To trochę taki przekorny tytuł, ale …

Sama uwielbiam podglądać historie przedsiębiorców, którym się udało. Którym udało się rozkręcić biznes w sieci, startując od przysłowiowego zera, korzystając z darmowego marketingu. Kiedy to jeszcze ten biznes rozrósł się do planetarnych rozmiarów i do tego w ekspresowym tempie.

Choć z tym ostatnim, to nie do końca jest tak, jakby się z pozoru wydawało. Bo gdy  weźmiemy pod lupę takie ekspresowe sucess stories, okazuje się, że poprzedzały je miesiące, a może wręcz lata wytężonej pracy, niekończące się serie porażek (skądinąd nieuniknionych), przerzucania ton brudnych ciuchów, parzenia sobie rąk przy rozprasowywaniu starych koronek…

Historia sukcesu marki modowej Nasty Gal.

A jeżeli wspominam o koronkach, to dlatego, że chciałabym przytoczyć Wam historię sukcesu marki modowej Nasty Gal (stworzonej przez Sophię Amoruso).

Przy okazji  i przede wszystkim chciałabym położyć tu nacisk (wyeksponować) kilka praktycznych porad i wskazówek dotyczących prowadzenia biznesu (w sieci i nie tylko), które wypływają z tej historii. Na podstawie autobiograficznej książki Sophie Amoruso pt Szefowa.

Marketing szeptany, czyli jak osiągnąć sukces w sieci? 

Długa droga Nasty Gal do błyskawicznego sukcesu.

A właściwie nie samej Nasty Gal, ale Sophie Amoruso – jej twórczyni. Ta młoda przedsiębiorcza kobieta stoi dzisiaj na czele firmy zajmującej się sprzedażą ubrań online, wartej ponad 240 milionów i zatrudniającej 350 pracowników. Ale …

Kiedy zaczynała, nie miała nic. Nikt w nią nie wierzył. Co więcej w owych czasach NIKT nie postawił by na nią złamanego … dolara.

Sophia Amoruso nie miała żadnych kwalifikacji, żadnego dyplomu. Właściwie nigdy nie zagrzała długo miejsca w żadnej szkole.

Po drodze imała się całej serii gównianych prac, w których nigdy długo nie zagrzała miejsca. Nie mogła też liczyć na materialne wsparcie ze strony bogatych rodziców.

Na pewnym etapie swojego życia była bezdomna i szperała po śmietnikach w poszukiwaniu żywności. A swój pierwszy ebayowski sklep uruchomiła sprzedając kradzione książki. Dopiero potem przerzuciła się na używane ciuchy czyli VINTAGE.

Kiedy uruchamiała swój biznes nie miała żadnych oszczędności, żadnego zabezpieczenia finansowego, ani oparcia w zamożnych rodzicach (ci nie potrafili poradzić sobie sami ze swoimi problemami finansowymi).

Jej biznes od pierwszego dnia musiał na siebie zarobić.

Na siebie i  na nią. Musiał wystarczyć  na przeżycie, na czynsz, na zakup świeżego towaru. Tu co prawda nie był to taki klasyczny towar.

Żeby go zdobyć, Sophie Amoruso wstawała wcześnie rano, by ustawić się w kolejce na kolejną wyprzedaż.

Regularnie sprawdzała nekrologii, by wiedzieć, gdzie takie wyprzedaże będą organizowane. Na miejscu przerzucała tony starych, używanych, nie raz po prostu brudnych ciuchów, by dokopać się do przysłowiowej perełki.

Potem jeszcze tą perełkę trzeba było odpowiednio wyeksponować. Pokazać jej wartość. Dlatego nie raz parzyła sobie ręce żelazkiem, rozprasowując stare koronki. Obmyślała stylizację. Łamała sobie głowę, jak zwerbować kolejną modelkę (nieodpłatnie, a raczej za hamburgera) do zaprezentowania owego cuda.

A wtedy zaczynała się mozolna obróbka fotki. Piksel po pikselu. To były czasy bardzo siermiężnych programów graficznych, a Sopia Amoruso musiała nauczyć się wszystkiego sama. I wszystkim zająć się samodzielnie.

