BLOGOWANIE

Dlaczego nie chcę zarabiać za wszelką cenę na blogu? Dlaczego wolę mieć mniej i żyć w zgodzie z samą sobą?

jak pisać bloga, jak zarabiać na blogu

jak pisać bloga, jak zarabiać na blogu

Bo są rzeczy, które mają dla mnie większą wartość niż pieniądze. 

Dlaczego nie zarabiam na swoim blogu?

Bo mimo, że bloguję od ponad 5-ciu lat. Mimo, że jesteście tu ze mną i czytacie to, co piszę – nie zdecydowałam się dotychczas na podjęcie żadnej współpracy reklamowej na blogu.

Właśnie dlatego, że bardzo cenię sobie swój czas i wysiłek włożony w pisanie bloga, w budowanie społeczności i swojej blogowej marki. Ten wysiłek łatwo roztrwonić, czy przynajmniej podkopać niezbyt szczęśliwie dobraną współpracą.

[Tweet “Cierpliwość. Czasami to najlepszy powód, by odmówić współpracy. – cytat z książki Kominka”]

Kilka miesięcy temu zdarzyła mi się taka z pozoru kusząca propozycja współpracy. Ale znowu wszystko jest względne. Czy to są łatwe pieniądze? Czy tylko coś, co podkopie długoterminowy wysiłek włożony w budowanie czegoś tak niewymiernego, jak marka osobista? (Personal branding)

To była propozycja napisania tekstu promującego coś, co nie za bardzo było zgodne z moimi wartościami. Przyznam się, że długo biłam się z myślami. Próbowałam napisać ten tekst z serca, z wnętrza samej siebie. To ten tekst TUTAJ.

Szczęśliwie nie został on zaakceptowany przez zleceniodawcę. Chodziło o wpis promujący gry losowe on line, czyli po prostu hazard. I jednocześnie odsyłający na konkretną stronę…  

Proponowana suma była kusząca. Tymbardziej, że “wpadała” w okolicach gwiazdki. Ale czy 500 zł za tekst to dużo?

To tylko z pozoru są takie łatwe pieniądze.

Wszystko jest względne. Bo żeby zarobić 500 zł nawet mieszkając we Francji, sporo muszę nabiegać się. Piszę to: i dosłownie, i w przenośni. Pracuję w turystyce. Nie mam wysokiej stawki godzinowej. A przez godzinę wybiegam spore kilometry. 500 zł oznacza dla mnie kilka (dość wyczerpujących fizycznie) dni pracy.

Napisanie tekstu – to kilka godzin pisania i korygowania. Cztery litery wygodnie rozłożone w jednym miejscu. Ale to tylko z pozoru są łatwe pieniądze i takie beztroskie siedzenie na czterech literach.

Długo męczyłam się z pisaniem tamtego tekstu. Szukałam pomysłu, zabierałam się do pisania. Szło mi jak po grudzie. Nie pisałam tego przez kilka godzin. Ale przez kilka dni. Cały czas nie byłam zadowolona. Tymbardziej, że miałam świadomość, że niby piszemy i publikujemy tekst raz. Ale taki tekst wystarczająco długo będzie wisiał na blogu, by ktoś wypomniał nam, że mówimy jedno, a promujemy drugie.

Ostatecznie z ulgą przyjęłam rezygnację reklamodawcy. Właściwie sama ją sprowokowałam.

Może i nie mam smykałki do zarabiania pieniędzy. Nie za wszelką cenę. A równolegle mam pewną wizję tego, do czego moje blogowanie ma mnie doprowadzić.

Stwierdziłam, że i tym razem wolę nie zarobić.

Nie kupić sobie czegoś nowego. Ale pozostać w zgodzie z samą sobą.

Życie na emigracji – to wcale nie jest czerwony dywanik plus masa kasy… Wręcz przeciwnie. To właśnie życie na emigracji i tzw okoliczności zewnętrzne spowodowały, że musiałam nauczyć się radzić sobie – mając mniej. Z perspektywy czasu uważam, że tak jest lepiej. Lepiej dla mnie.

jak zarabiać na blogu

Nauczyłam się żyć prościej i obchodzić bez wielu rzeczy.

Zbędnych rzeczy. Tak się do tego przywyczaiłam, że dzisiaj są mi już one zbędne.

Dlatego zamiast pisać na siłę wpis, na którym i tak pewnie zarobię grosze. Zamiast wciskać czytelnikom coś, w co sama nie wierzę…. Czy przynajmniej nie do końca wierzę.

Zamiast tego wolę wyjść na spacer, pośmiać się z dzieckiem, pooddychać głęboko, popatrzeć w gwiazdy. Po prostu żyć. Bo coraz częściej ten wewnętrzny głos przypomina mi, że nie jesteśmy wieczni….

