W czasach mojego dzieciństwa Polska nie była czymś, co dzisiaj nazwalibyśmy normalnym krajem. Mieliśmy wtedy taki genialny model ekonomiczny, że wprowadzić go na Saharze, to po tygodniu piachu by zabrakło. Ale wtedy wszyscy bez wyjątku dyskutowali o polityce. Z zacięciem, z przekonaniem, z pasją. Bo jak powszechnie wiadomo, gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Taki mamy tepmerament.

Tylko jakoś nie wiadomo skąd wyniki wyborów wychodziły wtedy takie jednolite i totalnie monotonne. Właściwy kandydat, czyli ten który właściwie ustawiał się do właściwych zdjęć, był wybierany z zadziwiającą zgodnością. Zazwyczaj coś w rodzaju 99,99 procent głosów. Po prostu przejeżdżał walec i wyrównywał wyniki. A może były one odgórnie ustalane jeszcze na długo przed wyborami.

Tak na prawdę pójść głosować wtedy nie miało najmniejszego sensu. Choć lepiej było to zrobić, by nie mieć nieprzyjemności. I tak z pozoru wszystko chodziło jak w zegarku, tyle że nie szwajcarskim. Niektórzy co prawda (chyba tylko dla własnej satysfakcji) w zaciszu urny do list wyborczych dopisywli Czerwonego Kapturka i Kubusia Puchatka. Chyba po to, żeby zafundować sobie prywatny przebłysk demokracji.

Dlatego z dzieciństwa wyniosłam przekonanie, że jeżeli tylko mój głos będzie uczciwie liczony, głosować warto.

Ale … no cóż, tak się złożyło, że wyjechałam z kraju. Mieszkam na obczyźnie we Francji już od kilkunastu lat. Na początku uważnie śledziłam to, co dzieje się w Polsce. Niestety nie mam dostępu ani do polskiej prasy (tej papierowej, tą najbardziej lubię czytać), ani do polskiej telewizji. Przez długie lata zaglądałam do sieci na Onet i Wirtualną Polskę, by poczytać sobie kto, z kim znowu robi jakieś przekręty, albo robi z siebie oszołoma. Mamy demokrację, politycy tego, czy owego (jak to kiedyś bywało) nie mogą przydusić.

Czy jako emigrantka powinnam głosować?

W końcu stwierdziłam, że szkoda moich nerwów. Wolę sobie poczytać blogi. I poczekać aż francuska telewizja podsunie mi coś o Polsce. Ta podsuwa rzadko. Ale to właśnie dobra wiadomość. Nic złego się nie dzieje. Bo jak to mówią Francuzi: pas de nouvelle, bonnes nouvelles. Brak wiadomości – to dobre wiadomości.

Dla Francuzów jesteśmy normalnym krajem. Dobrze rozwijającym się krajem przedsiębiorczych i kreatywnych ludzi. Gdyby wiedzieli jak na miejscu wszyscy narzekają … Choć obiektywnie ludziom w Polsce żyje się coraz lepiej. Ale wciąż tyle samo narzekamy (podobnie jak Francuzi). Taki mamy temperament.

Niemniej Francuzi coraz pozytywniej odbierają Polskę. Nie straszy już tak jak kiedyś polski hydraulik (plombier polonais z 2004 roku). Sąsiadka już nie radzi, by na wakacje do Polski zabrać ze sobą (tak na wszelki wypadek) konserwy. 10 lat temu radziła. Zostały jej wspomnienia z lat 80-tych, kiedy Polska była w czołówkach francuskich gazet.

Dlatego sama z perspektywy ponad 1000 km z nadzieją patrzę w przyszłość kraju (byle dzieci rodziło się tu więcej). Ale gdybym sama miała zagłosować, przypominało by to zabawę w ciuciubabkę. Gubię się w tych gadających głowach. Mgliście kojarzę kandydatów. Jednego z czasów, gdy miał zupełnie inne gabaryty, kolejnego z czasów, gdy robił coś zupełnie innego. Chyba tylko Janusz Korwin-Mikke się nie zmienia. Czy ciągle czepia się pasów w samochodzie?

Ale jeżeli tylko łapiecie się w tym wszystkim (w tych gadających głowach) – zagłosować warto. Dlatego mam do Was prośbę. Deleguję Wam mój głos. Zróbcie to dobrze, tak by nikt nie obciął nam demokracji, ani nie próbował obcinać skrzydeł przedsiębiorczym, kreatywnym ludziom, których w kraju pełno. Bo wtedy nam wszystkim będzie się żyło lepiej.

A ja nadal ze spokojnym sumieniem będę mogła opowiadać moim dzieciom o tych naszych « szklanych domach ». A moi chłopcy (tak jak po ostatnich wakacjach) będą wspominać Polskę jako kraj, w którym są nowiusienkie autorstrady, z lśniącymi czystością toaletami i centrami handlowymi (nawet nie wiecie jaki to kontrast z Francją). Kraj, gdzie ludzie są bardzo gościnni i życzliwi. I mają wiele zalet, tylko sami o tym nie wiedzą.

Pozdrawiam serdecznie Beata

Opublikowany przez BEATA REDZIMSKA

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu. Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności. Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję. Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci. Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie. Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego. A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

Dołącz do rozmowy

13 komentarzy

  1. Uff, już się bałam że będę musiała tupnąć nogą. 😉 Postawę – nie jestem już w temacie, nie będę głosowała mogę przyjąć. Generalnie uważam, że skoro mamy prawo głosu, powinniśmy głos zabierać. Mało tego, uważam że Polsce by się przydał przymus wyborczy. To paradoks, że po latach walki ludzie nie chcą skorzystać z wywalczonych przywilejów. A gadanie, że mój głos nic nie zmieni to totalna bzdura. Czysta matematyka mówi, że KAŻDY GŁOS SIĘ LICZY!
    U mnie za sprawą Męża non stop przewijają się gadające głowy. 😉 Mamy polską telewizję, systematycznie bywamy w kraju, prenumerujemy polską prasę, radia słucham przez internet. Mój Mąż jest znacznie lepiej zorientowany w polskiej polityce niż nie jeden znajomy, który został w kraju. Ja śledzę nawet samorząd łódzki, bo nadal lubię wiedzieć co dzieje się w rodzinnym mieście. Wybory są dla mnie jedyną okazją to zamanifestowania troski o kraj. Tak to moim zdaniem trzeba rozumieć. Nie jest Ci zapewne obojętne w jak rządzonym kraju przyjdzie Ci żyć. Nie powinno Ci być obojętne, kto podejmować będzie kluczowe decyzje w Twojej ojczyźnie. Możesz o tym zdecydować również Ty. Czy naprawdę Polak potrzebuje bata nad głową nawet wtedy gdy ma prawo skorzystać ze swoich przywilejów?

    1. w 100% się zgadzam !!! Ludzie nie chodzą głosować, a potem do narzekania są pierwsi. Jaki to kraj jest zły, jak jest ciężko.. ale jeden z drugim nie pójdzie głosować bo po co ;/ ehhh

  2. Dobry wybór! Też uważam, że nie powinnaś głosować, podobnie jak pozostali, którzy wyjechali. Lepiej dla nas. Wasza manifestacja nie jest nam potrzebna. Wasza trsoka jest fałszywa.

    Zajmij się tym co umiesz najlepiej – blogowaniem, zamiast bredzić o demokracji, która odbiera wolność ludziom kreatywnym. Jeśli będziesz gotowa wrócić do Polaków, do Polski na Polskich warunkach to pewnie Cie zaprosimy, bo taki nasz temperament. Przykre jest jednak to, że wyznacznikiem dobrej jakości życia w Polsce, jest autostrada i zagraniczne centrum handlowe. A gdzie historia, kultura, tożsamość, środowisko, praca, człowiek i jego wiara, które budował nasz naród conajmniej kilkaset lat? A Zachód ograbia nas ze wszystkiego. Jednak tożsamości nie zabierze. Kiedy odbudujemy nasze królestwo będzie prosić o powrót.

    1. Polaka do Polski nie trzeba zapraszać, nawet jeśli wyjechał, nadal ma “papiery”, które powodują, że Polska stoi dla niego otworem. Ludzie opuszczają ojczyznę z różnych powodów i wracają także z różnych przyczyn. Nikt nie ma prawa ani tego oceniać, ani stawiać warunków gdy ten zechce lub będzie mógł wrócić. Dostaję białej gorączki, gdy komuś się wydaje, że samo mieszkanie w kraju robi z niego większego patriotę od osoby, która z kraju musiała czy chciała wyjechać. Znam dziesiątki osób, które żyjąc na obczyźnie robią więcej dla Polski, zachowania kultury polskiej, celebrowania polskich zwyczajów i zwyczajnego zachwalania kraju, niż niejeden Polak który mieszka w kraju. Nie każdy kto opuszcza kraj momentalnie wyrzeka się swojej państwowości. A Zachód jeżeli nawet coś zabiera, to także daje. Gdyby nie pomoc Zachodu jeszcze długo byśmy sami się nie dźwignęli po latach “okupacji komunistycznej”. Nie wspominając o tym ile brudnych zachodnich pieniędzy pomaga napędzać polską gospodarkę. Wielu Polaków pracując poza granicami kraju, główne źródło pieniędzy kieruje właśnie do Polski. Na obczyźnie żyją skromnie, a co mogą wysyłają czy przywożą do kraju. To jakaś paranoja aby odważyć się oceniać czyjeś zaangażowanie i intencje w oparciu o jeden fakt – mieszka czy nie mieszka w kraju. A co z tymi co nie wyjechali, bo nie mają odwagi. A co z tymi, co zostali i w dzień wyborów nie ruszyli tyłka z fotela. Sam fakt, że są – robi z nich patriotów. Znam ludzi, którzy przejeżdżają setki kilometrów aby zagłosować. Tworzą polskie wspólnoty, szkoły, kościoły, muzea, teatry… i tęsknią, interesują się, ale nie mogą wrócić. Nie dam sobie wmówić, że są gorszymy patriotami, ich troska jest fałszywa, a na wjazd do Polski potrzebują zaproszenia, ba – mają się o nie prosić. Paranoja!

      1. Wyjechałam z Polski pół roku temu. Nie z powodu pracy, chęci lepszego życia… po prostu poznałam kogoś z kim chcę iść dalej przez życie i teraz jesteśmy tu – w Szwajcarii. W Polsce miałam swoją firmę, dopiero zaczynałam, ale jakoś mi szło, miałam perspektywy. Teraz od pół roku jestem bezrobotna, ale nie żałuję swojego wyboru. Szukam pracy i dostosowuje się do nowego miejsca. Tęsknię za Polską, zawsze będzie moim domem, gdziekolwiek będę mieszkać. Tam została moja rodzina, przyjaciele i zależy mi na tym, aby dobrze im się żyło. Nie wszyscy mają wymarzoną pracę i zarobki, albo w ogóle jej nie mają. Jednak nigdy nie zrozumiem niekończącego się marudzenia i narzekania. Jest Ci źle to zrób coś z tym, zacznij działać, a nie czekasz, aż inni zrobią to za Ciebie. Wydaje Ci się, że przyjdzie inny polityk i kasa z nieba Ci spadnie, nie będzie bezrobocia, wszyscy będą prezesami, a na emeryturę pójdziesz w wieku 50 lat? Jeśli tak, to gratuluję naiwności. Chcesz zmian zacznij od siebie. Czasami warto spojrzeć trochę dalej niż na czubek własnego nosa. Jeśli Zachód Cię tak “grabi”, to najpierw oddaj mu, to co Polska od niego dostała i zobaczymy z czym zostaniesz. Nie oceniaj i nie obrażaj innych tylko dlatego, że ich życie potoczyło się tak, że teraz mieszkają po za granicami kraju. Nie masz do tego prawa. Mam prawo głosować i zawsze będę, jestem patriotką, tego rodzice mnie nauczyli.
        A Ciebie Beatko przepraszam za lekkie uniesienie ;), już mam serdecznie dość takich niesłusznych ocen!

  3. Beatko, ja byłam głosować, ale jakoś tak bez przekonania. Po prostu wybrałam w mojej opinii mniejsze zło, ponieważ żaden z kandydatów niestety nie spełnia moich (może wygórowanych;) ) wymagań. Co do drugiej tury, to jeszcze się waham. Ogólnie rzecz biorąc, to uważam, że te całe wybory, to strata pieniędzy. Prezydent w Polsce ma raczej funkcje reprezentacyjną i powinien być tak jak w Niemczech wybierany przez parlament. Byłoby taniej i bez różnego rodzaju przepychanek. A ja tradycyjnie jak w każdy czwartek zapraszam Cię serdecznie wraz z Twoim artykułem na moje Linkowe Party u Lifestylerki:). Miłego dnia.

  4. Chodziłam do liceum dwujęzycznego z j.francuskim i na wymianach, Francuzi pytali nas, czy wiemy co to internet, ziemniaki i czy mamy w Polsce prysznice, a samą Polskę mylili z Białorusią, więc Twój post wydaje się bardzo optymistyczny.
    Generalnie uważam, że skoro na wybory idzie 40% społeczeństwa, a jedynie mały procent z tych 40 wie cokolwiek o polityce, to demokracja w Polsce nie ma sensu. Skoro ciepłym moczem olewamy wybory, to po co to prawo do głosu? Serio, po latach PRL Polacy powinni rzucać siędo urn

  5. Trudny temat. Sama jestem poza granicami kraju i uważam, że Ci co wyjechali nie powinni głosować. Bo tak właściwie co my o życiu w Polsce wiemy?
    Niestety będąc jeszcze w Polsce pracowałam w instytucji politycznej – i od momentu gdy się zwolniłam mówię głośno, że polityka to jedno wielkie bagno! Bez względu kto z nich jakie ma ideały i tak guzik ich obchodzisz. Ich nie obchodzi czy zwykły obywatel ma co do garnka włożyć. Siedzą na tych swoich konferencjach za grube pieniądze i tyją! Robią projekty które nijak się mają do codziennego życia zwykłych ludzi. Nie śledzę polityki bo mnie to obrzydza. I przeraża mnie to ile w Polsce się o niej mówi. Szkoda czasu ludzie! Lepiej poczytać dobrą książkę.

  6. Narzekania w polskiej mentalności niestety nie brakuje, może właśnie dlatego, że duża część naszego społeczeństwa zamiast szukać pozytywnych aspektów w swoim życiu, oczekuje gotowych rozwiązań ze strony państwa, a zwłaszcza ze strony polityków. Postawa roszczeniowa jest szczególnie widoczna w okresie kampanii wyborczej.

  7. To widać, że u nas zmienia się na lepsze, wcale nie jesteśmy tacy biedni jak niektórzy publicznie biadolą. Wiadomo, jakiś odsetek ubogich się znajdzie, ale gdzie ich nie ma? I kiedy ich nie było? Chyba nie ma kraju, gdzie nie znajdziesz żebraka. A faktem jest, ze lubimy sobie pobiadolić (my jako ogół). Moja “mamusia” np. zawsze narzeka na biedę, a potem wciska dzieciakom do kieszeni po kilka papierków. Pytam więc ją wprost – dlaczego mama daje? Przed chwilą odniosłam wrażenie, że chleba nie macie za co kupić? Ja bym nie dała na zbytki, gdybym nie miała na chleb. Nie zrozum mnie źle, wiem, ze niektórzy żyją biednie, ale osobiście nie znam nikogo takiego, każdy kogo znam ma telefon komórkowy, dach nad głową, telewizor, lodówkę, jakiś samochód, pali papierosy itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowość - KURS - Twój pierwszy produkt online - 39,99 PLN + VAT Odrzuć

Exit mobile version