Przy bardzo napiętym budżecie. To uczy gospodarności. Tymbardziej, że jej firma musiała na siebie zarobić od pierwszego dnia. A ona sama nie miała żadnego przygotowania, żadych teoretycznych podstaw do prowadzenia biznesu. Co czasami może i ułatwia start. Bo nie czeka się aż zostaną zebrane odpowiednie warunki. Bo w praktyce to nigdy nie następuje.

Dlatego od początku w prowadzeniu swojego biznesu kierowała się zdrową logiką, tzw chłopskim rozsądkiem i  kilkoma prostymi, a jakże skutecznymi zasadami biznesowymi:

  • Nie wydawaj więcej niż masz.

  • Sprzedawaj za więcej niż kupujesz.

Kiedy widziała, że jakaś rzecz (tu jakiś ciuch) dobrze się sprzedaje, od razu szukała czegoś podobnego. To może i nie było sensu stricto badanie rynku. Raczej badanie pulsu rynku.

Zaś kiedy coś się nie sprzedawało, szukała przyczyny. Zamiast uważać to za stracone, starała się podać to inaczej: w nowej stylizacji, ze zmienionym opisem, zmienionymi słowami kluczowymi.

Nawet jeżeli jej sklep od początku rozwijał się dość dynamicznie, nie obyło się bez przeszkód.

Pewnego dnia po prostu została wyrzucona z E baya. Przez co starciła gromadzoną miesiącami bazę danych swoich klientek (ta została na E-bayu). Zostały jej jedynie kontakty z MY SPACE (taki praprzodek Facebooka). To był idealny moment, by ruszyć ze swoim sklepem na swojej własnej, niezależnej (od niczyjej łaski) stronie pod własną marką. Czyli problem – to okazja w przebraniu.

Tak powstała NASTY GAL, która była po prostu jednym z pierwszych sklepów internetowych sprzedających ubrania zarówno nowe, jak i używane. Marka, która odróżniała się (i do dziś odróżnia) od innych marek (i może właśnie w tym tkwi klucz do jej sukcesu). Bo Nasty Gal jest ANTYMODOWA. Co jest zgodne z wewnętrznym przekonaniem jej twórczyni, że:

Dobry wygląd nie powinien kosztować majątku. Bo za pieniądze nie kupisz stylu.

Sophia Amoruso w rozwoju swojego bizensu starała się wykorztystać możliwości, jakie daje darmowy marketing. Tutaj jej kolejna rada:

Kluczem do sukcesu w sieci jest wiedza, jak pozyskać darmowy marketing.

(To było jeszcze w czasach, kiedy Facebooka tak drastycznie nie ciął zasięgów.)

Niemniej jej dewiza i jej realizacja była prosta:

Poznaj swoje klientki i działaj poprzez darmowy marketing.

Tylko zanim zaczniesz działać starannie dopracuj swój produkt. By nie wylądował w koszu na śmieci. Jak to dosadnie ujął guru marketingu David Ogilvy:

Świetny marketing prowadzi jedynie do tego, że zły produkt szybciej ląduje na śmietniku.

To proste: To, co robisz, rób dobrze.

Jak pisze o swoich początkach Sopie Amoruso:

Skupiłam się na tym, by mój sklep był wyjątkowy.

I tu jeden praktyczny tips. Z pozoru mało znaczący, ale który wiele potrafi zmienić. Szczególnie jeżeli chodzi o działania w sieci: Miniaturki zdjęć.

Są one podstawą handlu internetowego. Nie mogą być zbyt skomplikowane, ani zbyt nudne. Muszą wyraźnie pokazywać produkt, aby klientka, przeglądając kolejne strony, wiedziała, co ogląda i jednocześnie, żeby ją to zainteresowało. Aż do dziś, edytując zdjęcia, mrużę oczy. Kiedy załaduję zdjęcia na Bridge’a, zmniejszam je ile się da, wgapiam się w nie i zaznaczam te, które nadal przyciągają uwagę.

Jeżeli połączysz ciężką pracę, kreatywność i zdeterminowanie – to ruszysz do przodu. Po prostu: Trzeba zapracować sobie na to, czego się chce. Choć bardzo ciężka praca nie jest dla strachajłów.

To też nie staje się z dnia na dzień. Błyskawiczny sukces? Coś takiego nie istnieje. Na to pracuje się miesiącami.  Potrzeba tysięcy godzin praktyki, by zostać ekspertem w jakiejś dziedzinie.

