linki tygodnia, motywacja, VADEMECUM BLOGERA

Jeśli nie zbudujesz swojego marzenia, ktoś inny Cię zatrudni, abyś pomógł mu zbudować jego.

Czy warto mieć marzenia.

 Czy warto mieć marzenia.

Czy warto mieć marzenia? Cinderella.

Kiedy Cinderella pojawiła się u nas w pracy, byłam nią zafascynowana. Była osobą o tzw żywym umyśle i ogromnym sercu. W niesamowity sposób potrafiła zjednywać sobie innych. Uwielbiałam słuchać jej opowieści. O tym jej drugim życiu, które równolegle prowadziła. Ona opowiadała, ja chłonęłam. Stałyśmy się nierozłączne.

Żałowałam tylko, że była  z nami na chwilkę. Taka krótka przerwa w życiorysie (żeby czymś się zająć) w oczekiwaniu na planowany ślub. Jej  narzeczony – Prince był człowiekiem światowym. Bywał na najlepszych salonach, jadał w najlepszych restauracjach. Był dziennikarzem. Pracował dla renomowanych mediów. A jak jeździł po świecie, to bywał w miejscach, o których nam szaraczkom nawet się nie śniło. Po prostu bajka.

Jej uprzednie życie (przed tym krótkim epizodem na kasie) też wyglądało inaczej: świetnie zapowiadająca się kariera tancerki, którą brutalnie przerwała feralna kontuzja.

Tymczasem dzielnie dzieliła nasze życie. Karmiąc nas opowieściami o świecie (o miejscach, hotelach, ludziach), do którego my w najśmielszych marzeniach nie miałyśmy wstępu.

Jakimś dziwnym zrządzeniem losu Cinderella trafiła do świata małych kasejerek. Nieoczekiwana zmiana miejsc. Krótka przerwa w życiorysie.

Póki co dzielnie dzieliła nasz los. Monotonną pracę, zaciskanie pasa, szczególnie pod koniec miesiąc. Kupowała produkty z dolnych pułek, ciuchy dopiero po n-tej przecenie. Ale przecież tak miało być tylko przez chwilę. Zbliżający się ślub miał być zaproszeniem do lepszego życia. Do świata, który był jej.

Prince odwiedzał ją od czasu do czasu. Przy okazji przerw w swojej światowej karierze. Wtedy zabierał Cinderellę do najdroższych restauracji. Dzielił z nią to swoje codzienne światowe życie.

Jakoś nigdy nie udało mi się go poznać. Bywało, że przychodził  odwiedzić Cinderellę do pracy. Ale zawsze pokazywała nam już tylko jego oddalające się plecy, z dala w tłumie. W końcu ulegając naszym prośbom przyniosła jego zdjęcie. Boski brunet.

Mijały dni. Tego dnia Cinderella po prostu nie przyszła do pracy. Wysłała krótkiego, lakonicznego sms-a. Prince nie żyje. Zginął w nieszczęśliwym wypadku. Gdzieś w drodze na ten ich wymarzony ślub. Jakby niebo zawaliło się nade mną. Współczułam Cinderelli całym sercem. Nie rozumiałam dlaczego. Przecież nie tak kończą się bajki o Kopciuszku?

To wlaściwie powinnien być koniec tej historii.

Urwał nam się kontakt. Cinderella nie odpowiadała na telefony. Wkrótce jej numer przestał funkcjonować. Nie chciałam się narzucać. Uszanowałam jej ból.

Po latach.

Spotkałam ją kilka lat później. Przypadkowo. W zupełnie innym mieście. Pracowała na kasie. Jakby mnie nie poznawała. Odruchowo zeskanowała moje produkty i skasowała rachunek.

Nie wiem czy wiedziała, że chwilę wcześniej doleciał mnie fragment jej rozmowy z koleżanką z sąsiedniej kasy. O narzeczonym, który zabiera ją na długi, romantyczny weekend do Nowego Yorku (do najlepszych hoteli, restauracji i teatrów). Skąd ja to znałam? Dziwne déjà vu.

Teraz dopiero poskładałam fakty i zrozumiałam…, że Prince nigdy nie istniał.

Kim był przystojniak ze zdjęcia? Nie wiem. Może jakimś zapomnianym hollywódzkim aktorem. Ale wiem czym była cała reszta – sposobem Cinderelli na monotonię życia małej kasjerki. Tak, Cinderella chciała od życia czegoś więcej i dawała temu upust w marzeniach.

Czy warto mieć marzenia?

Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.  Albert Einstein.

