Bo tak naprawdę – posiadanie zaangażowanej społeczności w mediach społecznościowych jest ważniejsze niż posiadanie tu chociażby i tysięcy – ale martwych dusz. Tzn. niereagujących, nieczytających tego, co publikujemy, nawet niewidzących tego obserwujących.

Tego zresztą najwyraźniej chcą nam dowieść kolejne aktualizacje kolejnych algorytmów w kolejnych mediach społecznościowych….

Na Instagramie też. Bo Instagram, podobnie jak Facebook – premiuje zaangażowanie i interakcję. I to właśnie one powinno być tu naszym celem.

Bo powinniśmy tu być bardziej po to, by docierać do ludzi niż zbierać te puste cyferki na liczniku obserwujących…. Jeżeli jedno idzie w parze z drugim – to jest super. Ale z reguły wymaga to dużo czasu i wiele zaangażowania…. zanim się to rozkręci.

Bo ten cel – budowanie relacji – docieranie do ludzi – czyli budowanie zaangażowanej społeczności – jest tu najważniejszy…

Tyle że zaangażowanie to dwukierunkowa ulica.

Nie biegnie ono jednotorowo… Musimy stale coś dawać po to, by otrzymać w zamian.

I tak można mieć tysiące obserwujących i w praktyce nie mieć nikogo.

A można mieć kilka oddanych osób, które chcą śledzić to, co tu robisz i wywoływać o wiele większą interakcję, mieć dzięki temu dużo większą motwację do działania i dużo bardziej tętniący życiem profil w danym medium społecznościowy. Który przez to sam w sobie będzie dużo skuteczniejszą wizytówką dla tego, co robisz. I to jest o wiele więcej.

A teraz….

Jak wywoływać zaangażowanie.

1. Co mógłbyś dawać ludziom?

W czym mógłbyś pomagać ludziom, do czego mógłbyś ich motywować, czym mógłbyś podzielić się tu z nimi.

Skoro jesteś tu po to, by zbudować wizerunek eksperta, czy na początek osoby kompetentnej w danej dziedzinie, zastanów się z jakimi problemami zmagają się ludzie w zakresie, o którym piszesz oraz w czym i jak mógłbyś im tu pomóc.

Bo jeżeli Instagram ma Ci służyć budowaniu czy wzmacnianiu wizerunku eksperta, nawiązywaniu coraz to nowych kontaktów i docelowo promowaniu Twoich produktów.

Punktem wyjścia jest zrozumienie i ustalenie: do kogo chcesz tu dotrzeć i z czym.

Instagram jest cudownym medium społecznościowym do budowania mniej formalnych, a za to bardziej spontanicznych relacji z drugim człowiekiem.

Instagram to social medium do przełamywania barier…

I tu temu przełamywaniu barier na pewno służy wrzucanie od czasu do czasu bardziej osobistej fotki.

Klasyk gatunku – spontanicznej fotki śniadania. Nawet niekoniecznie za bardzo ogarniętego. Czyli w tej formie dzielenie się swoją jak najbardziej banalną codziennością. I dobrze. Ale…

Ale, jeżeli Twój profil nie jest profilem kulinarnym, a Ty nie jesteś blogerką FIT (hasztag fitness addict), jeżeli absolutnie nie marzy Ci się aura (czy wymiar) osobistej trenerki wszystkich Polaków…. fotka śniadania może być sympatycznym dodatkiem. Ale wrzucana tu codziennie – może stracić co nieco ze swojego uroku.

Bo nie po to tu jesteś. Jeżeli Twój profil nie jest profilem zdrowożywieniowym, czy fit, a Ty i tak ładujesz codziennie fotki swojego śniadania i tylko to…. To czemu właściwie ma to służyć?

Bo Instagram po pierwsze ma czemuś służyć.

I to owszem służy czemuś w przypadku osób, które zajmują się tematyką zdrowego odżywiania.
Bo profil na Instagramie ma – może – powinen służyć pokazywaniu, czy wręcz udokumentowaniu tego, że na codzień żyjesz zgodnie z tym, co głosisz.

Bo profil na Instagramie (jak i w innych social mediach) służy budowaniu wiarygodności…
W przypadku osób prowadzących instagramowe profile fit – jeszcze służy to np dzieleniu się z obserwującymi sprawdzonym pomysłami czy przepisami np na pożywne śniadanie. Czyli de facto ugruntowaniu wizerunku eksperta i osoby, która żyje zgodnie z tym, co głosi.

Ale jeżeli piszesz o czymś zupełnie innym, raz od czasu do czasu focia śniadania owszem… Ale pomysłu na to, czym zapełnić Twój profil na Instagramie powinieneś poszukać gdzie indziej.

