Jak znaleźć pracę?

Ano, trudno. Ale tu chyba Ameryki  tu nie odkryłam. W czasach kryzysu jeszcze trudniej. Bo każdy szef firmy (tj potencjalny pracodawca)  tnie w kosztach. I jak już pracownika szuka to takiego „wielofunkcyjnego”: dyspozycyjnego, młodego do 25 lat, i jeszcze z pięcioma fakultetami, z 10 letnim doświadczeniem zawodowym. A tu żaden Ziemianin nie podpasuje. Nawet genetycznie zmodyfikowany Chińczyk nie podoła. A Marsjanina nie chce. Bo nie ten kolor skóry….. Taki rasista

Ale idealny kandydat jest. Nic nie ma. Studiów nie ma, doświadczenia nie ma. U mamusi za piecem siedział. Ale ma …., no właśnie co ma? Plecy. I starczy.

A Marsjanie niech nie postulują. Bo i tak ich nie przyjmą. W ogłoszeniu co prawda nie sprecyzowano, że Marsjan nie chcą. Co by  zdesperowany Marsjanin procesu o dyskryminację nie wytoczył. A wtedy znowu po świecie by się rozeszło, że Polacy są nietolerancyjnym narodem. Wobec Marsjan. I żeby tylko wobec Marsjan!
A co szef, to inna strategia  przetrwania (w czasach kryzysu). A że kryzys non stop.

Szef wizjoner.

Może być szef wizjoner. Czyżby zainspirował się Stevem Jobsem? I tak jak on chce działać…. KREATYWNIE.  

Ano taki szef ogłasza nabór na dzień próbny. Każdego dnia testuje 3 kandydatów. Ci uwijaja się jak w ukropie. Oddech konkurencji na plecach czują.  Taki dzień próbny można powtarzać w nieskonczoność. Przez okrągły rok.  Niewdzięczne prace tanim kosztem wykonać (np generalne porzadki, remont …). I koniec końców żadnego kandydata nie wybrać. Ale przecież nie o to chodziło….

A propos…. Jest taka australijska metoda nauki pływania dla najmłodszych. Do basenu za małym delikwentem puszcza się małego krokodyla. Ale z tego takie przyśpieszenie jest, że  medale na olimpiadzie i rekordy szybkości padają.

Szef esteta.

Ale bywaja również szefowie esteci. Czuć w tym również inspirację Stevem Jobsem. Taki esteta, jak już poszukuje sprzątaczki, to z biegłą znajomością przynajmniej dwóch języków obcych (w tym francuskiego). A bo u niego papier toaletowy prosto z Paryża. A sprzątaczka francuskojęzyczna pewnie mu po to, by papier toaletowy pewniekiem się zaaklimatyzował.

Ale należy się kilka słów wyjaśnienia odnośnie tego papieru. Bo papier jest made in China. Tylko kreatywni specjaliści od marketingu przywalili etykietkę „designed in France”. No że niby we Francji był zaprojektowany. A co tu projektować? W gwiazdki czy serduszka? A jaka to (bez urazy) dla „szanownych” czterech liter różnica?

Szef w wersji homo sovieticus.

Innym rodzajem pracodawcy jest kapitalistyczna wersja homo sovieticus, czyli pospolicie szef cwaniak. A taki poszukuje kreatywnej osoby do wypełniania dokumentacji. Co by tak kreatywnie w tych papierach namieszała, by żaden fiskus, ni żaden Zus połapać się  w tym nie mógł.

Ciężko o pracę. Specjaliści radzą, by zmobilizować swoją własną sieć kontaktów. Tzw networking. Włączyć  w to babcie, dziadków, ciocie, wujków, podciotków, sąsiadów. No i oczywiście LINKEDIN… Rozkręcić domorosłe układy, układziki, układziątka. A jak nie starczy, to albo otworzyć własną budkę z zapiekankami i inną amerykańszczyzną. Lub jechać w szeroki świat. Na emigrację.  

A tam te wszystkie dyplomy pięciu fakutletów (a naród przecież mamy ambitny) o kant „dupy” rozbić. Ale zaraz zaraz gdzie ta „dupa” ma jakiś kant? To chyba jakiś kreatywny humanista wymyślił. Jak miło, że jest w narodzie fantazja (i to nie tylko ułańska). Z nią wspólnie kryzys – jakikolwiek – pewniakiem przetrwamy.

I tak kończę tym optymistycznym akcentem. Ten weekendowy post ku pokrzepieniu serc. Wygrzebany i przypomniany z moich bardzo wczesnych blogowych archiwów i prób pisarskich.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

10 komentarzy

    1. Zgadzam się:) chyba jestem tym kolczem z dobrymi radami:)) choć coach rad nie udziela, mentor, trener, doradca, konsultant to już tak. Fajnie to Beata opisała, można sobie ponarzekać, a potem napić się kawy i wziąć do roboty:))

  1. Fajny post i dobrze znany z autopsji. Tak jak na odniesienie sukcesu, żaden sposób nie istnieje na żadnego z tych szefów. Doświadczając non stop rozczarowania mimo wytrwałości i ciągłego przebranżolawiania się czas powiedzieć wprost i nie popadać w kompleksy. To nie z nami a z rynkiem jest nie tak. Jest on jednym wielkim i ostrym kantem dupy. Bo my wszyscy jesteśmy pracowici, wytrwali i przede wszystkim KREATYWNI. Do kreatywności musimy mieć warunki. Oczywiście możemy sami starać się je stworzyć. Beata wyciągnij z szuflady więcej takich tekstów.

    1. Doroto, dziękuję serdecznie. To prawda, że poszukiwanie pracy to ogromne wyzwanie psychiczne dla odpornych…. To tekst z początków mojego blogowania, sprzed 5 ciu lat… Odkurzam starego bloga i dzięki Twojej zachęcie coś jeszcze odgrzeję. Pozdrawiam serdecznie Beata

    1. Monika, wiesz, ja właśnie chowają swój dyplom studiów wyższych znalazłam dość szybko pracę na emigracji. Ale to było kilka lat temu i nie miałam wtedy np profilu na LinkedIn. A i pewnie dzisiaj rekruterzy automatycznie prześwietlają reputację człowieka w sieci i tego już nie da sie tak rozegrać. Pozdrawiam serdecznie Beata

  2. W niektórych zawodach starczy założyć profil linkedin (jak się ma doświadczenie) i sytuacja się odwraca, to nie my szukamy, tylko nas szukają. Tak jest przy programistach, administratorach różnych maści, grafikach. Niż demograficzny, a zapotrzebowanie rośnie na tematu około “marketingowo- it’owe” 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version