Czy wąska nisza może być dla Ciebie szansą, by się wyróżnić?

Jak znaleźć pomysł na biznes oraz niszę rynkową?
Im dłużej działam w sieci, tym bardziej widzę, obserwuję,  przekonuje się o tym, że skoncentrowanie się na wąskiej niższy, wąska specjalizacja jest tym, co pozwala się wyróżnić.

Szczególnie dla ” wchodzących” jest szansą, by być kojarzonym z czymś konkretnym, czyli by być rozpoznawalnym, by zaistnieć w świadomości odbiorców, by zostać zapamiętanym.

Łatwiej o swego rodzaju rozpoznawalność, a jednocześnie łatwiej o zaangażowanie.

Bo tu kluczowa wcale nie jest ilość obserwujących nas osób, do których “teoretycznie” docieramy, tylko to czy docieramy do właściwych osób, które są zainteresowane danym tematem. Bo tylko te zareagują.

A w praktyce to właśnie to: zaangażowanie, odzew, odźwięk decydują o docieralności (tak są pomyślne już chyba wszystkie algorytmy, gdziekolwiek). Jeżeli taki algorytm widzi, że jest zaangażowanie to przyznaje większy zasięg. Z klucza….

Nie darmo w języku angielskim funkcjonuje takie powiedzenie:

The riches are in the niches. Bogaci są w niszach.

Bo bycie specjalistą w wąskiej dziedzinie dużo łatwiej jest przerobić / przełożyć na autorytet, wpływy i docelowo przychody.

Widzę to po sobie. Pokażę Wam to na przykładzach.

Od wielu lat, dokładnie od 2011 r. piszę bloga o zdrowym stylu życia pt MODA NA BIO.

Ten blog skutecznie przepadł, zanim nie zmieniłam swojego podejścia …. i nie weszłam w bardziej niszowy temat – z jednej strony glinka zielona (tu znajdziesz darmowy ebook do pobrania), z drugiej Dieta Bezglutenowa Bezmleczna (link do grupy na Facebooku).

MODA NA BIO – to na tym blogu uczyłam się pisania. I nauczyłam się też wielu innych rzeczy. Właśnie tego, że nie da się być wiarygodnym specjalistą od wszystkiego.

Wydawało mi się, że podejmując bardzo szeroki temat, stwarzam sobie możliwość docierania szerzej. Bo teoretycznie – docieram szerzej.  Bo szeroki temat w jakiś sposób dotyka więcej osób.

Tyle, że w tak przetłoczonej niszy jaką jest ZDROWIE – zdrowy styl życia – to idealna recepta na bezbarwność.

Skoro piszę o wszystkim i o niczym związanym ze zdrowiem. Jak mam być z czymkolwiek kojarzona, a tym bardziej, jak być zapamiętana?

Bo tylko z pozoru – szerszy temat – to więcej zainteresowanych nim osób.

Taka byłaby teoria… Ale tylko wtedy, kiedy nie mamy pojęcia o mechanizmach funkcjonowania algorytmów wyszukiwarek jak Google.

Praktyka jest taka zupełnie inna.

Jeżeli piszesz to samo, co inni i nic Cię nie wyróżnia – przepadniesz w tłumie, nie przebijesz się, nie wyróżnisz się, nie będziesz kojarzony z jakimś konkretnym tematem.

Ale już kiedy – owszem – ogólnie piszesz o zdrowiu, ale jesteś specjalistą od czegoś bardziej specyficznego, np od diety bezglutowo – bezmlecznej.

Wtedy piszesz o zdrowiu dla osób, które chcą, czy muszą odstawić gluten. I nie tylko trafiasz do konkretnej grupy docelowej, ale trafiasz celniej.

Ale też będziesz łatwiej z czymś kojarzony. A docelowo – lepiej zapamiętywany.

Łatwiej będzie Ci zapaść w pamięć na zasadzie skrótu myślowego:  specjalista od glinki zielonej, czy twórca przepisów bezglutenowo – bezmlecznych.

