BUDOWANIE MARKI OSOBISTEJ, VADEMECUM BLOGERA

Influencer marketing. Bo wygrywają wyraziści.

Influencer marketing. Wygrywają wyraziści.

Influencer marketing. Wygrywają wyraziści.

Jeżeli jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się Wam, że świat zmienił się na tyle, by na czele największej potęgi na świecie stanęła kobieta, to przeoczyliście jedną rzecz: świat zmienił się jeszcze bardziej.

Hilary (Clinton) nie była dość wyrazista.

W tym wyścigu o amerykańską prezydentrurę, Hilary tylko z pozoru była pewniakiem. Idealna kandydatka, idealnie przewidywalna. Idealnie wpisująca się w stary zesztywniały establishment. Kobieta lodołamacz. Choćby i lodołamacz z klasą. Z chłodną premedytacją kalkulująca kolejne etapy swojej prywatnej kariery.

Nie tak dzisiaj zdobywa się rząd dusz. A bez tego rzędu dusz, donikąd… się nie dojdzie.

Wygrał wulgarny, seksistowski, czasami wręcz groteskowo grubiański kowboj. Do tego nie zawsze płacący swoje podatki. Za to skrzętnie delokalizujący swoje fabryki do Chin. Co oznacza, że nie zawsze to, co mówił było w zgodne z tym, co robił.  Nie raz przyłapano go na kłamstwie. Ale czym tu się przejmować. Bo ….

Gdy Donald Trump mówił, słuchacz nigdy się nie nudził.

Donald Trump – nieprzewidywalny kandydat spoza systemu. Z kasą, ale spoza systemu.  Dawał wyborcom coś, czego nie dawał im przestarzały, zesztywniały system.

Z pozoru i to już na starcie stał na straconej pozycji. Ale widać dobrze wiedział, co robi.

Wystarczyły 2 potężne oręża: Twitter i Facebook. Takie czasy. Bo czasy się zmieniają. Zmieniają się narzędzia. Ale ludzie w głębi ducha pozostają tacy sami. Niezmiennie chcą: chleba i igrzysk.

Jeżeli to zjawisko dotyka nawet polityków, to pomyślcie sobie, co dopiero nas blogerów.

Bo dzisiaj mamy internet. A w nim media społecznościowe. A w mediach społecznościowych mamy taką nawałnicę przekazów, że dopada nas …. przesyt. Ten przesyt sprawia, że przesunęły się nasze granice tolerancji, czy zwyczajnie wytrzymałości na drętwomowę.

Nadmiar: treści, statusów na Facebooku, historyjek na Instagramie czy Snapchacie. Kto tego nie filtruje, dostaje w głowę.

Jak więc pozyskać rząd dusz w tych niespokojnych viralowych czasach?

1. Emocje, to wciąż potrafi nas poruszyć i zapada w pamięć.

Donald Trump dawał te emocje. Pozytywne czy nie. Ale nie pozostawiał obojętnym. Takie czasy. Może powinniśmy przygotować się na kolejne niespodzianki wyborcze?

2. Proste, jasne i mocne przekazy, które trafiają w sedno.

Yes, we can – podchywciła pewna pomysłowa producentka rękodzielniczych poduszek na Etsy. Kto, by nie chciał mieć takiej poduszki na swojej kanapie? Dającej motywującego kopa (chociażby do zejścia z owej kanapy).

Owa przedsiębiorcza bizneswoman rozwinęła swój rękodzielniczy biznes do takich rozmiarów, że trafiła z nim na okładki stylowych (i już na pewno nie rękodzielniczych) amerykańskich magazynów.  Prostym, jasnym i przejrzystym sloganem można podbić świat i rozkręcić własny biznes. Tyle tytułem motywacji. Yes, we can.

Albo można stać się rozpoznawalnym. You are fired.

Takie czasy. W tym natłoku treści ludzie chcą jasno podanych, prostych przekazów. Choćby kosztem ich spłycenia. Ale też trafienia w sedno.

