Czy jest Ci potrzebny blog? A raczej…

Dlaczego uważam, że mimo wszystko jest Ci potrzebny blog.

Mimo tego, że można wspaniale rozwinąć, rozbuchać profil na Instagramie, czy na Facebooku, można mieć multum, tysiące, a nawet setki tysięcy obserwujących, tak niektórzy dochodzą do takich cyferek, zaczynając od małego żuczka.

I można mieć miliony obserwujących followersów, lajkujących, szerujących w różnych mediach społecznościowych, ale mimo wszystko uważam, że obok tego warto mieć: stary, dobry, sprawdzony blog, czy swoją stronę www z regularnie dodawanymi na nią treściami. Może nawet takimi, które już wcześniej posłaliśmy do mediów społecznościowych. Ale dobrze mimo wszystko usadzić je na swojej stronie i na swoim blogu.

No bo właśnie social media są fantastycznym miejscem do budowania relacji, do budowania bezpośrednich kontaktów. Szczególnie Instagram, gdzie można bezpośrednio zagadać do kazdego bez jakiegoś specjalnego per pan, czy per pani. A w związku z tym bardzo łatwo zbudować tu bezpośrednią relację

W social mediach można złapać większy zasięg, zbudować większą widoczność dla pojedynczego kawałka tekstu, szczególnie jeżeli poleci Cię tutaj ktoś, kto ma juz wypracowaną pozycję i zasięgi.

To czasami może rozbuchać widoczność tworzonych treści, czy jeden post może wirusowo roznieść się po sieci, co może fajnie podbić zasięg, a nawet docelowo liczbę obserwujących na tym, czy innym kanale.
Ale jak to mówią od lat eksperci, różni guru od budowania swojej marki w sieci:

Nie buduj swojego domu na wynajętej ziemi.

Tą ziemią w tym ujęciu oczywiście są media społecznościowe.

Co wcale nie znaczy, żeby sobie te media społecznościowe odpuścić. Broń Boże nie.

Sam blog, sama strona postawiona, wrzucona gdzieś w sieci, bez takich przyczółków, kanałów rozsyłania treści, jakimi są media społecznościowe, nie zyska takiej widoczności, jak przy równoległym budowaniu kontaktów w mediach społecznościowych.

Nie ma na to szans.

A nawet jak to fajnie powiedział w swojej swojej książce Michael Hyatt (jakieś juz 10 lat temu, co wciąż nie straciło na aktualności):

Postawić stronę w sieci bez żadnych prowadzących do niej drogowskazów (czyli bez udzielania się w mediach społecznościowych), to jak postawić billboard na pustyni odległej o dziesięć tysięcy mil od najbliższej drogi.

To, co publikujesz na swojej stronie z czasem, ale tu trzeba wziąć poprawkę na to, że ten czas będzie dłuższy, niemniej  gdzieś, w pewnym momencie zacznie pojawiać się w wynikach wyszukiwań. Ale tutaj potrzeba czasu.

W mediach społecznościowych czasami można zaistnieć w bardzo krótkim czasie. Błysnąć jednym krótkim wpisem.
Ale też z tych mediów można zniknąć, może stracić widoczność, można zostać uznanym za “persona non grata” przez ten czy inny algorytm, można nawet stracić swoje konto, albo dostać takiego bana, że przez jakiś czas nie można się będzie na tym mozolnie budowanym koncie udzielać, komunikować, czy dalej budować swojej marki w sieci.
Różnie to bywa.

To są te niedogodności budowania domu na wynajętej ziemi.

Dlatego może takim idealnym rozwiązaniem jest połączenie tych dwóch opcji.

Czyli zbudowanie jednak swojej strony, która jest miejscem, nad którym masz pełną kontrolę. Ale też pokazywanie, udostępnianie w formie większych lub mniejszych wycinków tego, co publikujesz na swojej stronie w mediach społecznościowych.

Czyli budowanie swojej marki zarówno w mediach społecznościowych, jak i na swojej stronie.

Biorąc pod uwagę specyfikę obydwu tych miejsc, czy rodzajów miejsc. Bo w social mediach tych miejsc jest multum.

No i właśnie dlaczego uważam, że własna strona www, a właściwie własny blog związany z własną stroną docelowo jest fajną inwestycja czasową i pieniężną.