Grunt to dobrze ją wykorzystać.

Kasjerka – to jeden z najbardziej monotonnych zawodów na świecie. Znam go dobrze. Siedzę za kasą już od kilkunastu lat.

Ale też mam swoje marzenia. Co prawda jeszcze nie wiem jak do nich dojść. Marzy mi się własny mały biznes, który da mi odrobinę codziennej satysfakcji. Pisanie bloga jest taką wprawką, która ma mi w tym pomóc.

Kasjerki większą część dnia spędzają na powtarzaniu jednej tej samej formułki grzecznościowej z uśmiechem odruchowo przyklejonym do ust. Takie zboczenie zawodowe. Nawet jak klient wrzeszczy i wylewa tony pomyj: Keep calm and carry on.

To niewdzięczna i męcząca praca. Wiele osób, które ją wykonuje jest tu tylko na chwilę. Niestety ta chwilka często przedłuża się na całe życie.

Wierzę, że warto mieć marzenia. Ale takie, które możemy dotknąć, rozłożyć na mniejsze etapy i powoli zacząć je realizować.

Marzenie z terminem realizacji przemienia się w cel.

Cel. Warto go mieć w życiu. Jakikolwiek. Cel dodaje motywacji do codziennego działania i pokonywania trudności.

Marzenia są ważne.

Osoba posiadająca duże marzenia jest potężniejsza niż ta, która posiada wszystkie fakty. Albert Einstein

Niemniej kontakt z rzeczywistością jest nieodzownym warunkiem rozwoju.

Bo dopiero marzenie z terminem realizacji (i z jakimś planem) staje się celem. A cele są naszą siłą napędową.

Odwieczny dylemat: twardo stąpać po ziemi (tak przecież robią tylko ludzie bez wyobraźni) czy bujać w obłokach. Jedni mówią, że wielkie marzenia są motorem napędowym wielkich czynów. Dzięki ludziom, którzy mieli marzenia świat posuwa się naprzód. Tylko, że ci ludzie realizowali swoje marzenia. Krok po kroku. Mimo kolejnych nieudanych prób. Bez nich dzisiaj nie mielibyśmy prądu, telefonów komórkowych, internetu i innych udogodnień.

Marzenia są ważne.

Ale nie chodzi o to, by uciekać w marzenia przed swoim realnym życiem. Bo może okaże się, że po prostu przejdziemy obok niego.

Najlepsze intencje i pozytywne myślenie nie wystarczą do zmiany. Musisz wytyczyć sobie konkretne i realizowalne cele. Dave Ramsey (specjalista od wychodzenia z długów).

Zamiast zastanawiać się gdzie pojedziesz w następne wakacje, żyj życiem, od którego nie trzeba uciekać. Seth Godin (jeden z największych celebrytów, w reklamowej blogosferze)

CZY WARTO MIEC MARZENIA

Jak do tego dojść? Może po prostu zacząć realizować swoje marzenia. Krok po kroku.

Najważniejszy jest pierwszy krok.

Zacznij od robienia tego, co konieczne. Potem zrób to, co możliwe. Nagle odkryjesz, że dokonałeś niemożliwego. Po prostu w realizacji marzeń (jak we wszystkim) najważniejszy jest pierwszy krok. Najdłuższa droga składa się z niepozornych małych kroków.

Stawiaj przed sobą cele zamiast narzekać na warunki zewnętrzne. Cele są naszą siłą napędową. Każdego dnia rób coś, by je realizować, by choć o milimetr posunąć się do przodu. Ucz się, zdobywaj nowe kompetencje. Skupiaj się na relacjach, które sprawiają, że czujesz się dobry.

Człowiek jest w stanie zrobić więcej rzeczy niż jest w stanie sobie kiedykolwiek wyobrazić. Jeżeli się tylko odważy. Zwykle się nie odważamy, bo rzeczy są trudne. Ale są one trudne, tylko dlatego, że się nie odważamy. Terencjusz.

Wspólne czytanie i dzierganie z blogiem Maknety

Czytelniczo wracam do ksiażek o pogodnej postawie wobec życia. Twoje szczęście jest w Tobie Powella i Potęga optymizmu Allana Mc Goya. Te 2 pozycje napisane w duchu filozofii chrześcijańskiej mogłabym polecić każdemu jako motywującą lekturę na lato. To w ramach wyzwania u Ani. Jednocześnie kończę książkę o Napoleonie. Czyli o człowieku, który miał wielkie marzenia i może trochę się w nich zapędził.

