Ten wpis dedykuję tym, którym już się wydawało, że Twitter is dead i że w ogóle szkoda czasu na zawracanie sobie nim głowy. Jeżeli do Twittera nie przekonało Cię zaskakujące, a jednak dalece przewidywalne zwycięstwo Donalda Trumpa.  Po części właśnie za sprawą zręcznie przeprowadzonej kampanii na Twitterze.

Jeżeli to jeszcze nie wystarczyło do przekonania Ciebie o sile Twittera, to może przekonają Cię moje statystyki. Malutkie konto na Twitterze. Nawet nie mam tu 3000 tysięcy obserwujących i nie przeznaczam na nie więcej niż 5 minut dziennie (ale codziennie). Ale potrafi wygenerować mi ponad 800 wejść na bloga miesięcznie.

Twitter, bo niby jestem tu od dawna. Ale nigdy specjalnie się w niego nie angażowałam. Aż pewnego dnia ze zdziwieniem stwierdziłam, że to moje nicnierobienie jednak przekłada się na jakieś wejścia na bloga. A gdybym zaczęła bywać na Twitterze …. częściej?

Tak też zrobiłam. Choć znowu zaglądam tu raczej z doskoku. Po prostu jestem ograniczona czasem. Ale rozpracowałam tu kilka sprytynych narzędzi, za pomocą których udało mi się usprawnić i uprościć pewne działania na Twitterze.
I to właśnie nimi (tymi przemyślnymi narzędziami do wykorzystania na Twitterze) chciałabym podzielić się z Wami w tym wpisie.

Jak korzystać z Twittera?

Jak wycisnąć maksa z Twittera, przeznaczając na niego kilka minut dziennie? Ten post podzieliłam na 3 części:

  1. Jak sprawniej tworzyć treści na Twittera. Czyli o czym pisać na Twitterze? Czym zasilać tu swoje konto?
  2. Jak zdobywać nowych followersów na Twitterze? Na czym polega strategiczna obserwacja?
  3. Jak analizować statystyki na Twitterze?

1. Twitter. Co publikować na Twitterze?

Czym zasilać swoje konto na Twitterze? Jeżeli jeszcze nagminnie brakuje nam na to czasu?

Jak w każdym medium społecznościowym powinniśmy dostarczać tam takich treści, które będą “odpowiadać” naszym followersom i wzbudzą ich zainteresowanie…. Takie proste, a takie trudne. Czyli coś, co łatwo powiedzieć, a już dużo trudniej jest zrobić.

Niemniej trzeba próbować, testować: co chwyta, a co nie wywołuje żadnej reakcji. I tak… powoli … powoli…

Niemniej jak w każdym medium społecznościowym nie chodzi o to, by cały czas pisać o sobie i spamować linkami do siebie.

Podobno, według działającego tu od dawna influencera, sekret skutecznego działania na Twitterze to połączenie (i to w idealnych proporcjach): 1/3 tweety własne, 1/3 retweety cudzych tweetów,  1/3 interakcja z innymi użytkownikami Twittera.

Jak sprawniej tworzyć treści na Twittera?

Do tego obracowano liczne narzędzia. Pisałam o nich nie raz. A teraz postaram się zebrać je w jednym miejscu.

Narzędzia do planowania i automatyzacji publikacji na Twitterze:

a. Narzędzia do planowania publikacji na Twitterze:

Narzędzia takie, jak Buffer czy Hootsuite, które możemy połączyć z naszym kontem na Twitterze i okresowo rozplanować w nich nasze tweety na dany okres czasu. 

b. Narzędzia do pełnej automatyzacji publikacji na Twitterze.

O ile wyżej wspomniane narzędzia wymagają od nas czasu poświęcenia pewniej ilości czasu na przygotowanie naszych tweetów. O tyle, istnieją narzędzia, które robią to automatycznie. Czy to na podstawie treści już opublikowanych na blogu, czy to na podstawie treści opublikowanych w innych social mediach.

To wtyczka, która tweetuje linki do starszych, losowo wybranych wpisów. Tu świetnie sprawdzają się wyraziste, czy przemawiające tytuły wpisów z dobrze dopasowanym zdjęciem otwierającym.

