Jak nami manipulują?

Jak nami manipulują?

Jak czasami bardzo pragnęłabyś usłyszeć tylko to:

  • że dasz radę, że nawet jeżeli masz pod górkę, zrobisz to, dopniesz swego,
  • że mimo tych wszystkich trudności – uda Ci się:
  • odkryjesz swoją drogę, staniesz się sobie szefem, odnajdziesz na nowo sens swojego życia, albo odnajdziesz wiarę w siebie.

I wtedy ktoś mówi ci, że on – ona zna Twoje rozterki, że też była w tym samym punkcie – też była kiedyś na takim rozstaju, że dobrze wie, co czujesz, że rozumie to, czego nie potrafią zrozumieć inni, że wie, jak Ci pomóc.

Bo ona kiedyś też już prawie straciła wiarę. Też miała wątpliwości. Ale poradziła sobie z tym. Zrobiła ten krok. A wtedy jej życie się odmieniło.

Tak, ona kupiła ten produkt. Albo stworzyła ten produkt właśnie z myślą o Tobie. Bo ona też przez to przechodziła.

Czujesz, jak rosną ci skrzydła….

Chcesz ten produkt. Wiesz, że to jest to brakujące ogniwo… że potrzebujesz go…

Przepraszam, jeżeli w jakiś momencie odniosłaś wrażenie, że próbowałam zamanipulować Tobą tym wstępem. Chciałam Ci pokazać, jak to działa.

Czy to jest manipulacja?

Nie, ja tak nie powiem. Choć niektórzy pewnie tak to nazwą.

Ale to jest coraz bardziej jest wymóg rynku.

Bo w sumie wszyscy (mniej lub bardziej świadomie) żyjemy ze sprzedawania czegoś. Co nie czyni nas prostytutkami. Nawet pracując na etacie – sprzedajemy swoje kompetencje – swojemu szefowi.

I tu też chodzi o to, by ładnie je opakować…, by dać się zapamiętać….

………………………………………………………………………………………………

Według badania Harris Interactive widz zapamiętuje 2 razy więcej z przekazu reklamowego, który dotknął jego emocji, czy wzbudził w nim emocje.

Bo w tym coraz bardziej konkurencyjnym świecie – coraz ważniejsza staje się umiejętność – dotarcia do serca, obudzenia emocji…

Emocje sprzedają.

Emocje, sprawiają, że zatrzymujemy się na dłużej nad jakimś tekstem. W przypływie emocji – może udostępnimy go dalej.

Topowi blogerzy wiedzą, jak dotknąć ludzkich emocji.

Chcąc pisać bloga i marząc o tym, by kiedyś z nim się przebić powinniśmy poszukiwać i docierać właśnie do nich – własnych emocji, które udzielą się innym.

Bo tu już wcale nie chodzi o to, by napisać kolejny tekst. Ale by przebudzić w czytającym go – jego emocje, skojarzenia, doświadczenia…

“Ludzie zapomną o tym, co powiedziałeś, ludzie zapomną o tym, czego dokonałeś, ale ludzie nigdy nie zapomną tego, jak dzięki tobie się czuli.”

~Maya Angelou

Bo jeżeli kluczem do sukcesu są ludzie. Kluczem do ludzi są emocje.

Czy to jest manipulacja?

Przecież po to idziemy do kina, tzn na film, by przeżyć emocje. Przecież po to czytamy książki, by ich doświadczyć….

Nawet dużo chętniej obejrzymy reklamę, która poruszy w nas jakieś emocje, chociażby rozbawi.

Wolimy to niż umieranie z nudów przy kolejnej katorżniczej reklamie śnieżno – wybielającego proszku do prania, po której wreszcie dostaniemy wyczekiwaną w takich bólach porcję naszego filmu…

W ogóle zakazałabym puszczania nudnych reklam w przerwach między filmami….

Emocje w marketingu – to taki miecz obosieczny….

W którym momencie zaczyna się MANIPULACJA?

