Jak poradziłam sobie z chronicznymi przeziębieniami? Jak doszłam do tego, że dużo rzadziej choruję zimą?

jak nie chorować zimą

Jak poradziłam sobie z chronicznymi przeziębieniami, czyli jak doszłam do tego, by rzadziej chorować zimą?

Jako osoba, która od lat zmagała się z chronicznymi stanami zapalnymi gardła z przeziębieniami, a której wreszcie udało się nad tą słabością własnego organizmu zapanować, a przynajmniej zminimalizować (mam lekki niedobór leukocytów, co wychodzi przy każdej analizie krwi) opowiem o swojej drodze:

o tym, jak wzmacniałam swój organizm i jakie metody wypraktykowałam, by chorować rzadziej, by mimo niewątpliwych predyspozycji mój organizm lepiej bronił się przed chorobą.

I to działa. Bo choruję rzadko. Mimo predyspozycji do podłapywania wszelkich zarazków…

Mam takie 3 filary, na których zbudowałam względną odporność mojego organizmu (mając słaby teren), czyli:

1. Dieta tzw. dieta hypotoksyczna

(czyli lekka, jak najmniej obciążająca organizm – i tutaj właśnie dieta bezglutenowa, bezmleczna, bo kiedy z założenia próbujemy wyeliminować produkty mleczne i mączne z codziennej diety, nagle robi się w niej więcej miejsca na kolorowe warzywa i owoce, a codzienna dieta całościowo staje się lżejsza i łatwiej przyswajana.

A już na pewno mniej zalega na żołądku, a organizm tracąc mniej energii na poradzenie sobie z trawieniem, lepiej broni się, kiedy zewsząd atakują go mikroby.

2. Aktywność fizyczna.

Ja resetuję w ten sposób mój układ nerwowy.

Bo w zasadzie mam nerwy jak postronki, tzn jestem osobą dość podatną na stres i potrafię się sama pognębić jakimś przechodnim stresem, tak że siada mi samopoczucie, siada mój układ odpornościowy, tzn psychika daje za wygraną i wysyła tej treści sygnał do układu odpornościowego, który też bezradnie załamuje ręce i szeroko otwiera drzwi dla mikrobów…

Tak to u mnie działało zawsze.

No i czasami – nie mówię, daję się ponieść złym emocjom.

Ale mam tu sprawdzony patent – kiedy dopada mnie stres – dawkuję sobie aktywność fizyczną na odreagowanie.

Sport jest moją ucieczką od problemów, od stresu….

Ruch, aktywność fizyczna, czyli w moim przypadku po prostu codzienny jogging wspaniale pobudza układ odpornościowy. Nawet wtedy, kiedy nic mi się nie chce i na nic nie mam ochoty… A kiedy jednak przełamię się i ruszę z kanapy, te endorfiny, które uderzają mi do głowy i rozchodzą się po całym organizmie, jak niesamowicie stymulują dobry humor. Ale też stymulują pozytywne myśli i dają takie w sumie nietypowe dla osoby, której zwyczajowo brakuje poczucia pewności to poczucie zaufania we własne siły.

Czyli dają tego pozytywnego kopa dla podświadomości, który tak pozytywnie i całościowo stymuluje cały organizm.
Jak ważne jest samo podejście, tzn zdrowy dystans do spraw, na które czasami nawet nie mamy wpływu. Jedyny wybór, jaki mamy to albo dać się ponieść emocjom, albo cierpliwie przeczekać z nadzieją na lepsze czasy…

Ale to podejście, to jak odbieramy to, co nas spotyka jest kluczem do zdrowia.

Bo czyż w sumie nie chodzi o to, żeby się niepotrzebnie nie przejmować … a przynajmniej nie za bardzo, nie więcej niż potrzeba…

Czasami łatwiej powiedzieć niż zastosować do samej siebie.

Ostatnio miałam dość nieprzyjemną sytuację – rozmowę, która jednak skutecznie podkopała mi samopoczucie i choć starałam się relatywizować i nabrać dystansu, mówiąc sobie że – no cóż – nie jestem w stanie wszystkich zadowolić – trochę ta sytuacja popsuła mi krwi.

A mój organizm – w tym codziennym starciu z rzeczywistością rzeczywiście stracił trochę animuszu i dopadło mnie lekkie drapanie w gardle i katar. Ale po kilku dniach już prawie sobie z nimi poradziłam.

Ale to samo zdarzenie 10 lat temu, po prostu rozłożyłoby mnie na łopatki i odchorowywałabym je tygodniami…
A tym razem zmogłam to szybko.

Tym bardziej, że sięgnęłam po kolejny sposób – to trzeci filar, na którym buduję odporność swojego organizmu:

3. Olejki eteryczne.

Długo przekonywałam się do ich skuteczności. Nie uważam się za jakąś specjalistkę w tej dziedzinie. Dopiero się uczę, ale po prostu u mnie to działa.

Tutaj mam wypraktykowane kilka olejków eterycznych, które chętnie polecę. Bo u mnie naprawdę to czyni cuda.
Jeżeli masz podobny problem z przeziębieniami, to może w takim specyficznym koronawirusowym sezonie też doda Ci troszeczkę pewności siebie.

🍃 Czyli tzw RAVINTSARA, czyli cynamonowiec kamforowy z Madagaskaru,

co po malgasku oznacza drzewo o dobrych liściach.

Ten olejek eteryczny ma bardzo dobre własności antywirusowe.

Ale też wzmacnia układ nerwowy, stymuluje układ odpornościowy, które u mnie np zawodzą, kiedy czuję się czymś przygnębiona, skłócona ze światem, zdołowana… No i wtedy mój układ odpornościowy też sobie odpuszcza. A kolejnego dnia rano budzę się z obolałym gardłem.

Tymczasem, jeżeli zaaplikuję sobie kilka kropli olejku z cynamonowca kamforowego na podstawę stopy, często w ten sposób udaje mi się oszukać, czy wymknąć się choróbsku, które już prawie mnie dopadło…
szerzej we wpisie na Moda na bio: OLEJKI ETERYCZNE NA ZIME

Ten olejek eteryczny pobudza witalność organizmu i nasz organizm po prostu lepiej się broni.
Jak używam olejku z cynamonowca kamforowego?
3 – 4 krople czystego, nierozcieńczonego olejku, albo wkrapiam bezpośrednio na podstawę stopy – zdecydowanie szybką metodą, kiedy rano pędzę do pracy.

🍃🍃 Innym znanym i zalecanym olejkeim w sezonie wirusowym jest

olejek eteryczny z eukaliptusa (Eukaliptus radiata)

Kto nie robił sobie inhalacji o zapachu eukaliptusa, kóre tak gładko pomagają odkorkować zatkany nos i przynosza bezpośrednio ulgę przy męczącym katarze.

Olejek eukaliptusowy ma własności antywirusowe, a także pobudza odporność organizmu.

Wspaniale oczyszcza drogi oddechowe, przynosi wrażenie ulgi, potrafi przepchać zakorkowany nos.
Ale nie tylko łagodzi kaszel, albo też pozwala przejść od kaszlu suchego, czyli takiego tylko bezproduktywnego kaszlu, który w zasadzie nic nie wnosi i niczego skutecznie nie wyprowadza na zewnątrz, tzn nie pozwala pozbyć się flegmy do kaszlu mokrego.

Jak stosuję olejek eukaliptusowy?

2 krople olejku wkrapiam na chusteczkę higieniczną i po prostu przykładam do nosa, po kilka razy dziennie. Jaka ulga dla zakorkowanego nosa.

🍃🍃🍃 Olejek eteryczny z niaouli

Jest to olejek eteryczny o bardzo szerokim spektrum działania i w zasadzie można go stosować na wszystko.

 
Sama zapobiegawczo na zimę wcieram go sobie w przegub dłoni…

Tu podobnie stosuję go, kiedy czuję, żeby coś mnie bierze, ale z reguły “temu czemuś” nie udaje się do mnie dobrać.

Szerzej o tych olejkach na moim blogu nawróconego na ekologię chemika MODA NA BIO: Moda na bio: OLEJKI ETERYCZNE NA ZIME

Zapraszam.

A ja pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version