Wreszcie odkryłam sekret skutecznego blogowania. Szkopuł w tym, że kolejny. Choć ten akurat na prawdę ma ręce i nogi. Co nim jest? No dobra nie będę przeciągać, choć w pierwotnym zamyśle wykombinowałam sobie, że wstawię tu 3 duże kropki … i potęgującą napięcie planszę: “Czytaj dalej”.

Ale, nie jestem mistrzem manipulacji. Jestem na to zbyt uczciwa, więc nigdy pewnie nie zrobię fortuny, bo jak to mówią Amerykanie (dopiero) drugi milion dolarów można zarobić uczciwie.

Sam sekret blogowania jest prosty. Wręcz genialny w swojej prostocie. Jak to ujął Jeff Goins (anglojęzyczny bloger):

“Blogowanie jest aktem społecznym, wygrywają ci, którzy uczestniczą w aktywności społeczności”.

Czy jak to ktoś inny powiedział (w sumie dość cynicznie, niemniej pamiętajmy “Cynicy nie są twórcami”. Calbin Coolidge):

“Nie ważne co piszesz, ale kogo znasz.” 

Sam Kominek w swojej książce (o której pisałam Wam we wpisie: Pisz, kreuj, zarabiaj, czyli czego o blogowaniu nauczyl mnie Kominek? postawił kropkę nad “i” mówiąc:

“Nic nie robi lepiej interesom (blogerów), jak znajomość z odpowiednim blogerem”.

Kontakty w blogosferze to ogromna frajda i moc inspiracji. Ale jest też druga strona medalu. Bo o ile uwielbiam chodzić po innych blogach, podglądać, obserwować, inspirować się to wszystko wymaga ogromnej ilości czasu.

Tu oddam głos mojej dobrej (blogowej) znajomej bardzo kreatywnej Gosi, ktora tak fajnie ujęła to w komentarzu (do wpisu, w ktorym żaliłam się, że wszystko zawsze w internecie zabiera mi 2 razy więcej czasu niż sobie zaplanowałam):

“Prowadzenie bloga pochłania rzeczywiście dużo czasu, a chyba najwięcej czasu np.mnie zabiera przeglądanie innych blogów, pozostawianie komentarzy etc. Także najmniej czasu mam na tworzenie czegokolwiek… “

Ja też mam ten problem, bo albo piszę (i tylko piszę sobie a muzom i w ogole tego nie promuję), albo udzielam się na innych blogach, a wtedy nie starcza mi czasu, by dopieszaczać własne wpisy.

Czy jest na to jakiś złoty środek? Złotego środka chyba nie ma, pozostaje uzbroić się w cierpliwość, ale …

Tu i owdzie pozbierałam proste porady, ktore (mam nadzieję) pomogą Wam szybko i skutecznie napisać kolejny dobry post. A co by niepotrzebnie nie przedłużać:

1. Wybierz temat, najlepiej znajdź problem do rozwiązania (z własnej niszy).

Według różnych (samozwańczych i nie) guru użyteczność to jedna z podstaw dobrych treści.

2. Wymyśl chwytliwy tytuł.

To nie sztuka dla sztuki, ale sztuka, w której wymyślono różne sztuczki. Co więcej istnieją nawet gotowe szablony dobrych tytulów.

Ale oczywiście dobry tytuł sam nie odwali całej czarnej roboty, jeżeli w ślad za nim nie pojdą obiecane w nim treści.

3. Dorzuć fajne zdjęcie. Takie, które przyciągnie uwagę czytelnika.

W dzisiejszych czasach każdy gdzieś się spieszy. Więc dosłownie wszyscy (wszystkie media, wszyscy twórcy) biją się o tę (za)rozbieganą uwagę odbiorcy.

Dobre zdjęcie to jedna z najskuteczniejszych metod, by choć na ułamek sekundy tę uwagę dla siebie zdobyć.

Jak to fajnie ktoś powiedział:

Uwaga ludzka jest zasobem ograniczonym (i szybko się wyczerpuje).

Tymczasem każde zdjęcie można dodatkowo trochę ulepszyć (podkręcić, wyostrzyć, przyciąć itp). W dobie internetu można skorzystać z darmowego programu jakim jest PicMonkey. Karolina ostatnio stworzyła na ten temat bardzo dobry tutorial pt Obróbka zdjeć na bloga.

4. Pisz krótkie paragrafy.

Krótsze posty, akapity, krótsze (przystępniejsze) zdania (żeby biedny czytelnik nie musiał sobie tego w głowie przekładać z polskiego na nasze).

Krótsze jest lepsze, bo współczesny człowiek wszędzie i tak biegnie z wywieszonym językiem. A życie to prawdziwy wyścig z czasem.

5. Be yourself. Stwórz swoj osobisty styl.

Każdy jest unikalnym dziełem Bożym, kopie nas samych nie istnieją. Każdy ma coś ciekawego do powiedzenia i to na swój ciekawy niepowtarzalny sposob. Chodzi o to, by to w sobie odkryć i dotrzeć do swojej grupy czytelników (tzw grupa docelowa).

6. Dorzuć coś, co skłoni czytelnika by powrócił.

Co? Oto jest pytanie. Ale może to być cokolwiek. Zapowiedź kontynuacji danego tematu (dłuższy post można podzielić na krotsze odcinki i trzymać czytelnika w zawieszeniu).

Ostatnio przeczytałam gdzieś, że wpis wyczerpujący temat jest zły z punktu widzenia tzw “bounce rate” (po polsku nazywa się to współczynnik odrzuceń). Dlaczego?

Bo czytelnik, ktory przesiedzi 3 godziny nad jednym postem i choć wiele z niego skorzysta, nie otworzy już kolejnego. Bo inaczej padnie biedaczyna na pysk. W końcu kiedyś musi sobie zrobić zasłużoną przerwę.

Tymczasem Google patrzy też na to, jaki procent użytkowników (czytelników) danego bloga ograniczył się do przejrzenia jednej jedynej strony docelowej, czyli tzw “landing page” (a więc np strony, na którą weszli np z wyszukiwarki). To właśnie jest ten enigmatyczny bounce rate. Im bounce rate jest wyższy (im więcej osob zadowoli się przeczytaniem czy przejżeniem tylko jednego wpisu), tym gorzej.

7. Unikaj fachowej terminologii.

Najlepiej wszystko od razu przetłumacz z polskiego na nasze. Bo dopiero wtedy niektore osoby (tu mam na myśli tylko siebie samą) doznają prawdziwego olśnienia. EUREKA.

8. Postaw pytanie.

Idealnie, blog nie powinien być monologiem blogera (sobie a muzom), ale miejscem do dyskusji i wymiany opinii. Im bardziej  temperatura rośnie, tym lepiej. Byle styki w komputerze się nie przegrzały. Postawienie pytania czytelnikom to dobry zaczątek do dyskusji w komentarzach.

9. Unikaj nachalnej reklamy.

W dzisiejszych czasach chyba każdy ma na to alergię i instynktownie ucieka przed sprzedawcą, od którego na kilometr czuć, że bez skrupułów sprzedałby i ojca, i matkę.

10. Sprawdź, czy linki wrzucone w tekście działają.

(No i czy w ogole prowadzą do właściwej strony). To z własnego doświadczenia, bo kiedyś podlinkowałam do jednej blogerki, a napisałam, że link prowadzi do drugiej. Szczęśliwie, jakaś dobra dusza zwróciła mi na to uwagę. Tyle ze to zawsze niezręczna sytuacja.

11. Opowiedz historię, jakąś zabawną anegdotkę lub zacytuj przykład.

Ludzie kochają historie. Taką historyjką/anegdotką świetnie można wprowadzić temat (zacząć wpis), wyjaśnić lub zobrazować (będzie łopatologicznie) to, co mamy do przekazania.

12. Nie schodź z tematu.

Sama zeszłam, ale obiecuję poprawę. Ale cały ten wpis jest pisany pod kolejny dzień wyzwania u Uli na temat: bez czego nie mogłabym żyć. Domyslacie się mojej odpowiedzi? Bez blogowania. Nawet nie wiem kiedy mnie tak wciągnęło?

13. Zadbaj o prezentację wpisu na stronie.

Ludzie dziś nie tylko jedzą, ale i czytają oczami. Sama muszę nad tym popracować. Tu dla piszących bloga na wordpressie fajna wtyczka, ktora ułatwi Wam to zadanie: czyli Tiny mce-advanced.

14. Nie bój przyznać się do błędu.

Nie  zadzieraj nosa, nie wymądrzaj się, nie szpanuj, nie pusz się. Niepotrzebnie narobisz sobie tym wrogow. Trochę pokory nikomu jeszcze nie zaszkodziło. To, że nie wszystko wiesz nie czyni Cię mniej wiarygodnym, wręcz przeciwnie. 

Na koniec ostatnia już rada mojego guru Michaela Hyatta (wiem ostatnio wszędzie piszę Michael Hyatt to, Michael Hyatt tamto, ale myślę, że w tym co mowi, jest dużo racji):

[Tweet “Bądź cierpliwy. Zawsze – w każdym kontekscie- wygrywa ten, kto schodzi z placu boju ostatni.”]

Cierpliwość nie jest cnotą rewolucjonistów, ale powinna stać się cnotą blogerów.

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam (i sobie) cierpliwości.

Beata

 

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Jeżeli spodobał Ci się wpis i chcesz pozostać na bieżąco ze wszystkimi nowościami:
  • albo szukaj mnie tutaj:

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

27 komentarzy

  1. Nom, ja już się miałam wylogowywać z Bloggera, bo jak zwykle wszystkie obowiązki leżą, a ja przeglądam blogi, piszę i komentuję… no ale napisałaś post i nie mogłam się oprzeć, żeby nie zajrzeć 🙂 pozdrawiam!

  2. Łatwo się zachłysnąć innymi blogami, i dobrze! Kontakty między ludźmi to coś pięknego. Tylko czasem warto się zupełnie odciąć, powyłączać rozpraszacze i wziąć się w garść, by stworzyć coś własnego. Wtedy nie tylko radość wzrasta, ale poczucie sprawczości i ogromna satysfakcja.
    p.s. Ale też nie mogłam się oprzeć, żeby Cię poczytać 🙂

  3. Ciekawy artykuł:) Choć mnie np. dzielenie wpisu na odcinki irytuje. Wolę, jak coś jest wyjaśnione od początku do końca w jednym wpisie (to dotyczy zwłaszcza tutoriali). Dziękuję za wyjaśnienie, co to bounce rate!

  4. Bardzo fajny post, o cierpliwości, głównej cnocie blogera wspominaj w każdym następnym, bo to naprawdę podstawa.
    Vademecum Blogera odwiedzam najczęściej ze wszystkich moich ulubionych blogów, tak tylko chciałam dodać:) Pozdrawiam

  5. Poznawanie innych ludzi, zawieranie znajomości, wymiana doświadczeń to fatastyczna sprawa. Cieszę się kiedy ktoś po paru miesiącach zjawia się, zostawia komętarze, pisze maila…a potem znika na długo, żeby znowu wrócić. Ale jak piszesz, to pochłania sporo czasu. W moim przypadku, zakupy, przygotowanie potrawy, zdjęcia ( wyszły, nie wyszły, mało światła, za dużo światła, komputer, obróbka itd. ) bałagan w kuchni, sprzątanie, wpis, komentarze uffffff :))

  6. Dziękuję Beatko za cytat…;) Jest mi bardzo miło;) Odnośnie tego braku czasu na tworzenie, a poświęcenie go ,,skakaniu” z bloga na blog, to uważam za swój obowiązek. Bo skoro ktoś do mnie ciągle zagląda i pozostawia miły komentarz, to ja po prostu nie potrafię nie odpowiedzieć, czy nie złożyć rewizyty. A jeśli jest to nowa osoba, tym bardziej! I robię to kosztem snu, bądź kosztem nie zrobienia niczego, co mogłabym pokazać. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat, bo jak zauważyłam – jest dużo osób, które nie odpowiadają na komentarze i nie składają rewizyt… Dlatego postanowiłam takie osoby omijać szerokim łukiem, a nawet wyeliminowałam je ze swojej listy ulubionych, bo doszłam do wniosku, że tylko ,,nabijają sobie liczniki”, a więc nie są warte, by oceniać ich prace…Smutne to, ale nie mogę poświęcać czasu tym, którzy pomimo licznych moich komentarzy na ich blogach, ani razu do mnie nie zajrzeli. A ja przecież nie wymagam codziennego zaglądania do mnie… I zdecydowanie wolę szczere oceny, aniżeli ,,szablonowe”, które już potrafię odróżniać… Fajnie, że mogę się chociaż u Ciebie wyżalić;) Chociaż zastanawiam się, czy nie napisać o tym na swoim blogu… Pozdrawiam Cię Beatko bardzo, bardzo gorąco;) I jestem Ci niezmiernie wdzięczna za wskazówki przy zakładaniu swojego bloga, a nawet już trzech;) Bez Ciebie nie zaistniałabym w blogosferze… Poza tym, zawsze będę czuła do Ciebie wyjątkowy sentyment, bo byłaś pierwsza osobą, z która nawiązałam kontakt, a Ty jako pierwsza dokonałaś wpisu na moim blogu;) zapewniam Cię, że w rocznicę powstania mojego bloga – zrobię Ci miłą niespodziankę, ale na razie nie zdradzę tajemnicy;) Jeszcze raz pozdrawiam Cię bardzo serdecznie;)

