

Porzuciłam bloga dla YouTube.
Wbrew jakiejkolwiek zdrowej logice, bo kto w wieku 50 lat (a konkretniej 48 lat), staje oko w oko z kamerą? Kiedy dotychczas tylko pisałam.
Tymczasem po 10 latach pisania, co nieco odstawiłam na bok bloga Vademecum Blogera i przerzuciłam się na tworzenie treści na youtubie.
Zrobiłam to również wbrew własnym oporom i utrwalonym przekonaniom o samej sobie, bo od zawsze miałam problem z zaakceptowaniem swojego wyglądu. Tym bardziej dobijając do pięćdziesiątki, kiedy dodatkowym wyzwaniem staje się zaakceptowanie kolejnych, dochodzących do kolekcji zmarszczek.
Voir cette publication sur Instagram
A jednak odważyłam się.
Właściwie od lat próbowałam coś tam nagrywać. W moich pierwszych filmach nie potrafiłam na siebie patrzeć.
Próbowałam obejść to, nagrywając humorystyczne filmiki z wykorzystaniem zabawnych filtrów z instagrama. Ich próbkę wciąż możecie zobaczyć na moim Ig w zakładce Vlog.
Następnie – i to była duża odmiana – zorganizowałam lepsze oświetlenie, inwestując w softboxa.
Jak zdobyłam 1000 subskrypcji w YouTube?
I tak odłożyłam na bok dotychczasowe projekty, a jakieś 6 miesiecy temu ruszyłam z tutorialowo – szydełkowym kanałem na youtubie.
Po 6 – ciu miesiącach pracy nad nim udało mi się zgromadzić na nim pierwsze 1000 subskrybentów.
Na standardy You Tube to nie jest dużo. Ale nie mam 20 lat, wystrzałowej urody i mega wypasionego sprzętu. Jestem panią w średnim wieku, nagrywam swoim starym iphonem.
A poza tym ja tylko szydełkuję na YouTube.
Ale na YouTube można robić różne głupie rzeczy, np zajeżdżać po raz 20 tego samego dnia pod McDonalda, zamawiając po raz kolejny identyczne menu i filmując reakcje ogłupiałego kasjera żenujące?
Po prostu YouTube. Każda zmora, ma tu swojego amatora.
A jednak nie spisałam na straty swoje dotychczasowe, zgromadzone po drodze doświadczenie.
Minione lata nauczyły mnie zrozumienia siebie swoich słabych i mocnych stron:
Mam cierpliwość pokornego i długoterminowego inwestora, który najpierw cierpliwie czeka aż jego nieśmiałe i niewielkie inwestycje z czasem przyniosą swoje pierwsze owoce. A później wciąż starannie, cierpliwie je pielęgnując i składając od ziarnka do ziarnka, inwestuje w coraz większe projekty.
Kiedy zakładałam bloga w 2012 roku marzyłam, że dzięki niemu, dzięki swojej obecności w sieci stworzę i to nawet nie swoje miejsce pracy, tylko dostawię jakąś tam: drugą, trzecią, czy czwartą nogę do mojego strumyka comiesięcznych dochodów.
W blogosferze są pieniądze, ale raczej trzeba miec inną, bardziej euforyczną i wybuchową osobowość.
A ja jestem typem długoterminowego inwestora: to, co najlepiej mi od lat wychodzi i procentuje to: praca nad SEO i Pinterest. A teraz YouTube.
I wreszcie….
Po 6 -ciu miesiącach uporczywych i mozolnych prac nad rozwojem mojego szydełkowego kanału na YouTube udało mi się przekroczyć magiczną barierę 1000 pierwszych subskrybentów.
Co jeszcze nie otwiera przede mną możliwości monetyzowania treści, które na nim opublikowałam, ale jest znaczącym krokiem w tzw kierunku.
A wszystko zaczęło się przez …
mieszankę wybuchowo – dołującą, czyli kowid i kryzys wieku średniego, które w marcu 2020 r wpędziły mnie w dość ponurą depresję.
I tak w marcu 2020, po latach nie tykania, sięgnęłam po szydełko i włóczkę, którą moja przyjaciółka dosłownie wcisnęła mi na odjezdnym z Polski do samochodu (a wcisnęła mi cały wór zapasów włóczki po zmarłej mamie kolegi, który rozdawał tę włóczkę tymi worami na lewo i prawo).
No i tak też i mi trafił się wór po pani Eli, której za życia nie miałam okazji poznać. A która stała się patronką mojego szydełkowego instagrama i raczkującego, aczkolwiek dobiegającego do pierwszego tysiąca subskrybentów kanału na youtubie.
Ten wór włóczki stał się dla mnie zupełnie niechcący początkiem nowej przygody i nowego życia.
Zaczęłam dziergać: najpierw szydełkowe torebeczki dla moich dziewczynek. Potem na ig u zobaczyłam cudowne łapacze snów u @marzena.marideko i moje serce zadrżało. Najpierw zaczęłam tworzyć wielokolorowe potworki, które – już dawno sprułam. Później trafiłam do Iwonki z @szydelkowe_zacisze w #kobiecyponiedzialek i @marheri_crafts i zaczęłam interesować się makrama.
Dzisiaj po 20 latach pracy w turystyce, w wieku 48 lat, znalazłam się na kolejnym zakręcie życiowym: muszę wymyślić się na nowo, znaleźć dla siebie nową ścieżkę kariery.
Dzięki szydełku, dzięki kreatywności, którą we mnie rozbudza, staram się być pozytywnej myśli.
A póki co każda robótka, każdy kolejny nagrywamy tutorial na youtubie stanowią zastrzyk motywacji do działania, czyli wspaniałe antidotum na starzenie się.
Tymbardziej, że od jakiegoś czasu mam długofalowy plan: kanał na YouTube (nie tylko szydełkowy).
Ponieważ odkryłam, że lubię remonty, mam to po tacie – majsterkowiczu, chcę poszerzyć swój kanał o tematy remontowo – dekoracyjne.
A ponieważ swoim wyzwaniem Ala @konturek zmotywowala mnie do pójścia za ciosem, czyli za swoim marzeniem, by rozwinąć je w konkretny plan działania i projekt, czyli pomyśleć, co dalej:
Mój model biznesowy, czy mój biznes plan opiera się tutaj na generowaniu wpływów z youtubowych reklam.
Czyli wygenerowaniu kolejnego strumyka cash flow, który dołożę do innych, by w ten sposób ugryźć coraz większe projekty (od kilku miesięcy cierpliwie pracuję nad jednym z nich, ale żeby nie zapeszyć, powiem dopiero, kiedy się spełni).
Pozdrawiam serdecznie
Beata
tak właśnie zauważyłam, że coraz mniej Cię na blogu, ale sama mam myśli, czy nie zmienić kanału na bardziej medialny
Gratuluje, to wspaniale postępy! I trzymam kciuki za projekt, o którym piszesz! Pozdrawiam serdecznie!
Wow super, gratulacje! Ja dalej się ociągam z tym youtubem… ale mnie inspirujesz.
Ja wychodzę z założenia, że YT nie jest tylko dla młodych. Jako specjalista SEO współpracuje z wieloma osobami, które do młodych nie należą, a ich kanały YT są bardzo popularne. Aż miło mi się optymalizuje ich pracę i podkręca SEO 😉