Choć jeśli chodzi o pieniądze – mniejszą, bo w zasadzie stworzenie własnego bloga tak naprawdę nie ma tutaj jakiejś większej bariery zaporowej.

Każdy może zaistnieć w sieci, każdy może zbudować swoją stronę, każdy nawet może stworzyć swój sklep.

Ale właśnie konsekwentnie budowany, prowadzony blog, udowadnia że nie jesteś taką firmą krzak, która dopiero co wczoraj wyskoczyła zza krzaka wczoraj i już postawiła sobie dzisiaj sklep, naganiając klientów dopalonymi reklamami hucznie sprzedaje swoje towary.

Tylko, że budujesz swoją obecność od dawna, budujesz ja skrupulatnie, jesteś ekspertem, którego można znaleźć nie tylko w ramach sklepu, który może właśnie agresywnie reklamujesz, a więc tylko w ten sposób popchnąłeś go do przodu.
Ale tez ugruntowujesz swoją pozycję eksperta z danej dziedziny, pozycję eksperta, do którego można się zwrócić w razie gdyby był jakiś problem z kupionym w Twoim sklepie produktem, czy gdybyś tym produktem był Ty sam, twoje konsultacje, Twoje usługi.

A to po to, żeby dana osoba, potencjalny klient mógł najpierw przetestować (w cudzysłowiu), czy potrafi z Tobą współpracować, czy dobrze jej się z Tobą współpracuje, czy podana przez Ciebie wiedza jest podawana w taki sposób, że Twój potencjalny klient z niej skorzysta.

Więc Twoja strona, Twój blog jest taką wizytówką, budowaną z perspektywą długofalową.

Blog jest idealnym miejscem do dzielenia się swoją wiedzą.

Nie szkodzi, że za darmo. Bo w tym momencie budujesz swój wizerunek eksperta i zaufanie do swoich kompetencji.
Prawda jest taka, że nawet jeżeli na swoim blogu zawrzesz tysiące wpisów, które przekrojowo, a nawet miejscami bardzo szczegółowo naświetlają dany temat. Czyli wszystko, co wiesz udostępnisz za darmo.

Tak naprawdę wiele osób będzie gotowych Ci zapłacić za to, że podasz im tę wiedzę w pigułce, w formie ebooka, w którym już wszystko to, co naprawdę wazne zostanie zebrane, skondensowane, przefiltrowane. Czyli zamiast przekopywać się przez tony różnych wpisów, poświęcą czas na zagłębienie się w danym temat – tyle czasu, ile potrzeba na przeczytanie danego ebooka, czy przejrzenie zestawu stworzonych przez Ciebie materiałów.

Bo czas to pieniądz – jak to się mówi i ja mówiło się zawsze.

Poza tym, jeszcze inną zaletą strony internetowej i powiązanego z nią bloga jest to, że właśnie na swojej stronie, umieszczając na niej różne tematycznie ukierunkowane wpisy, przy okazji zbierasz zapisy na swój newsletter.
To tutaj właśnie, dzięki twojej stronie WWW i najlepiej powiązanym z nią blogiem, bo blog sprawia, że skoro publikujesz treści na dany temat, ludzie szukający odpowiedzi na dany temat, czy na zagadnienia związane z tym tematem po prostu trafiają na Twojego bloga.

I wtedy tutaj uruchamia im się taki na wskakujący, że tak brzydko powiem, pop up, czyli taka plansza wyskakująca w trakcie czytania, która proponuje czytającemu:

“Jeżeli chcesz pobrać ebook, czy checkliste związaną z tym tematem, dołącz do mojego newslettera.”

Po pierwsze, by dostawać świeże informacje, po drugie, by odebrać jakiś zestaw przydatnych materiałów z danego zakresu.

Bo skoro właśnie piszesz na dany temat, skoro ktoś trafił do Ciebie właśnie na wpis powiązany z danym tematem, to prawdopodobnie masz w tym zakresie i płatną usługę / produkt – zestaw konsultacji, ale tez masz darmowy prezent za zapis na newsletter, nakierowujący, czy będący zapowiedzią Twojego płatnego produktu, czy usługi.

Więc osoba, która trafiła do Ciebie z wyników wyszukiwania, przeczytała / czyta wpis na temat, który ja w tym momencie interesuje i tu pojawia się taka plansza, może niekoniecznie fajna, czasami wręcz denerwująca, w tym kontekście plansza, która może ją zachęcić do tego, żeby zapisać się na twój newsletter i tym bardziej jeszcze pobrać jakiś mały dodatek (check listę, zestaw materiałów), który tym bardziej pogłębi jej wiedzę w tym zakresie. Ale też pogłębi Waszą relację, pogłębi zaufanie do Ciebie jako eksperta.

Dzisiaj w XXI wieku właśnie tym bezcennym kapitałem, bezcennym dobrem jest zaufanie. Bo w czasach, kiedy nie ma jakiejś specjalnej bariery zaporowej, kiedy każdy może stworzyć swój sklep online o wiarygodności i o tym jak prosperuje dany sklep decyduje właśnie zaufanie: na ile jest w stanie wzbudzić: i zaufanie, i wygenerować widoczność Twojej witryny w sieci.

Blog może być też takim fajnym miejscem, na którym osadzasz te treści, które później rozsyłasz po mediach społecznościowych.

Czyli piszesz dłuższy tekst na bloga. Ten tekst prawdopodobnie docelowo, choć po dłuższym czasie wypozycjonuje się i Google będzie Ci tutaj podsyłał czytelników, którzy będą właśnie na ten tekst wchodzić z wyników wyszukiwania, czy przeglądając Twoją stronę.

Ale ten tekst możesz podzielić na mniejsze fragmenty, na krótsze notki, możesz wybrać z niego co bardziej soczyste zdania i np. puścić albo jako notki na Facebooku, albo jako tweety, albo jako opis do zdjęć na Instagramie, czy jako pomysł na scenariusz do nagrania krótkiego insta stories.

Więc to, co masz na blogu możesz jak najbardziej recyklować, czy jak to się nazywa fachowo: repurpusing, czyli jakby podanie ponowne, ale w innej postaci.

Czyli jeżeli masz długi tekst na blogu, który docelowo będzie się pozycjonował i nawet z czasem będzie prawdopodobnie generował ruch na Twojej stronie, ….

Ale zanim to nastąpi, możesz wychodząc z raz napisanego tekstu, rozsyłać zawarte w nim treści (w formie odpowiednio zaadaptowanych fragmentów) po mediach społecznościowych po to, żeby tu również budować kontakty, budować wizerunek eksperta, budować swoją markę.

Co więcej tekst, który raz napiszesz, który raz rozreklamujesz w mediach społecznościowych, za jakiś czas ponownie będziesz mógł przypomnieć, pobrać z niego pewne fragmenty i ponownie będziesz miał zarówno zasób treści do zaoferowania osobom, które chciałby Cię śledzić w różnych mediach społecznościowych, dlatego że np. mówisz, piszesz na dany temat. Właśnie na ten temat, ktory je w tym momencie interesuje.

Dlatego potrzebny jest Ci blog, jeżeli tylko nagraywasz vlog, albo podcast.

No ale, jeżeli nie czujesz w sobie weny pisarskiej, jeżeli po prostu nie piszesz, czyli jeśli idzie Ci to opornie, ale np. nagrywasz vloga, czy nagrywasz podcast, to tym bardziej strona www też może Ci się to przydać. W tej sytuacji Twoje kolejne teksty na blogu będą po prostu transkrypcjami zrobionymi z twoich nagrań wideo, czy z twoich podcastów. Oczywiście z dodanym wideo (osadzonym np na Youtube), czy podcastem może nawet wyciągniętym z wideo.

W ten sposób dodatkowo pozycjonujesz swój kanał na Youtubie, który tym bardziej można monetyzować.

Youtube jest świetną instytucją dla twórców kontentu, chyba jedyną, która płaci twórcom kontentu za tworzenie kontentu. Czyż to nie jest fantastyczne?

Ale też z drugiej strony dodając transkrypcję, czyli robiąc samemu, czy nawet zlecając komuś transkrypcję całego nagrania, umieszczasz go na swojej stronie wraz z tekstem transkrypcji i ta transkrypcja, ten tekst, zawarte w nim słowa kluczowe generują ruch na Twojej stronie. A jeszcze może docelowo generując ze swojej strony ruch na Twój kanał na youtubie, może, a nawet na pewno docelowo budując Twoją markę eksperta w sieci. W sieci, gdzie wszystko działa jak naczynia sprzężone.

I tu właśnie takim punktem oparcia dla tego wszystkiego, dla tych wszystkich treści, które w różnych miejscach publikujesz w sieci jest Twój blog, Twoja strona WWW z powiązanym z nią blogiem, czyli miejsce nad którym masz pełną kontrolę.

W tym momencie nie budujesz swojego w domu na wynajętej ziemi. Tylko budujesz swój dom na swojej ziemi, a promujesz go w różnych kanałach mediów społecznościowych, na którym pokazujesz, że jesteś specjalistą, że znasz się na tym, o czym mówisz, piszesz, nagrywasz podcasty…

Teraz

Jeżeli jesteś twórcą Instagramowym…,

jeżeli jesteś wymiatającą Instagramerka, oczywiście masz też treści które możesz umiejscowić na blogu.

Bo jeżeli wrzucasz zdjęcia na Instagrama, to na pewno masz sporo zdjęć pionowych, które docelowo również możesz umieścić na blogu. Na pewno też do tych zdjęć na Instagramie tworzysz jakieś notki. Dłuższe bądź krótsze. Ale chociażby jeżeli dużo nie piszesz, ale robisz wspaniałe zdjęcia możesz umieścić je w formie wpisu – zestawu zdjęć na blogu.

A dalej te zdjęcia pionowe z bloga możesz przesłać do innego fantastycznego medium wizualnego, jakim jest Pinterest. Tutaj trwają dyskusje: czy Pinterest jest medium społecznościowym sensu stricte, czy bardziej wyszukiwarka wizualnego kontentu.

Niemniej właśnie pinując, czy przypinając na Pintereście pionowe zdjęcia, które docelowo stworzyłeś, wyedytowałeś, dopieściłeś jakimś fajnym Lightroomowym filtrem pod potrzeby samego Instagrama, tym bardziej możesz recyklować je na blogu, czy stosując tzw. repurposing umieścić je na swoim blogu. A później przypiąć na Pintereście, który też lubi zdjęcia w formacie pionowym.

Ale w tym momencie publikując je na Pintereście, dane zdjęcie odsyła do Twojego wpisu na blogu. A blog najprawdopodobniej odsyła na Twoje konto na Instagramie, które gdzieś tam jest widoczne i odpowiednio wyeksponowane na stronie: czy to w panelu bocznym, czy w stopce.

Więc jak najbardziej łącząc te wszystkie kanały, tworząc punkty styczności między nimi, czy taki centralny punkt dowodzenia, siedzibę, punkt zbiorczy, którym jest twoja strona WWW, twój blog, tym mocniej osadzasz swoją markę w sieci i budujesz swój status eksperta.

No a jeżeli tylko piszesz, no niby oczywiste, wtedy rzeczywiście blog jest idealnym rozwiązaniem. Ale znam osoby, które w zasadzie tylko piszą i póki co dopiero przekonują się do bloga, bo piszą np. na Instagramie o książkach.

Ale tym bardziej, jeżeli piszesz dłuższe teksty, jeżeli umieszczasz je na blogu, z tego tekstu wybierasz co soczystsze zdania i możesz wyróżnić je tutaj jako tweety, a później przesyłasz bezpośrednio z poziomu bloga na Twittera.

Jest takie fajne narzędzie Sumome, za pomocą którego możesz przesłać cokolwiek masz na blogu na takie platformy jak Facebook, Twitter, czy Pinterest. Narzędzia, z których korzystam w blogowaniu.

Tak że już nie musisz myśleć o tym, jak to przerzucić, bo możesz przerzucić to automatycznie.

A też są takie fajne narzędzie jak IFTT, które pozwalają Ci raz opublikowane treści w jednym miejscu przerzucić w inne miejsce.

Więc jeżeli masz, stworzysz takie centrum dowodzenia, centrum logistyczne, w którym umieszczasz wszystkie tworzone przez siebie treści, tym bardziej za pomocą takich prostych narzędzi możesz je rozsyłać w różne miejscach po całej sieci.