Jak to, o czym piszesz wkomponować w Insta…. Jak w formie fotki z opisem. Jak wpisać się z tym w potrzeby swojej grupy docelowej. I tu mamy szeroki wachlarz pomysłów. Bo mogą to być: zdjęcia zza kulis, proste hacki, porcja motywacji…

2. Docieraj do swojej grupy docelowej.

Bo kiedy zaczynasz działać gdziekolwiek, w jakimkolwiek social medium – właśnie od tego warto zacząć.

Owszem mamy tu do pomocy odpowiednie hasztagi. Ale na początek, kiedy dopiero budujemy swoją społeczność – powinniśmy wykorzystać je bardziej aktywnie.

Zamiast pasywnie czekać, aż ktoś po tych hasztagach nas znajdzie. Samodzielnie poszukać osób, do których chemy dotrzeć.

Warto wyruszyć na połów tego biblijnego rzędu dusz… Pukając do kolejnych drzwi, zostawiając komentarze tu i ówdzie, nawiązując kolejne relacje. Czyli jak to mówią, jak już jesteśmy przy metaforach biblijnych: Szukajcie a znajdziecie.

Nawet jeżeli czasami trzeba będzie wyłuskiwać (i to dosłownie) tę swoją grupę docelową w tym niezmierzonym bezmiarze i bezkresie Instagrama.

Cegiełka do cegiełki… Z nadzieją, że kiedyś mocniej się nam to rozkręci. Nabierze rozpędu tej śnieżnej kuli…

To pracochłonna metoda.

Najważniejsze jest to, by trafiać do właściwych ludzi. Czyli do tych, dla których przewidziane są nasze treści.

Bo nikt od razu nie został influencerem.

Od czego zacząć?

Możesz zacząć komentować na podobnych profilach. Za każdym razem sięgając coraz dalej i dalej.

Nie oczekując przy tym spektakularnych rezultatów. A raczej drobnych, nieśmiałych, czasami wręcz ledwie dostrzegalnych kroczków naprzód. Mając nadzieję, że włożone zaangażowanie kiedyś się zwróci….

3. Buduj kontakty.

I znowu tu dużo bardziej procentuje regularność….

Lepiej zarezerwować sobie żelazne 10 – 15 minut dziennie na komentowanie na innych profilach.
To może być świetna okazja do podtrzymania rodzącej się relacji, ale też dobry sygnał dla algorytmu, który kontroluje nasze zasięgi.

Jeżeli uda Ci się zbudować trwałe i zwrotne realcje chociażby z kilkoma osobami, na których wzajemność będziesz mógł liczyć – to niezależnie od tego, ilu masz obserwujących, Twój profil stanie się miejscem tętniącym życiem i interakcją.

A to będzie dla Ciebie chyba najlepszą motywacją, jak istnieje, by jeszcze silniej się w to angażować. WIN WIN.

4. Odpowiadaj na komentarze.

Wykorzystaj podsuniętą tu wędkę, by rozhulać swoje zasięg.

Tak. Bo odpowiadając na komentarze może wywołasz kolejne. Może ta dyskusja się rozkręci. Może potężny algorytm uzna, że Twój profil jest takim energicznie rozwijającym się jeszcze brzydkim kaczątkiem, któremu troszeczkę trzeba pomóc przyznając lepszy zasięg.

5. Znajdź najlepsze dla siebie hasztagi.

Jak je najlepiej wybrać?

To kwestia próbowania, podglądania innych, testowania tego, co działa, co wywołuje największą reakcję czy interakcję.

Bo wyobraź sobie za każdym hasztagiem stoi osobne plemię podobnie myślących osób, wyznawców np hasztagu #fitnessaddict czy #feedfeedvegan.

Możesz użyć tu do 30 hasztagów. I choć niektórzy specjaliści radzą, by stosować ich mniej (np połowę dostępnej puli), dlatego, że pójście tu na całość, czyli wykorzystanie na maksa – wyczerpanie limitu hasztagów wygląda jak desperacja.

Ale pomyśl tylko, że za każdym razem, kiedy rezygnujesz choćby z jednego malusieńkiego hasztagu, rezygnujesz również z całego plemienia jego wyznawców…..

Z kolei żeby dać odetchnąć obserwującym (pomyśl o chwili wytchnienia dla ich oczu), warto zrobić kilkulinijkową spację (przerwę) pomiędzy właściwym tekstem a grupą hasztagów.

6. Dawaj ludziom więcej tego, czego chcą.

To z jednej strony znana od wieków RECEPTA NA SUKCES … jakikolwiek i kontynuacja punktów 1 i 2 o docieraniu do swojej grupy docelowej.

