Niestety. Na tym jak to kiedyś bywało w Paryżu ponurym cieniem położyły się zamachy z 13 listopada. Z tego, co pisaliście, perspektywa chociażby weekendowego wypadu do Paryża już tak nie nęci. Paryż stracił coś ze swojego romantycznego i nieodpartego uroku. A przecież bogate życie kulturalne, w tym tarasy kafejek od zawsze były nieodłącznym elementem paryskiego lajfstajlu. I to właśnie je zaatakowali terroryści.
Choć bezpośrednio po zamachach spadły obroty paryskich hoteli, restauracji czy sklepów. Paryżanie nie opuścili zupełnie tarasów kafejek. Odwiedzają je nadal. Choć są tu mniej liczni późnym wieczorem w czasie tzw drugiego serwisu. W porze, kiedy terroryści zaatakowali te miejsca, jako symbol zachodniego stylu życia.
Paryżanie nadal chodzą na koncerty. Może z większą obawą. Jak to opowiadał znajomy, bezpośrednio po wejściu na salę na wszelki wypadek rozglądał się za wyjściem bezpieczeństwa. A obserwując innych zorientował się, że nie był w tym sam.
Życie, także to kulturalne, toczy się dalej. Ale inaczej. Z pewną taką podświadomą, nie do końca uświadomioną obawą.
Dlatego tak lubię wracać pamięcią do tych beztroskich czasów sprzed 13 listopada 2015 roku. Wspominać, jak to beztrosko, bez większych obaw spacerowałam sobie po Paryżu. Często latem urządzając sobie późne spacery całą rodziną, razem z dziećmi. Nie wiem kiedy kolejny raz na to się odważę. Bo o ile kiedyś uczęszczane turystyczne miejsca wydawały mi się bardzo bezpieczne o każdej porze. Dzisiaj nachodzą mnie zupełnie inne myśli.
Ale co tam powspominajmy lepsze czasy. Okazją niech będą starsze zdjęcia, które przypadkowo odkopałam na komputerze. Niech żyją porządki. Nie wiem, kiedy będę miała kolejną porcję. No i jeszcze kolejna okazja – kilka rocznic.
Bukiniści.
W styczniu tego roku minęło 20 lat od śmierci byłego prezydenta Francji Francois Mitteranda. Do dziś Francuzi bardzo go lubią i szanują. Mimo tego, że przez wiele lat (w tajemnicy przed opinią publiczną, a jakże?) wiódł podwójne życie rodzinne. Z oficjalną żoną Danielle i córką z lewego łoża Mazarine. W końcu wyszło na jaw, a Francuzi przyjęli to ze zrozumieniem. Tu na pewno panuje dużo większe zrozumienie dla nazwijmy to tego typu słabości. Nikt nie robi o to wiele hałasu. Co kraj to obyczaj.
A Francois Mitterand miał taki obyczaj przechadzania się po nadrzeżach Sekwany i szperania w skrzyniach bukinistów. W poszukiwaniu rzadkiej perełki. Był gorącym miłośnikiem kultury.
Bukiniści to najprawdopodobniej jeden z najbardziej rozpoznawalnych smaczków Paryża. Uwielbiam ten klimat nabrzeży Sekwany. Choć rzadko coś sama kupuję u bukinistów (w antykwariatach na Bulwarze Saint Michel wypada taniej), to jednak lubię zatrzymać się i poszperać w ich “straganach”. Ile Paryż straciłby ze swojego uroku, gdyby ich tu nie było.
Kto chce pamiątkową kłódkę z Paryża?
Nadbrzeże Sekwany to jedno z moich ulubionych miejsc spacerów. Szczególnie, gdy dopisuje pogoda, można spotkać tam tłumy spacerowiczów i zakochanych par (z 4 krańców świata). Kiedyś przejeżdżali, by zawiesić swoją kłódkę miłości na Moście Sztuk Pięknych. Tegoroczne Walentynki będą musieli obejść inaczej. Bo z paryskich mostów: Mostu Sztuk Pięknych (Pont des Arts) i Pont de l’Archeveché zdjęto legendarne kłódki miłości (tzw cadenas d’amour). Niestety. Padły ofiarą swojej własnej popularności. Jak to czasem bywa. Było ich tyle, że balustrada mostu groziła zawaleniem.
Teraz tylko merostwo łamie sobie głowę: co zrobić z 70 tonami (odzyskanego w ten sposób) metalu? Pomysłów (podobno) jest kilka.
Np: sprzedaż najładniejszych egzemplarzy. Z której dochód zostanie przekazany różnym stowarzyszeniom.
Ale merostwo czeka z otwartymi ramionami na artystów, którzy mieli by fajny pomysł zagospodarowania tego skarbu. Może to okazja dla kogoś z Was? Merostwo Paryża wkrótce ma rozpisać konkurs.
French lover.
Ale nawet bez tych przesławnych kłódek miłości, Paryż wciąż pozostaje jednym z najbardziej romantycznych miejsc na kuli ziemskiej, a Francuzi…?
No cóż, Francuzi od wieków kojarzą się z bardzo czarującymi (czarująco uwodzicielskimi) kochankami. French lover.
Jeżeli gorący Włosi kojarzą się z bezczelnymi podrywaczami, to typowy Francuz pozostaje właśnie takim czarującym uwodzicielem. Co kraj, to obyczaj. Charmant. Flirciarz.
Za jeden flitr z Tobą, oddałbym wszystko – śpiewał Michel Delpech i nuciła cała francuska ulica. Jak bardzo pasuje do stereotypu tego uwodzicielskiego Francuza.
Michel Delpech, może niezbyt znany u nas, ale lubiany przez Francuzów artysta, odszedł w styczniu 2016 roku. Jego piosenki przez wiele lat nuciła francuska ulica. W końcu tak łatwo wpadają w ucho. Jak ta: Pour un flirt avec Toi (za jeden flirt z Tobą).
Czymże jest paryski szyk?
Kiedy byłam małą dziewczynką, mieszkającą za żelazną kuryną Paryż był odległym światem. Tym, co jak chyba każdą dziewczynę pociągało mnie tu najbardziej, był słynny paryski szyk. Wtedy, w czasach mojego dzieciństwa, Paryż był niekwestionowaną stolicą mody. Czy jest nią nadal? To temat pod gorącą dyskusję. Nawet jeżeli paryski Fashion Week ma swoich wyznawców, Paryż jako stolica mody jest raczej … has been.
Ale kiedyś mieszkała tu Coco Chanel. A André Courege wymyslił spódniczkę mini. I właśnie André Courege – kreator mody (znany również z dość dziwacznych, czy może raczej odważnych kreacji inspirowanych modernizmem, futuryzmem i technologią) zmarł w styczniu tego roku, w szacownym wieku 92 lat.
Kto jeszcze pamięta żandarma z Saint Tropez?
Kiedy byłam małą dziewczynką, zaśmiewałam się do łez przy komediach z Louisem de Funes. Pamiętacie żandarma z Saint Tropez? Ja zawsze trzymałam stonę żandarma “de Funes”, który nieustannie rywalizował (o posadę, uznanie hierarchii i awanse) ze swoim szefem, komendantem całego posterunku. Tę drugoplanową, ale jakże ważną rolę grał Michel Galabru. Prywatnie Louis de Funes i Michel Galabru bardzo się przyjaźnili. Nawet, jeżeli w filmie ciągle ze sobą rywalizowali. Ku uciesze widzów. Michel Galabru odszedł 4 stycznia tego roku w wieku 93 lat.
A po prostu, ponieważ nie wiem, kiedy kolejny raz wybiorę się z rodziną na beztroski spacer po Paryżu (mieszkam na przedmieściach), podrzucam Wam te moje starsze, wygrzebane z zakamarków komputera fotki. A jeżeli chcecie śledzić mój nie do końca regularnie prowadzony Facebook o Paryżu, to też serdecznie zapraszam.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Piękny jest Paryż. Miałam to szczęście, że raz w nim byłam, bo teraz będzie trudno odważyć się pojechać na wycieczkę właśnie tam 🙁 Seria o żandarmie to były moje ulubione komedie…
Dzięki za piękne zdjęcia i wspomnienia 🙂
Szkoda. Też bardzo lubię Paryż (a kto nie lubi? :-)), spędzałam w nim kiedyś dużo czasu, bo mieszkałam niedaleko. Ostatni raz byliśmy tam całą rodziną w maju ub. r. i już wtedy miałam pesymistyczne myśli na temat przyszlości tego miasta. Przecież od dawna było widać, co się święci! Smutne to, ale Francja pozwoliła swoim gościom (czyt. imigrantom) wejść sobie na głowę. Może jeszcze zdążą coś z tym zrobić?
Też lubię spacery promenadą (w każdym większym mieście), pośród straganów. Ma to swój niewątpliwy urok. Paryż ma w sobie pewną magię, choć mnie zupełnie nie uwiódł. Jednak nie można popadać w paranoję, trzeba dalej żyć i cieszyć się każdym dniem!
Paryż jest przepięknym miastem! Mimo strachu przed zamachami wiem, że na pewno jeszcze do niego wrócę.
Jeszcze niedawno chciałam po licencjacie wyjechać i kontynuować studia we Francji, teraz już nie chcę. Wolę nie ryzykować. Szkoda.
Przepiękny Paryż. Byłem wielokrotnie i chętnie do niego jeszcze wrócę. Jego magia (nadszarpnięta przez zamachy) mimo wszystko mnie przyciąga.
Cudowne miejsce. Moje konieczne ‘must visit’. W powyższym poście najbardziej przemówiły do mnie zdjęcia – te z (nie) zwykłymi ludźmi, jak chociażby Pan Z Gitarą. Co do wydarzeń, niestety takie są skutki wielokulturowości.
KLIKNIJ
Piękne zdjęcia Beatka, na pewno w końcu wróci normalność, bardzo Ci tego życzę 🙂
Piękne zdjęcia 🙂 Paryż to przepiękne miejsce i mam nadzieje, że za jakiś czas wszystko wróci tu do normy i znów ludzie będą cieszyć się zwykłym, normalnym życiem 🙂 A żandarma bardzo dobrze kojarzę. Pamiętam, że jako dziecko zawsze oglądałam go z dziadkiem w niedziele i choć niewiele wtedy z tego rozumiałam lubiłam patrzeć jak dziadek prawie płakał ze śmiechu na tych filmach 🙂
Lubię te Twoje wycieczki po Paryżu, bo pokazujesz go inaczej niż na pocztówkach. Inaczej, a jednak pięknie.
Paryż na pewno się zmienił, ale miejmy nadzieję, że przyjdzie taki czas, kiedy ludzie znów nie będą bali się przebywać wśród dużych skupisk ludzi.
Ostatnio tu zaglądam, bo właśnie niedawno miałam okazję pojechać na weekend do Paryżą. Na randkę właśnie!
I też uwielbiam Louisem de Funes 🙂