Zauważcie, że np na wordpressie, przy pomocy wtyczki SEO by Yoast mamy możliwość ustawienia osobnego zdjęcia pod Twittera (w odpowiednim formacie właśnie pod Twittera), a osobnego pod Facebooka. Następnie dobieramy częstotliwość z jaką ta wtyczka (ROP) będzie publikowała losowo wybrane linki z bloga na Twitterze. Ja np ustawiłam sobie, że będzie to robiła co 8 godzin (czyli 3 razy dziennie).

Wtyczka SEO by Yoast pozwala ustalić, jakie zdjęcie podczepimy pod dany post na Twitterze.

czyli narzędzie, z którego sama korzystam. A za pomocą którego wszystko to, co publikujemy na Google Plus rozsyłamy do innych wybranych mediów społecznościowych. Np na Twittera. Przynajmniej ja mam ustawione takie połączenie.

Oczywiście, że powinniśmy dawać naszym followersom w różnych social mediach różne treści. Bo w przeciwnym razie po co mieli by obserwować nas we wszystkich kanałach na raz. Teoretycznie nie tak powinniśmy działać. A jednak. W praktyce… Kto nadąża.

Nieśmiało przypominam, że doba ma tylko 24 godziny. A bloger jeszcze ma tyle innych rzeczy do zrobienia. Takie niewinne usprawnienie, czy ułatwienie sobie pewnych działań po prostu czasami jest nieuniknione. Bo nie da się naraz działać równie skutecznie na wszystkich frontach. Dlatego trzeba sobie te fronty strategicznie wybrać.

Korzystam raptem z kilku takich usprawnień: a dubluję te same treści tylko na 2 różnych kanałach (Google Plus i Twitter) i to tylko za pomocą Friends and Me TUTORIAL

Dlaczego? Bo zmusza mnie to do bycia na Google Plus. A nie ma nic lepszego dla wypozycjonowania wpisu z bloga, niż udostępnienie go na tym właśnie kanale. Bo G+ to przecież dziecko samego Google. Odkąd połączyłam moje konto na Google Plus z Twitterem i wiem, że to, co tam opublikuję, automatycznie zostanie przetweetowane dalej:

  • Po pierwsze: zwracam większą uwagę na pierwsze (otwierające) zdanie. A dokładnie na pierwsze 140 znaków, które automatcznie pójdą na Twittera. Chodzi o to, by w tych 140 znakach przekazać … sedno sprawy.
  • Po drugie: skoro żeby podlinkować najświeższy tekst na Twitterze, wystarczy, że wrzucę go na Google Plus, po prostu wrzucam go na Google Plus. O czym wcześniej zapominałam. Tymczasem link z Google Plus (i stwierdzam to po sobie) pomaga w wypozycjonowaniu danego wpisu. Bo wziąwszy pod uwagę fakt, że Google Plus jest ukochanym dzieckiem Google. A Google jako dobry rodzic, w ten czy inny sposób, podświadomie, czy nie, będzie starał się popchnąć swoje dziecko.

Jeżeli chcielibyście znaleźć więcej takich połączeń w stylu: publikuję coś np na Instagramie i chcę, żeby automatycznie pojawiło się np na Twitterze – skorzystajcie z IFTTT. Znajdziecie tam mnóstwo przeróżnych kombinacji wzajemnych powiązań, które ustawiacie za pomocą tzw RECIPES. Instrukcja TUTAJ.

Jednak będąc świadomym ryzyka, że odbiorca, który śledzi nas na różnych kanałach i za każdym razem dostaje to samo, ostatecznie dochodzi do wniosku, że po co ma śledzić nas w różnych miejscach. Skoro wystarczy jedno.

Tutoriale dotyczące wspomnianych powyżej narzędzi:


c. Narzędzia do tworzenia tweetów na podstawie treści już opublikowanych na blogu.

  • Wtyczka Highlighter

marki SUMO ME, za pomocą której zaznaczamy fragment tekstu z bloga (w granicach przepisowych 140 znaków) i przesyłamy go na Twittera.

Za jego pomocą przerzucamy dowolne zdjęcie z bloga, do którego możemy dodać króciutki opis (znowu kłania się przepisowe 140 znaków) plus hasztagi i przesyłamy bezpośrednio na Twittera.

  • Wtyczka Click to Tweet.

Jeszcze na etapie pisania wpisu, kiedy świeżo mamy w głowie te najbardziej soczyste, dobitne  zdania, czy sformułowania. Które powinny dobrze wypaść na Twitterze, zaznaczamy je bezpośrednio jako gotowy tweet. Do przetweetowania po opublikowaniu wpisu.

W ten sposób po czasie wracając do danego tekstu mamy podane, jak na dłoni gotowe tweety. Oszczędność czasu. A jednocześnie podsuwamy gotowe tweety naszemu czytelnikowi. Gdyby ten zechciał podzielić się nimi na Twitterze.

[Tweet “Piszesz bloga i nie korzystasz z Twittera, popełniasz błąd”]

To narzędzie, które bezpośrednio po napisaniu wpisu, zmusza nas (czy raczej motywuje) do stworzenia pod niego kampanii promocyjnej na Twittera. Sama nie jestem tutaj wystarczająco dobrze zorganizowana. Rzadko robię to od razu. Z reguły siadam do Missinglettera, gdy zbierze mi się kilka takich kampanii na Twittera do ostatecznego zatwierdzenia.

Tak wygląda przygotowanie kampanii w Missingletterze.

Tworzenie grafik w formacie pod Twittera.

Ale nie samym słowem pisanym żyje człowiek, czy użytkownik Twittera. Bo o ile jedno zdjęcie jest warte tyle co tysiąc słów. A w jednym tweecie możemy zawrzeć tylko 140 znaków. Rachunek jest prosty.

Jak najbardziej warto wrzucać fotki na Twittera. Czy tworzyć tu grafiki np z tekstem, które pozwolą nam obejść to ograniczenie. Bo dodatkowo mamy miejsce na opis i hasztagi plus czystą planszę pod puszczenie grafiki z tekstem. Ale uwaga: jeżeli przygotujemy sobie taką samą planszę z cytatem pod wszystkie możliwe media społecznościowe, to

  • Po pierwsze, jaki sens ma obserwować nas na różnych kanałach, skoro na wszystkich serwujemy to samo.
  • Po drugie jeżeli np fotkę w formacie pod Insta (a tu jedynym poprawnym politycznie formatem jest kwadrat)… Jeżeli taki kwadrat wrzucimy na Twittera, a Twitter obetnie go do jedynie poprawnego na Twitterze prostokąta. To siłą rzeczy z naszego wymiatającego cytatu zostanie tylko fragment. Wyrwany z kontekstu. Niekoniecznie już tak samo wymiatający. Co gorsza, niekoniecznie nawet mający ręce i nogi.

Niemniej, jeżeli korzystacie z IFTTT do automatycznego przerzucania tego, co publikujecie na Instagramie na Twittera, to w tym wypadku pierwotny format zdjęcia zostaje zachowany. Bez uszczerbku dla zawartej na nim treści. Alleluja.

Niemniej, jeżeli na poważnie myślicie o Twitterze, warto poświęcić mu odrobinę czasu, przygotować sobie np plansze z cytatami. Ale w dopasowanym do Twittera formacie.

PABLO BY BUFFER

Tu chciałabym polecić Wam kilka narzędzi, które Wam to umożliwią:

  • Pablo do tworzenia nastrojowych plansz z cytatami w formatach pod Twittera, Instagrama, czy FB.
  • Canva, to taki kombajn, ale możemy tu wybrać format tylko pod Twittera.
  • Fotor, ma sporo fajnych opcji, a niestety trochę ginie w cieniu Canvy.

Twitter w wersji mobilnej.