Ale na blogu raz zebrane na blogu długofalowo będą się pozycjonować długofalowo długofalowo będą generować ruch
Bo wpisy, które umieścisz na Facebooku w zasadzie po roku są nie do znalezienia. Wpisy, które umieścisz na Instagramie – no tu trzeba troszkę przescrollować, żeby do nich zejść. No, ale jest to do wykonania.

Ale wpisy, które masz na blogu, wystarczy, że wpiszesz sobie odpowiednie słowo kluczowe w wyszukiwarkę i bardzo łatwo do nich dotrzesz. Oczywiście czasami w wynikach wyszukiwania odnajdziesz jakieś starsze notki z Facebooka, czy z Instagrama. Ale dużo łatwiej jest chociażby klasyfikując swoje wpisy na blogu w odpowiednich kategoriach odnaleźć odpowiedni temat i może jeszcze raz przypomnieć go w sieci. Dodać do niego nowy komentarz, bo czas dopisuje komentarz, Twoje doświadczenie zdobyte w międzyczasie też może być świetnym komentarzem.

Czyli takie dwa trendy: recykling i repurposing.

Czyli jeżeli stworzysz raz treści, możesz bez końca je recyklować w tej czy innej formie, podawać w różnych kanałach mediów społecznościowych (repurposed).

Ale będzie Ci się zarządzało nimi dużo prościej, jeżeli będą one umiejscowione raz a dobrze raz na dobre na Twojej stronie.
I tu bardzo wydajna taktyka jest repurposing, czyli branie np pionowego zdjęcia z Instagrama i wykorzystanie go jako pina na Pintereście, by w ten sposób promować, czy zwiększyć widoczność treści, które już masz na swojej stronie.

Opierając się, czy wychodząc z bloga, traktując go jako punkt zaczepienia i osadzenia tego wszystkiego, co tworzysz, a co dużo sprawniej pomaga Ci budować Twoją markę i Twoją widoczność w sieci.

Teraz te treści, które raz napisałeś na swojego bloga, odkrywasz czy przypominasz cyklicznie, podsuwasz je osobom, które dołączają do Ciebie na Instagramie, na Facebooku, czy które może dołączają do Twojej listy mailingowej.

Tu możesz przygotować dla nich taką pigułkę wiedzy w formie sekwencji maili powitalnych. Którą tworzysz, konfigurujesz np w ten sposób, że pierwszego dnia po zapisaniu się na Twoją listę mailingowa dana osoba dostaje automatycznie przewidzianego tylko dla niej maila np. z porcją wiedzy (fragment ebooka, czy checklista), czy po prostu z linkiem do Twoich wpisów z bloga lub filmu na youtubie.

No ale oczywiście warto pamiętać, że żeby stworzyć i rozwijać newsletter, jednak bardzo fajnie jest zaczepić go na swojej stronie www. Bo na stronie możesz również zamieścić naskakujący pop up, czyli planszę z propozycją zapisania się na niego.

No i właśnie wtedy równolegle konfigurujesz sekwencje maili powitalnych, czyli pierwszego dnia podajesz pigułkę wiedzy w formie linków do Twoich wpisów, które tą pigułkę wiedzy rozpracowują na drobne elementy. Kolejnego dnia wysyłasz innego maila, który pokazuje że napisałeś taki, taki i taki wpis traktujący dany temat, który być może zainteresuje dana osobę, która dopiero co dołączyła do Twojej listy mailingowej. Bo ta osoba jest właśnie na etapie zbierania informacji w danym zakresie, czy szukania, dowiadywania się czegoś na ten właśnie temat.

No i Ty w tym momencie świetnie budujesz z nią Waszą wzajemną, pogłębioną i pogłębiającą się relację.

Ale równolegle, żeby stworzyć tą sekwencję maili powitalnych, czy żeby mieć cały czas na gorąco podawane treści na różnych kanałach Twoich mediów społecznościowych najfajniejszym rozwiązaniem jest Twój blog, Twoja strona www, gdzie to wszystko masz zebrane w jednym miejscu, tylko od czasu do czasu odgrzewasz to i rozsyłasz po różnych kanałach, na których próbujesz zaistnieć w sieci. I podajesz to na nowo, może z jakimś dodatkowym komentarzem.
Sama coś takiego stosuje. Mimo, że w zasadzie nie mam dużo czasu, bo jestem poczwórną mamą i niezależnie od tego prowadzę 3 różne blogi i pracuję na etacie, to jednak nadążam z recyklingiem, bo tak naprawdę recykluje treści, które kiedyś napisałam na blogu, kopiuje ich fragmenty, które mam na blogu. To jest taka moja baza. Pobieram wycinki tych treści I po prostu zastanawiam się: co i gdzie mogę wysłać.

A najczęściej – i to jest bardzo prosta metoda: jeżeli piszesz bloga od jakiegoś czasu, jeżeli np mamy okres halloweenowy (tak jak np mamy w tym momencie) sprawdzasz co 2 – 3 lata temu pisałeś w tym okresie, czyli jakie są tematy jesienne, np w przypadku blogów rękodzielniczych, jakie tendencje rękodzielnicze, diy są właśnie modne, czy powracają w tym okresie. Jeśli piszesz bloga o zdrowiu, jakie tematy związane np. z zimowymi, czy jesiennymi przeziębieniami powracają o tej porze roku i po prostu odgrzewasz fragmenty tych treści.

Tak że jak najbardziej raz stworzona praca, jeżeli masz bloga, jeżeli raz dobrze przyłożysz się do wykonania tej pracy i od czasu do czasu będziesz ją powtarzał, będziesz tworzył chociażby raz na miesiąc jeden dłuższy wpis ekspercki, to już na podstawie tego będziesz miał czym zasilać Twoje kanały w różnych mediach społecznościowych. Więc będziesz mógł bez jakiegoś większego obciążenia czasowego generować na bieżąco, cały czas nowe, czy pozornie nowe treści do rozesłania po sieci.

Tym bardziej, że jeżeli chociażby raz na miesiąc będziesz dodawał nowy wpis na blogu, zasób treści, które masz tu do dyspozycji, które możesz stąd recyklować cały czas będzie rosnąć.

Więc w zasadzie, zanim wrócisz do materiałów, które pokazywałeś rok temu masz jeszcze sporo innych tematów “do przewinięcia” w kółko przez swoje media społecznościowe.

Więc tutaj wydaje mi się, że blog z punktu widzenia logistycznego, z punktu widzenia budowania swojej marki w sieci, z punktu widzenia budowania swojej widoczności, statusu eksperta, zbierania zapisów na listę mailingową jest po prostu fantastycznym centrum dowodzenia.

Tym bardziej, że na na blogu, na Twojej stronie właściwie bez angażowania większych środków, a nawet jak się uprzesz to za darmo możesz zainstalować, stworzyć, skonfigurować twój sklep, chociażby instalując wtyczkę WOOCOMMERCE.
No i właśnie sama jako ogromna fascynatka i fanatyczka blogowania bardzo wierzę w to, że blog jest fantastycznym centrum dowodzenia i taką inwestycją, która zwraca się w dłuższej perspektywie. Więc naprawdę jeżeli myślisz o karierze na Instagramie, na youtubie, na …. warto mieć swoją stronę www.

Dlatego, że to będzie takie centrum dowodzenia, które pozwoli Ci chociażby od czasu do czasu odgrzać tego kotleta, czyli treści które może nie znalazły wzięcia w swoim czasie. Za to za jakiś czas, kiedy zbudujesz większą widoczność w tym czy innym medium społecznościowym możesz jeszcze raz podsunąć np. na Facebooku czy na instagramie, odsyłając do Twojej strony. W ten sposób blog i profile w mediach społecznościowych to są takie naczynia połączone, ale też wzajemnie nakręcające się.

A w momencie, kiedy potraktujesz swój blog jako centrum dowodzenia dużo łatwiej będzie Ci tym zarządzać. Po prostu z tego miejsca masz taki punkt oparciu i nie zbudujesz swojego domu na wynajętej ziemi.

Dziękuję serdecznie.

Do usłyszenia

Nie zapomnij o zasubskrybowaniu mojego kanału na Youtube, bo tam i rozgaduję się ostatnio i wszystkie treści wjeżdżają jako pierwsze.

Pozdrawiam serdecznie
Beata

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version