią, nie idź na kompromisy z otoczeniem.
Jak tata chce się wykazać przy dziecku, niech lepiej (zamiast podać mu mleko z butelki), wymieni zasranego pampersa, a dziadek ponosi szkraba na rękach. A Wy bez skrupułów łapcie okazję, by odespać burzliwą noc.
Bo początki karmienia piersią nie są łatwe, ale warto nie dawać za wygraną. Bo zaczyna się dla Was i dla dziecka wspaniała przygoda, czego serdecznie Wam życzę.
Na zakończenie porcja motywacji, czyli
Dlaczego warto karmić piersią:
Nie ma nic lepszego dla dziecka niż mleko matki. Tak natura sprytnie to ombyśliła. A ta nigdy (w przeciwieństwie do człowieka) się nie myli.
Nie ma nic lepszego dla młodej matki niż karmienie piersią. Ułatwia powrót do idealnej linii (tej sprzed porodu), kiedy przystawiamy dziecko do piersi obkurcza się macica, co wciąga brzuszek. No i to uznany przez medycynę czynnik zmniejszający ryzyko zachorowania na raka piersi.
To wspaniały prezent dla dziecka. Wyposaża je w potężny kapitał na całe życie. Im później wprowadzimy do diety dziecka obce elementy, tym mniejsze jest ryzyko, że któryś z nich wywoła ostrą reakcję odrzutu i zrodzi się z tego alergia. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca nawet wyłączne karmienie dziecka piersią do 6-ego miesiąca życia. Oczywiście nie zawsze jest to do pogodzenia z życiem zawodowym. Ale im go więcej, tym lepiej.
Karmienie piersią to mimo wszystko wspaniała wygoda. Nie musicie zrywać się w środku nocy, by wysterylizować smoczek i butelkę z mlekiem. Macie w zanadrzu dużo prostsze i bardziej ekologiczne rozwiązanie: przykładacie dziecko do piersi. I po krzyku.
Czego Wam serdecznie życzę i całym sercem zachęcam, bo to na prawę super doświadczenie. Tylko trzeba przetrwać pierwszy trudny moment rozruchu.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Moje pierwsze fimy na You Tube. Przepaszam za fryzurę (niedopracowaną) i urozmaicenia w stylu eeeeeeeeeeeee i yyyyyyyyyyyy (nieprzewidziane).
Podobne wpisy:
Karmienie piersia. Kilka prostych wskazowek.
Każde początki są trudne. Ja ja sobie przypomnę, co wyrabiałam, to łooo! Za nic nie zamieniłabym cyca na butelkę.
pozdrawiam serdecznie!
Dorzucę jeszcze taką ciekawostkę – mrożenie mleka matki. Mój synek był długo karmiony piersią, nadmiar mleka mroziliśmy (i tu ciekawostka – “legalnie” nie można było kupić woreczków Aventu do tego celu – ponoć jakieś nowe normy weszły i woreczki wycofano – ale w internecie bez problemu). Dzięki mrożeniu jeszcze kilka miesięcy po zaprzestaniu karmienia młody dostawał odmrożone mleczko. A największą pochwałę żona usłyszała z ust pielęgniarki w przychodni. Siedziała w kolejce z kilkumiesięcznym synem – badania. Podeszła pielęgniarka i szepnęła? “Karmiony piersią? -Tak. -Od razu widać” 😉
moje dzieci tez wykarmione piersią. jedno z racji alergii i oczywiście bo chciałam , drugie bo chcialam karmić i tyle. Uważam że to tylko i wyłacznie wybór kobiety czy chce karmić piersia czy nie. Ja jestem oczywiście zwolenniczka karmienia . Też czasami zdarzało mi się karmic w parku , przychodni i tym podobnych miejscach.:) Obolale brodoawki i persi norma ale nie żałuję.;) I jaka wygoda mleko od razu gotowe do podania.:)
Dziękuję ci za ten odważny post. Ja karmię piersią mojego 2,5-letniego synka, kiedy się tego domaga i żadna niczyja krytyczna uwaga tego nie zmieni! Przy piersi mały uspokaja się, kiedy czegoś się boi, np. wizyty u lekarza i to jedyny sposób, by opanował histerię. W tym momencie opinia innych jest mi obojętna.