Jeżeli korzystacie z mobilnej wersji Twittera. Sama często to robię. Co pozwala mi na regularne monitorowanie tego, co się tu dzieje. Tutaj też dowolne zdjęcie, czy nawet planszę z cytatem można przyciąć do jedynie poprawnego politycznie prostokąta. Klikamy na ikonkę z ołówkiem. Możemy wybrać, jak przycinamy nasze zdjęcie. Możemy nałożyć na nie wybrany filtr i dopasować suwakami jego nasycenie. Możemy doświetlić naszą fotkę. A potem już tylko dodać krótki opis, hasztagi i opublikować na Twitterze. Bezpośrednio z telefonu.

2. Jak zdobywać nowych followersów na Twitterze? Na czym polega strategiczna obserwacja?

Oczywiście, jak w każdym medium społecznościowym na początku najtrudniej jest dać się poznać. W tym właśnie pomaga strategiczna obserwacja. Co to jest? Na czym to polega?

To określenie zapożyczyłam sobie od Mickaela Hyatta. Który pod tym pojęciem rozumie obserwowanie osób, które potencjalnie odwzajemnią się nam tym samym. Tylko teraz, co z tymi, którzy jednak się nam nie odwzajemnią? W tym pomoże nam Manageflitter, który w błyskawiczny sposób pozwala nam na odobserwowanie osób, które mimo wszystko nas nie obserwują. Do 100 osób dziennie. W wersji darmowej.

Jako, że Twitter w większości przypadków jest używany przez internautów, którzy pasjonują się konkretnym tematem, testuję ostatnio na Twitterze niszowe profile tematyczne, skierowane z założenia do wąskiej grupy docelowej.

A wtedy w przypadku budowania profili tematycznych na Twitterze, możemy ograniczyć się do obserwowania osób zainteresowanych wybraną tematyką, czyli osób, które używają określone hasztagi, albo które obserwują influencerów z danej niszy.

TweetDeck

3. Jak analizować statystyki na Twitterze?

Choć jeszcze nie jestem tak dobra w te klocki, jak bym tego chciała. Tzn teoretycznie wiem, że powinnam pewne rzeczy robić. Ale w praktyce ich nie robię. Albo przynajmniej nie na tyle, jakbym tego chciała. Bo prozaicznie nie starcza mi na to czasu. Niestety, nie dość analizuję statystyki. Niemniej tu na pewno warto trzymać rękę na pulsie. A w tym celu można moniotorować swoją markę za pomocą różnych narzędzi.

Jeszcze, jak zoptymalizować bloga pod kątem połączenia go z Twitterem.

Tu moja ukochana wtyczka SEO by YOAST:

  • Jeszcze na etapie pisania wpisu możecie ustalić, która fotka zostanie przesłana wraz z nim na Twittera. To często kwestia odpowiedniego formatu.
  • Umożliwia ona dodanie tzw Twitter Cards TUTORIAL, jak to zrobić pokazywałam TUTAJ.  Czyli skonfigurować bloga w taki sposób, by w momencie, kiedy przesyłamy z niego link na Twittera, automatycznie pokazywała się karta wpisu zawierająca krótki opis plus zdjęcie otwierające. Jak tu:

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

10 komentarzy

  1. Beatko, ciągle się czegoś nowego uczę od Ciebie. Dziękuję i serdeczności od Kasi 🙂

  2. Właśnie uświadomiłam sobie, że już rok temu miałam mocne postanowienie wypróbowania twittera, a do tej pory mnie tam nie ma. Przyznam, że po 8-10 godzinach przed komputerem w pracy, zaczęłam coraz bardziej ograniczać czas przed komputerem w domu. I tym samym jest mnie trochę mniej w blogosferze i mediach społecznościowych. Jednak przyznam, że Twój tekst mnie trochę zmotywował. Wykorzystanie takich wtyczek jak ta, która automatycznie umieszcza na twitterze posty z google+, mogłoby ułatwić sprawę. Może jednak przeznaczę któryś weekend na zaprzyjaźnienie się z twitterem 🙂

  3. Tak szczerze mówiąc, to się jeszcze nie interesowałam twitterem i obecnie mam tyle rzeczy do ogarnięcia, że w najbliższym czasie na pewno nie będę:). Jak już, to wolałabym Instagram. Pozdrawiam Ania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version