Co na dobry humor?

Przełom stycznia i lutego to chyba najtrudniejszy moment do przejścia. Potem będzie już z górki. Na łeb, na szyję, byle do lata. Ale póki co: budzimy się, a tu środek nocy. Wracamy ze szkoły czy pracy – już zapadł zmierzch. Jednym słowem – pogoda pod psem i humor też.

Nic dziwnego, że czasami dopada chandra. A jak już chwyci, to najlepiej od razu się jej pozbyć. By nie rozgościła się na dobre. Jak?

1. Można sobie pofolgować. Ale….

Można beztrosko zaszyć się pod kołderkę, przykleić do rozkosznie rozgrzanego żeberka kaloryfera i wciągnąć (za jednym posiedzeniem) całą bombonierkę czekoladek. Przy okazji owszem podłapie się trochę magnezu (ten wpływa korzystnie na system nerwowy). To argument na uspokojenie sumienia. Na humor też skutkuje. Tyle że na krótko. Ale są inne metody:

Zanim o nich powiem, jeszcze krótko o tym, gdzie można znaleźć magnez:

  • w czekoladzie (najlepiej takiej zawierającej ponad 70% kakao),
  • w roślinach strączkowych takich jak soczewica, ciecierzyca, fasola),
  • we wszelkiej maści orzeszkach, migdałach,
  • w zielonych warzywach (szpinak, brokuły, sałata),
  • w pełnoziarnistych zbożach (najlepiej bio, takich z uprawy eko),
  • w wodzie typu Hepar czy Contrex.

Ale do chandry można podejść aktywnie. Tak byłoby najlepiej. Choć listę z żywnością bogatą w magnez też dobrze mieć gdzieś w pamięci. Bo o ile bombonierka z czekoladkami przyniesie chwilową poprawę. To po jej spałaszowaniu przyjdzie czas na wyrzuty sumienia. I humor jeszcze bardziej się pogorszy.

2. Ale można włączyć muzykę, taką przy której nogi same poniosą.

Na mnie tak działa „Mumbo no 5”. Umarłego z grobu poderwie. Można trochę przy niej powalcować. Choćby samotnie w domu. Najmniej składne wygibasy przy muzyce jeszcze nikomu nie zaszkodziły. A skoro nikt nie widzi, to i nikt nie będzie się czepiał, ni podśmiewał. Można pójść na całego. Na  żywioł. Dać się pnieść fali….

Taniec jest wspaniałym lekarstwem duszy, poprawia koordynację ruchową. Osoby, które regularnie tańczą, poruszają się z wdziękiem (prawie tanecznym krokiem) i do tego z wysoko podniesioną głową. Nawet nie muszą pamiętać o tym, by  trzymać się prosto.

3. Można zabrać się za porządkowanie (przy muzyce).

Ale w takim tempie, jakby za chwilę miał wpaść sam Georgey Clooney. Na Nespreso. What else? A przepraszam, Georgey Clooney już jest zajęty. Ale Brad Pitt, chyba nie…

Nic tak nie poprawia samopoczucia, jak satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. A tu wręcz z odwalonej czarnej roboty. Nie wiem jak Wy, ale ja mam bardzo kreatywne dzieci. Tyle, że to ja jestem od sprzątanie. Na tym polu … nie próżnuję. Moje dzieci zawsze o to zadbają. I to jak.

4. Odetchnąć głęboko … świeżym powietrzem.

Warto otworzyć okno (nawet w środku najmroźniejszej zimy). A co? Atmosfera niewietrzonoego mieszkania jest bardziej skażona niż powietrze na zewnątrz. Niewiarygodne?

Wystarczy dodać te wszystkie środki czystości, jakie mamy w domu (a wystarczyłby zwykły ocet – wysprzątanie całego domu octem), meble ze sklejki, syntetyczne wykładziny, ubiory (nawet te bawełnianie są przesączone środkami ochrony roślin, czy środkami opóźniającymi zapłon) itp.

5. Nie ma jak aktywność fizyczna na świeżym powietrzu.

Jeżeli starczy nam odwagi, można nałożyć  walkmana na uszy, wycelować w trampki, wyruszyć na szybki spacer lub mały jogging.

6. Chwila dla siebie.

A gdy wrócimy do domu z głową pełną endorfin (które wspaniale przeganiają czarne myśli), dla ugruntowania dobrego humoru (i to z czystym sumieniem) możemy sprawić sobie przyjemność. W końcu na nią zasłużyłyśmy.