  7. Kiedyś blogowanie było tylko niewinnym hobby, a teraz to pracy na cały etat.
    Staram się podświadomie działać na blogu tak jak radzisz, ale fotografii to chyba nigdy nie polubię, poza tym zazwyczaj zachowuję pozycję z boku i w życiu i w blogowaniu, mimo wszystko nie umiem się przełamać.
    Twój blog nabiera temp, bardzo lubię twoje porady i czasami niektóre udaje mi się zastosować z sukcesem.
    pozdrawiam

  8. Puk,puk…
    Ja też przyszłam, bo ktoś, coś i przesłał link, więc jestem.
    O cierpliwość jest chyba najtrudniej, ale jest ona ważna…Tylko jak długo powinno być tym cierpliwym?
    Pozdrawiam i dziękuję za interesujący artykuł…

    M.

  9. Po dziesięciu godzinach pracy, powrocie do domu i skakaniu z bloga na blog zatrzymałam się. Przeczytałam. Komentarze również. Ostatni cytat szczególnie do mnie przemawia. Jest świetny, fenomenalny! Będzie mi przyświecał 😉 Pozdrawiam!

  10. Takich rad nie znalazłam nigdzie, Twoje są fantastyczne, do wielu będę wielokroć powracała by doskonalić swój blogowy warsztat. Tu już wiem, miały być krótkie zdania, to mój problem. Jak się rozpędzę, to nie patrzę jak to zdanie jest długie. Krótkimi też można wiele wyrazić, tylko przyzwyczajenia trudno się zmienia.
    Już się do Ciebie zapisuję, by móc korzystać z blogowych porad, pozwolisz?
    Pozdrawiam. Niepoprawna optymistka Danuta.

  11. Zawsze mnie to zastanawia – jak pogodzić prowadzenie własnego bloga z czytaniem i komentowaniem innych. Czasami wydaje mi się to niemożliwe. Osiadłam do komputera aby “zrobić swoje” a tym czasem czytam i komentuję kolejny wpis. I sprawia mi to taką frajdę, że niby jak mam odejść i wrócić do swoich zadań… 🙂

  12. Hej,
    masz rację z tym “przesiadywaniem”. Jeśli mam czas na komentarze to nie mam go już wcale na pisanie kolejnego posta. Poza tym dziękuję Ci za te wszystkie trafne uwagi i rady, na pewno skorzystam. Swoją drogą trafiłam tutaj, bo szukałam w google informacji jak wstawić sobie likebox na bloga…no i oczywiście mnie wciągnęło i zamiast wstawiać ten likebox to czytam! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.

  13. Dobrze napisane! Nie ma chyba punktu z którym się nie zgadzam. Dodam tylko, żeby się nie zadręczać, że nie znając nikogo “ważnego” ciężko się wypromować i znaleźć czytelników. Będzie to kosztować więcej pracy, czasu i determinacji, ale się da:)

    Dziękuję za udział w linkowym party!
    Ściskam
    Karolina

  14. A jak to się stało, że tu jeszcze nie ma mojego komentarza pod tak świetnym postem? Już to nadrabiam! Świetny post! I bardzo przydatny! I bardzo dobrze, że jesteś uczciwa 🙂 Uczciwość to zaleta, a nie wada. Tylko w dzisiejszym świecie już prawie zapomniana… ale przez Twoich Czytelników doceniana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version