Nie ma jak razowy chleb.
Podczas drugiej wojny światowej, kiedy Brytyjczykom doskwierały niedobory żywności, ogólny stan zdrowia brytyjskiego społeczeństwa paradoksalnie się polepszył. Jak to było możliwe? W takich trudnych czasach? No, właśnie. Wyjaśnienie jest tu bardzo proste.
Z powodu problemów z zaopatrzeniem rząd brytyjski wydał dekret ściśle określający skład mąki przeznaczonej do wypieku pieczywa. Jeżeli dotychczas białe pieczywo było luksusem, a sporą część zewnętrznej łuski ziarna odsiewano i przeznaczano na pokarm dla bydła, teraz odgórnie zadecydowano, że w mące do wypieku codziennego chleba powinno zostać więcej zewnętrznej łuski ziarna. Białe czy ciemne pieczywo?
Tym sposobem Brytyjczycy zostali odgórnie zobligowani do spożywana ciemniejszego pieczywa. Z korzyścią dla zdrowia. Trudne czasy – skromniejsze, prostsze jedzenie (za to pełnowartościowe, pełnoziarniste). A to generalnie wychodzi na zdrowie. Zawsze.
Soczewica.
Dawniej szlachta dziarstko wywijała szabelką. A żeby móc nią jeszcze energicznej wywijać, jadała głównie mięso. Potem jeden z drugim mościpanem pojękiwali, bo dokuczała im podagra, czy inne choroby bogatych.
Plebs, pospólstwo zaś jadało na obiad same warzywa. Przynajmniej we Francji. Tu na stołach biedoty królowała soczewica. Mięso było zbytnim luksusem. Ale po takim energetycznym obiadku (z soczewicy) chłop energicznie zasuwał za pługiem. W pocie czoła orał pole. A Waszmość pan szlachta siedział za stołem, grał w karty i pielęgnował sadełko. A chłop mimo wszystko miał dość sił, by ciężko harować.
Niemniej soczewica przez wiele stuleci niesłusznie była uważana za potrawę niegodną najlepszych stołów. Tymczasem to prawdziwa bomba dla zdrowia. Do tego można przyrządzić ją sobie bardzo prosto i bardzo smakowicie. Co ważniejsze ugotowana soczewica smakuje małym dzieciom. Można przygotować z niej kiełki (które w odróżnieniu od innych ziaren prawie zawsze wychodzą). Kiełki to z kolei wspaniała dawka witalności. Bo to młody żywy organizm, który oddaje nam część swojej energii i odkwasza.
Dlaczego warto jeść soczewicę?
Soczewica jest bardzo pożywna, nie zawiera tłuszczów, ma niski indeks glikemiczny (dlatego nie wywołuje gwałtownego wzrostu poziomu cukru we krwi), jest jednym z najlepszych źródeł białka pochodzenia roślinnego, zawiera sporo żelaza i witamin z grupy B.
Jak gotować soczewicę?
Najlepiej zamoczyć ją w wodzie przynajmniej na godzinę przed planowanym gotowaniem.
Sól najlepiej dorzucić pod koniec gotowania, bo podobno jej dodatek wydłuża ten proces.
Warto przy tym pamiętać, że w czasie gotowania soczewica trzykrotnie zwiększa swoją objętość. Co oznacza, że z 100 gramowej porcji soczewicy uzyskamy 300 gramowe danie. Dlatego trzeba dozować ją z umiarem. Chyba, że resztki wykorzystamy następnego dnia np przygotowując z nich sałatkę z gotowanej soczewicy z sosem winegret.
Przepisy:
Dlaczego warto jeść kiełki soczewicy?
Bo przekiełkowana soczewica (w porównaniu z tą gotowaną) zawiera więcej witamin (takich jak witaminy A,B,C,D,E, a dodatkowo: wapń, magnez, fosfor, potas, miedź, żelazo, a także wysokiej jakości białka roślinne, przeciwutleniacze (walczą z wolnymi rodnikami).
Jak przygotować kiełki soczewicy?
1. Zaczynamy od namoczenia na noc potrzebnej objętości soczewicy (w co najmniej dwukrotnej objętości wody).
2. Rano (po 12-stu godzinach moczenia) ziarna przepłukujemy pod bieżącą wodą.
3. Opłukane ziarna przekładamy do kiełkownicy. Jeżeli nie mamy kiełkwonicy, to wystarczy:
- zwykły talerz (tylko zwróćcie uwagę na gromadzącą się na dnie wilgoć, ta może być przyczyną pjawienia się pleśni),
- lub sitko (na sitku będzie nam łatwiej przepłukiwać ziarna, a trzeba robić to 2 razy na dzień przez cały okres hodowli).
4. Po 3-5 dniach ziarna tak przekiełkowanej soczewicy nadają się do jedzenia.
Można np dodać je do sałatek warzywnych (np w zestawieniu z pomidorem, sałatą i sosem winegret).
Czytelniczo z blogiem Maknety:
Coś z historii Francji, czyli Alesander Dumas “Człowiek w żelaznej masce”. Czyli rzekomy brat bliźniak Ludwika XIV (króla Słońce), który jakoby miałby swoje prawa do korony Francji.
No i tak skojarzyło mi się z tą soczewicą (potrawą typową kiedyś dla francuskich stołów u plebsu, pogardzaną (niesłusznie) przez możnych.
Robótkowo:
kolejne ponczo z elementów. Muszę ich zrobić koło 30-stu. Założyłam sobie minimalistyczny plan – 1 element dziennie, tak by na koniec września móc zaliczyć kolejne ponczo. Pomocnik pomaga mi je zliczać.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Enregistrer
Enregistrer
O jestem pierwsza dzisiaj :), tak z rana na linkowe party wpadłam ;). Powiem ci że kiedyś często gotowałam soczewicę, robiłam i zupy i kotlety, a teraz jakoś o niej zapominałam. Muszę sobie kupić i znowu coś z niej przyrządzić :). Ale podziwiam Twoją cierpliwość do robienia poncz, to nowe ma śliczny kolorek, będzie dla Ciebie czy dla córci?
Ja uwielbiam naleśniki z soczewicą 🙂 W ogóle to taki produkt must have jesienią. Muszę kiedyś zrobić zupę. Podrzuciłaś mi pomysł na dzisiejszy obiad. Pozdrawiam!
Jakoś jeszcze nie miałam okazji spróbować soczewicy. Wszystko przede mną 🙂
Nie jadłam jeszcze soczewicy, ale za to chleb razowy uwielbiam, taki domowy najlepszy :-))
Kiełki z soczewicy lubię najbardziej! I najłatwiej je zrobić ze wszystkich kiełków 🙂 Mają dobry wpływ na pracę organizmu, a co za tym idzie, na płodność. Jak wszystkie kiełki 🙂
Soczewicę zakupiłam w ubiegłym tygodniu, więc teraz będę mogła ją wykorzystać do któregoś z dań, które proponujesz:) Pozdrawiam:)
Do Biedronki wpadam często, właśnie po kiełki soczewicy lub soi. Sama rzadko robię, bo lubi się w nich zadomowić pleśń ( zapominam o płukaniu ). Kiedyś biedota również w Polsce odżywiała się zdrowo… ryby, warzywa, soczewica, kasza gryczana, jaglana i ziarno orkiszu, zanim pojawiły się ziemniaki. Kiedyś znalazłam przekaz z XVI wieku, autor pisze, że sandacz i inne ryby są okropne, niech je spożywa biedota…. :-))
Kiedy mowa o soczewicy przypomina mi sie od razu powiedzenie ,,Soczewica, koło, miele młyn”. I okoliczności w których stało się ono powszechnie znane. 🙂
Soczewica jest mega pożywna. Ja osobiście uwielbiam pomidorową z soczewicą 🙂
U Ciebie znowu pysznie! A soczewicę lubię bardzo. I proste jedzenie zresztą też. 🙂
Soczewicę bardzo lubię. Ciemne pieczywo również. Jak widać, daleko mi do rasy panów 😉 ale mi jakoś to nie przeszkadza. Nie zaglądałam do Ciebie dawno, ponieważ komputer mi padł, ale już wracam do Ciebie i do blogosfery 🙂 i na początek dołączam do linkowego party z dzisiejszym moim postem
Smakowicie, soczewica dobra rzecz, pamiętam daaawne czasy w akademiku i koleżankę Węgierkę, która zawsze przywoziła z domu soczewicę i potem ją gotowałyśmy i gotowałyśmy …
Soczewice jadamy chetnie-moj maz przyzadza tak szwabska potrawe z tego i moje dzeici lubia 🙂 Czemu ty tych elementow nie laczysz od razu?
Nigdy nie jadłyśmy chyba soczewicy. Dzięki za tyle inspiracji!
Uwielbiam soczewicę, ciecierzycę i wszystkie pokrewne!!! Dzięki za pomysły:) ja za niedługo będę robić chleb z ziarenek, mam nadzieje, ze sie uda i pochwale sie przepisem:)
Jestem ciekawa jak ponczo będzie wyglądało z tych elementów.
Fajna pomocnica 🙂
Przed wakacjami często soczewicę jadłam jako zamiennik ziemniaków, ryżu czy makaronu. Przyznam, że bardzo mi smakuje. Teraz zostało mi jej trochę i nie mogę się zebrać aby poszukać co z nią zrobić aby było na obiad.
Muszę poczytać o tej soczewicy,chyba nigdy nie jadłam, w każdym razie nie pamiętam. Dzięki za propozycje dań. Fajny kolor tych elementów, u mnie wyglada jak fuksjowy,nie lubisz łączyć od razu ?
Bardzo lubię, że w Twoich wpisach zawsze znajdzie się jakaś ciekawostka 🙂 Ja ostatnio jestem fanką zupy z soczewicy, na chłodniejsze dni jest w sam raz.
Kiedyś częściej jadłam, szczególnie kiełki. Ostatnio całkiem o niej zapomniałam 🙂
Mam, kupiłam i cała paczka leży już jakiś czas. Chyba czas ją otworzyć. 🙂
Chciałam napisać, że smaczny wpis, ale nie, soczewica mi nie podchodzi. Za to książka jak najbardziej.
A ja bardzo lubię kiełki soczewicy, dania z nich też, najbardziej jednak potrawę z nich, w stylu – fasolka po bretońsku 😀