Poniżej pokażę Ci to na podstawie konkretnych danych liczbowych i twardych statystyk.

Z raptem 6 -ciu wpisow o glince zielonej (na blogu mam ponad 550 tekstów – szeroko traktujacych o zdrowiu, ale te 6 niszowych generuje mi ponad 33 500 odsłon na przestrzeni roku, czyli 17 % ruchu w skali rocznej – ).

A ewentualnie później rozszerzać zakres swojego działania.
Google reaguje, czy analizuje to podobnie. Kiedy stworzysz sporo różnych treści na jeden konkretny, czy nawet bardzo konkretny temat, obsadzając w ramach niego: różne, ale pokrewne słowa kluczowe, uzupełniające się i linkujące wzajemnie do siebie. Google wtedy sobie to od razu lepiej szufladkuje.Robota głupiego, ale….Nie od razu Kraków zbudowano, tkanie swojej pajęczyny w sieci jest czasochłonne, ale też wymaga STRATEGII.Taką strategią może być obsadzenie np jakiejś waskiej niszy po to, by zdobyć swego rodzaju rozpoznawalność w danej niszy i być kojarzonym z czymś konkretnym na zasadzie skrótu myślowego. Owszem piszę o zdrowiu – ogólnie, jak wielu blogerów, ale specjalizuję się w 2 niszowych tematach: dieta bezglutenowo  – bezmleczna i glinka zielona.

2 nisze, z czego jedna naprawdę wąziutka (mam tu na myśli glinkę zieloną), ale generująca 1/3 ruchu na blogu, na którym przez dłuższy czas pisałam szerokotematycznie o zdrowiu, ale długoterminowo wypozycjonowały mi się wpisy, które dotyczą tych dwóch nisz, w których Google najwidoczniej uznał mnie za wiarygodny autorytet).

I wtedy okazuje się, że mniejsza – węższa nisza tylko z pozoru oferuje mniej możliwości rozwoju. A jednak…

W tak przetłoczonym internecie – może to jest właśnie najbardziej skuteczna strategia rozwoju.

Bo kiedy zaczniesz od tego, że stworzysz  sporo różnych treści na dany – wąski (a więc prawdopodobnie mniej konkurencyjny temat). Będą to treści, które się będą wzajemnie zazębiać i w jakimś stopniu uzupełniać, tworząc spójną całość.

Wtedy Google prędzej przyzna Ci status eksperta.

Co z tego, że w bardzo wąskiej niszy? To może być dobry punkt zaczepienia dla Twojej rozpoznawalności.

A potem będziesz – z tego punktu widzenia – brał się za inne – szersze tematy.

Np temat zdrowia, ale z punktu widzenia osoby, która ogranicza w swojej diecie gluten.

Czy pisanie o zdrowiu z punktu widzenia osoby, która jest specjalistą od glinki zielonej. Która w tym momencie jest jej wyróżnikiem.

Co z tego, ze póki co dla wtajemniczonych…. Ale ci wtajemniczeni to może być to, co w sieci, w relacjach online jest najcenniejsze – zaangażowanie, trafianie do odpowiednich osób…

Facebookowa grupa Dieta Bezglutenowo – Bezmleczna. Dzięki niej widzę, jak duże jest zapotrzebowanie na taką niszę.
Grupa stale systematycznie rośnie.
I jej członkowie – w przeciwieństwie do wielu innych facebookowych grup – są cały czas w niej aktywni i żywo zainteresowani poruszanymi tu zagadnieniami.

Bo o ile łatwo przepaść w szerokiej, bardzo konkurencyjnej niszy, kiedy obsadzisz coś bardziej wąskiego, możesz później traktować to – “sprzedawać”, czy promować, jako Twój znak rozpoznawczy.

Popełniłam dziesiątki wpisów na bardzo niszowy temat, jakim jest: glinka zielona, jej własności, zastowowanie. Ale poza tym popełniłam setki (dokładnie 551) wpisów ogólnie o zdrowiu na blogu Moda na Bio.

I to bardzo niszowy temat glinki zielonej generuje mi 17% wejść na bloga MODA NA BIO (gdzie wiele szerokotematycznych wpisów o zdrowiu po prostu przepadło w otchłaniach, czy czeluściach internetu).

Podliczyłam 33 500 odsłon na przestrzeni roku raptem z 6 -ciu wpisow o glince zielonej (a mam na blogu ponad 550 tekstów – szeroko traktujacych o zdrowiu, ale te 6 niszowych generuje mi ponad 17 % ruchu w skali rocznej – ).

Resztę ruchu generuje mi kilkanaście wpisów o diecie bezglutenowo – bezmlecznej….

A pozostałe kilkastet tekstów na blogu – no cóż Google o nich zapomniał, ludzie o nich nie wiedzą, nikt ich nie czyta, no chyba, ze podsunę na moich fanpagach tematycznych (prowadzę np fanpaga i grupę – dynamiczną dla osób ograniczajacych gluten i nabiał w swojej diecie) i w jakiś sposób podciągnę to pod ten temat….

Bo temat ZDROWIA – ogromny, przeogromny temat, w którym przepada wiele blogów.

I tutaj dieta bezglutenowa – bezmleczna (temat, na który obecnie jest ogromne zapotrzebowanie) jest dla mnie tym, który jest moim wyróżnikiem. Piszę dla osób, które podobnie jak ja próbują zmienić swoją dietę i szukają w tym temacie praktycznych rozwiązań.

A jeszcze bardziej paradoksalnie – malutki dodatek do tematu ZDROWIA – przeciążonego nadmiarem istniejących treści w sieci – GLINKA ZIELONA  – ten drobiazg generuje mi proporcjonalnie aż taki ruch na stronie….

Dlaczego? Bo obsadziłam wąską niszę. Bo Google ma zaufanie do moich treści w tym, co z tego, ze bardzo wąskim temacie, kiedy jednak potrafi w skali rocznej wygenerować tysiące (33 000) odsłon.

Bo w wąskiej niszy łatwiej się wyróżnić, bo dzięki temu sa wejścia na bloga, a z wejść na bloga – można generować zapisy na newsletter, budować swoją społeczność …

Nawet jeżeli przepadłam w przepaścistej niszy, jaką jest zdrowie. Bo jak tu sie przebić będąc blogerką z małym budżetem. Kiedy na tym polu konkurują duże marki??????

Ale dobrze wypozycjonowałam się w temacie glinki zielonej.

A to są jednak – w skali rocznej tysiące odsłon, a więc i tysiące potencjalnych możliwości konwersji.

Czyli tego, że ktoś poszukujący informacji na te niszowe tematy, zostanie ze mną na dłużej, bo np zapisze się na mój newsletter, czy zaobserwuje fanpaga…. (choć to akurat coraz rzadziej w kontekście zaostrzających się algortymów oznacza, że uda nam się podrzymać naszą wzajemną relację).

Niemniej z pozoru niepozorny, a nawet dla wielu niepoważny, bo zbyt niszowy temat glinki zielonej – gdy tymczasem jestem jednym z nielicznych ekspertów w tym temacie (i wieloletnim praktykiem glinki).

Do tego doszła mi druga nisza, która jest tym, w czym mocno chcę się wyspecjalizować (bo żyję tym i zmagam się z tym na codzień: dieta bezglutenowo – bezmleczna.

Mój fanpage dieta bezglutenowa bezmleczna, z którym jeszcze na dobre nie ruszyłam, a już zebrało mi się prawie 1000 obserwujacych i grupa na fb na ten sam temat – ponad 3000 – i to zaangażowanych w tę tematykę osób.

Wąska nisza tylko z pozoru ma mały potencjał. 

Ale jeżeli podliczyć wszystkie wejścia na bloga, które wygenerowały mi 2 niszowe tematy (prawie połowa ruchu na blogu Moda na Bio w założeniu szerokotematycznym).

Do tego, te wszystkie osoby, które zapisały się na mój newsletter, polubiły fanpaga bo interesuje ich jeden specyfczny temat – dieta bezglutenowo – bezmleczna, albo trafiły do mnie poszukując specyficznej, bardzo niszowej informacji o stosowaniu glinki zielonej.

Podobnie niszowe fanpage.

Tu pokażę to na przykładzie fanpaga Paryż Nieznany:

Nawet jeżeli coraz bardziej mówi się o Facebooku tnącym zasięgi, nie odczuwam tego problemu na tym bardzo niszowym fanpagu, zaadresowanym do specyficznej grupy docelowej, zainteresowanej bardzo wąskim tematem. Objaśniam to dokładniej w filmie.

W tym kontekście w przepełnionym internecie wąska nisza może być tym języczkiem u wagi, czy znakiem rozpoznawczym…
To może być ten skrót myślowy, to skojarzenie z  daną marką…. A czasami po prostu punkt styczności.

Stać się autorytetem w czymś małym i później rozszerzać zasięg…

Bo dużo łatwiej (szczególnie w czasach przesytu treści w sieci) jest zostać autorytetem, czy obsadzić wąską niszę – z oczywistych względów.

Nawet jeżeli jest to nisza, która generuje niewielki ruch. Ale jeżeli ona okaże się być tym jezyczkiem u wagi, punktem wyjścia do tego, by być zapamiętanym z czegoś – unikalnego. Czy po prostu zapamiętywalnym znakiem rozpoznawczym.

Fakt, wąska nisza, jeżeli nie przemyślisz sobie tego może być ślepym zaułkiem.

Bo obsadzisz ją i co dalej?

Dlatego tu na początek warto zastanowić się nad nią w kontekście dalszej drogi i tego, do czego zmierzasz. Czyli zastanów się najpierw: dokąd  ma  Cię to zaprowadzić, a potem dopiero tam idź.

Powodzenia.

Pozdrawiam serdecznie
Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

3 komentarze

  1. Zgodzę się i jednocześnie się nie zgodzę. Bo i owszem, im mniejsza grupa docelowa odbiorców, tym tym większe prawdopodobieństwo, że dobrze trafimy, bo pewne charakterystki profilowe będa się powtarzać. Ale jednocześnie, ze swojego doświadczenia wiem, że dana nisza MOŻE być za wąska. Pewne tematy po prostu się nie przyklejają do ludzi, nawet pozornie zainteresowanych.

    No, i jak to powiedział Neil Patel, marketing w wąskiej niższy kosztuje tyle samo wysiłku, ile taki w niszy średniej wielkości. Fakt faktem, że nad dotarciem do małej grupy trzeba się trochę nagimnastykować.

  2. Zdaję sobie sprawę, że piszę za szeroko, ale nie umiem się określić 🙂 U mnie największy ruch od ponad 1,5 roku generuje wpis o nieistniejących lekarzach reklamujących się w gazetach. Ktokolwiek szuka cudotwórcy z gazetki TV, trafia na mojego bloga 😀

  3. Bardzo ciekawy i merytoryczny post. Sama prowadzę bloga, gdzie staram się poruszyć “niszowe”tematy lub pisać o rzeczach “na topie” w niekonwencjonalny sposób. Powiem tak: jest trudno. Mam małą rzeszę wiernych czytelników (co jest dla mnie najwyższą w sumie wartością). Ale trudno się jest przebić. Boli mnie to trochę ambicjonalnie, że byle wpis o kaszy dla dzieci, czy różowych paznokciach jest wyżej ceniony. Ale rozumiem schematy i warunki rynku. Na to jest większy target niż na filmy alternatywnego kina. Wyznaję jednak zasadę: rób swoje uczciwie, a znajdziesz swoją publikę, która szuka czegoś innego 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version