Jak wykorzystać social media z pomysłem, humorem i do celów nazwijmy to … reprezentacyjnych…..

😎😃Mój ulubieniec: Kot Lawrence of Abdoun, czyli kot w służbie jej królewskiej mości.

🐈🐈Oficjalny urzędnik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wysłany z bardzo odpowiedzialną, jeszcze bardziej delikatną i z założenia tajną misją (tylko pół Twittera i cały Facebook o niej wie), w zapalny zapalny region świata na Bliski Wschód. Po to, by wyłapać oporne myszy, łakome resztek ze stołu brytyjskiej ambasady w Jordanii.

🐈🐈Odpowiedzialne zadanie do wypełnienia w ramach oficjalnej misji o charakterze tajnym. Czyli Tajny agent 007 zgłoś się …. w kocim futerku i bez krawatu. Z oficjalną licencją do zabijania tzw licence to kill….

🐈🐈Wysoki urzędnik – diplo-cat, czyli kot dyplomata, zatrudniony po to, aby pozbyć się nieustępliwego wroga – pazurkami. Jednym słowem, by wyczyścić budynek brytyjskiej ambasady z opornych na inne, bardziej wymyślne narzędzia tortur – myszy. Stara sprawdzona metoda, czyli kot – działa najlepiej.

🐈🐈I tenże kot (Lawrence of Abdoun) ma swojego bezpośredniego przełożonego, innego kota – kota Palmersona…. wypełniającego tę samą zaszczytną misję bezpośrednio w Londynie…..

🐈🐈Dlaczego Lawrence of Abdoun?

Dostrzegacie tę subtelną analogię z Lawerence z Arabii? Tym razem nie z Arabii, tylko z Abdoun.

Abdoun to po prostu dzielnica Ammanu, stolicy Jordanii, gdzie czcigodny kot ma wypełniać ową szacowną misję zapędzania w kozi róg swawolnych myszy i pałaszowania ich w ramach zasłużonego wynagrodzenia. Niejeden kot ostrzyłby sobie na coś takiego pazurki.

A szczęśliwym wybrańcem losu został on:

🐈James Bond w kocim futerku. Który też od czasu do czasu ma prawo do rozkosznej, relaksującej drzemki…. Trzeba zregenerować siły podczas tak odpowiedzialnej misji, prawda?

🐈🐈Niestety przy tej okazji odłożyło mu się po bokach sadełko. I zaraz pojawili się trole i hejterzy (skutek uboczny posiadania kont w social mediach), którzy zaczęli wyśmiewać te jego co nieco opływowe kształty kota dyplomaty (diplo – cata). Tak że ten publicznie zobowiązał się do odrobiny ruchu….. i zrzucenia nadmiaru sadełka….. Widać dobrze karmią w brytyjskiej ambasadzie….

Ale wracając do tematu głównego …. tego social mediowego szaleństwa…

🐈🐈Teraz nawet koty… na oficjalnych stanowiskach mają swoje profile w mediach społecznościowych.

Nie tylko dla funu. Dla lepszej komunikacji… W pewnym sensie to taka wizytówka kulturalno – turystyczna…. kraju. Podwójna misja dyplomatyczna.

 

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

6 komentarzy

  1. Mam znajomych, którzy fajnie prowadzą fanpage swojego kota, ale nie pełni on tak istotnej funkcji 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version