Jak poradzić sobie, kiedy dopada zniechęcenie blogowaniem?

Francuzi tak malowniczo nazywają to: długim, samotnym przechodzeniem przez pustynię. Tym bardziej, że u niektórych ten stan następuje po chwilowym zachłyśnięciu się u wodopoju.

Już wydaje się, że tak będzie dalej się wszystko rozwijało.

Tymczasem nie da się utrzymać przez cały czas tendencji wzrostowej. W sieci działa tyle osób, które mają tyle fantastycznych rzeczy do przekazania, że coraz części będzie dotykać nas kolejna tendencja spadkowa. Prawo podaży i popytu.

I wtedy następuje STAGNACJA.

Okazuje się, że przed nami szczególnie długi odcinek pustyni do przejścia. Chodzi o to, by nie przemierzać go w samotności.

Nawet jeżeli tak bardzo chciałoby się rozłożyć na rozgrzanym piasku pustyni i polec. Trzeba zebrać w sobie siły i wyjść do ludzi. Znaleźć sobie towarzyszy podróży. Nic nie robi lepiej i blogerowi, i stojącym w miejscu statystykom.

Prosty hack, żeby przetrwać te momenty zwątpienia i stagnacji:

Skupić się na jednym social medium:

Zacząć udzielać się tam towarzysko, budować kontakty i cierpliwie pielęgnować je. To i tak jest wystarczająco pracochłonne. Ale cierpliwość popłaca i w końcu pojawia się odzew.

A niestety: w samotności, bez odzewu pogrążamy się w poczuciu, że jesteśmy coraz bardziej samotni, że nic nam nie idzie. Podczas, gdy inni…. No właśnie za bardzo porównujemy się z innymi, i to jest ta pułapka, którą sami na siebie zastawiamy.

Tymczasem wystarczy kilka komentarzy, kilka zaprzyjaźnionych osób, które zareagują, by rozkręcić zasięgi. By mieć to budujące poczucie, że jednak do kogoś to trafia, ktoś to czyta….

Blogowanie to lekcja pokory i cierpliwości.

Jak wszystko – ta lekcja jest do przejścia. Jeżeli tylko przestajemy się porównywać do innych. A zamiast tego jeżeli wyjdziemy w stronę ludzi.  Z chęcią poznania ich lepiej. Nic nie robi tak dobrze człowiekowi, jak rozmowa z drugim człowiekiem (choćby taka wirtualna).

Tu bardziej motywująco wpływa pielęgnowanie relacji z osobami na tym samym etapie rozwoju.

Może nie pomaga tak na stojące w miejscu statystyki i zasięgi, jak wtedy kiedy zostaniemy poleceni przez influencera….

Ale niestety: relacja z influencerami jest raczej jednostronna… Komentujemy, lajkujemy, podajemy dalej. Ale, czy druga strona odbiera nasze komunikaty? To bardziej przypomina grę w squasha w samotności.

Tymczasem człowiek jest istotą społeczną, która potrzebuje relacji z drugim człowiekiem.

Nie podlizuję się “wielkim”. To nie jest najskuteczniejsza strategia… Ale przede wszystkim czerpię przyjemność z samej drogi, którą idę. I idę swoją drogą (po swojemu – co nie zawsze znaczy – SKUTECZNIE). I czerpię motywację i przyjemność z kontaktów, które po drodze nawiązuję.

W sumie mam ten luksus. Ale też mimo wybojów i momentów zwątpień – wciąż piszę dalej nieprzerwanie od ponad lat …. 6 – ciu.

Szukam prawdziwych kontaktów i relacji. Na nich się koncentruję…

Dzięki temu moja pasja do blogowania jest coraz bardziej harmonijna i coraz mniej obsesyjna.

Zainspirował mnie do tych przemyśleń Jacek Kłosiński,  który ostatnio tak fajnie opowiadał o dwóch formach pasji:

  • Jednej toksycznej i destrukcyjnej – pasja obsesyjna.
  • I drugiej pozytywnie oddziałującej na człowieka od środka – pasja harmonijna.

Punktem wyjścia jest to, by dobrze przeżywać swoją pasję. Niezależnie od tego, do czego ma nas ona doprowadzić.

Pasja harmonijna, czyli taka która sprawia, że wstajemy rano z radością i po prostu cieszymy się drogą.

Niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, kiedy ta harmonijna w zaraniu pasja – przemienia się w obsesję – w pasję obsesyjną – bo chcemy być doceniani, hołubieni i w sumie bardziej interesuje nas zewnętrzne uznanie niż realizowanie się w tej pasji…

Pasja przeżywana na pokaz – odbiera nam przyjemność jej przeżywania.

Tymbardziej, że szczególnie w blogowaniu….

W blogowaniu nie ma tak, że jest ciągły wzrost.

Bo ciągły wzrost ma swoją cenę.

  • Czasami taką namacalną jak opłacenie reklamy.
  • Czasami tą ceną jest coraz większe zaangażowanie się, aż do mniej lub bardziej świadomego uzależnienia i wypalenia, czy nawet szaleństwa.

Stagnacja jest próbą wytrwałości.

Co mógłbyś robić, nawet gdyby nikt ci za to nie płacił?

W pewnym sensie to jest ten test. Każdy przechodzi przez niego na pewnym etapie. To jest nieunikniony etap –  etap szukania swojej drogi.

Jeżeli jeszcze przez to  nie przechodziłeś w swoim blogowaniu, to wiedz, że jest to przed Tobą.

Jak przetrwać ten moment?

To jest przede wszystkim weryfikacja tego, czy naprawdę chcesz się w to bawić.

Stojące w miejscu statystyki.

  • Czasami to jest ten impuls, by spróbować czegoś innego. Skoro i tak nic nie działa, może zadziała coś innego.
  • A skoro nie mamy nic do stracenia, łatwiej jest próbować, łatwiej jest rzucić się na głęboką wodę… A co tam…

Czasami taka stagnacja jest to próbą wiary w to, co robię i wiary w samego siebie.

Jak łatwo o zwątpienie w siebie, kiedy zawodzi metoda, albo potrzeba jeszcze więcej czasu….

  • Czasami po prostu to jest szansa, bo łatwiej eksperymentować sobie, kiedy niewiele mamy  do stracenia.
  • A czasami potrzeba czasu na znalezienie swojej drogi i na dopieszczenie warsztatu….

Nie wierzę w ekspresowe metody na coś, dokąd inni dochodzą pracą i potem. Nie wierzę w drogę na skróty. To raczej droga na manowce naiwności.

Jeżeli wszyscy tak czysto po ludzku marzymy o SUKCESIE, bo w takim typowo ludzkim pojęciu sukces – oznacza możliwość wyboru: tego czy innego stylu życia, pracy. Ale…

Jeżeli chcesz mieć prawo wyboru, wiedz, że ono ma swoją cenę.

Zdałam sobie z tego sprawę przy okazji pewnej dyskusji na Facebooku:

Celebryci wcale nie mają tak łatwego życia, jak sobie wyobrażamy.

Dla nich “niemówienie” (o nich) jest niebytem, a niebyt – wyrokiem śmierci.

Dla blogera lambda, dla którego jest to stan naturalny, ten stan jest komfortową okazją do szukania siebie i próbowania, wymyślania siebie na nowo.

  • Bo bloger prawie że anonimowy może testować do woli i palić głupa.
  • Podczas, gdy influencer musi się dwoić i troić, by czasem nie przypalić głupa, jednak paląc głupa, bo inaczej nie będzie mieć zasięgu…..

Aż chciałoby się powiedzieć: doceń to, co masz, ciesz się drogą i baw się tym robisz. Bo w ten sposób najbardziej natrualnie przychodzi rozwój. A wraz z nim nowe możliwości.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Cytat na PODSUMOWANIE:

“Zwycięzca wie, jak wiele się jeszcze musi nauczyć, nawet jeżeli przez innych uważany jest za mistrza. Przegrywający chce być uważany przez innych za mistrza, zanim nauczy się dość, by wiedzieć, jak niewiele wie.” Sydney J. Harris

 

 

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

9 komentarzy

  1. “Stagnacja jest próbą wytrwałości” – zapamiętam sobie to zdanie.

  2. Beata, piszesz co raz lepiej. W każdym Twoim kolejnym poście jest głębia. I niezmiernie się cieszę, że nawiązałam z Tobą relację. Poruszasz bardzo ciekawe tematy, dajesz do myślenia prowokujesz. To jest dla mnie wartość Twojego bloga i dla mnie już jesteś influencerką.
    Ja też nie wierzę w drogę an skróty. Wszyscy, którzy maja imponujące statystyki, zasięgi blogują od dawna, systematycznie. No może poza Panią Swojego Czasu, która wypłynęła szybko. Ale ona wstrzeliła się wówczas w niszę i miała w głowie gotowy produkt już zakładając blog.
    Ja wiem dokąd bym chciała aby zaprowadziło mnie blogowanie. Na razie jednak czerpię ogrom satysfakcji z relacji jakie nawiązałam i nawiązuję dzięki blogowaniu. To jest wspaniale w tej robocie i bezcenne!

    1. Kasiu, dziekuje, bardzo mi milo. Ja rowniez bardzo sie ciesze z naszej relacji. Bardzo cenie sobie Twoj Czas na ziemi, takie madre i dlugowzroczne sformuowanie. Bardzo bym chciala wiedziec, dokad chcesz, by doprowadzilo Cie blogowanie, ale rozumiem, ze poki co jest to Twoja slodka tajemnica. Pozdrawiam serdecznie Beata

  3. Oj zdecydowanie to ważne co piszesz, bo dotyczy każdego i to zarówno w blogowaniu, jak i w życiu.

  4. U mnie w większości bloga prowadzi chłopak, bo bardzo lubi zajmować się rękodziełem 🙂 ja czasem tez coś uszyję ale głównie pomagam mu prowadzić bloga dla całej blogowej społeczności. Lubię czytać blogi od innych, komentować, lubię kiedy ktoś odpowie. Co kiedy dopada chwila zwątpienia? Zazwyczaj to przez natłok pracy więc robię sobie chwilę przerwy i porządkuję sprawy w życiu, by do bloga wrócić z większa parą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version