Z wiekiem zmieniły się moje priorytety.  Bo jestem już w takim wieku (przekroczyłam 40-stkę), kiedy coraz bardziej mam świadomość uciekającego czasu. Tego za żadne pieniądze sobie nie dokupię. W przeciwieństwie do tego, co beztrosko odczuwałam będąc 20-latką…. Mój czas jest policzony.  

Choć tak, jak każdemu – przydałyby mi się jakieś dodatkowe pieniądze. Tymbardziej, że jestem poczwórną mamą. A jednak….

Przez 5 lat blogowania świadomie, z wyboru nie zarobiłam na nic. Za to nauczyłam się żyć oszczędniej.

Nawet jeżeli sam Michał Szafrański z bloga Jak oszczędzać pieniądze przyznał ostanio, że zarabianie pieniędzy pozwala na skuteczniejsze oszczędzanie pieniędzy. Czyli na odłożenie pieniędzy na później. Trudno się z tym nie zgodzić. Ale można próbować ugryźć to inaczej: kupować mniej. Bo ja….

Coraz bardziej cenię sobie swój czas.

Z coraz większym dystansem podchodzę do materialnych rzeczy.  Stwierdzam, że potrzeba mi coraz mniej. Materialne rzeczy, choćby najpiękniejsze nie odmienią mojego życia… za mnie. To złudzenie, podsycane zręcznym przekazem marketingowym.

Shopping? Ja już z tego wyrosłam.

Nowa torebka nie uporządkuje mojego życia… za mnie. Nawet jeżeli mniej lub bardziej podświadomie właśnie dlatego ją sobie kupiłam. Podkusiła mnie perspektywa, że tym razem wszystko będzie w niej tak dobrze poukładane. A ja przecież jestem bałaganiarą. W końcu i w nowej torebce – stara natura weźmie górę.

Nowe buty…. Bo oczami wyobraźni już widziałam, jak pewnie poniosą mnie przed siebie…. Nie poniosą, jeżeli sama z siebie, we wnętrzu siebie czegoś nie zmienię.

O seksownej małej czarnej nie wspomnę. Wcale nie będzie taka seksowana…, jeżeli wcześniej nie zrobię porządku z  tymi odstającymi od reszty wałeczkami sadełka. Owszem dobrze mieć małą czarną w szafie na nieprzewidziane okazje. Jedną, dwie, ale po co dziesięć?

Odrobina zdrowego dystansu do samego siebie i akceptacji. Bo tak na prawdę w tym leży cały pies pogrzebany.  

Wierzę, że można wydawać mniej, żyć prościej i bardziej proekologicznie. Ale o tym, jak to robię w szczegółach napiszę w kolejnym wpisie.

Pozdrawiam serdecznie

Beata

Post Scriptum. Jak zarabiać na blogu?

Bo blogowanie to kwestia posiadania i realizowania pewnej strategii długofalowej. Która czasami wymaga pewnych wyrzeczeń i podejmowania z pozoru nic nie dających wyborów.

W tym nurcie zupełnie przypadkowo los podsunął mi (a ja dalej podsuwam Wam 2 anglojęzyczne wpisy):

  • Niezastąpiony Mark Schaeffer z Businesses Grow jak zawsze w punkt. W czuły punkt. Crossing the influence line: When does sponsorship destroy your reputation? O przekraczaniu pewnej linii…. O tym właśnie, że skoro tak długo pracujemy na swoją markę, tym bardziej powinniśmy zastanowić się, czy dana współpraca nie podkopie naszej wiarygodności. No może nie do końca tak to jest napisane. Ale ja to sobie wyczytałam …. W podtekście. Bo jeszcze wychowałam się w tych, czasach kiedy czytało się między wierszami i tylko między wierszami…
  • Blog Tyrant o niby prostej, za to niewiele przynoszącej i bardzo inwazyjnej dla czytelnika formie zarabiania na blogu, jaką jest umieszczanie na nim reklam. Nie wrzucaj reklam na bloga: Don’t Put Ads on Your Blog

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(24) Komentarze

  1. W czasach, kiedy niemal wszyscy wokół zamartwiają się, jak zarobić więcej i więcej, żeby bez umiaru kupować i kupować, jestem pod dużym wrażeniem Twojego świadectwa. Od pewnego czasu dochodzę do podobnych wniosków – po co mi to ciągłe obrastanie, które i tak kończy się zrzucaniem, bo więcej nie da się unieść. I tak bez końca. Ta powtarzalność staje się dla mnie irytująca, jałowa i mało sensowna.
    Być może ten pogłębiający się dystans związany jest z wiekiem (też przekroczyłem czterdziestkę), ale nie zamierzam z nim walczyć. Przeciwnie, chciałbym go w sobie pielęgnować, bo ładnie kieruje uwagę w stronę tego, co rzeczywiście w życiu jest istotne.

  2. Najważniejsze jest żeby działać w zgodzie ze sobą. Nie każdy potrzebuje zarabiać dużo, aby być szczęśliwym. Nie trzeba wcale gonić za pieniądzem za wszelka cenę. Wystarczy wiedzieć ile się potrzebuje na życie, najważniejsze potrzeby i małe oszczędności. Skupiając się na tej kwocie okazuje się, że gonitwa za wielkimi pieniędzmi może być bezcelowa.

  3. Nic na siłę- skoro masz później bić się z myślami i żałować podjętej decyzji, to to nie ma sensu. Jak dla mnie twój blog jest wartością samą w sobie i to jest piękne, bo niewiele blogów, które zarabiają, jest jednocześnie dobrych i przydatnych dla czytelnika.

    1. Dominika Sadowska says:

      Otóż to. Lepiej bym chyba tego nie ujęła-trafione w sedno.

  4. Ja rowniez zyje na emigracji i doskonale Cie rozumiem. Trzeba pamietac ze trwa bardzo dlugo aby cos stalo sie takie jakie chcemy, a zburzyc to mozna w tak krotkim czasie. O tym zawsze pamietam 🙂

  5. Nie no, promowanie hazardu to jednak nie jest najlepszy pomysł. Ja dwa razy miałam “kuszącą” propozycję współpracy na zasadzie, że będę pisać teksty za darmo, a w zamian znajdę się w jakiejś zakładce partnerów. Interes życia po prostu! To, że blogujemy, to nie znaczy, że musimy godzić się na każde dziadostwo. Najważniejsze to nie nawiązywać współpracy poniżej godności.

  6. Pieniądze są ważne. Nie dlatego by kuić nowe buty czy torebkę (chyba, że to naprawdę potrzebne) ale mieć na życie, na podstawowe potrzeby i na o wiele więcej. Aby mieć świadomość, że nasza praca w tym blogowa jest potrzebna i doceniana. Niestety na rynku jest mało opcji aby spieniężyć swoje pasje i wartości. Nie na wszystko jest zapotrzebowanie, dlatego nie na każdej pasji promowanej w internecie da się zarobić. Zdarzają się fajne współprace i jeśli ich treść jest zgodna z terścią bloga i wyznawanymi wartościami to warto ją przyjąć. Ale najczęstrze oferty to promocja produktów, które niekoniecznie nam pasują, promocja czegoś co jest niepotrzebne a jedynie wciskane na siłę lub niezdrowych rozrywek jak, to co Tobie się trafiło – hazardu. Sytuacje są różne, bo czasem ktoś tak bardzo potrzebuje nawet najmniejszych pieniędzy, że zgodzi się na wszystko bo nie ma wyboru. Ale jeśli można to warto być wiernym swoim wartościom, nie zmieniać się w słup reklamowy, by być autentyczny dla swoich czytelników. Bo to przed nimi odpowiadamy, dla nich budujemy swoją markę i zaufanie i to oni są najważniejsi. To prawda. Trzeba mieć dużo odwagi aby odmówić. Ale przez to jest selekcja tego co nie warto przybliżająca do tego co warto.

  7. Wspomniany Michał Szafrański niedawno pisał na blogu, że nie ma już żadnych reklamodawców na blogu i bardzo się z tego cieszy 🙂
    Mając twoją markę jako bloger nie warto przyjmować kiepskiej współpracy – bo i branża nie ta, a 500 zł, to też chyba trochę mało. Mądrzę się, chociaż sam żadnej bezpośredniej współpracy nie mam 🙂

  8. zgadzam się – nie ma sensu przyjmować ślepo każdej współpracy i promować rzeczy, które tematycznie lub ideologicznie nijak nie pasują do naszego bloga, stylu życia. ale z drugiej strony w prowadzenie bloga, nawet niezbyt popularnego, wkłada się mnóstwo pracy i czasu. uważam, że nie ma nic złego w tym, że część tego wysiłku nam się “zwróci” w postaci wynagrodzenia, zwłaszcza, gdy mamy grono czytelników, którzy regularnie korzystają z naszej wiedzy.

  9. Benka Bad says:

    W życiu należy mieć wartości i według nich postępować . Tak budujemy szacunek do samego siebie, ale też wzbudzamy go u innych. Ode mnie wielki ukłon za ten post , pozdrawiam 🙂

  10. Rozsądne podejście do życia… Pozdrawiam 🙂

  11. To było Lotto czy firma do niej podobna? Jak do niej podobna, to przeczytaj ten nasz wpis http://dorabiajprzezinternet.blogspot.com/2016/05/sprawdz-gdzie-grasz-przez-internet-byc.html i ciesz się, że nie podjęłaś tej współpracy. Poszukaj sobie opinii o tej podobnej firmie. Pozdrawiamy

  12. Cześć Twoich czytelników jest z Polski a jak to nie jest Lotto ani żadna z 4 innych firm z listy, którą znajdziesz tu http://dorabiajprzezinternet.blogspot.com/2016/05/sprawdz-gdzie-grasz-przez-internet-byc.html, to czytelnicy grając przez Internet w zakłady wzajemne łamią prawo, pewnie nawet o tym nie wiedząc. Pozdrawiamy

  13. Beatko, dostałam całkiem podobną propozycję. Byłam zaskoczona trochę, bo nijak się to miało do tematyki mojego bloga i zanim odpisałam na maila cokolwiek, długo się zastanawiałam, czy odpisywać w ogóle. Po długiej korespondencji w końcu zaproponowałam pewną stawkę, taką jak mniej więcej wierszówkę za artykuł do ogólnopolskiej gazety (jestem dziennikarką);-) Odpisali, że nie są mi w stanie tyle zapłacić. Gdyby jednak się zgodzili, miałam zamiar skontaktować się z prawnikiem, czy w ogóle zawracać sobie głowę takim tematem, bo szczerze mówiąc, nie orientowałam się co wolno w tym temacie, a co nie. Do czego jednak zmierzam – beznadziejne oferty współpracy należy odrzucać i tak jak piszesz, zawsze być w zgodzie ze sobą! Twój blog jest marką, dobrze że o nią dobrze dbasz.
    P.S. Też coraz mniej mnie cieszą materialne rzeczy. Niedawno posadziłam kwiaty wokół domu, jaką one dają radość! A uśmiech dzieci….. 😉

    1. Kasiu, zdradzisz widełki?

  14. Mnie się propozycje reklamowe nie zdarzają i dobrze mi z tym, choć zarobić na blogu jakieś pieniądze byłoby miło. Jednak nie jest to celem moich blogów. Robię to dla funu. 🙂

  15. Właśnie jestem na etapie rozmyślania o wpisach sponsorowanych na moim blogu, ale tak jak mówisz Beata, trzeba mieć jakąś dobrze przemyślaną strategię. Najbardziej chciałabym pisać na tematy, które są bezpośrednio z moim blogiem związane.

  16. Niestety tak to jest, że nigdy nie wiadomo, czy dana współpraca przyniesie nam korzyści takie, jak się wydawało. Masz rację – kasa to nie wszystko. Liczy się to, żeby czuć się dobrze. Ja zaczęłam to pojmować od kiedy przekonała mnie idea minimalizmu.

  17. Kompromisy oznaczają rezygnację. Jednak kiedy w grę wchodzi własny system wartości, to nie warto. Gratuluje decyzji i życzę, aby jednego dnia zapukała ta okazja, która jest spójna z twoim światopoglądem.

  18. A myślałam, że to ja jestem dziwna, prowadząc bloga nie w celach zarobkowych i nie chcąc zarabiać “na siłę” 😉 cieszę się, że w zalewie blogów – katalogów są jeszcze takie miejsca, jak Twoje.

  19. Dobrze, że się nie zgodziłaś. Przy Twoich zasięgach i popularności możesz dostać kilkakrotnie wyższą stawkę. Za pracę zgodną z tematem Twojego bloga. Co nie zmienia faktu, że może warto by wyjść reklamodawcy na przeciw i skierować sensowną ofertę do partnera, który by Cię interesował?

  20. Beata, przeczytaj to. To jest informacja na stronie do zawierania blogowych współpracy. Widocznie nie tylko Ty dostajesz takie propozycje i jednak dobrze, że w to nie weszłaś. Tak jak skomentowali Dorabiaj Teraz –
    to jest nielegalne. Ale mogłaś już odmówić na początku by nie męczyć się z tamtym tekstem. https://www.whitepress.pl/baza-wiedzy/406/reklama-gier-hazardowych

  21. Takich blogerów, jak ty, w sieci jest na prawdę niewiele. Jestem pod wrażeniem twojego podejścia do sprawy zarabiania pieniędzy. Większość ludzi prowadzących blogi myśli głównie o kasie i to powoduje, że przegrywają. Ci co robią to z pasją, w perspektywie czasu na tym zarabiają,mądrze i z głową. Trzeba się jednak trzymać tego kim jesteśmy, co chcemy promować i rozgłaszać, i robić to co robimy szczerze i prawdziwie. Nie zgodne z nami projekty odrzucać, a te sensowne mądrze wdrażać do swojego blogowego świata, jeśli są z nami zgodne i nikomu nie szkodzą. Dzięki za twoją wiedzę i praktyczne artykuły, które nie raz uratowały mi życie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *