jak samodzielnie pozycjonować stronę

Pisanie tekstów to nie wszystko. By jakikolwiek blog zaistniał w sieci, czytelnik musi jeszcze do niego dotrzeć (czyli musi móc go odnaleźć w wynikach wyszukiwania). Na to generalnie potrzeba czasu (zanim Google zaindeksuje kolejne podstrony…). Choć jak to mówią:

[Tweet “Przeznaczeniu czasami trzeba pomóc.”]
 

Mam dla Was 10 prostych nawyków, które dobrze sobie wyrobić, już na etapie pisania wpisu.
Po to, zapracować sobie na zaufanie wyszukiwarek. Co w rezultacie …. i po czasie powinno mieć przełożenie lepsze pozycje w wyszukiwarkach.
 
Zamiast wstępu, mam dla Was króktą listę 10 podstawowych i chyba nigdy nie dezaktualizujących się prawd na temat SEO.
 
Jeżeli piszesz blog, powinieneś wiedzieć,że …
 
1. Potrzeba Ci będzie cierpliwości.
 
Twoja strona w miarę, jak piszesz, jak dorzucasz do niej kolejne treści, aktualizujesz ją, zdobywa coraz większe zaufanie wyszukiwarek. 

2. Pisz przydatne treści. Pisz ciekawie. Pisz tak, by każdy mógł je zrozumieć.
 
Im więcej czasu czytelnik spędzi na danej stronie i im więcej (przy tej okazji) pobuszuje po Twoim blogu, tym mocniejszy jest to sygnał dla wyszukiwarek, że treści, które publikujesz są użyteczne.
Roboty może i są głupie i niektórzy próbują je oszukać, ale… Nie tędy droga. Pisz dla ludzi, a nie pod wyszukiwarki. Bo za ludźmi, dotrą i roboty. 
 
3. Podlinkuj wzajemnie powiązane wpisy.
 
Przecież trudno byś w jednym wpisie przekazał całą wiedzę na dany temat. Nie zaszkodzi podsunąć czytelnikowi małe uzupełnienie… A nóż widelec skusi się na więcej.
 
Linki są esencją internetu. Im więcej powiązań, tym lepiej. Chociażby wewnątrz Twojej strony, takie są bardzo naturalne. Każdy, nie oglądając się na nikogo, może je sobie zafundować. Im więcej takich wewnętrznych powiązań (najlepiej między wzajelnie dopełniającymi się treściami), tym łatwiej, i czytelnikom, i robotom wyszukiwarek poruszać się między nimi. Tym ławiej będzie im dotrzeć nawet do najbardziej zapomnianych zakamarków. No i przy okazji zaindeksować je (czyli dodać do zasobów wszechwładnego Google). Oczywiście najpierw trzeba mieć pewną ilość wpisów, by móc je wzajemnie, między sobą podlinkować.
 
4. Stawaj się częścią blogosfery. Przysporzy Ci to czytelników i linków prowadzących do bloga.
 
Im więcej linków prowadzących do bloga, tych uczciwie zdobytych, bo piszesz przydatne treści i ludzie to polecają. Ale to potem. Na początek chociażby z komentarzy zostawianych na innych blogach.
Im więcej linków prowadzących do bloga, tym większe prawdopodobieństwo, że w końcu ktoś, i coś (czytelnicy i roboty) dotrą do nas. A roboty, może jeszcze przy okazji zaindeksują kilka podstron.
 
Jak do tego dojść? Najdłuższa droga, składa się z malutkich kroków. A w życiu wszystko to, do czego dochodzimy jest często sumą drobnych nawyków, powtarzanych na codzień. Podobnie jest w pisaniu bloga.

Postawy SEO, czyli jak samodzielnie pozycjonować stronę.

 
1. Postaw na dobre treści: użyteczne i jednocześnie unikalne.
 
Własne, podane na swój własny niepowtarzalny sposób, doprawione we własnym sosie, a nie skopiowane skądinąd. A jeżeli już podejrzane gdzie indziej, to na zasadzie luźnej inspiracji, ściągniętej z kilku różnych źródeł. Wtedy to już nie plagiat, tylko RESEARCH.
 
Jakość, a nie ilość. Bo jedno zawsze odbywa się kosztem drugiego. Dobre treści, bo za ich pomocą najskuteczniej przyciągniesz i zatrzymasz na dłużej czytelnika. Zachęcisz go do spędzenia u siebie więcej czasu. A może i przejrzy coś więcej, niż docelowa strona, na którą dotarł? Jeżeli umiejętnie mu to podsuniesz, linkując wpisy między sobą (w ramach bloga).
To obniża tzw bounce rate, czyli współczynnik odrzuceń. To wyznacznik, który obrazuje, jaki procent czytelników ograniczył się tylko i wyłącznie do przejrzenia strony docelowej (tzw landing page) i już nie pobuszował dalej. A szkoda.
 
Dobre, rzetelnie przygotowane wpisy (a to wymaga czasu) mają większą szansę przysporzyć Ci wierynch czytelników. Takich, którzy regularnie wracją. Jeżeli regularnie podsuwasz im dobre rzeczy.
 
Content is king. Ta wskazówka regularnie powraca w sieci, w poradach dla blogerów i innych webmasterów.
Jednym słowem: pisz dobre treści, a miłosiernie panujący Google  kiedyś, w końcu Ci to wynagrodzi. Daj Bóg…
 
2. Bądź użyteczny. Bądź hojny. Dziel się wiedzą.
Do tego najlepiej nadają się artykuły pisane w formie poradników.
 
Jak zrobić to czy tamto. 10 hacków…. Efekt Ikei. Ludzie kochają móc coś zrobić samemu. Tylko przy niewielkiej zewnętrznej pomocy. Jaka frajda. Ale natura ludzka tak ma, że raczej nie zapomina o źródle. A przynajmniej, jeżeli zapomina, to nie od razu. Jeszcze przez jakiś czas wspomina je z wdzięcznością.
 
Ale jeżeli piszesz użyteczne treści, to jeszcze dobrze je podaj czytelnikowi. Tak, żeby już na pierwszy rzut oka, zrozumiał, że to jest właśnie to, czego szukał.
Bo jeżeli tylko pobieżnie przeleci tekst wzrokiem, a Ty nie zadbasz o to, by wyeksponować to, co na prawdę w nim ważne. To po ptakach. Sorry Winetou.
 
Dlatego. Podziel tekst na akapity z wyraźnie wydzielonymi śródtytułami. Możesz oznaczyć je za pomocą atrybutu Nagłówek 2, Nagłówek 3…., czyli h 2, h 3… 
 
Dopiero wtedy, może uda Ci się zatrzymać czytelnika na dłużej. A może jeszcze będzie skłonny podać tekst dalej np w mediach społecznościowych?  To dopiero dobry wyznacznik dla Goole. Wtedy z kolei ten ostatni będzie bardziej skłonny uznać Twoją stronę za bardziej wartościową.
 
3. Jeżeli masz możliwość, dodaj video.
  •  to automatycznie zwiększa czas spędzony na stronie (sprytne, a jakże proste i logiczne),
  •  video, to must have w czasach, kiedy czytelnik ma w czym przebierać i poszukuje coraz łatwiej przystępnych treści. Po prostu wiele osób lubi, czy wręcz woli taką formę przekazu. Co tu się oszukiwać, dużo łatwiejszą w odbiorze. Choć póki ludzie będą chcieli czytać książki, słowo pisane nie powinno zaginąć.
 
4. Publikuj regularnie.
 
Najlepiej (dla dobra czytelników, czy raczej dla przyzwyczajenia czytelników i siebie samego do określonego rytmu) publikuj w konkretny dzień/dni tygodnia. A nawet o określonej godzinie, czy porze dnia. A potem już tylko trzymaj się tego harmonogramu, do którego przyzwyczaiłeś i siebie i czytelników. Nic lepiej nie motywuje i nic lepiej nie organizuje pracy. Choć czasami, coś takiego łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
 
Ale niestety … Jeżeli czytelnik zorientuje się, że od dłuższego czasu nic nowego nie pojawiło się na Twojej stronie, to ją sobie odpuści. Jakby nie było dość innych treści w sieci…
 
Regularnie aktualizując bloga, łapiesz punkty u Google. A to na pewno pomaga.
 
5. Systematycznie zarządzaj komentarzami na Twoim blogu:
 
Wiem, z początku nie będzie ich za dużo. Dlatego najpierw warto wyjść w blogosferę. Dać coś z siebie, by potem otrzymać.
 
  • odpowiadaj na komentarze czytelników.
 
Czytelnicy często po prostu wracają także po to, by odpowiedzieć na odpowiedź prowadzącego bloga. Fanstastyczne, prawda?
 
Ale tu chodzi oczywiście o coś więcej. Coś bardziej nieuchwytnego, a jakże ważnego w relacjach międzyludzkich: o wzajemny szacunek.
 
To oczywiście, przy okazji …. okazja do zaktualizowania starszego wpisu.
 
Każdy komentarz, to nowa treść dodana do wpisu. W tym aspekcie, ta zasada bardziej sprawdza się w systemach komentarzy bezpośrednio wbudowanych w bloga (wtedy komentarz jest przedłużeniem treści na blogu).
 
A wtedy, kolejna aktualizacja treści wpisu, to kolejne zaproszenie dla Google, by na nią wrócił i sprawdził, co się tu porobiło.
Google tak kocha blogi (podobno), właśnie dlatego, że są często aktualizowne. Może nie dlatego, że dostarczają mu wciąż nowej pracy. Raczej dlatego, że potwierdzają jego rację bytu i sens istnienia. Przecież na tym Google zarabia.
Zresztą regularna aktualizacja starszych treści, często przekłada się na lepsze miejsca w wynikach wyszukiwania. Kiedy poprawiamy starsze teksty, ulepszamy je … bardziej świadomie, bo w miarę zdobywania doświadczenia, przybywa nam umiejętności.
 
  • regularnie usuwaj spamowate komentarze.
 
Te nie wnoszą nic dobrego do Twoich tekstów. A dla Google to sygnał, że dana strona nie leży odłogiem. Oczywiście, teraz są od tego odpowiednie wtyczki (np Aksimet). A Disqus chyba sam się tym zajmuje. A jednak. Za każdym razem, gdy coś dłubiesz przy blogu, Wielki Brat widzi to i kiedyś … może … wynagrodzi.
 
6. Podlinkuj między sobą powiązane posty.
 
Możesz wrzucić odnośnik bezpośrednio gdzieś w treści. A możesz po prostu pod danym wpisem dodać listę 3-5 postów na pokrewne tematy lub będące rozszerzeniem danego tematu. A to z 2 powodów:
 
  • zachęcisz czytelnika do przejrzenia dodatkowych postów, czyli do “dotarcia” dalej.
 
Bo łatwiej jest sięgnąć po to, co zostało nam podane na tacy. Któż tak, by nie chciał?
To przy okazji obniża taki nudny wyznacznik jak bounce rate, czyli jaki procent czytelników, który zajrzał tylko na jedną jedyną stronę docelową. Na tę, na którą np trafił z wyników wyszukiwania. A dalej już tylko zwinął żagle. A szkoda.
 
  • ułatwiasz zadanie robotom wyszukiwarek.
 
W ten sposób łatwiej będzie im dotrzeć do najdalszych zakamarków, zaindeksować kolejne podstrony (czyli kolejne wpisy).
Roboty podążają za linkami. Możesz w ten sposób poprowadzić je za rękę. Bo przeznaczeniu czasami trzeba pomóc. Po prostu. Szczególnie w tak przetłoczonym internecie.
 
7. Komentuj (sensownie) na innych blogach:
 
Nie na zasadzie: Tu byłem Tony Halik. A teraz wpadaj do mnie.
 
  • nawet jeżeli tylko przysporzy Ci to linków prowadzących na Twojego bloga tylko z atrybutem “nofollow”,  roboty i tak podążają za nimi.
 
Jak inaczej, bez linków – drogowskazów rozstawionych gdzieś po sieci, ktokolwiek czy cokolwiek (roboty wyszukiwarek to cokolwiek) miałby dotrzeć do Ciebie. Od czegoś trzeba zacząć. Nawet jeżeli to długa droga.
 
  • dajesz szansę odkryć Twoją twórczość czytelnikom i samemu autorowi bloga, na którym komentujesz.
No chyba, że lubisz pisać do szuflady. 
 
8. Ułatwiaj czytelnikom dzielenie się treścią Twojego bloga.
 
A czasami po prostu możesz ich o to poprosić, to żaden wstyd. To nazywa się fachowo CTA, czyli call to action.

 

  • Pomagają w tym ikonki “Share” odpowiednich serwisów, przynajmniej tych najpopularniejszych: Facebook, Twitter, Google +, Pinterest.

Tu możesz nawet zaszaleć i wrzucić je dwukrotnie: na górze i w dole strony. Tylko dla przypomnienia. Tak, by nie drażnić tygrysa.

 
  • Poproś czytelników o podzielenie się Twoim wpisem w social mediach.
 
Proście, a będzie Wam dane. Dlaczego nie zastosować u siebie tej biblijnej zasady?
 
Możesz zakończyć wpis któtką, acz utrzymaną w grzecznościowym tonie formułką typu: Jeżeli Ci się spodobało, proszę podziel się tym wpisem dalej (w domyśle w mediach społecznościowych).
Możesz ugryźć to z humorem. Coś w stylu: Słyszałam, że wiedza podana dalej, zadziała u Ciebie skutecznie.
 
To oczywiście zadziała tylko wtedy, gdy czytelnik i tak (sam od siebie) uzna Twój post za wartościowy. Czyli powrót do punktu wyjścia.
 
  • Zacznij od samego siebie. Bądź pierwszym, który udostępni swoje treści w mediach społecznościowych.
 
Po prostu: bywaj w social mediach. Bo bez linków prowadzących z różnych serwisów coraz trudniej o skuteczne wypozycjonowanie bloga.
 
9. Bywaj w social mediach. Działaj systematycznie, podbijaj je. A co?
Oczywiście nie będzie to możliwe, jeżeli wcześniej nie założyłeś profili w odpowiednich mediach. Tyle ich, ale to podstawa. Od tego warto zacząć. A potem można skoncentrować się na kilku wybranych, by działać w nich jak najskuteczniej. 
 
10. Dodaj zdjęcie.
 
Nie darmo, mówi się, że jedno zdjęcie jest warte tyle, co tysiąc słów.
Dobrze dobrane zdjęcie przykuwa wzrok. Może to właśnie ono, będzie tym (ostatecznym) argumentem, dla którego czytelnik zostaniem na danej stronie?
  • Pamiętaj, by odpowiednio dobrać jego format.
Zbyt duże zdjęcie, tylko niepotrzebnie spowolni daną stronę. To może tylko niepotrzebnie zniechęci czytelnika. Szczególnie, jeżeli ten korzysta z telefonu komórkowego.
Zdjęcie przed wrzuceniem na bloga można przewymiarować. Niekoniecznie trzeba wrzucać je takim, jak wychodzi z aparatu np o szerokości 5000 px. Wystarczy … dużo mniej.
 
  • Nie zapomnij o dodaniu krótkiego opisu do zdjęcia.
 W rubryce: “Właściwości obrazu” (tekst tytułu, tekst alternatywny ALT Tekst). Mała rzecz, a powtarzane regularnie, ma ogromną moc. Bo bez niej wyszukiwarki są ślepe. Po prostu nie widzą, nie odczytają żadnej fotki. Lepiej nie używaj tu spacji i polskich znaków.
Bo jeżeli Google nie rozróżnia obrazków, to czyta opisy pod nimi. A jeżeli te są powiązane tematycznie z treścią wpisu, automatycznie zwiększają jego wiarygodność.
 
  • zdjęcia, to było nie było, odprężenie dla spracowanych oczu czytelnika, po tym jak mozolnie przebiegł kilka linijek tekstu.

Zanim się Wam do czegoś przyznam, dorzucę jeszcze 2 rzeczy:

 Zwróć uwagę na czas ładowania się Twojej strony. Ach te zdjęcia i wtyczki…
 
Zadbaj o to, co ułatwia (upraszcza, usprawania) nawigację po Twojej stronie.
No a teraz ….

Mea culpa.

Ten tekst napisałam pierwotnie … dokładnie 3 lata temu. W maju 2013 roku. Ostatnio chodzę po archiwach, przeglądam, poprawiam starsze wpisu, które rokują … Bo wychodzę z założenia, że skoro tyle piszę (3-4 nowe wpisy na tydzień), a mimo to statystyki stoją w miejscu, muszę ugryźć to inaczej. Poprawiam starsze wpisy, po to by ulepszyć je pod kątem SEO i jeszcze raz podsunąć w mediach społecznościowych. Wyszłam/wychodzę z założenia, że mimo wszystko mniej czasu zajmnie mi poprawienie czegoś, co już kiedyś napisałam, niż napisanie czegokolwiek od nowa. O naiwności. I tak trafiłam na ten wpis. Podstawy SEO. Ale one (te podstawy SEO z tego wpisu) są wciąż aktualne. W międzyczasie to moje umiejętności blogowe poszły naprzód.
Zaczęłam poprawiać ten post, po to by go lekko odświeżyć. I wiecie co? Po 2 godzinach pracy, uświadomiłam sobie, że napisałam go zupełnie od nowa. Dlatego publikuję go ponownie. Choć, po tym doświadczeniu, mam coraz więcej wątpliwości, czy odkopywanie takich dinozaurów z blogowego archiwów, ma jeszcze jakiś sens. Czy to nie jest zwyczajna robota głupiego?

Morał.

A morał jest taki, że choć SEO bezustannie się zmnienia, pewne rzeczy pozostają niezmienione. I to właśnie tych rzeczy warto się trzymać:
Pisz dla ludzi, bo to, co trafia do serca, zawsze będzie wyznacznikiem dobrej treści.
 
Pozdrawiam serdecznie
Beata

Podobne wpisy:

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

30 komentarzy

  1. Prowadzenie bloga to nie jest prosta i łatwa sprawa 🙂 to praca i nad treściami, i nad sobą samym, naszym lenistwem, niechciejstwem i chęcią pójścia na skróty. Myślę jednak, że jeśli bloguje się z pasją, jeśli to jest kawałek naszego życia to wprowadzenie tych zasad okaże się czymś automatycznym.

  2. Każda kolejną wiedzą związana z SEO, ale i budowaniem statystyk (brzmi okrutnie) upewniają mnie, że chcę to wszystko rzucić i iść w inną stronę. Wiem też jedno, muszę się zająć social media. Pokazując się tam z dobrej strony, może ludzie na blog zajrzą. Ale utwierdzam się w swoim szalonym planie.

  3. Dzięki za ten wpis! Jest bardzo wartościowy! Czytam wiele Twoich artykułów i nie zawsze zostawiam komentarz, bo często zajmuję się po prostu rozmyślaniem nad tym, jak wdrożyć to, o czym napisałaś 🙂

  4. Jeżeli chce się być dobrym, to tylko ciężka praca i rzetelność. Znakomity, prosty tekst – łykam to! Serdeczności od Katarzyny.

  5. Jak zawsze super porady, czas najwyższy zabrać się ostro za SEO 😉
    Znalazłam na początku takie małe błędy, ale może coś źle czytam: ‘Po to, ABY/BY zapracować sobie na zaufanie wyszukiwarek. Co w rezultacie …. i po czasie powinno mieć przełożenie NA lepsze pozycje w wyszukiwarkach.’

  6. Fajnie, lubię, Beata, Twoje szczere wyznania na koniec 😉
    Nie wiem, jak wyglądał pierwotny tekst, ale ten obecny – poprawiony ma sens 🙂
    Miło mi się czytało chyba też dlatego, że stosuję się do wszystkich tych porad i są mi one już dobrze znane. Życzę Ci wzrostu w statystykach 🙂

  7. Mój syn ogląda bajkę “Tomek i przyjaciele”. Tam ciuchcie nazywa się użytecznymi. WIesz, Twój blog też taki jest. Użyteczny. A ja chciałam zapytać, czy poprawianie wpisów wzmocniło ich pozycję? I po jakim czasie ? 🙂

  8. Czytając Pani blog mam wrażenie że jest Pani profesjonalistką a ja przy Pani to zupełna amatorka. Założyłam bloga dopiero kilka dni temu. Opublikowałam informację na Facebooku, napisałam do kilku firm powiązanych z branżą w której się poruszam i dalej nie mam pomysłu jak i komu mojego bloga przedstawić. Czytam takie artykuły jak ten żeby coś dla siebie wyciągnąć ale sprawy techniczne typu pozycjonowanie to dla mnie czarna magia. Ledwo ogarniam te wszystkie funkcje na blogu związane z jego wyglądem. A chciałabym mieć takiego ładnego i popularnego bloga. Czy Pani też miała takie wrażenia na początku swojej kariery blogowej?

    Zapraszam serdecznie na mojego bloga: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/

  9. Czytając
    Pani blog mam wrażenie że jest Pani profesjonalistką a ja przy Pani to
    zupełna amatorka. Założyłam bloga dopiero kilka dni temu. Opublikowałam
    informację na Facebooku, napisałam do kilku firm powiązanych z branżą w
    której się poruszam i dalej nie mam pomysłu jak i komu mojego bloga
    przedstawić. Czytam takie artykuły jak ten żeby coś dla siebie wyciągnąć
    ale sprawy techniczne typu pozycjonowanie to dla mnie czarna magia.
    Ledwo ogarniam te wszystkie funkcje na blogu związane z jego wyglądem. A
    chciałabym mieć takiego ładnego i popularnego bloga. Czy Pani też miała
    takie wrażenia na początku swojej kariery blogowej?

    Zapraszam serdecznie na mojego bloga: https://wanilioweimprowizac

  10. Po prostu jesteś genialna Beatko. Zawsze czytam Twoje posty z wielkim zainteresowaniem i ciągle się uczę. Dziękuję, serdeczności od Kasi 🙂

  11. Dzięki wielki za fajne info! Chciałbym się zapytać, czy żeby strona dobrze się pozycjonowała to wystarczy, że w menu będą kategorie, czy tak naprawdę każda kategoria powinna być stroną?
    Również proszę odwiedzić http://www.budynkowo.pl To mój portal, który opowiada o ciekawych budynkach, budownictwie, architekturze i designie. Może coś Ci wpadnie w oko 😉

  12. Czeka mnie duuuużo pracy…
    Jednak dam radę! Powoli, powoli i się uda!
    Dzięki za wskazówki- jak dla mnie niesamowicie przydatny post ! Poprzez podane linki zauważyłam jeszcze kilka innych mnie ciekawiących – co potwierdza, że porady się sprawdzają 😉

  13. Bardzo dużo informacji, które można zaadoptować u siebie. Z mojej strony mogę polecić świetne narzędzie, które podpowiada co powinniśmy zmienić w artykule, aby był wyżej na liście wyszukań Google. Narzędzie jest płatne, ale warto. Istnieje możliwość testu narzędzia na 7 dni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version