Pracujesz ciężko, zarywasz noce, podkopujesz sobie zdrowie, a …. efektów (satysfakcjonujących Ciebie) nie widać. Tzn widać ale tylko te negatywne (na zdrowiu). Jak to ktoś mądry powiedział :

Jeżeli cały czas robisz to samo i tak samo, to nie dziw się, że za każdym razem osiągasz takie same rezultaty.

Jeżeli są one według Ciebie niewystarczające, może to dobry moment, by zmienić strategię działania? Tak, by pracować mniej, ale za to lepiej, skuteczniej, kreatywniej i wydajniej.

Less is more.

Wielokrotnie przekonałam się, że można … na własnej skórze. Czasami to boli. Bo właśnie piszę te słowa po nocy zarwanej przed komputerem. Cały dzień przechodzę jak zombi. Byle do wieczora. No i oczywiście obiecuję sobie, że już nigdy więcej.

Sen jest ważniejszy. Praca kosztem zdrowia ? To strategia krótkofalowa.

Po dobrze przespanej nocy pracujemy wydajniej. Proste, a jednak wiele osób tkwi w tym błędnym kole. Ja pierwsza. Odnośnie blogowania, czasami nazywam to cierpliwością, ale prawda jest inna. Pewnych rzeczy nie warto robić.

Nie warto robić niczego kosztem zdrowia.

Kiedyś zarywałam noce na pisanie bloga, bo wydawało mi się, że w ten sposób wygospodaruję więcej czasu, że szybciej coś osiągnę. W rzeczywistości dzieje się zupełnie odwrotnie. Bo w rezultacie czasu efektywnego, kiedy możemy działać na pełnych obrotach mamy mniej. 

Wszystko co doskonałe dojrzewa powoli. Schopenhauer.

Dlatego od jakiegoś czasu organizuję się inaczej. Nie siadam wieczorem do komputera (bo wiem, że jak usiądę, to się zasiedzę). Chodzę spać z kurami (tzn z dziećmi). Ale wstaję bardzo wcześnie rano. Bo wiem, że rano dysponując taką samą ilością czasu zrobię dużo więcej i będę pracować wydajniej.

Bo nasz organizm rozpaczliwie potrzebuje snu, by się zregenerować i z nowymi siłami i świeżą energią przystąpić do działania.

Jeżeli zaś robimy coś kosztem snu, nasz organizm powoli się wyczerpuje.

Np nasza wątroba (to strategiczny organ) najbardziej intensywnie pracuje około 2-iej nad ranem. Jeżeli przehulam ten moment siedząc przed komputerem (zamiast grzecznie spać), choćbym nie wiem jak długo odespała to na drugi dzień rano, przez cały kolejny dzień będzie boleć mnie głowa i przechodzę go jak zombi.

Nikt mi nie powie, że jest to produktywne. A jednak … Czasami ulegam pokusie, by usiąść do komputera, posiedzieć przed nim jeszcze chwilkę i już robi się 2 – ga na d ranem.

Nasz organizm rozpaczliwie potrzebuje dobrze przespanych nocy. 

Nie zaszkodzi mu też krótka regenerująca drzemka (i to nie jedna) w ciągu dnia. Wiele ważnych rzeczy dzieje się w nim w ciągu snu. Co noc robią się tu gruntowne porządki, sprzątanie i układanie tego, co się w nim porobiło w ciągu całego dnia.

Pewien naturopata dosadnie powiedział, że kiedy wstajemy rano i nasz pierwszy mocz z rana jest prawie że bezbarwny, to sygnał, że powinniśmy się jeszcze położyć i swoje odespać. Nerki to kolejny ważny organ wydalania. Też nocą odwalają kawał dobrej czarnej roboty. Pierwszy mocz z rana jest dużo bardziej kwaśny (dlatego to nie moment, by mierzyć sobie pH organizmu) i dużo ciemniejszy. Ale o to tu chodzi.

To nie epoka feudalna, by zarywać noce na pracę ponad siły.

Ktoś każe Ci tak ciężko pracować ? To zła droga. Prowadzi jedynie do wewnętrznego wypalenia. Jeżeli tym kimś (kto Tobie każe tak ciężko pracować) jesteś TY sam, to tylko kopiesz sobie grób. Przedwcześnie. Zdrowie jest stanem niestabilnej równowagi. Łatwo ją rozchwiać i latami ponosić tego konsekwnecje. Doświadczyłam tego na sobie. Już kilkakrotnie.

Jednocześnie jeżeli potrzebujesz 2 razy tyle czasu, by zrobić (osiągnąć to samo) co inni i dlatego robisz to kosztem zdrowia, to może po prostu nie jest to Twoja droga. Jeżeli mimo wszystko sprawia Ci to przyjemność i nie podkopuje zdrowia, wtedy nazywa się to pasja i nie ma w tym nic szkodliwego. W przeciwnym razie warto poszukać sobie czegoś innego. 

Każdy na tej ziemi ma swoje powołanie, trzeba tylko je w sobie odnaleźć. 

Trudno to zrobić pracując podnad siły. Bo po prostu nie starcza już na to sił. Dlatego 

Dobrze zacznij dzień.

Zanim rankiem w popłochu zerwiesz się z łóżka, delikatnie przeciągnij się, łagodnie (bez niepotrzebnej szarpaniny) rozbudzisz rozespane mięśnie. Jednocześnie pomyśl o czymś przyjemnym.

Radość serca wychodzi na zdrowie. Jesteśmy tym, czym są nasze myśli.

Jak dobrze zacząć dzień?

Na dobry początek dnia:

  •  jedni piją szklankę ciepłej wody z cytryną. 
  • Inni z łyżeczką miodu rozpuszczonego w niej poprzedniego dnia wieczorem, pozostawioną na noc pod przykryciem.
  • Zwykłą czystą … nie wódką, ale wodą. Nie będę wałkować, że powinniśmy wypijać 1,5-2 litrów płynów dziennie. Bo wszystkie media wałkują to na okrągło, ale w praktyce często o tym zapominamy. Tymczasem nic tak nie nawilża organizmu od środka jak czysta woda. Niedobór wody w organizmie może być przyczyną poważnych problemów zdrowotnych. Przeczytacie o tym TUTAJ czyli gdy Twoj organizm domaga się wody.

Tymczasem u nas zgodnie z wiekową tradycją czajnik już od rana pracuje na pełnych obrotach. I też dobrze.

Nie zawsze uda się wstać rano prawą nogę, ale zawsze potem można próbować przerwać złą passę. W takich sytuacjach sprawdza się taktyka JAK GDYBY. Zachowywać się jak gdyby dzisiaj był piękny dzien. Dla zdrowia.

Zdrowie to nasz najcenniejszy kapitał. Dobry humor na codzień jest najlepszym jego gwarantem. 

Dlatego trzeba go pieczołowicie w sobie i innych pielęgnować (bo jest zaraźliwy i może wrócić do nas jak bumerang). Można wybrać świadomą drogę do radości. W najbardziej pochmurnym dniu można się czymś porozkoszować, chociażby dobrą książką. A w mniej pochmurnym rozkoszować się wszystkim, drobnymi rzeczami, które wprawiają nas w dobry humor. Spokojem poranka, zapachem porannej kawy. Dla mnie taką rzeczą jest perspektywa smacznego smoothie, które od jakiegoś czasu regularnie sobie robę rano. Banan plus syrop z agawy plus mleko sojowe lub ryżowe, może być cukinia, plus matcha.

A z książkowych przyjemności w tym tygodniu z córką na kolanach czytam rosyjską bajkę «Rękawica». W syberyjskich mrozach wieśniak zgubił puchatą rękawice. Kolejno znajdują w niej schronienie coraz to większe gabarytowo zwierzęta : mysz, zając, lis, wilk, niedźwiedź. I choć trzeszczy w szwach, to trzyma fason. Aż niezauważalnie, nie pytając nikogo o pozwolenie podkradała się do niej mrówka (by trochę się ogrzać). Wystarczyło : rękawica rozprysnęła się na drobniutkie kawałeczki. Kropla, która przelała wazę. Można to odnieść do wielu sfer życia, także do zdrowia.

Dziergajuąco ciągle wałkuję poczo ze 110 elementów. Powoli dochodzę do etapu chowania nitek, ale … to robota głupiego.

PS Kiedyś na moim blogu MODA NA BIO robiłam taką serię wpisów pt Zrób jedną rzecz dziś, za którą podziękujesz sobie jutro ». Chciałabym dalej ją kontynuować tutaj. Czy odpowiadałoby Wam to? 

Pozdrawiam serdecznie Beata

Jeżeli pomogłam, zaciekawiłam lub rozbawiłam proszę polub mnie na FB:

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

25 komentarzy

  1. kocham miód, wodę z miodem, mleko z miodem, miód prosto z babcinej pasieki a mleko prosto od krowy, i jeszcze do tego domowej roboty twarożek, mniam mniam. Zawsze przez Twoje wpisy robię się głodna bo przychodzi mi wielka chęć na owoce z Twoich zdjęć 🙂

  2. Ja już od pewnego czasu usiłuję przestawić się na wcześniejsze chodzenie spać, ale to jedt trudne z rodzinką chodzącą spać późno.

    Seria Zrob jedną rzecz… to fajny pomysł, z chęcią zobaczyłabym ją u Ciebie.

    Pozdrawiam – ja jestem właśnie w trakcie robienia masła migdałowego 🙂

  3. Dla mnie spanie i jedzenie to rzecz święta. Nigdy nie zarwałam nocy nawet kiedy miałam dużo nauki, wolałam położyć się spać 1h wcześniej. Wstawałam wcześniej rano i mój świeży umysł chłonął wszystko 5x szybciej. Nigdy nie ruszę się z domu bez śniadania, potrafię nie zrobić makijażu, wolę zjeść śniadanie. Oczywiście najlepszą opcją jest wstać wcześniej i zdążyć zrobić jedno i drugie. Chociaż na makijaż poświęcam raptem 10 min.

  4. No proszę – zapomniałam o tym, jak bardzo lubię miód! Przecież mogę wypijać taką szklaneczkę wody z miodem 🙂 Dzięki za przypomnienie! Ja ostatnio śpię tyle, ile trzeba, ale i tak przewracam sie w ciągu dnia i stale jestem śpiąca… Może to przesilenie wiosenne?
    Miłego dnia!
    Asia

  5. Twoje zdjęcia jedzenia zawsze sprawiają, że cieknie mi ślinka 🙂 Niby większość rzeczy, o których piszesz, to oczywista oczywistość, ale tak często albo o tym zapominamy, albo udajemy, że nas to nie dotyczy. Sen, przecież wiem, że jest ważny i zawsze, kiedy go zabraknie, to nieprzyjemnie się o tym przekonuję, ale zarywając nockę zupełnie o tym zapominam. I gdzie tu logika? 😉

  6. Ja zarywam noce chyba od zawsze. Próbowałam rano wstawać, ale wcale nie czuję porannej energii, bez względu na to ile godzin prześpię. Ale ja cierpię od lat na depresję, dla mnie każde wstanie z łóżka to sukces. No, ale walczę i może kiedyś przestanę być nocnym markiem. Twoje pozytywne podejście powinno być przepisywane na receptę. Dzięki Beato 🙂

  7. Dawno już nie zarwałam nocy. Bardzo rzadko chodzę spać po północy, a najczęściej koło godziny 23:00. To już wole rano wstać trochę wcześniej i nadgonić ewentualne zaległości w jakiś sprawach. Popieram, że dobrze zbilansowane śniadanko, to wazna sprawa. Tez dzisiaj pisałam posta o tym:). Ostatnio jadłam strasznie dużo chleba i postanowiłam trochę z tym powalczyć

  8. No cóż, może i nie warto zarywać nocy, ale ja uwielbiam pracować nocami 🙂 właściwie to wystracza mi 5-6 godzin snu ….
    ale po za tym świetny post, fajnie się go czytało 🙂 Pozdrawiam

  9. No to sądząc po porannej wizycie w toalecie, powinnam dłużej pospać po zarwanej nocy. A dlaczego ją zarwałam? Bo moja jedyna nerka tak intensywnie pracowała, że pęcherz co godzinę mnie budził w wiadomym celu. Sen dla mnie jest bardzo ważny i jestem śpiochem, ale nie takim, który pół dnia gnije w łóżku, tylko takim, które swoje 8 godzin (a przynajmniej 6) musi odespać, by normalnie funkcjonować w dzień. Jestem skowronkiem – kładę się wcześnie (22) i wstaję wcześnie (7, nawet teraz, gdy od 16 miesięcy na L4 jestem). Wolę wcześniej wstać, niż później się położyć, ale i mnie czasem zdarza się zasiedzieć, przed komputerem właśnie, na szczęście coraz rzadziej.

  10. no właśnie, sen…. a mój mąż aż śmieje się ze mnie, kiedy już o 20 kładę się spać, a muszę, szczególnie po intensywnych ćwiczeniach. nie jestem typem, który zarywa noce, bo nie jestem w stanie posiedzieć dłużej niż do 10, najpóźniej 11, potem już nic do mnie nie dociera.
    Piękny kolor poncza; chowanie nitek się opłaci, zobaczysz, jak będzie piękne.

    Anka

  11. Czasem i mnie zdarza się posiedzieć dłużej przy komputerze. Później bolą mnie plecy i oczy. Ale nie zarywam nocy, bo dla mnie spanie, jedzenie i ruch na świeżym powietrzu to rzecz święta. Bez tego nie ma dobrego zdrowia 🙂

  12. Dla mnie sen jest bardzo ważny. Jeśli codziennie muszę być na nogach o 6 rano, to wiem, że nie powinnam kłaść się później niż o 23-ciej. Niestety, z każdym rokiem organizm coraz bardziej domaga się prawidłowej dawki snu. Jak na razie nie sprawdza się u mnie powidzenie, że im człowiek starszy tym mniej snu potrzebuje. Albo to dotyczy trochę głębszej starości 😉

  13. Ale jak tu się wcześno kłaść spać kiedy dobra książka kusi, film fajny czeka, a mąż siedzi obok 😛
    Ja już od jakiegoś czasu przed północą nawet nie próbuję się kłaść, choćby dlatego, że lubię tę porę dnia, a raczej nooy 😀

  14. Jako ogromny śpioch potwierdzam, ale czasami też zdarza mi się zasiedzieć 😉 Chowaj nitki od razu po zrobieniu elementu, może i trwa to dłużej za to na koniec nie masz roboty głupiego :))) Serdeczności.

  15. Pamiętam bajkę o rękawicy….co za wspomnienia 🙂 Ja jestem sowa i lubię wieczorne siedzenie ( byle nie dłużej niż do północy, bo później nie zasnę ), z natury jestem śpiochem i nie lubię wstawać wcześniej niż o ósmej, ale masz rację lepiej wstawać wcześniej….. Dziękuję za przypomnienie o wodzie z cytryną 🙂 Pozdrawiam Beatka 🙂

  16. Widzę po błędach w komentarzach, że się przeniosłaś na wordpresa :), u mnie są takie same :). Ja się nagminnie nie wysypiam i ciągle brakuje mi czasu :). Poranki bywają różne, jeśli dzieci są łaskawe wszystko przebiega w miarę sprawnie, ale czasem jest masakra 🙂

  17. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, wolę pójść spać i rano pracować niż zarywać noc 😉 oprócz tego zwracam uwagę na co jem, dostarczam sobie witamin za pomocą koktajli warzywnych i owocowych, są super, sama je robię. Kupiłam nawet w tym celu blender Braun MultiQuick.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version