Ja jestem z tych, które nie karmiły piersią. Zaraz pewnie dostanę lanie.. Ale .. nie dałam rady. BYłam z małą sama, miałam jakąś depresję, nie dałam rady niczego jeść, a położne pokazywały mi kartkę ze spisem rzeczy, które mogę jeść, a których bezwzględnie nie mogę. A ja chciałabym wtedy zjeść cokolwiek. BYłam strasznie zestresowana, nie miałam siły na nic. I świadomie odstawiłam małą od piersi, bym mogła zjeść cokolwiek. Bym miała siłę zajmować się dzieckiem. Bo wiadomo- martwa matka to zła matka 🙂 Kiedy podjęłam decyzję o przejściu na butelkę, poczułam się zdecydowanie inaczej. Lepiej. I fizycznie i mentalnie. Do dziś każde karmienie piersią wspominam jako koszmar. Ale jeśli WY karmicie to innym nic do tego. Nie widzę nic niepoprawnego w karmieniu dziecka piersią. Nawet w miejscu publicznym. A to, że komuś się nie podoba, to wina wyłącznie tego, że żyjemy w takich seksistowskich czasach, kiedy pierś kojarzy się z zabawką dla faceta a nie z pokarmem dla dziecka…
Pomimo tego, że nie mam dziecka, uważam, że karmienie piersią to indywidualna decyzja każdej kobiety i to jakie ma podejście do tej sytuacji jak również na ile fizjologia jej pozwala. Moim osobistym zdaniem karmienie piersią to nieodłączny proces w pierwszych tygodniach dziecka, miłość, cierpło matki, jak również zdrowie. Jednak gdybym znalazła się w tej sytuacja, starałabym się odstawić dziecko od piersi jak najszybciej się da i już w pierwszych tygodniach stosowała pierś zamiennie z butelką, tak aby moje dziecko miało komfort, kiedy sytuacja zmusiłaby mnie do pozostawienia dziecka na jakiś czas (np. 8h) tylko pod opieką taty bądź innej osoby. Dlatego mam takie podejście, ponieważ spotykam się z bardzo dziwnym (jak dla mnie) podejście matek do karmienia, jedne albo w ogóle nie karmią, a drugie karmią za długo, no cóż… karmienie dziecka jest osobistym wyborem kobiety, tak samo osobiste, kiedy zamierza zajść w ciąże, nikt nie powinien ingerować w to, a tym bardziej krzywo spoglądać na miłość matki do dziecka. Niestety ludzie są gorsi od zwierząt i zachowują się strasznie reagując taką krytyką bądź spojrzeniami, bo nikt nie powinien oceniać, a tym bardziej wchodzić w paradę młodej, zakochane w dziecku matce. Super mi się Ciebie oglądało, mówisz w 100% sensem, ładem i dużą wiedzą, a Twoje sposoby na piersi mam nadzieje, że kiedyś mi się przydadzą. Pozdrawiam cieplutko i ucałuj swoją kruszynkę.
http://www.kwiatekzesnu1989.blogspot.com
Oczywiście, że najlepiej karmić piersią. Ale zdarzają się sytuacje, że przy najszczerszych chęciach z karmienia nici, tak jak było u mojej siostry. Mała urodziła się jako wcześniak i przez pierwsze dwa tygodnie swojego życia była w inkubatorze, nie była więc przez te dwa tygodnie przystawiana do piersi. Siostra pokarm ściągała, ale ściąganie laktatorem to nie to samo, co ssanie dziecka i po pewnym czasie laktacja ustała… Mała nawet nie próbowała chwytać piersi. Siostra spotkała się w tym czasie z dużą krytyką ze strony naszej kuzynki, która urodziła rok wcześniej, więc wiedziała wszystko najlepiej. I wyszło jej, że chyba lepiej byłoby małą trochę przegłodzić… Świetny pomysł, skoro mała w ogóle nie przybierała na wadze… Ostatecznie mała jest na mleku modyfikowanym, w trakcie rozszerzania diety. Oczywiście wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby mała chciała pierś. Ale nie zawsze się da, więc nie ma sensu oceniać innych, czasem nie ma po prostu innego wyjścia i powinniśmy się cieszyć, że istnieje alternatywa dla karmienia piersią.
Myślę, że gdybyś siedziała w Polsce w miejscu publicznym wywołałabyś podobne zgorszenie, samym faktem karmienia dziecka w tym wieku. Ostatnio czytałam felieton i średnia karmienia dzieci w Polsce wynosi 4 miesiące. Jak pisze Ania,czy karmić i jak długo karmić to nasza idywidualna decyzja : )
Beato, nawet nie wiesz, jak fajnie było Cię usłyszeć! 🙂 Masz niesamowicie ciepły głos i powinnaś nagrywać częściej. Co do karmienia piersią to doskonale wiem, jak to jest dobre dla dziecka. Mi jednak nie wyszło, bo miałam za mało pokarmu. Strasznie ciężko przechodziłam okres, kiedy musiałam małego odstawić od piersi i dać mu butelkę. Mam nadzieję, że w przyszłości ten problem się nie powtórzy.
Dziękuję :*