Jak zautomatyzować swoją obecność na Twitterze? 3 praktyczne rozwiązania i narzędzia.

 

Jeżeli nie starcza Ci już czasu na Twittera. Jeżeli wiesz, że są tu osoby potencjalnie zainteresowane Twoim tematem. Jeżeli przeczuwasz, że zbudowanie tu Twojej marki miało by sens i ma potencjał. Ale, no cóż – nie stracza Ci już czasu na regularną obecność na tym kanale.

Krótko, mam dla Ciebie 3 praktyczne rozwiązania, które pomogą Ci być na Twitterze w dość sensowny i w miarę strategiczny sposób. Może trochę na zasadzie: póki co… A może właśnie, dzięki tym rozwiązaniom, wygospodarujesz dość czasu, by nawiązywać relacje na Twitterze.

Po pierwsze: moja ulubiona wtyczka REVIVE OLD POSTS.

Wtyczka, która wyciąga z zakamarków, z zasobów bloga, losowo wybrane treści i tweetuje je (tzn linki do starszych wpisów) na Twitterze.

Tutaj można ustawić sobie to w ten sposób, żeby np wykluczyć pewne kategorie (np. okolicznościowe).

Generalnie jest to fajna meta przypominania swoich blogowych archiwów na Twitterze.
Sama łapię się na tym, że dzięki tej wtyczce przypominam sobie o wpisach, które warto przypomnieć które warto odświeżyć i przypomnienia.

Szczególnie, jeżeli widzę że na Twitterze dany wpis wywołuje zaangażowanie. To może być dobry test przed puszczeniem (ponownym przypomnieniem) danego wpisu np. na Facebooku.

Kolejne rozwiązanie to MISSINGLETTR.

To jest bardzo fajne narzędzie do przygotowania kampanii promocyjnej wpisów na Twitterze.

W wersji darmowej można z niego obsługiwać jedno konto w social mediach (np Twitter) i przygotować pod nie jedną kampanię promocyjną pod jeden wpis tygodniowo.

I teraz to narzędzie automatycznie przygotowuje serię 10 tweetów rozłożonych w czasie, które będą przypominać i promować dany tekst na Twitterze przez kolejny rok.
Ale z możliwością modyfikacji tej automatycznie wygenerowanej treści.

O tyle fajne rozwiązanie, że na bieżąco, będąc świeżo po publikacji danego wpisu (a więc mając na świeżo w głowie jego najważniejsze, najbardziej soczyste punkty, czy zdania) można skonfigurować sobie jego kampanię promocyjną na Twitterze na kolejny rok.

Bardzo strategiczne narzędzie. Bo kiedy na świeżo po napisaniu danego wpisu opracowujemy pod niego kampanię promocyjną, a to narzędzie już dalej przez kolejny rok publikuje to, co na świeżo, kiedyś tam przygotowaliśmy, to wydaje mi się, że jest to świetny “hack” organizacyjny.

Kolejne narzędzie, czyli IFTTT.

Jeżeli np jesteś aktywny na Instagramie, czy Facebooku tak, że już zupełnie nie starcza Ci czasu na Twittera, a jednak masz poczucie, że jest trochę racji w tej maksymi: be everywhere, czyli bądź wszędzie.

Nawet jeżeli w praktyce jest to niewykonalne. Tzn jest wykonalne jedynie przy pomocy takich właśnie narzędzi jak IFTTT.

I w ten sposób, przy pomocy narzędzia IFTTT możesz zacząć puszczać na Twitterze to, co np już wcześniej opublikowałeś na Facebooku, czy Instagramie. Ja np mam połączony w ten sposób mój prywatny profil na Facebooku z jednym z moich kont na Twitterze.

I owszem prowadzi to do tak krytykowanego przez niektórych specjalistów dublowania się tych samych treści w różnych social mediach.

Ale mówimy tu o sytuacji, w której w przeciwnym razie na Twitter i tak nie miałbyś czasu. I wtedy to jest jakieś tam rozwiązanie.

Bo to jednak nie te same osoby spędzają czas na twitterze kto na Facebooku.

Prawda jest taka, że trudno być jednakowo aktywnym w kilku mediach społecznościowych. Ktoś, kto bywa na Facebooku i na Instagramie, rzadko ma jeszcze czas, żeby przeglądać Twittera.

I jeżeli to dotyczy Ciebie, to może również dotyczyć Twoich potencjalnych odbiorców. Tyle, że może są wśród nich osoby, które spędzają czas na Twitterza, już bardzo rzadko zaglądają na Facebooka, czy Instagrama. I wtedy docierasz do nich, bez jakiegokolwiek dublowania swoich treści. Bo one tego, co opublikowałeś na Fb, czy na Instagramie i tak nie zobaczą.

A Twoja doba ma tylko 24 godziny. I albo będziesz chciał być wszędzie i się zajeździsz na śmierć, albo strategicznie to zautomatyzujesz.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

4 komentarze

  1. O IFTTT-cie słyszałam, resztę chętnie wypróbuję!

    Z samą automatyzacją to myślę, że można się nieźle zaplątać. Tyle jest samych planerów, które już za nas odwalają połowę roboty. A sekret do prawdziwej obecności czy to na Twitterze czy gdziekolwiek indziej to jednak wyjście do ludzi, komentowanie, udzielanie się w dyskusji. A tego jednak nie ma jak zautomatyzować. 😉

    Pozdrawiam!

  2. Naprawdę wartościowe porady. Właśnie z Twitterem mam zawsze największy problem, jakoś nigdy nie mam na niego czasu! Teraz będziemi dużo łatwiej, dziękuję 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version