Sport przed telewizorem?

Bo sport przed telewizorem przyprawia o emocje! Czy jeszcze ktoś pamięta ten rok 1992 i te  Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie? Były emocje. Nasi piłkarze walczyli wtedy o złoto. Tak…. o złoto.  Przegrali z organizatorem igrzysk Hiszpanią. No i było srebro. W sumie też dobrze.

Ale przy okazji prasa rozpisywała się na temat pewnego rozentuzjazmowanego Warszawiaka, który po zakończonym  naszą przegraną meczu, rąbnął telewizor (czy telewizorem) przez okno.  Dosłownie. W emocjach sportowego kibica. I to rąbnął ten w sumie Bogu ducha winny telewizor …. z  wysokiego piętra. Przez okno. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w nikogo tym lecącym z wysokiego piętra telewizorem nie trafił, ani nie przygwoździł do ziemi. Cały naród o tej porze przed telewizorami siedział. Takie zamiłowanie do sportu w narodzie JEST.

Nikomu nie przyszło do głowy w taki szczególny moment łazić po ulicach. Przezornie. Pewnie nie jeden telewizor tego wieczoru przez okno poleciał. Bo temperament w narodzie też JEST.  Ale prasa pisała o tym szczególnym przypadku, bo… Rzeczony telewizor spadając z wysokiego piętra, rąbnął w samochód na hiszpańskich rejestracjach. A przecież ferelnie przegraliśmy tego wieczoru to upragnione złoto właśnie z Hiszpanią.

Zbieg okoliczności? A może krewki Warszawiak sobie go wcześniej upatrzył na okoliczność… przegranej. Przezornie. A potem tylko dobrze wycelował. Bo zemsta jest słodka. Choć jak to mawiają Francuzi: zemsta to jest danie, które jada się na zimno. Nie w sportowych emocjach.

A dlaczego piszę o tym dzisiaj? Bo mamy niedzielę. Idealny dzień na to by oderwać się sprzed telewizora i wyjść sobie pobiegać. Dla zdrowia…

A że śledzenie sportu w telewizorze nijak zdrowiu nie służy. Tylko wspomnieć powyższy przykład. Podwyższone ciśnienie, zabójcze emocje, nieprzewidywalne szkody materialne. Bo naród mamy Z TEMPERAMENTEM. A jeszcze siedząc przed telewizorem obowiązkowo coś przegryzamy. I to nie byle co. Ale jakieś rozkoszne czipsy. Nawet nie wiemy, kiedy cała rezerwa poszła. A że nie była … bylejaka… Bo przezorny Polak, to wyposażony Polak. A jeszcze podajamy te czipsy, popijając piwkiem. W komplecie. Nie, mięśni z tego nie będzie. Może z wyjątkiem tego bardzo specyficznego mięśnia piwnego. Który coraz bardziej odkłada się na brzuszku. Ale jakoś ani zdrowiu, ani urodzie nie służy.

Dlatego lepszy jest sport na łonie natury.

Nie przed telewizorem. Nie biernie…. Ale aktywnie. Na świeżym powietrzu. 

A tam też na niejedno można sobie popatrzeć. Niejedno da się pooglądać. Bo i niejeden się popisuje, ile to on pompek z siebie nie wycisnie. I tak wyciska … z siebie siódme poty. Póki wymownie nie rozpłaszczy się na trawniku. Bo padł na pysk. Zwyczajnie przeholował. Teraz holownikiem z tego trawnika trzeba będzie go ściągać. Żona przyjdzie i do domu przytarga. Nie pytajcie jak? Jakoś. Mam ochotę powiedzieć: zacznij jakoś, a jakość w końcu przyjdzie. A miało być popisowo. I do pooglądania. Za to dla panów do pooglądania – urodzaj joggingujacych pań w opływowych dresikach….

No, ale już zupełnie na poważnie. Nawet taki malutki, najmniejszy spacerek na łonie natury zrobi nam dobrze. Nam  i naszemu zdrowiu. Przy okazji nałapiemy się  tych fantastycznych dla naszego zdrowia jonów ujemnych. Którymi szczodrze obdziela nas natura: drzewa, strumyk, bijące źródełko, a nawet, nie psioczyć, lejący jak z cebra deszcz.

Podczas gdy, w domach, przed telewizorem, przed komputerem, przed kuchenką mikrofalową łapiemy same jony dodatnie. Ujemne dla naszego zdrowia. I jak tak wszystko podgrzewamy w kuchence mikrofalowej. Bo chcemy być na czasie, bo chcemy zaoszczędzić sporo czasu…. Niestety podgrzewanie dań w kuchence mikrofalowej ładuje to, co potem jemy – jonami dodatnimi. Dlatego kuchenkę mikrofalową lepiej wyrzucić. Tylko znowu broń Boże – nie przez okno. Schodami, albo windą znieść na śmietnik. Tylko, czy wiesz….

Jak sprawdzić czy Twoja kuchenka mikrofalowa jest szczelna?

Nic prostszego. Dla czystego sumienia możesz to zrobić tak od ręki. Przekładając z ręki, ten trzymany właśnie w ręce telefon komórkowy… A co zgadłam? I wkładając go do kuchenki mikrofalowej. Nie, nie, nie namawiam Cię do ugotowania Twojego telefonu komórkowego na obiad. Są strawniejsze dania. W ogóle nie gotuj telefonu w kuchence mikrofalowej. Co za brednie. Po prostu włóż go do niej na jedną minutkę i zadzwoń sam do siebie. Jeżeli Twój telefon zadzwoni we wnętrzu takiej niby szczelnej kuchenki mikrofalowej, to wcale taka szczelna ona nie jest. Wtedy lepiej się jej pozbyć. Kuchenki. Nie telefonu. Telefonu wiem, że i tak się nie da. Takie czasy.

Morał. Bo skoro do szczelnie zamkniętego telefonu w takiej niby szczelnej kuchence mikrofalowej (szczelnej według opinii producenta) docierają odpowiednie fale i łapie ona zasięg. To, to działa też odwrotnie. W drugą stronę. Rachunek jest prosty. Jeżeli przez ścianki kuchenki wchodzą fale to również przez nie wychodzą.

Owocnego sprawdzania.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Podobne wpisy

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

6 komentarzy

  1. Doskonały wpis. Zaraz jak skończę czytać i gotować, zmykam na spacer 🙂
    Mikrofalę wyrzuciłam daaaawno temu i też polecam to zrobić a telewizja…. no cóż, mało korzystam bo wolę poczytać 🙂 Pozdrawiam cieplutko.

  2. Z mikrofali korzystam…ale tylko czasami 🙂 A spacery, te długie zwłaszcza w weekend to mój obowiązek 🙂 Fajnie że wychowałam się jeszcze w czasach kiedy nie było internetu, komórek itp bajerów. Cały dzień sie siedzaiło na świeżym powierzu, rozmawiało się w realu a nie on line. szkoda, że takie czasy już nie wrócą.

  3. Moja mikrofala to głównie rozmrażalnik i służy do podgrzewania dań tylko w wyjątkowych sytuacjach. Takie z mikrofali po prostu gorzej smakują. Ale lubię ja mocno i nie potrafiłabym tak po prostu zrzucić z okna. Ciężkie cholerstwo to to jakby nie patrzeć. Ale telefon zabarykaduje tam tak jak radzisz i sprawdzę czy za mną zatęsknił 😉 mogą z tego wyjść same dobre rzeczy. Pozdrawiam ciepło 🙂

  4. Na szczęście moja “przygoda” z kuchenką mikrofalowa trwała krótko. Zepsuła się i już nie kupiłam nowej. Telewizji nie oglądam, ale siedzę niestety przed komputerem, więc i tak ładuję się dodatnio (szkoda, że ujemnie dla zdrowia). 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version