BLOGOWANIE, VADEMECUM BLOGERA

Kwarantanna i kryzys

kwarantanna i kryzys

Kwarantanna i zniechęcenie… czy może po prostu taki moment do przejścia.

Kiedy mam tyle czasu, że w zasadzie mogłabym wykorzystać go i rzeźbić strategicznie i konsekwentnie swoją markę w sieci…. Co w zasadzie robiłam przez miniony miesiąc.

I to nawet z dobrym efektem, że już prawie dobiłam do 100 tys odsłon na Pintereście oraz nagrałam kilka fajnych filmików do swojego kursu o narzędziach do budowania swojej marki w sieci…

Ale rozbiłam się o to, że poświęcając na to tyle czasu, jednym ciągiem, bez oddechu, przestało mi się chcieć…

Kiedy dotychczas naturalnie działałam w blokach czasowych i z tzw doskoku.

Życie codzienne narzucało mi pewien rytm, chodziłam do pracy, chodziłam na zakupy, chodziłam z dziećmi i po dzieci…

Przeznaczałam po kilka godzin dziennie na dojazdy. To był ten mój blok czasowy na pisanie i czytanie…

Chodziłam z dziewczynkami do parku. To był mój blok czasowy na rozwój i słuchanie podcastów.

Chodziłam do pracy. To był mój blok czasowy – w kontekście działań w sieci – na nabieranie do nich zdrowego dystansu.

Biegałam – to był mój blok czasowy na kreatywne wypróżnienie głowy i zrobienie w niej miejsca na świeże plany i pomysły. Jak bieganie świetnie potrafi poukładać pewne sprawy w głowie.

kwarantanna i kryzys

A nagle zamknęli nas w domach i skisłam…

Tzn w zasadzie nie tracę czasu na dojazdy, nie chodzę do pracy i jeszcze przez kilka kolejnych miesięcy tam nie pójdę, bo pracuję w turystyce…

Dzieci też na tyle podrosły, że w zasadzie samodzielnie odrabiają lekcje, tylko z moją prawie 7 – latką co nieco muszę popracować.

Zapasy włóczki, które dotrzymywały mi towarzystwa przez pierwszy miesiąc kwarantanny, wykończyłam.

Mam czas na działania w sieci… I paradoks tej sytuacji:

Od nadmiaru czasu, który mogę zainwestować w rozwój swojej marki w sieci przestało mi się chcieć.

Przedobrzyłam.

Jak ruszyłam z kopyta, pełna energii, entuzajmu i kreatywnych planów.

A jeszcze żeby podwoić ten czas, działałam równolegle i dwutorowo: jednocześnie dłubałam kolejne grafiki i poszerzyłam wiedzę, słuchając czegoś na You Tubie…

Aż przekonałam się, że oragnizm ludzki ma ograniczone moce przerobowe i można je zapchać zajmując się pełnoetatowo czymś, co dotychczas było pasją.

Może nie jestem sama, która na maksa chciała wykorzystać ten czas i przeholowała….

Bo niepewność, szykujący się kryzys i przemęczenie.

Bo zachłysnęłam się ilością czasu, jaki miałam do dyspozycji, by budować swoją markę w sieci, zamiast rozłożyć swoje siły długoterminowo, w przewidywaniu tego, że ten stan potrwa. Ja rzuciłam się na ten dany mi czas jak szalona.

Powoli organizuję się ponownie, nauczona tym przejściowym spadkiem formy:

🤪 narzuciłam sobie codzienny rytm pracy, ale tym razem w rozsądnym blokach czasowych,

🤪z odskoczniami i zadbaniem o wentyl bezpieczeństwa w postacji codziennej porcji aktywności fizycznej (w moim przypadku jogging, choć marzy mi się rowerek treningowy …,

🤪ale gdbym nawet jakoś przekonała męża, że byłoby gdzie go wstawić do mieszkania i że to nie niepotrzebny wydatek, kaprys, tylko inwestycja w zdrowie i kondycję fizyczną,

🤪nawet wtedy nie wiem, kto by mi go wczołgał na 4 piętro. Bo nie mówię, jak jęczeli i sapali panowie – fachowcy z Polski, którzy wnosili mi tak w 7 chłopa po schodach pianino (Calisia jeszcze z lat 80 -tych).
⠀⠀
No ale wracając do tematu: codziennie siadam do pracy przy ebooku na temat narzędzi do budowania swojej marki w sieci – https://kursy.vademecumblogera.pl/

Mozolnie, powoli, coś się z tego wyłania…

Jak ostatnio podnosiła mnie na duchu Kasia Aleszczyk z E-kreatywnie, ten proces ma to do siebie, że człowiek wątpi, szuka swojej drogi, ale jeżeli codziennie choć troszeczkę posuwa się naprzód, po jakimś czasie i krok po kroku – włożona praca zaczyna nabierać kształtów i coś konkretniejszego zaczyna się z niej wyłaniać.
Więc brnę w to dalej z nadzieją.

Będzie o tworzeniu strony www, ale od strony wizualnej. Bo od strony technicznej – tu polecam świetny kurs Kamila lipinski-kamil.pl ze strony 500 sekund KURS O WORDPRESSIE KAMILA.

Równolegle tworzę tutoriale o Canvie i jej możliwościach.

Przygotowuję materiały o Pinterescie, na którym coraz lepiej sobie radzę. Tu dosłownie z niczego (z 2 000 odsłon na mc na moim francuskim profilu doszłam do 80 000 odwiedzających miesięcznie. W raptem 1 miesiąc przypinania pinów…

Więc mozolnie posuwam się naprzód, towarzyszą temu wzloty i upadki, ale robię swoje, pcham pod górkę ten wózek.
I wiecie co: to fantastycznie wyrabia mięśnie. Może właśnie temu najbardziej służy ten wysiłek – wzmacniam się przy nim i sporo uczę…

To jest bezcenne we wszelkich zmaganiach z trudnościami, z samym sobą, ze swoimi słabościami – tak to boli, ale wychodzimy z tego silniejsi, mądrzejsi i bardziej cierpliwi…

A to na pewno przyda się w czasach, które mają nastąpić po…

Bo co przyda się w czasach, które nastaną po, czyli w czasach kryzysu?

kwarantanna i kryzys

Jak się przygotować na trudne czasy?

Inwestowanie w siebie i w swoje umiejętności.

Im ma się większe umiejętności, tym łatwiej się przystosować do nowych warunków i wyzwań i wymagań. Tu chodzi o tą elastyczność i umiejetność dopasowania się do nowego, zamiast zamartwiania się na zapas.

Ugruntowanie swojej pozycji na rynku poprzez rozwijanie swojej marki w sieci i ugruntowanie przez to swojej wiarygodności.

Poszerzanie swojej wiedzy. Takiej ogólnej wiedzy o świecie, bo czasami dzięki niej łatwiej dostrzec nowe możliwości i w odpowiednim momencie się w danym kierunku przekwalifikować.

Ograniczenie wydatków, w które może zaangażowaliśmy się w czasach prosperity, a teraz biorąc na przeczekanie może lepiej je wstrzymać.

Postawienie sobie pytania: Czy te wydatki są konieczne i czy docelowo generują przychód?
Bo w tym momencie to jest INWESTYCJA.

Inwestycja w siebie.

Najlepsza rzecz, w którą możemy zainwestować w tym momencie jest inwestycja w siebie: w swoje kompetencje, w swoją wiedzę, ale też w swoją kondycję fizyczną i swoje zdrowie i w swoje nastawienie do życia.

Bo czasami to, jak podchodzimy do danej sytuacji w ostatecznym rozrachunku okazuje się decydujące o tym, jaki jest jej rezultat.

Dlatego dużo pozytywnej energii, dobrej motywacji i zaufania do siebie, bo to jest najlepsza inwestycja, jaką możemy dokonać tych nietypowych czasach.

 

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *