Jak lepiej pisać i skuteczniej pozycjonować to, co piszemy.

jak pozycjonować swoją stronę internetową za darmo SEO

Bo generalnie w tym niekończącym się zalewie treści już nie chodzi o to, by dodać kolejny tekst do sieci. Ale by dodać go takim i taki tekst, by ludzie chcieli go przeczytać.

By jednocześnie ten tekst współtworzył z innymi treściami na blogu – ekipę, zgodny (współgrający – grający do jednej bramki) zespół – zmierzający w jednym, wyznaczonym kierunku (czyli znowu ta wizja: quo vadis? dokąd zmierzasz z tym, co robisz w sieci?

Jeżeli zaczniecie przeglądać teksty w stylu:

“10 rzeczy, które powinieneś wiedzieć, zanim przekształcisz bloga w biznes” –

to znajdziecie na niej (niezależnie od jej autora) takie podstawowe elementy:

  • Musisz mieć jasno określoną niszę.
  • Musisz mieć plan.
  • Musisz wykazać się regularnością.
  • Musisz dostarczać jakość. To wymaga zaangażowania…..

Bo punktem wyjścia na blogu są treści.

I tu spotykają się w jednym punkcie – dwie rzeczy: pisanie i pozycjonowanie.

Bo jeżeli generalnie pisanie sprowadza się do tego, co piszesz i jak to robisz. To pozycjonowanie w pewnym sensie też sprowadza się do tego samego.

W przypadku tych rzeczy: pisania i pozycjonowania – punktem wspólnym, czy punktem wyjścia są treści.

Pisanie i pozycjonowanie mają ten sam punkt zaczepienia. Może widziany troszkę z innej perspektywy…..

Pisanie i pozycjonowanie zmierzają do tego samego, by ludzie chcieli to przeczytać…..

Bo kiedy ludzie chcą to czytać (i czytają dalej), będzie się to lepiej pozycjonowało.

A przecież na ten sam temat: można czytelnika uśpić, albo wciągnąć tak, że nawet nie zauważy, kiedy go pochłonie….

Należałoby zacząć od tego, by pisać ciekawie.

By dać szansę swoim treściom w tym zalewie treści w sieci.

Jak to zrobić? Jak pisać ciekawiej?

Przemyśleć sobie tekst… Dać mu dojrzeć w sobie. Tak, by wypełnić go treścią.

A potem dopracować go w strategicznych szczegółach:

Zastanowić się, jak wciągnąć czytelnika. Od czego zacząć?

Ten element, który wzbudzi w czytelniku zainteresowanie danym tekstem.

Tu można np wykorzystać element ZASKOCZENIA….

To jest to coś, co podświadomie przykuwa naszą uwagę np clickbaitem.

Ale, o ile stosunkowo łatwo jest zaskoczyć, czy zaintrygować czytelnia np clickbaitowym tytułem, czy celnym cytatem, niewiarygodną statystyką (a jednak prawdziwą), o tyle utrzymać to zainteresowanie, czyli jak najdłużej zatrzymać czytelnika na danej stronie.

Jak to zrobić?

Przepuścić to, o czym chcemy napisać (może suchą, rzeczową wiedzę) przez własne doświadczenie, które nada mu bardziej ludzki i przyswajalny wymiar.

Wykorzystać storytelling: bo ludzie lepiej zapamiętują historie

i tym bardziej dają się w nie wciągnąć.

Z jednej strony: w ogóle zainteresować (dobry punkt zaczepienia – clickbait), podtrzymać to rodzące się zainteresowanie (wciągnąć w opowiadaną przez siebie historię – storytelling), by docelowo zatrzymać czytelnika u siebie – jak najdłużej.

Zatrzymać czytelnika jak najdłużej na stronie – to jest wspólny cel pisania i pozycjonowania.

Celem realizacji tego celu mówi się o tzw. odwróconej piramidzie, czyli o konstruowaniu treści wg schematu: to, co najważniejsze, najbardziej soczyste na samym początku tekstu.

Wyobraźcie sobie oczami wyobraźni ten stojący na samym czubku, może i co nieco przewracający się czy stojący w bardzo niestabilnej równowadze – stożek cylindryczny…. Tak nietrwałe, niestabilne i ulotne jest zainteresowanie czytelnika……

Dlatego…

Nie ma sensu oszczędzać, odkładać na sam koniec – najlepszych, najbardziej soczystych zdań, czy przemyśleń…

Jeżeli macie szansę zainteresować nimi czytelnika – wykorzystajcie ją już na sanym początku. Bo może nie będziecie mieć takiej kolejnej szansy, bo czytelnik po prostu tego nie doczyta.

Owszem, można wykorzystać je powtórnie w podsumowaniu.

Bo niektórzy zaczynają czytanie tekstów w sieci właśnie od podsumowania…

przescrolowawszy na szybko pierwsze zdanie i nagłówki poszczególnych paragrafów.
To też jest ten punkt, w którym pisanie – zahacza o pozycjonowanie…. Nie chodzi tylko o to, jak to jest napisane. Ale jak to, co mamy do przekazania zostało: pokazane, zebrane, wyeksponowane na stronie.

Czyli: z jednej strony zainteresować czytelnika – choćby clickbaitowym tytułem, potem – jak najdłużej podtrzymać to zainteresowanie (np przez storytelling, czyli wplatanie w tekst historii). Czyli generalnie dobre pisanie.

Z drugiej strony – pozycjonowanie – czyli jak sformatować tekst

I tu właśnie współdziała: copywriting i pozycjonowanie.

Czyli podział tekstu na paragrafy z wyróżnionymi podtytułami. Z wykorzystaniem znaczników takich, jak nagłówek 2, 3, 4…. Takie możliwości daje: i Blogger, i wordpress.

Z punktu widzenia SEO warto zawrzeć w nich słowa kluczowe.

Z punktu widzenia niespokojnego, niecierpliwiącego się użytkownika – syndrom naszych czasów – który najchętniej tylko przeskanowałby sobie tekst – podtrzymać to jego gasnące, a przynajmniej ulotne i ulatniające się – zainteresowanie – poustawiać (dla jego rozbudzenia) budziki – chwytliwe podtytuły ….

Sformatować tekst tak, żeby czytelnikowi przebiegającemu go wzrokiem i szukającemu odpowiedzi na konkretne zapytania – łatwo było je znaleźć.

Ale też, żeby przebiegając dany tekst wzrokiem – ten wydał mu się treściwy, czyli warty przeczytania – w całości.

Bo chyba wszyscy najpierw skanują tekst wzrokiem. Tzn. może i zaczynają czytać, ale coraz mniej jesteśmy genetycznie zdolni do długiego czytania (nasza zdolność koncentracji uległa wypaczeniu na szybkich statusach na Facebooku).

Chyba, że mamy swoich ulubionych autorów i wiemy, że do samego końca nas nie zanudzą. Nie, nie chciałam powiedzieć – nie zanudzą, ale nie będą nas nudzić.

A pewnie i tak mimowolnie sprawdzamy, co rusz zjeżdżając myszką w dół strony, ile jeszcze nam zostało do doczytania.

Wtedy fajnie by było, jakbyśmy się podbudowali w tym może co nieco wzmąconym zaczytaniu, tym goniącym nas już gdzieś dalej – FOMO (strachem by czegoś nie przegapić).

I tu w tym miejscu: nie zapominaj o podsumowaniu.

Bo to może być punkt dla Ciebie, jak i dla Twojego czytelnika. Tzn dla Twojego czytelnika może właśnie to będzie punkt wyjścia do czytania całego artykułu.

Bo człowiek, który zjechał do samego końca i zaintrygowało go podsumowanie, tzn rzucił na nie okiem, wciągnęło go, to może skusi się na przeczytanie całości.

Jeżeli z punktu widzenia SEO dobre jest pisanie długich tekstów

Zielone światło zapala się we wtyczce SEO by Yoast, jeżeli napiszemy tekst przynajmniej na 300 znaków, jeszcze ważniejszy jest szacunek dla czytelnika i dla jego czasu…

Więc podanie treści w formie dającej się skanować wzrokiem: podział tekstu na paragrafy, wyróżnione cytaty, a czemu by i nie pewne myśli podsunięte mu w formie tweetu do podania dalej…. Wtyczka Click to tweet.

Tymbardziej, że jeżeli wyczerpiemy temat – czytelnik wyczerpany czytaniem tak wyczerpującego wpisu i wyczerpująco potraktowanego tematu – może już dalej nie sięgnie po inne pozycje z naszego bloga.

Co wypływa na tzw. “współczynnik odrzuceń” (bounce rate)…

Który też jest parametrem SEO. Ale tu też nie należy dramatyzować:

Współczynnik odrzuceń (bounce rate) oznacza procent użytkowników, którzy zatrzymali się na stronie lądowania (stronie, na którą pierwotnie weszli) i już nie przeszli dalej do kolejnych.

Co może niekoniecznie oznacza, że nie zainteresowały ich inne treści z naszego bloga….

Ale może – my jako autory nie podsunęliśmy im w odpowiedni sposób niczego, co było by kontynuacją interesującego ich tematu.

Albo wyczerpało ich czytanie tak wyczerpująco potraktowanego przez nas tematu (zbyt długi arktykuł), że wyszli z niego z głową pełną treści i informacji do wykorzystania. Ale nie starczyło im sił, by sięgnąć po coś innego dalej.

Wysoki współczynnik odrzuceń jest jak najbardziej uzasadniony np w przypadku blogerów, których śledzimy regularnie, do których zaglądamy w rytm pojawiających się zajawek do nowych wpisów w mediach społecznościowych (czyli wchodzimy na konkretny wpis i tylko dla niego, bo np pozostałe wpisy już mamy przeczytane).

W tej sytuacji – wysoki współczynnik odrzuceń (czyli spory odsetek osób, które ograniczają się do przejrzenia tylko jednego tekstu) może być związany, czy spowodowany posiadaniem przez danego autora zaangażowanej i wiernej społeczności.

Przez co chciałam Wam pokazać, że nie można tego parametru traktować tak jednoznacznie i dosłownie.

I wcale nie ma tu żadnej ujmy. Bo wierny, tj. powracający czytelnik to najcenniejszy skarb.
A żeby go zdobyć….

Pisać tak w tym natłoku treści – na ten sam temat, żeby ludzie chcieli czytać właśnie tę naszą pisaninę….

Odcisk pisarski

Czyli nanieść na nią swój odcisk pisarski:

swoje przeżycia… tekst wzbogacony o te indywidualne przeżycia i doświadczenia – to jest ta wartość dodana, która czyni go unikalnym, niepowtarzalnym i niepodrabialnym.

To jest generalnie ten ból naszych czasów: wszystko jest tak łatwo kopiowane w sieci.

Dlatego nie tylko trzeba mieć pomysł na siebie, ale trzeba w to włożyć swoją osobowością i znaleźć – nanieść na to ten swój indywidualny odcisk pisarski.

To, co sprawdza się w sieci – znajduje imitatorów. Posiadanie wyraźnego odcisku w tym, co tworzymy – w jakimś tam stopniu stanowi zabezpieczenie przed byciem skopiowanym.

Styl pisania – własny, niepowtarzalny, rozpoznawalny, może i przekorny, może nawet łamiący pewne schematy – jest tutaj w pewnym sensie takim zabezpieczeniem dla naszej własności intelektualnej.

Bo skoro działalność w sieci charakteryzuje się niskim progiem wejścia (np w odróżnieniu od firm posiadających: fabryki, linie produkcyjne i kosztowne urządzenia) – kiedy jedynym kapitałem jest bądź co bądź kopiowalna i podmienialna własność intelektualna.

Tekst z duszą, albo bez duszy?

Bo łatwiej jest skopiować tekst bez duszy, przestawiając słowa, czy kolejność zdań…
Ten sam tekst – stworzony, czy skopiowany tanim kosztem….

Content marketing, czyli walka na content… Content, czyli treści bez duszy, bez odcisku – są proste do skopiowania, a nawet do dodania do nich przez kopiującego większej wartości dodanej.

Jeżeli kopiując – wzbogaci je o informacje z różnych źródeł – i to chociażby robiąc to na zasadzie “kopiuj i wklej”, a potem tylko przestawiając słowa dla zmylenia algorytmów wyszukiwarek…..

Tym, co stanowi różnicę jest osobowość autora- pokazanie siebie, a nie ukrywanie się za contentem…. nawet najbardziej wartościowym. Bo ten nie obroni się sam.

Najłatwiejsze do skopiowania są teksty bez duszy.

Tekst wzbogacony o osobistą historię (autora, czy znanych mu osób), o przeżycia, czy przemyślenia – staje się tekstem – w pewnym sensie – posiadającym niekopiowalny odcisk pisarski.

Poprzez wzbogacenie tekstu o swoje przemyślenia i przeżycia, w jakimś tam stopniu chronimy się przed kradzieżą swojej twórczości.

Co innego, jeżeli ktoś podejmie ten sam temat, ale naświetli go ze swojego punktu widzenia…. To nikomu nie czyni szkody, tylko ubogaca odbiorców.

Ale takie podejście do pisania – dążenie do stworzenia czegoś unikalnego, a jednocześnie przydatnego dla czytelnika – wymaga poświęcenia temu pewnego czasu.

[Tweet “Bo wszystko, co doskonałe dojrzewa powoli. Schopenhauer”]

Stworzenie tekstu posiadającego ten unikalny i niepodrabialny odcisk pisarski (stanowiący najlepsze zabezpiecznie przed plagiatem).

To może właśnie będzie to coś, dla czego nasi czytelnicy będą do nas wracać. Ale napisanie czegoś takiego – wymaga czasu, refleksji, ale też odważnego podejścia do tematu.

Odważ się myśleć samodzielnie.

To jest punkt wyjścia do tworzenia unikalnych treści.

A nawet zastąp poglądy – ciekawością.

Po to by znaleźć znamię swojej osobowości – odcisk pisarski…

Dla jednego to będą te rozkosznie długie opisy przyrody, wymagające finezji języka i niewymuszonej lekkości pisania.

Dla innego będzie to zupełnie coś innego. I o to właśnie chodzi, by wypracować styl, który w pewnym sensie będzie dla nas własny i rozpoznawalny ….

Ale wszystko po to, by stworzyć tekst, który wciągnie czytelnika….

Bo tekst, który tego nie zrobi, który nie zatrzyma czytelnika na dłużej – nie wyśle tego pozytywnego sygnału dla czekających może właśnie już tylko na niego algorytmów wyszukiwarek.

Bo w centrum dobrego pisania powinien stać drugi człowiek.

I tu dobre pisanie odnajduje ten punkt styczności z pozycjonowaniem.

Obydwa coraz bardziej w centrum zainteresowania stawiają drugiego człowieka. Bo to on jest wyznacznikiem.

Jeżeli dobre pisanie jest czymś, co ciężko ująć się w prosto definiowalne karby. To coś, czego nie da się w jednoznaczny sposób zdefiniować matematyczną formułką, poddać pod to konkretny, choćby najbardziej pokrętny wzór: E =mc2.

Dobre pisanie to coś, gdzie każdy ma prawo to pobłądzić. Każdy musi poszukać swojej drogi i dla każdego będzie ona inna.

Własnego stylu nie da się ująć w twarde karby. Własny styl jest czymś nieuchwytnym.

Co ewoluuje z nami…

I w tym kontekście – pozycjonowanie twardo stąpa nogami po ziemi i łatwiej je namacalnie zdefiniować:

Tu za niczym nieuchwytnym nie musimy gonić, raczej trzymać się samych konkretów.

Tu chodzi o to, by tekst odpowiednio sformatować, czyli wydzielić w nim podtytuł i nadać tym podtytułom odpowiednie atrybuty. By tekst o określonej ilości znaków posiadał określoną liczbę nagłówków.

W tym wszystkim pomaga wtyczka SEO BY YOAST.

Wtyczka SEO by YOAST nie jest wyrocznią. Tylko podpowiedzią.

Nie należy znowu brać jej tak sobie do serca.

Po pierwsze ta wtyczka jest stworzona według schematów myślowych języka angielskiego, które miejscami są rozbieżne ze schematami myślowymi, może bardziej romantycznej i przez to chaotycznj polszczyzny.

I którym może trudno jest pogodzić się z tym niepodważalnym faktem, że pies – psa – psu – psie – to jedno i to samo stworzenie w różnych sytuacjach życiowych.

Ale dodatkowo ta wtyczka pomaga nie tylko w komunikacji na linii blog – czytelnik, ale blog – social media.

Ta wtyczka jest pomocna w konfiguracji pewnych połączeń z mediami społecznościowymi.

Social media są coraz bardziej nieodzownym elementem w pozycjonowaniu.

Social media pomagają zdobyć ten dowód społecznej słuszności, który jest bardzo poważnym argumentem dla wyszukiwarek i ich coraz zmyślniejszych algorytmów.

I tak SEO by YOAST daje możliwość ustawienia konkretnego zdjęcia i dododania opisu pod Facebooka do danego – konkretnego wpisu.

SEO by YOAST daje możliwość dodania tzw Twitter Cards, czyli znowu opisu, który idzie za linkiem do naszego wpisu na Twittera.

Pomaga w łatwy sposób przeprowadzić weryfikację naszej strony na Pintereście.

Co znowu pomaga, czy poprawia pozycję przesyłanych tu z bloga linków do kolejnych wpisu. Bo kiedy pinujemy, czyli przypinamy cokolwiek z bloga na Pinterest, po przeprowadzeniu weryfikacji naszej strony i dodaniu tzw Rich Pins – czyli każde zdjęcie z bloga w momencie przesyłania go na Pinterest zostanie wzbogacone o krótki opis i link do wpisu.

Więc znowu pozycjonowanie poprzez media społecznościowe.

Jeżeli chodzi o pozycjonowanie samego wpisu to oczywiście możliwe jest ustawienie permalinku, czyli adresu URL do strony (podstrony – wpisu z bloga) z konkretnym słowem kluczowym, na którym nam zależy.

Plus dodanie meta opisów i opisów widocznych w wynikach wyszukiwań.

Ale na SEO by Yoast świat się nie kończy. Bo są ludzie, którzy mają blogi na Bloggerze. I

Na Bloggerze obowiązują te same zasady:

Mamy możliwość stworzenia nagłówków (podtytułów) z atrybutami czy podzielenia tekstu na akapity z wyróżnionymi podtytułami o atrybucie: nagłówek 1,2,3.

Mamy możliwość dodania opisu do zdjęcia, który uczyni je bardziej widocznym, czy czytelnym dla wyszukiwarek.

Opisy do zdjęć.

Bo wyszukiwarki są ślepe. Jak nie ma podpisu to nie ma obrazka. Tzn. jest, ale wtedy taki obrazek nie pomaga w pozycjonowaniu.

Mamy możliwość dodania opisu do zdjęcia, który uczyni je bardziej widocznym, czy czytelnym dla wyszukiwarek.

LINKI przychodzące.

Kolejnym, bardzo ważnym w pozycjonowaniu składnikiem łamigłówki są linki prowadzące (przychodzące).

  • Oczywiście są te linki rozsyłane po różnych mediach społecznościowych.
  • Są linki zdobyte z innych, odsyłających, czyli linkujących do nas stron trzecich. Polecenia przez innych autorów.
  • Jest jeszcze tak zwane linkowanie wewnętrzne, czyli przekierowania pomiędzy poszczególnymi stronami, czy wpisami na naszym blogu.

O wartości linku coraz bardziej decyduje jakoś źródła, czyli wartość linkującej do nas strony i jej zgodność tematyczna z naszą.

Co w momencie, kiedy linkuje do nas strona z pokrewnej dziedziny potwierdza naszą ekspertyzę, czy eksperckość…

Czyli ekspercka strona z danej dziedziny będzie podwyższała, czy potwierdzała eksperckość naszej strony.

No i tzw anchor tekst (kotwica), czyli tekst – czyli słowo, wyrażenia umieszczone w opisie linku. I teraz, jeżeli na poczatku mówiłam o tym, by teksty tworzyły jedną ekipę… Grały razem do jednej bramki.

To temat na osobny wpis: tematyczność bloga – jak daleko powinna ona iść, jak mocno zacieśniać – zawężać temat, czyli

Czy niszowe blogi mają przyszłość?

Może mają mniejsze perspektywy współpracy z markami. Choć markom coraz bardziej zależy na dotarciu do jak najprecyzyjniej dobranej grupy docelowej (na co pozwalają takie strony sensu stricte tematyczne).

I tutaj wystarczy mniejsza grupa odbiorców (ale za to mocno zainteresowanych daną niczą, a przez to aktywniej reagujących), by wywołwyać większy odzew.

Czyli takie tematyczne strony mają lepszą docieralność do tejże właśnie konkrentej i sprecyzowanej grupy docelowej.

I teraz tematyczność bloga stwarza możliwość tak zwanego wewnętrznego linkowania, czyli powiązania wpisów miedzy sobą. I to bardzo mocno pomaga.

Szczególnie, jeżeli mamy wiele wpisów, które nieopatrznie kierują na jedno słowo kluczowe, czy na konkretną frazę.

Wtedy mamy do czynienia z tzw kanibalizacją –

Bo kiedy więcej podstron, artykułów z naszej strony walczy między sobą o pozcyję w wynikach wyszukiwania na konkretną frazę kluczową, żeby nie prowadziło to do wojny bratobójczej.

Tylko żeby te strony wzajemnie na siebie pracowały, tzn te pomniejsze – pracowały na siłę większej strony (jednego z wpisów na dany temat), zgodnie do niego linkując i w ten sposób zwiększając jego siłę przebicia.

Jeżeli mamy więcej podstron pozycjonujących się na dane słowo kluczowe, najlepiej byłoby wybrać spośród nich jedną, którą chcielibyśmy najlepiej wypozycjonować na dane wyrażenie i odsyłać do niej z pozostałych.

W ten sposób wysyłamy jasny sygnał do Google, że dana strona jest najbardziej rzetelnym opracowaniem danego tematu.

Czyli LINKI

Linki to oczywiście życie towarzyskie.

Tzn życie towarzyskie w sieci pomaga w zdobywaniu linków.

  • Polecajcie innych, by stać się polecanymi.
  • Zacieśniajcie kontakty, by zyskać bezcenne wsparcie, czy chociażby mimowolną wzmiankę ze strony innych blogerów.
  • Udzielajcie się w mediach społecznościowych i nawiązujcie tu relacje, bo te realcje zwrotnie będą Wam się zwracać.

I tu znowu wracamy (w sumie rykoszetem) – do tego, jak pisać ciekawiej (bo wtedy łatwiej wzbudzić zainteresowanie i dać polecać – bo polecając innych – wystawiamy w pewnym sensie swoją reputację na próbę).

Tu na marginiesie warto sprawdzić linki na swojej stronie.

Bo Google nie lubi, kiedy wysyłamy czytelnika na manowce (tzn do już nie istniejących strony), dlatego też warto sprawdzić, czy na naszej stronie nie mamy takich złamanych połączeń, czyli niedziałających linków. I w tym pomaga wtyczka Broken Link Checker.

Social media w pozyjonowaniu.

Bo można tu rzetelnie udostępniać swoje wpisy, nawet bez posiadania najmniejszej, już nie mówiąc o tym, że jakkolwiek zaangażowanej społeczności. Ale zawsze to jest jeden link. Ale kiedy jest reakcja (na dany link, np puszczony na Facebooku), są lajki, szery i komentarze to wartość tego linku jest większa.

I blogi, które się najlepiej pozycjonują to takie, które mają silne zaplecze w postaci social mediów, czyli zdobywają ten dowód społecznej słuszności.

I znowu: budowanie kontaktów.

Bo to zaczyna się od mozolnego budowania kontaktów i relacji. To jest ten punkt wyjścia do zdobycia społecznego zaufania i wywołania zangażowania.

I jednocześnie nieustanne pisanie, doskonalenie warsztatu, szukanie swojego odcisku pisarskiego.
By przekazać to, co mamy do powiedzenia w najciekawszy, a zarazem jak najmniej bolesny dla czytelnika sposób.

Bo wiecie, że niektórych po prostu męczą te długie, opisy przyrody jak u Orzeszkowej. A czytając w sieci wzrok męczy się jeszcze bardziej. Bo generalnie w sieci, na ekranie komputera czytamy (o 1/3) wolniej niż to samo wydrukowane na papierze.

A kiedy czytelnik się męczy, zamyka daną stronę, czy szuka w sieci czegoś mniej męczącego…
Dlatego social media (z zasady niemęczące, angażujące treści) mają takie wzięcie.

Z bardziej technicznych parametrów.

Czy Twoja strona ma wersję mobilną i jaki jest jej czas ładowania?

W pierwszym temacie polecam wtyczkę WP Touch, która potrafi to nadrobić.

A w temacie szybkości ładowania się strony.

Tutaj ważny jest wybór i konfiguracja szablonu.

Bo jeżeli w najbardziej dopasowanym szablonie doładujemy multum zbędnych widgetów, to siłą rzeczy będzie ładował się wolniej.
Dany szablon można sprawdzić pod tym kątem – prześwietlając go za pomocą Google Speed Insight.
Dalej po załadowaniu go na bloga, dalej można stronę optymalizować:
Można odciążyć zdjęcia, czyli przewymiarować je, albo skorzystać z wtyczki WP Smush, która odciąży te już wcześniej załadowane na bloga.

Podsumowanie

Te dwie rzeczy: pisanie i pozycjonowanie nieodłącznie się między sobą zazębiają.

Bo wszystko prowadzi do jednego: jak najlepszego doświadczenia czytelnika tzw. user experience. Czyli tak, żeby mu się to dobrze czytało, żeby czytał to jak najdłużej (bo jedno wypływa z drugiego).
I tu wszystko zaczyna się od tego, by dobrze przemyśleć sobie tekst. A potem skonstruować go tak, żeby czytelnika jak najdłużej mieć dla siebie, najlepiej na wyłączność. Co w czasach nieprzerwanie bipujących pushupów i innych powiadomień jest nie lada osiągnięciem.

Trudniej zainteresować odbiorcę podając suche fakty. Łatwiej stosując storytelling, czyli wplatając w to historie, czy po prostu dzieląc się swoim doświadczeniem (może właśnie w formie bardzo osobistej historii)…

O ile rozpoznawalny styl pisania, odcisk pisarski trudno tak konkretnie zdefiniować, czy podać pod niego namacalną matematyczną formułkę.

O tyle z drugiej strony mamy techniczne parametry strony (podstrony, pojedynczego wpisu na blogu), nad którymi możemy popracować:

I tu pomaga rozpracowanie tekstu tak, by to co najważniejsze, najbardziej przemawiające wyróżnić w taki sposób, by czytelnik nie mógł tego pominąć…..

Czyli podzielić ten tekst na akapity, każdy akapit z wyróżnionym – widocznym podtytułem. W tych podtytułach – umieścić słowa kluczowe.

I to dla obopólnej korzyści:

Wyszukiwarkom łatwiej taką stronę jest sklasyfikować, czytelnik mniej się zniechęca, widząc tak przeorganizowany tekst, niż gdyby podsunąć mu całą bryłę tekstu, napisaną drobnym maczkiem.

A obok tego starać się pisać ciekawiej, bardziej przekonywująco, ubrać to w takie słowa, czy skojarzenia, tak przemyślane, żeby czytelnik czytając się nie nudził, a jeszcze żeby wywoływały w nim spontanicznie reakcję. Może przebudziły w nim jakąś strunę, którą mniej lub bardziej świadomie w sobie wyciszył.

Czego serdecznie Wam życzę

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version