No i przeczytam Emancypantki Prusa. I to jeszcze przeczytałam je jednym tchem, zaglądając do nich w każdej przerwie w pracy (w sumie przez tę książkę dość mocno ostatnio ucierpiało moje życie towarzystkie).
Przyznam się, że znałam Prusa z lektur szkolnych, generalnie kojarzących się z nudą i przymusem czytania.
A tu sięgam po Emancypantki i ze zdziwieniem odkrywam, że Prus był prekursorem brazylijskich telenoweli. Podobno Emancypantki były pisane do gazety w odcinkach – to wiele wyjaśnia.
Ale choć na różnych forach znawcy literatury krzywią się, że mdłe to, tkliwe i płaczliwe. A jeszcze że Prus w krzywym zwierciadle przedstawia ówczesne emancypantki.
Ale ja powiem: idealne na lato, fajnie się to czyta, niczym tasiemcowe brazylijskie telenowele (chyba jestem ich nieujawnioną miłośniczką).
Tyle że zamiast ichniej Manueli jest nasza swojska Madzia Brzeska (której nie da się nie pokochać za dobroć serca), zamiast bijącego egzotycznym seksapilem gorącego latynoskiego podżegacza serc i zmysłów latino lover, jest szukający mocnych wrażeń przy okazji szukania sensu życia Stefan Solski, przebogaty magnat o egzotycznych mongolskich rysach (dominujący, dziki, wręcz nieposkromiony i zarazem fascynująco brzydki). Jedna z lepszych partii w ówczesnej Warszawie (rok 1870).
No i kiedy los stawia na jego drodze naiwną (aż do bólu) szarą prowincjonalną myszkę, kochaną Madzię Brzeską, musi zaiskrzyć. Ile razy się popłakałam w trakcie lektury (no dobra, jestem sentymentalna).
No i tak z Emancypantek zrobiłam harlekina… On kocha ją, jej on nie jest obojętny, a dzieli ich morze ludzkich intryg i wcale nie bezinteresownej złośliwości.
Jest o rozterkach dojrzewającej Madzi Brzeskiej, która jak każda z nas pragnie zrobić coś dobrego ze swoim życiem i w swoim życiu. Bo czyż nie jest to recepta na dobrze przeżyte życie?
No i są emancypantki, których Prus nie lubi i nie bez złośliwości karykaturuje (np czołowa emancypantka – panna Howard, która kiedy wreszcie łapie dla siebie męża i tak cudem unika staropanieństwa, z jednakową energią, z jaką wcześniej była niestrudzoną bojowniczką o prawa kobiet, teraz przeradza się w karykaturę troskliwej małżonki).
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Jednak klasyka jest ponadczasowa.. Muszę i ja zajrzeć do Prusa.