Nie musisz być świetnym, by wystartować. Ale musisz wystarotwać, by być świetnym.

Ważne, że cały czas chcesz się rozwijać i że nie osiadasz na laurach. A w sieci za darmo możesz dotrzeć do odpowiedniej wiedzy i do odpowiednich klientów.

Marketing szeptany, czyli darmowy marketing w sieci.

To przy jego użyciu Sophie Amoruso rozkręciła swój wirtualny sklep z używaną odzieżą do planetarnych rozmiarów. Takie rzeczy zdarzają się tylko w Ameryce? Nie, takie rzeczy zdarzają się w globalnej wiosce, dzięki możliwościom, jakie daje nam internet i tu szczególnie darmowy marketing.

Nawet jeżeli na początku darmowy marketing w wykonaniu Sophie Amoruso sprowadzał się do hurtowego dodawania nowych znajomych na My Space. W ten sposób tworzyła bazę danych potencjalnych klientek.

A potem było konsekwente i umiejętne korzystanie z social mediów. Bo media społecznościowe opierają się na dzieleniu, a Nasty Gal dawała dziewczynom coś wspaniałego każdego dnia.

Sopia Amoruso przyznaje, że do dziś (jako szefowa wielkiej korporacji) przykłada ogromną wagę do tego, co mówi się o jej marce w social mediach. Wciąż w tym temacie lubi trzymać rękę na pulsie.

Nawet jeżeli osobiście już nie pisze i nie wysyła np kolejnych twittów, lubi wiedzieć i regularnie sprawdza, co mówią tu o najnowszych produktach czy kampaniach reklamowych (jak reagują) klientki Nasty Gal.

Nawet jeżeli w wielu dużych korporacjach, osoby obsługujące social media w hierachii firmy znajdują się z dala od procesu decyzyjnego, w firmie Sophie Amoruso działa to zupełnie inaczej.

A ja nagrałam dla Was ten króciutki filmik z podsumowaniem tego wpisu. Oczywiście proszę Was o wyrozumiałość, bo to moje pierwsze próby z nagrywaniem czegokolwiek w formie video.

Pozdrawiam serdecznie Beata

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Enregistrer

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

16 komentarzy

  1. Gratuluje pierwszego filmu!
    Super historia. Z naszego podwórka polecam pana Dariusza Miłka, a raczej jego inspirującą drogę, choć nie internetową. Ktoś go kojarzy? Co prawda nie kradł (nic przynajmniej na ten temat mi nie wiadomo), ale jego historia jest spektakularna. Handlował butami na rynku, wiecie taki kram pod namiotem, dziś jest prezesem CCC i jest jednym z najbogatszych Polaków (zdaje się pierwsza dziesiątka).

  2. Co za historia – od zera do milionera 🙂 Myślę, że to, w jakim miejscu zaczynała, miało też duży wpływ na ciąg dalszy – w takiej sytuacji musiała być zdeterminowana, żeby sobie poradzić i jak najszybciej się rozwinąć. Jakby to była jej praca dodatkowa – być może nigdy byśmy o niej nie usłyszeli. Determinacja to ten najważniejszy czynnik w drodze do sukcesu 🙂

  3. kolejny przykład, który pokazuje, że (przede wszystkim) dobry pomysł, ale także chęć sukcesu i po prostu ciężka praca to klucz do sukcesu. Trafiłem na tego bloga niedawno, i powoli (mam tak, że wiedzę przyswajam powoli, na raz staje się ciężej strawna) zapoznaję się ze wszystkimi wpisami. Szkoda tylko, że nie trafiłem tu.. wcześniej.

    Co do wideo, to proponowałbym usunąć te rzeczy ze stołu, bo sprawiają, że ostrość przeskakuje z ciebie na nie (chyba, że taki był zamysł). Poza tym – odrobina cięcia i montażu i będzie świetnie. a korzystając z linkowego party i tego, że to już wrzesień – zapraszam do przeczytania mojego tekstu na temat Oktoberfest
    http://www.jestesmyfajni.pl/2015/10/13/245-oktoberfest-zycie-i-smierc-pod-namiotem-czyli-fakty-i-mity-o-oktoberfest/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version