  • Przejrzeć ulubione czasopismo, książkę czy blogi.
  • Zadzwonić do przyjaciołki lub kogoś lubianego z kim dawno już nie rozmawialiśmy.
  • Zjeść kostkę czarnej czekolady dla magnezu.

Tylko nie korzystać z okazji, by wciągnąć w siebie całą tabliczkę. Najlepiej wybrać taką (czekoladę), która zawiera ponad 70% magnezu. Bo ta ma umiarkowany indeks glikemiczny i sporo dobroczynnych polifenoli i magnezu.

Oczywiście pod warunkiem, że nie dorzucimy do niej szklanki mleka. Choć mało osób o tym wie, mleko niweluje pozytywne działanie zawartych w czekoladzie polifenoli. Podonie jak dodatek mleka do herbaty, który odbiera jej dobroczynczą moc.

  • Można napisać miłego maila do kogokolwiek lub miły komentarz na ulubionym blogu.

Może ktoś zrewanżuje się za ten przyjazny gest. W ten sposób zupełnie nieświadomie uruchomimy całą kaskadę pozytywnych emocji.

  • Pogłaskać psa, kota, czy innego chomika. Jeżeli akurat mamy na stanie w domowym inwentarzu. Zwierzęta oddziaływują bardzo pozytywnie na nasze zdrowie i samopoczucie.
  • Jeżeli włączyć  telewizor, to po to by objerzeć jakąś dobrą komedię. Nic nie robi tak dobrze na zdrowie jak dawka serdeczniego śmiechu. Masuje brzuch, dotlenia płuca, wlewa radość w  człowieka, od stóp do głów.

Ale nie należy przeciągać struny. Jutro też będzie dzień. By wstać prawą nogą czasami wystarczy dobrze się wyspać. A poza warto pamiętać, że sen jest najlepszym kosmetykiem.

Zaś radość serca trzeba pielęgnować  w sobie na codzień. Codziennie.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

11 komentarzy

  1. Dla mnie przełom stycznia i grudnia to już z górki. W końcu od parunastu dni słońce jest z nami coraz dłużej. Tu w Polsce zazwyczaj jest wtedy ta chwila prawdziwej zimy ze śniegiem i robi sue jeszcze jaśniej.
    Dla mnie kryzys nadciąga wraz z końcem listopada, ale jakos sie udaje pocieszyć wizją świąt 😉
    Nie mniej jednak, chandra dopada niezależnie od kalendarza. Na zimowo jesienny czas do twoich sposobów mogę dopisać pieczenie jabłek, opiekanie marshmallowów nad świeczką (proszę się nie nabijać 😉 i tak wiem, że niezdrowe), grzane wino/piwo, oglądanie gwiazd na spacerze i gorrące kąpiele w pianie przy świetle świec. No i oczywiście dużo, dużo bliskości, nic mi ostatnio nie podnosi tak nastroju jak Lu przydreptujący i wspinający się na palce, żeby dać matce buziaka.

  2. Ja najbardziej lubię chwilę dla siebie, obijanie się, nicnierobienie i dobry film 😉 Zawsze poprawia humor i ładuje akumulatory. A… no i czekolada, oczywiście!

  3. Ojjj trzeba uważać z tą zimową chandrą. Czasem można zwolnić tempo i przeleżeć cały dzień na kanapie, ale łatwo tak przeleżeć tygodnie, a potem to już ciężko wrócić do normy i formy. U mnie świetnie sprawdza się zumba. Fuzja tańca i aerobiku sprawia, że po godzince zajęć wychodzę zmęczona i mokra, ale endorfiny buzują i zapewniają dobry nastrój. Na stanie w domowym inwentarzu mam też kota, którego mruczenie jest świetnym lekarstwem na bolączki, pod warunkiem, że kot ma dobry humor. Głaskanie mojej kici, kiedy ona w złym humorze może skończyć się bardzo boleśnie. Bardzo lubię świeże powietrze w mieszkaniu. Lepiej się pracuje i lepiej się żyje. Niestety krakowski smog nie sprzyja wietrzeniu. Zdarza się, że kiedy otworze okno czuje po prostu duszący smród spalin. Ostatnio jednak przez kilka dni mocno wiało w stolicy małopolski, więc przez kilka dni powietrze powinno być znośne.

  4. Na zimową chandrę, zły nastrój czy jakiekolwiek inne problemy wybieram długi samotny spacer 😉 Najbardziej lubię spacery w mroźne dni, ewentualnie po deszczu, kiedy jest pełno kałuż – glany na nogach i skakanie po kałużach działają na mnie najlepiej 😀 Po takim spacerze mogę góry przenosić, a wszelkie problemy nagle mają swoje rozwiązanie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version