3. W dzisiejszych wiralowych czasach przebijają się wyraziste opinie.

Wyraziste, czyli w praktyce uproszczone, spłycone, sprowadzone do 140 twitterowych znaków. Ale dzięki temu: jasne, przejrzyste, konkretne. Bez tego mylącego rozdrabniania się na wszystkie możliwe odcienie szarości. Jestem za, a nawet przeciw. Nie.

Białe jest białe. Czarne jest czarne. Jasno, przejrzyście. Choćby i dosadnie, ale…. Ludzie najlepiej rozumieją proste przekazy. To chwyta. To ma największe szanse stać się wiralne. Patrz punkt drugi.

Tu taka mała poprawka na blogowanie.

Blogowanie to nie jest dziennikarstwo. Tu wcale nie masz moralnego obowiązku rozważenia wszystkich za i przeciw. Szczególnie tych, które do Ciebie nie przemawiają. Możesz pozostawać obiektywny. Możesz się nie wychylać. Ale prawdopodobnie pewnej grupie odbiorców wydasz się mdły. I w rezultacie będziesz nieczytany. Wybrór należy do Ciebie.

[Tweet “Wyróżnij się, albo zgiń.”]

4. Bo ludzie zapamiętują rozpoznawalnych.

A żeby być rozpoznawalnym, musisz być jakimś. Tyle, że będąc jakimś, nie dogodzisz wszystkim. Jednych do siebie zrazisz, innych przyciągniesz.

Donald Trump zaczynał z bardzo wąską grupą followersów. Ale za to bardzo oddanych followersów. Na swoich pierwszych meetingach podkupywał statystów. Dalej poszło już z górki. Zadziałał efekt śnieżnej kuli.

Donald Trump wyróżnił się spośród innych republikańskich kandydatów obietnicą zbudowania muru na granicy z Meksykiem i wyrzucenia wszystkich nielegalnych latynoskich emigrantów. Tym zdobył sobie wielu wrogów. Ale też i przychylność na peryferiach Ameryki.

5. Bo liczą się ci, którzy potrafią wywołać reakcję.

Tu liczy się ostatnio takie modna słowo: KONWERSJA. CTA…  Influencer Marketing

6. Bo ludzie chcą iść za ludźmi, którzy mają odwagę powiedzieć głośno, to co oni sami myślą cicho.

Wtedy czują się rozgrzeszeni. Żyjemy w niespokojnych czasach. Wielu ludzi gdzieś w głębi ducha obawia się napływu emigrantów. Bo zwyczajnie, przyziemnie, ale i całkiem po ludzku boją się o swoje bezpieczeństwo, boją się o swoje miejsca pracy.

A lider, czy influencer w tym momencie podejmuje ryzyko. Nie boi się wyrażania swoich opinii. Bierze za nie odpowiedzialność. Ale właśnie dlatego ludzie podążają za nim.

Tu jeszcze Donald Trump dobrze wiedział, jak dotrzeć do zwyczajnych ludzi: do ich codziennych problemów i powiązanych z nimi obaw. Wykorzystując do tego social media: Twitter i Facebook.

W ostatecznym rozrachunku kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych został milioner i republikanin. Wybrany głosami klasy robotniczej, tradycyjnie sprzyjającej Demokratom.

Bo choć czasy się zmieniają, ludzie wciąż chcą tego samego: Chleba i igrzysk. Niezmiennie, choć trochę inaczej. Chleba, czyli nowych miejsc pracy, których nie zabiorą im emigranci. Igrzysk: rozrywki, emocji, odmiany, elementu zaskoczenia.
Tylko tu…

7. Ludzie chcą wierzyć tym, którzy wydają się im autentyczni.

Nie, że dzisiaj głośno wychwalam Pepsi. A może jeszcze wczoraj stawiałem na Colę. Bo tym razem Pepsi więcej zapłaciła….

No i tu punkt dla Donalda Trumpa, który niestrudzenie udawadniał każdemu, kto tylko chciał autentyczność swojej niepokornej czupryny. Niepokornej niczym jej właściciel. A klej widać trzymał się wystarczająco mocno.

Tu Hilary przegrała na całej linii. Nie wybaczono jej tego, że tak łatwo szła na kompromisy. Dla dobra swojej starannie obmyślonej kariery. Zbyt łatwo wybaczyła Billowi. Tego z kolei nie wybaczyły jej feministki. Ale czy tu akurat miała wybór?

Gdyby odeszła od Billa po kolejnej aferze rozporokowej, może i dla kobiet generalnie była by bardziej wiarygodna. Ale prawdopodobnie nigdy nie miała by okazji się o tym przekonać. Bo tym samym skazałaby się na polityczny niebyt. Ładne mi zwycięstwo feminizmu.

8. Charyzma. Liderzy mają charyzmę.

To coś niewyjaśnialnego. W skrajnym przypadku sprowadza się do tego, że ktoś wygaduje niestworzone rzeczy, a ludzie i tak to łykają. Przykład Adolf Hitler.

Tylko dlaczego to łykają? I tu możemy powrócić do poprzednich punktów: bo charyzmatyczny lider mówi głośno, to co ludzie myślą cicho. I to jeszcze coś, z czego póki co wcale nie są dumni.

Bo charyzmatyczny lider potrafi oddziaływywać na emocje. Nie boi się swoich opinii. Ma odwagę bronić swoich przekonań i poglądów. Wychyla się. Ale ponieważ wychyla się, zostaje zauważony.

Czy charyzma to dar? Ma się ją, albo nie ma?

A może właśnie wystarczyłoby zastosować się do powyższych punktów, by stać się charyzmatycznym?

Przypuszczam, że nie każdemu to się uda. Pewnie potrzeba do tego pewnych predyspozycji. Ale kto wie? Może bardziej od predyspozycji liczy się tu wiara w siebie, w to, co robię, w słuszność głoszonych przez mnie prawd (choćby najbardziej szalonych).

[Tweet “Kto jeszcze kilka miesięcy temu uwierzyłby, że Donald Trump zostanie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych? “]

Tyle, że Donald Trump prawdopodobniej dużo szybciej zrozumiał, jak w dzisiejszych czasach (i pewnie nie tylko w dzisiejszych czasach) zdobyć rząd dusz.

Morał: Jak zostać influencerem?

[Tweet “Bo dzisiaj bycie influencerem przekłada się na pieniądze.”]

Stąd ten ostatnio bardzo popularny termin: influencer marketing. Bo influencerzy sprzedają. I to całkiem całkiem… imponująco.

Blogerki modowe, które tak sobie od niechcenia niby polecają jakąś banalną szminkę na Instagramie. A tu już ich followerczynie wyczyściły z tego modelu wszystkie krajowe drogerie. Oto siła influencer marketingu. Nie tylko w polityce.

Tu jako uzupełnienie podrzucam Wam to świetne wystąpienie Natalii Hatalskiej z Blog Forum Gdańsk 2016.


Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(13) Komentarzy

  1. Beatko, właśnie wczoraj czytałam e-book o influencerach i współpracy z markami dostępny na White Press. Widziałaś go?

    1. Kasiu, no wlasnie, znalazlam maila, ale po kliknieciu przekierowalo mnie na strone White Press i nie dostalam sie do ebooka. Pozdrawiam serdecznie Beata

  2. Beata, ja bym jednak nie odwoływał się do przykładu Trumpa i Clinton, bo po pierwsze Trump wygrał nie dlatego, że był wyrazisty, tylko ze względu na światowy bunt przeciwko chciwym i kompletnie amoralnym elitom. Niedługo podobną sytuację będziesz mogła zobaczyć we Francji, gdy zaczną się wybory prezydenckie i wystartuje w nich Marie Le Pen. Nie zawsze wyraziści wygrywają, czasami zwycięzcami są bezbarwni, jak były prezydent Komorowski. Ogólna sytuacja geopolityczna sprawia, że jest zapotrzebowanie na wyrazistych lub bezbarwnych. Ale zostawmy politykę.
    Z Twojego artykułu można pochopnie wyciągnąć opinię, że wyrazistość = skandalizujące zachowanie, szokowanie innych. Nie jest to do końca prawda. Można wypłynąć na skandalu, jak to robił Kominek lub na ciężkiej merytorycznej pracy, jak chociażby Natalia Hatalska, Michał Szafrański, Konrad Kruczkowski czy Paweł Tkaczyk. Sama swój blog przecież postawiłaś na fachowej pracy i tym zdobyłaś wyrazistość oraz rozpoznawalność.

    1. Dawid, w obecnym kontekscie poliycznym i spolecznym, chyba ludzie chca tych, ktorzy daja im poczucie bezpieczenstwa, czyli wlasnie maja odwage wyrazac swoje poglady, bo to jakas gwarancja, ze dana osoba nie przestraszy sie wladzy i bedzie potrafila udzwignac ja na swoich barkach. Takie mam poczucie ostatnio. Tez odnosnie tego, co dzieje sie we Francji. Tez sie tego boje, ze Marine Le Pen dojdzie do wladzy. Bo czy przeszkodzi jej w tym w sumie bezbarwny Francois Fillon. A na lewicy obecny prezydent stoi na straconej pozycji i potrzeba by cudu. Manuel Vals jest bardziej wyrazisty, ale ciazy na nim przeklenstwo bycia premierem. Moze start upowy Emanuel Macron tym razem zrobi nam niespodzianke? Pozdrawiam serdecznie Beata

  3. Ostatnio przeczytałam o tym, że w czasie, kiedy trwała kampania wyborcza w USA grupa osób, bodajże w Macedonii założyła fikcyjne portale informacyjne, na których umieszczane były mijające się z prawdą informacje dotyczące Hilary Clinton. Informacje te były promowane w mediach społecznościowych,ponoć niektóre z nich miały więcej wyświetleń niż informacje pochodzące z prawdziwych, poważnych portali. Grupa osób tworząca te informacje zarobiła setki tysięcy, jeżeli nie miliony na wpływach z reklam.Nie jest to może historia o tym, jak uczciwie zarobić, ale niewątpliwie osoby te sprytnie wykorzystały zapotrzebowanie wśród wyborców Trumpa ( często ludzi młodych, poszukujących informacji w social mediach) na tego typu informacje.

    1. Slyszalam o tym, ale punktem wyjscia jednak byla tu niepokorna i nieprzewidywalna osoba Donalda Trumpa, bez niej nie bylo by tego zainteresowania jego fenomenem. Pozdrawiam serdecznie Beata

  4. Masz sporo racji Beatko! Niestety w dzisiejszych czasach, kiedy mamy przesyt informacji, wygrywają Ci, którzy potrafią się wyróżnić. Ci, którzy wierzą w siebie, mają coś do powiedzenia i nie boją się tego przedstawić światu. Bez tego można zginąć w tłumie.

    1. Niestety, wiele osob ginie w tlumie. W tym ludzi z talentem, ktorzy niestety nie maja wystarczajacej sily przebicia. Tego potrzeba w dzisiejszych czasach. Pozdrawiam serdecznie Beata

  5. Kiedyś myślałam, że charyzma musi być wrodzona – albo ją masz, albo nie. Ale ostatnio wyczytałam, że – jak niemal wszystkiego – można się jej nauczyć.

    1. Wiesz, Karolina, tez sie nad tym zastanawiam. Pozdrawiam serdecznie Beata

  6. Przerażające, ale prawdziwe. Co się tam teraz będzie działo? Strach pomyśleć…
    Ale patrz, z drugiej strony, kiedy ktoś się wybija jako dzieciak, to albo inne dzieciaki podążają za tą osobą albo wszyscy ją gnoją, chcą sprowadzić do parteru, bo po co się wychyla. Co jest więc czynnikiem decydującym? Chyba umiejętność sprzedania samego siebie, ale też skrzętne ukrywanie emocji – tylko uśmiech, może gniew, byle nie rozpacz…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *