MIEJ PLAN. MIEJ CEL.

Kiedy masz plan na swoje życie, czujesz, że odzyskujesz nad nim kontrolę.

Jak bardzo się nie chce, kiedy nie masz celu.

To historia ostatnich kilkunastu mięsiecy mojego życia… Depresja, szarzyzna, brak wiary w siebie, samospełniająca się spirala dołowania.

Kiedy nie masz celu, nie masz motywacji.

Kiedy wydaje Ci się, że już nie masz nic do zrobienia – nie masz sił.

Kiedy nie masz celu, rezygnujesz powoli z samego siebie, choć sam o tym nie wiesz. Dlatego czujesz się tak z tym tak źle.

Odzyskujesz energię, gdy odnajdujesz cel.

Kiedy odnajdujesz cel, bierzesz odpowiedzialność za kierunek, w którym zmierza Twoje życie. Bierzesz swoje życie w swoje ręce. Czujesz w sobie tę moc…

Stąd płynie ta sprawcza siła.
—————-
Życie jest swego rodzaju maratonem. Nieraz pojawią się momenty zwątpienia. Nieraz okaże się, że wyjściowy plan zawodzi, albo że to nie jest ta droga.

A wtedy chciałoby się nie mieć żadnego celu. Ale to wcale nie jest wyjście. Tylko pułapka.
—————–
Przechodziłam przez to przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Zrezygnowałam z jednego celu, nie zastępując go innym.

Jest swego rodzaju pokusa w rezygnacji: Ja już nic od życia nie chcę. Niech tylko życie zostawi mnie w spokoju.

Rezygnując z wyznaczenia sobie jakiegokolwiek celu, pozbawiając swoje życie kierunku, pozbawiłam się nadziei, pozbawiałm się motywacji, pozbawiłam się radości życia.

Przypłaciłam to głęboką depresją i utratą sensu życia.

Z początku wydawało mi się, że tak łatwiej będzie mi się żyć: niczego już od życia nie oczekiwać, nie mieć celu, nie robić planów.

Wydawało mi się, że nie mając planu, łatwiej zaakceptuję to, co mi przynosi życie.

Tymczasem nie… Bo kiedy życie spycha Cię od fali do fali, a Ty nie wiesz po co, Ty nie wiesz, czego chcesz, chcesz świętego spokoju, a życie Ci go nie daje…

Narasta w Tobie frustracja. Bo w sumie chcesz kierować swoim życiem. Każdy z nas tego chce.

I to nie jest tak, że kiedy masz cel, a życie co rusz znosi Cię z kursu i Ty musisz walczyć o jego utrzymanie, to tracisz kontrolę nad swoim życiem.

Bo kiedy wypatrujesz kolejnej fali, która nakieruje Cię tam, gdzie chcesz, Ty myślisz o możliwościach. I to Ty nakierowujesz na nie swoje życie. To jednak Ty wybierasz kurs.

A wtedy zaczyna Ci się chciec….

Za to, kiedy nie masz celu, kiedy nie wiesz, czego chcesz, kiedy do niczego już nie dążysz, zdejmujesz z siebie całą odpowiedzialność za to w jakim kierunku popłynie Twoje życie.

To nie jest tak, że jak nie masz celu, to będziesz wolny od rozczarowań.

Skoro nigdzie nie dążysz, to dlaczego cokolwiek ma Cię zaboleć.

Boli jeszcze bardziej. Cokolwiek…

Najbardziej boli brak sensu życia, wynikający z braku celu.

Dlaczego zrezygnowałam z robienia planów?

Coś mi nie poszło i …. A potem odwieczna wymówka, że jestem za stara.

Potem pojawilo sie to wewętrzne wypalenie – BURN OUT – to jest taki czas zawieszenia, między momentem, kiedy odpuściłeś sobie poprzedni cel, zanim znalazłeś sobie kolejny.

Bo każdemu z nas potrzebny jest jakiś cel. Choćby, by żyć o jeden dzień dłużej i w tym dodatkowym dniu powiedzieć komuś jedną dobrą rzecz….

I nie ma tak, że już nic od życia nie chcesz. Wszyscy czegoś chcemy.

Niech się dzieje co chcę. Ja już nie dbam, o to dokąd zmierzam…

To pozorne poczucie lekkości, wolności, uwalniasz się od odpowiedzialności za samego siebie.

Ale to tylko ułuda. Wtedy zaczynasz narzekać…

Narzekasz, by przerzucić odpowiedzialność za swoją rezygnację z samego siebie na innych.

A to jest tylko próbowanie uprawiedliwienia samego siebie przed samym sobą.

Kiedy nie masz celu, nie masz planu….

Oddajesz kontrolę nad swoim życiem zewnętrznym okolicznościom. Wtedy co prawda możesz do woli narzekać na czym świat stoi. Ale to tylko podtruwa Ciebie. Niczego za Ciebie i bez Ciebie nie zmieni.

A wtedy miotasz się. A może raczej masz poczucie, że to życie miota Tobą, jakbyś był tą zabłąkaną gałązką na wietrze. Rezygnujesz z samego siebie przed czasem, to znaczy zanim twój czas upłynął….

Co z tego że ty nie masz celu, ani planu, skoro życie nie zostawia Cię w spokoju.

Jest swego rodzaju pokusa w rezygnacji. Ale tak wcale nie jest łatwiej.

Jeszcze trudniej jest zrobić cokolwiek. Choćby podnieść się z łóżka kolejnego dnia…

Kiedy nie masz celu, po co miałbyś robić cokolwiek?…

Życie nie przestanie stawiać przed Tobą kolejne wyzwania, dlatego że nie masz celu.
Tylko Tobie będzie chciało się coraz mniej i coraz bardziej będzie Cię to bolało.

MIEJ CEL – MIEJ PLAN

Kiedy masz cel, kiedy masz plan, wszystko nabiera innej perspektywy.

Rzeczy które Ci się przytrafiają – ustawiasz je w perspektywie swojego planu i wybierasz te elementy, które go współtworzą.

Nawet jeżeli masz wrażenie, że masz pod górkę…. Kiedy wiesz po co to robisz, jest Ci lżej.

Bo to nie jest tak, że życie pójdzie Ci na rękę i zabierze Ciebie tam, dokąd chcesz. Musisz o to zawalczyć. Dlatego…

Dopiero kiedy masz cel i plan (jakikolwiek), czujesz że odzyskujesz kontrolę nad swoim życiem.

Bo wcześniej po prostu miotałeś się. A może raczej miotało Tobą życie, obijając Cię od jednej fali do drugiej.

Kiedy nie masz celu – miotasz się, bo nie wiesz dokąd masz iść i dlaczego.

Kiedy nie masz celu i planów, z początku możesz odczuwać swego rodzaju wolność. Ale z czasem przychodzi frustracja.

Przygniata Cię bezmiar pilnych spraw, toniesz w nim. Czujesz, że nie robisz tego, co powinneś robić, co pozwoliło by Ci coś w swoim życiu zmienić.

Z czasem pojawia się to poczucie, że życie Tobą miota. Bo ty nie wiesz, czego chcesz.

Gdziekolwiek byś nie szedł, idziesz niewłaściwym kierunku. Bo nie wiesz dokąd idziesz. Idziesz w ciemno.

Zachciej czegoś, żeby zachciało Ci się chcieć. Wymyśl sobie jakiś CEL, a będzie Ci się lepiej żyć.

Proszę Cię o to…

Nie popełniaj mojego błędu. Wychodzę z depresji….

Wiem do czego to prowadzi.

Kiedy rezygnujesz z robienia planów, nie tylko trudniej do czegokolwiek się zmobilizować, ale też trudniej żyć.

Ja dopiero teraz na nowo zaczynam chcieć….

Bądź odważny, a potężne siły przyją Ci z pomocą. B KING

Pozdrawiam serdecznie

Beata

 

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

5 komentarzy

  1. Mądre i bliskie drodze, którą idę. Cel i wzięcie odpowiedzialności za życie to jak przecięcie lin wiążących skrzydła możliwości. Gdy odkryjemy swój cel i weźmiemy odpowiedzialność za niego i za wszystko, co wydarza się w życiu, rozpościeramy skrzydła i możemy lecieć 🙂 A wtedy mało co wydaje się niemożliwe… od razu. Na resztę wystarczy poczekać 🙂
    Czasem, gdy nic mi się nie chce z różnego powodu, siadam i nic nie robię. Jestem. Słucham. Czuję. Patrzę. Pozwalam, by doszło do głosu to, co jest we mnie, a co przez zabieganie, plątaninę myśli zostało zagłuszone. Czasem pomysł, chęć, motywacja pojawia się szybko, czasem z opóźnieniem, ale się pojawia. Bo wszytko, czego potrzebujemy, tak naprawdę od zawsze jest w nas. Trzeba tylko znaleźć czas i chęć, by każdego dnia się z tym łączyć i pozwalać przejawiać się światu 🙂

  2. Zaczęłam planować z poczatkiem zainteresowania z coachingiem i tak zostało. Co roku weryfikuję cele, zostawiam te aktualne, odrzuca te które juz mnie nie pociagają. Moje zycie ma sens.

  3. Funkcjonowanie z dnia na dzień może czasem być fajne – ale na bardzo krótką metę. Bez planu i pomysłu na siebie człowiek nie jest w stanie się rozwijać, bo nie wie, dokąd zmierza. Warto szukać swojej drogi – to lepsze niż trwanie w marazmie.

  4. Cele życiowe nadają naszemu życiu sens. Motywują i sprawiają, że nam się chce. To ważne by wiedzieć do czego się dąży w życiu 🙂

  5. Dokładnie, ustalenie planu w swoim życiu to podstawa. Mi jeszcze pomaga technika realizacji planów. Dzielę każdy duży plan na 3 poziomy. 1 poziom łatwiej jest zdobyć, 2 trudniej, a 3 to już bardzo trudno. Dlatego przebiegnięcie maratonu podzieliłem na 1 cel 10 km, 2 cel 20 km. Już te 2 cele udało mi się zrealizować, a ostateczny cel to 42 km. Czy i Ty stosujesz podobne techniki? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version