Jak już ją znajdziesz, kiedy zaczniesz wyczuwać, co chwyta, “co żre w sieci”, wrzucaj tego, jak najwięcej. Aby rozhulać Twojego Instagrama.

Przecież zależy Ci na tym, by ludzie do Ciebie wracali? Analizuj, które posty, notki, zdjęcia i hasztagi wywołują największe zaangażowanie. Niech to będzie dla Ciebie drogowskazem na przyszłość, na ten kolejny raz.

Jeżeli widzisz, że na pewne tematy, na pewne grupy postów odbiorcy reagują większym zaangażowaniem – postaraj się wyłapać to i w przyszłości dostarczać tego, jak najwięcej.

7. Nie kupuj followersów.

Owszem te wszystkie F4F, czy tego typu zabiegi pomagają stworzyć wrażenie popularnego profilu. Ale wystarczy, że ktoś dociekliwszy przeklika kolejne zdjęcia, by przekonać się, że całościowa liczba obserwujących nijak nie przekłada się na ilość polubień i interakcji pod kolejnymi fotkami.

Jakiś czas temu trafiłam na taki profil osoby podającej się za eksperta od Instagrama. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka było tam jakieś 30 000 obserwujących. Ale pod kolejnymi fotkami raptem po kilka lajków i zero komentarzy. Szukajcie błędu….

W sieci można wszystko … zmanipulować….

Ale jeżeli rzetelnie i długofalowo chcesz tu zbudować swoją markę – to powinno zależeć Ci na budowaniu choćby najmniejszej, ale za to zaangażowanej społeczności.

A zaangażowanie – po raz kolejny przypominam – to dwukierunkowa ulica. Trzeba coś (wiele) z siebie dać, by z powrotem otrzymać. Tymbardziej, że algorytmy (szczególnie ten z Instagrama) tępią takie nieuczciwe techniki podbudowywania sobie tu wizerunku np przez kupowanie polubień – słynny shadowban.

Bo też ci niereagujący, może nawet fizycznie nieistniejący odbiorcy (tylko spamerskie boty), de facto niezainteresowani tym, co publikujesz – to tylko zbędny balast.

Dużo łatwiej jest obudzić zainteresowanie i pobudzić do reakcji osoby zainteresowane tym, co robisz, bądź zainteresowane daną tematyką niż zupełnie przypadkowe osoby (o ile nie będą to boty).

A z kolei takie choćby i jeszcze znikome, choćby póki co raczkujące zaangażowanie jest świetną motywacją do dalszej pracy. A to już jest samonapędzająca się maszyneria.

8. Znajdź coś, co Cię wyróżnia.

Bo to jest jeden z ważniejszych sekretów jakiegokolwiek sukcesu:

[Tweet “Skoncentruj się na tym, w czym jesteś dobry… A będziesz nie do zatrzymania.”]

Jeszcze nie wiesz, co Cię wyróżnia? Znajdź to…. Na Instagramie, czy gdzie indziej.

To z jednej strony, z drugiej….

Nawet jeżeli Instagram jest sensu stricto medium wizualnym.

Nie każdy ma żyłkę do fotografowania, czy nawet jakiekolwiek wyczucie estetyki. Moje – poczucie estetyki – długo błąkało się po bezdrożach nieistnienia. Aż wreczcie powoli, choć jeszcze bardzo nieśmiało zaczęło się przebudzać….

Ale przeskrolujcie chociażby najcudowniejsze profile na Instagramie do samych początków ich istnienia (jakie były tam te pierwsze, najwcześniejsze fotki) – w wielu przypadkach nie będzie tak różowo, a nawet wcale nie będzie zbyt estetycznie…. Ale to właśnie najlepsza motywacja do tego, by coraz usilniej próbować…

Z drugiej strony Instagram jest tak dynamicznie rozwijającym się i tak mocno angażującym swoich użytkowników medium społecznościowym, że szkoda by było przejść obok tej szansy, jaką nam on daje, by docierać dalej. Szczególnie, jeżeli piszesz bloga, czy w ten czy inny sposób działasz w sieci.

Ale i tu możesz angażować odbiorcę INACZEJ. I może właśnie to INACZEJ okaże się Twoją szansą.

Bo tyle jest tu perfekcyjnie prowadzonych profili, że można by wręcz uznać je za nudne.

Dlatego nawet jeżeli jesteś przekonany o tym, że za grosz nie masz wyczucia estetyki, wcale nie musisz odpuszczać sobie Instagrama.