Bo emocje – czy raczej my w emocjach – jesteśmy bardziej skłonni do spontanicznego działania… To one potrafią dostarczyć ten impuls, który zmobilizuje w nas tę decyzję zakupową.

I tutaj może przerazić nas ta wizja przyszłości, w której algorytmy np Facebooka będą odczytywać nasze emocje i podsuwać najbardziej dopasowany do nich przekaz marketingowy, czyli reklamę, która na nas zadziała…

To już wydaje mi się manipulacją. Nie ma w tym nic ludzkiego. Same suche algorytmy, głuche i ślepe. A jednak – chcące nami manipulować…..

I z jednej strony można się tego bać.

Bo marketing w takim ujęciu okazuje się niebezpieczną grą – manipulacji, balansowaniem po cieńkiej linie z tą wizją, że kiedyś, w przyszłości i może wcale nie tak odległej roboty – bezduszne algorytmy przejmą nad nami kontrolę…. poprzez emocje, których same nie doświadczają.

Szczęśliwie coraz bardziej się na to uodparniamy.

Coraz lepiej wyczytujemy między liniami te subtelne przekazy marketingowe, które studzą nasze ewentualne zapały, niczym kubeł zimnej wody… I coraz bardziej działa tzw ekonomia wdzięczności – musimy dać -dostarczyć ludziom coś naprawdę wartościowego, by ci w podziękowaniu kupili od nas nasz produkt, z którego może wcześniej już skorzystali np w formie darmowego wyzwania.

Dlatego marketingowcy muszą to robić z coraz większym – wcale nie z wyrachowaniem, czy chłodną inteligencją, ale właśnie finezją i wyczuciem drugiego człowieka.

A żeby zrozumieć człowieka, starają się zrozumieć swoje emocje, swoje motywacje…

Te podświadomie odbiorca wyczuje jako najbardziej autentyczne i w nie uwierzy…. Przez co nie chcę powiedzieć, że marketing będzie stawał się coraz bardziej ludzki, nawet jeżeli będzie przemawiał do nas z coraz większą empatię.

To, co chcę Wam przez to powiedzieć i pokazać:

I tu dochodzę do tego sedna:

Bo z drugiej strony –

Działając w sieci, chcąc dotrzeć do ludzi, do ich emocji, musisz najpierw poszukać tych emocji w sobie.

By przekazać je dalej, czy raczej podzielić się nimi z innymi.

Dopóki nie robią tego algorytmy. Dopóki wypływa to z serca, z wewnętrznych przekonań, czy przemyśleń, dopóki jest to autentyczne –

To jest ta droga dla BLOGERA…..

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

3 komentarze

  1. Zawsze miałam wątpliwości do marketingu jako takiego, bo w większości to wciskanie ludziom rzeczy, których nie potrzebują, żeby poczuli się kimś lepszym, bardziej wyjątkowym etc. Dziś pracuję w branży, która również na tym bazuje, ale to, co ja daję ludziom, to też kawałek mnie. Sprzedaję produkty wysokiej jakości, te, których sama autentycznie używam i potrzebuję. Co więcej, jestem w stanie polecić tańszy zamiennik, o którym wiem, że jakość ma równie dobrą. Przemawiam językiem korzyści, ale staram się nie wmawiać klientom, że dzięki rzeczy z mojego sklepu staną się lepsi. Staram się nie łamać własnych zasad etycznych w imię zysku, bo on nie jest wart mojego kaca moralnego, jakikolwiek wysoki by nie był ;). Pozdrawiam 🙂

  2. Ja tam bardzo lubię, jak wpisy motywują mnie, inspirują i sprawiają, że rosną mi skrzydła. Wydaję mi się też, że patrząc na współczesny świat, jest to nam potrzebne. Bardzo dużo nastolatek nie wierzy w siebie i mam wrażenie, że ten problem rośnie (wiem, co mówię, bo mam styczność z taką grupą wiekową – w tym roku pisałam maturę). Także, podsumowując, inspirujmy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version