Możesz angażować tu odbiorcę INACZEJ. Np dostarczając mu ciekawych, praktycznych porad, po które chętnie będzie do Ciebie wracał.

A i nawet bez jakiegokolwiek wyczucia estetykio można uzyskać w miarę spójny wizualnie profil na Instagramie chociażby wygłuszając kolory do uzyskania bieli i czerni, albo zmniejszając nasycenie barw.

A nawet jeżeli nie będzie ładnie (bo ładne, ale powierzchownie ładne też może się znudzić).
Jeżeli więc nie będzie ładnie, to niech chociaż będzie ciekawie.

Widzę po sobie: te spójne, perfekcyjnie dopracowane instagramowe profile zatrzymują mnie tu przez chwilę. Doceniam mistrzostwo sztuki…

Ale w praktyce regularnie wracam na te, które potrafią zatrzymać mnie przy sobie na dłużej swoją unikalnością, radością życia, humorem, czy ciekawym przesłaniem, które w sobie niosą. Co nie znaczy, że są wychuchane. Tu moje ulubione:

Jednym słowem – bardziej szukam tu tego, do czego wyjściowo Instagram został stworzony do podglądania naszej tzn cudzej codzieności w najóżniejszych jej przejawach.

Bo Instagram przede wszystkim powinien mieć służyć budowaniu bardziej bezpośredniej, ale też i trwalszej, solidniejszej realcji z odbiorcą, budowaniu wzajemnie zazębiających się: sympatii i zaufania…. Zaufanie – kapitał XXI wieku.

I tutaj mamy cały wachlarz możliwości. Nie tylko same perfekcyjnie wystylizowane flat lay…

Tzw behind the scenes.

To domena Pani Swojego Czasu

Podglądanie kulis, czy pokazanie naszym obserwującym kulis naszej pracy, powstawania naszego produktu… Bo to właśnie temu służy Instagram: wprowadzeniu odbiorcy – w kontrolowany sposób – w naszą intymność i wzmocnieniu przez to łączącej nas relacji.

Możemy tu wprowadzić np cotygodniowe serie np motywacyjny poniedziałek, czy przydatny tip.

Możemy napisać tu o ludziach, którzy nas inspirują.

A nawet zrepostować zdjęcie z inspirującego nas profilu.

UGC, czyli tzw user generated content.

Mamy to wtedy, kiedy Pani Swojego Czasu publikuje (repostuje) u siebie zdjęcie kogoś, kto kupił i wystylizował u siebie jej planer.

Mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy dana firma na swoim oficjalnym profilu zrepostuje zdjęcia zwyczajnych ludzi, którzy korzystaję z jej produktów.

Czyli z jednej strony uwierzytelniająca opinia klienta – któremu pewnie też jest miło, że jego zdanie – opinia w ten sposób została wyróżniona. A z drugiej strony dodatkowy content. I to jaki WIN WIN.

Selfie – indywidualne czy z kimś.

I podobno my Polki tutaj jako naród wymiatamy w tym umiłowaniu do selfie i do hasztagu polish girl.

9. Szukaj swojej drogi i rozwijaj swoje umiejętności fotograficzne.

Oczywście … warunkiem rozwoju jest to, by robić i publikować coraz lepsze fotki. Czyli rozwijać się….

Z nadzieją, że w pewnym momencie i na pewnym etapie wyłoni się z tego właściwa koncepcja: jedyna, niepowtarzalna i zarazem rozpoznawalana. Taki twórczo nieposkromiony, a jednak poskromiony przejaw Twojego wyzwolonego i zarazem ogarniętego ja.

10. Ogarnij narzędzia do planowania.

Przypomnienie z poprzedniego wpisu o Instagramie.

Osobiście pomagają mo one działać regularniej i wygospodarować więcej czasu na interakcję. Jako że z jednej strony potrafię go zaoszczędzić co nieco na tworzenie treści, więcej udzielam się tu towarzystko. A to siłą rzeczy wraca. Tak, zaangażowanie wraca. To największy sekret budowania zaangażowanej społeczności gdziekolwiek.

11. Zorganizuj wyzwanie:

To jest naprawdę świetna metoda (oczywiście przy sporym zaangażowaniu i włożonej w to pracy z Twojej strony) na rozkręcenie Instagrama.

Korzyść powinna być obopólna. Tzn dla Ciebie i dla uczestników wyzwania. Wtedy to najlepiej działa.
Dla Ciebie jest to dobre w sumie z oczywistych powodów.

Dla uczestników wyzwania z jednej strony jest to możliwość promocji siebie, swojej twórczości…

Ale przede wszystkim…

Wyzwanie powinno mieć swój cel, który będzie właśnie najlepszą motywacją do wzięcia w nim udziału.

  • Np wyzwanie fotograficzne – doskonalenie umiejętności fotograficznych, czy wyrabianie w sobie nawyku regularnego fotografowania.
  • Wyzwanie czytelnicze – mobilizujące do regularnego czytania. Tu motywacja płynąca właśnie z faktu bycia częścią większej wspólnoty, której członkowie po prostu motywują się wzajemnie bardziej wymianą komentarzy, czy prozaicznie – swoją obecnością. Kto choć raz tego na sobie spróbował – ten wie, że to działa.
  • Wyzwanie fit. Tu podobnie: motywacją dla uczestników jest to, że w grupie łatwiej zmotywować się do regularnych działań.

Tymbardziej, jeżeli mamy narzucony odgórnie kalendarz – harmonogram – plan i coacha w osobie organizatora wyzwania. Który jakoś to wszystko ogarnia.

Dodatkowo dla uczestników takim bonusem jest możliwość nawiązywania kontaktów i promocja ich kontentu.

I tu jako organizator wyzwania możemy poprosić uczestników o lajkowanie i komentowanie fotek oznaczonych danym hasztagiem, czy wzajemne odwiedzanie siebie w czasie trwania wyzwania.

Nie musisz wcale posiadać, czy mieć zgromadzonej wokół siebie ogromnej społeczności. Na początek możesz osobiście skontaktować się z kilkoma osobami, które już znasz i poprosić je o przyłączenie się do wyzwania.

Jeżeli rzeczywiście się w to zaangażujesz, możesz mieć nadzieję, że w kolejnych edycjach Twoje wyzwanie będzie zataczać coraz szersze kręgi (promowane metodą poczty pantoflowej – z ust do ust, czy dzięku użyciu konkretnego hasztagu). I tu świetnym tego przykładem jest wyzwanie fotograficzne z Jest Rudo.

Tu jeszcze mała uwaga: Warto stworzyć oddzielny hasztag – najlepiej jeszcze nie stosowany, właśnie pod potrzeby swojego wyzwania, pod którym będzie można znaleźć wszystkie oznaczone nim prace. Taka galeria prac.

PODSUMOWANIE

Jak budować zaangażowanie na Instagramie?

Żeby jakoś tak spójniej to ogarnąć. O co chodzi? I co konkretnie warto tu robić.

Po pierwsze pamiętać, że zaangażowanie to dwukierunkowa ulica. Najpierw trzeba sporo dać z siebie, zanim zwrotnie cokolwiek otrzymamy.

[Tweet “Tak, zaangażowanie wraca. To największy sekret budowania zaangażowanej społeczności gdziekolwiek.”]

Zaangażuj się u innych po to, by inni (najpierw zwrotnie, a potem już zupełnie od tego niezależnie) zaangażowali się u Ciebie. A jednocześnie dawaj ludziom to, po co będą chcieli wracać….

Teraz pytanie…

Co możemy dać tu ludziom?

Po pierwsze swoje zaangażowanie i zainteresowanie tym, co robią, tworzą, publikują – na dobry początek dłuższej relacji.

Po drugie szukanie swojej drogi i szukanie tego, co wiemy, mamy opanowane, a co mogłoby przydać się innym.

Plus: Wymyślenie – znalezienie pomysłu na siebie i nieustanny rozwój.

I tu wcale nie powinniśmy przejmować się tym, jeżeli za grosz nie mamy wyczucia estetyki. Bo można to ograć INACZEJ i dawać coś INNEGO.

Czy po prostu postawić na innego konia: np na użyteczność, czy motywację. I tu w ramach tego nurtu: można podrzucać np cyklicznie dobre porady, praktyczne tipsy, porcję motywacji.

Ale przede wszystkim dawać lepiej poznać samego siebie i nawiązywać relacje. To jest ta dwukierunkowa ulica. A Instagram jest takim idealnym miejscem do budowania bardziej bezpośredniej relacji.

[Tweet “Bo Instagram przybliża ludzi. I stąd bierze się jego fenomenalna popularność….”]

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

7 komentarzy

  1. Zauważyłam, że ludzie bardzo często zapominają czym są Social Media i próbują na siłę sprzedawać bez budowania relacji, co jak wiadomo przynosi bardzo mary efekt. A Instagram uwielbiam i traktuję jako całkiem niezależne medium. Dzięki Beata za super wskazówki 🙂

  2. Dziękuję za ten rzeczowy artykuł zawierający wiele cennych porad i wskazówek, szczególnie dla osób dopiero rozpoczynających przygodę z instagramem. Teraz tylko wdrożyć w działanie i czekać na efekty. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version