Robótkowo nie mam nic nowego do pokazania. Po prostu chowam nitki w ponczo (kolejny tydzień). Staram się robić to w myśl zasady: Rób to, co słuszne, nawet jeżeli nie widzisz natychmiastowych rezultatów. Póki co widzę ogrom pracy, jaki w to chowanie nitek trzeba włożyć. Niemniej nie tracę nadziei, że kiedyś szczęślwie dobrnę do końca.

Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie

Beata

CZY WARTO MIEC MARZENIA

Jeśli nie zbudujesz swojego marzenia, ktoś inny Cię zatrudni, abyś pomógł mu zbudować jego.

PS. Marzy mi się praca, najlepiej taka, którą sama sobie stworzę. Wciąż szukam pomysłu i motywacji. Rozważam różne opcje. Jedną z nich jest handmade. Bo od tego pewnie najłatwiej zacząć. Ale czy z handmade można wyżyć? To chyba bardzo trudne, chociażby biorąc pod uwagę ograniczone moce przerobowe i ogromną konkurencję.

Mam wrażenie że z handmade dobrze żyją jedynie ci, którzy zajmują się jego hurtową sprzedażą. Ci, którzy stworzyli platformy typu Etsy, czy A Little Market (to francuski odpowiednik Etsy).

 Tymczasem w ramach linków tygodnia wybrałam dla Was kilka wpisów, które dotyczą handmade i własnego kreatywnego biznesu.  Bo podobno pomysłów nie należy chować dla siebie, tylko dzielić się nimi i dostawać stąd pozytywnego kopa do ich realizacji.

Linki tygodnia:

Trzymajcie się. Miłego tygodnia.

Przy okazji wpisu Joulenki przypomniało mi się, że kiedyś szyłam. Z tym chyba jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina. Szyłam proste sukienki bez rękawów (rękawy to etap, którego nie potrafiłam przejść). Proste sukienki, jak ta tutaj.

CZY WARTO MIEC MARZENIA

Enregistrer

Zapisz się na newsletter i pobierz darmowy ebook: TWOJA MARKA NA INSTAGRAMIE

O AUTORZE

Jestem blogerką, emigrantką, poczwórną mamą. Kobietą, która nie jednego w życiu doświadczyła, z niejednego pieca jadła chleb.

Od prawie 20 lat mieszkam na emigracji we Francji, w Paryżu.

Uważam, że emigracja to dobra szkoła życia i wymagająca, choć bardzo skuteczna lekcja pokory. Ale też wewnętrznej siły i zdrowego dystansu do samego siebie i momentami wystawiającej nas na próby codzienności.

Jestem tu po to, by pomóc Ci lepiej pisać, skuteczniej docierać do czytelnika, wywołać większe zaangażowanie w social mediach. Czasami rozśmieszę lub zmotywuję.

Ale równolegle do Vademecum Blogera jestem autorem kilku niezależnych miejsc w sieci.

Ponieważ wiele osób pyta się mnie, jak mimo 4 ciąży i 40 - stki na karku udało mi się zachować linię nastolatki, uruchomiłam kanał na YouTube o zdrowym gotowaniu - bezglutenowo - bezmlecznie.

Znajdziesz mnie również na blogu BeataRed.com i powiązanym z nim Instagramie, gdzie piszę bardziej osobiście o Paryżu i mojej pasji, jaką jest nauka języka francuskiego.

A jeżeli interesują Cię praktyczne porady o tym, jak budować swoją obecność w sieci zapraszam na mój kanał na You Tube z blogowymi tutorialami.

(23) Komentarze

  1. Parę miesięcy temu też czytałam świetną książkę o Napoleonie. Byłam pod wielkim wrażeniem jego osobowości i determinacji. W zasadzie był nikim a osiągnął tak wiele. Tylko, że własnie tak jak napisałaś, chyba się trochę zaplątał albo po prostu zabrakło mu pomysłu jak to ładnie dalej pociągnąć.

  2. Hej Beata!
    A ja znam taką technikę: zapytaj się sama co byś robiła, gdybyś nie musiała zarabiać na życie. Co jest Twoją pasją, którą zajmowałabyś się i tak, gdybyś miała miliony. I gdyby pieniądze były Twoim ostatnim zmartwieniem. U mnie nie są pierwszym zmartwieniem, ale ostatnim też nie 😛 i często czuję się podobnie do Ciebie: chcę znaleźć coś, z czego będę mogła wyżyć, ale co będzie dawało mi satysfakcję i będzie jakąś pracą na swoim. Póki co jeszcze szukam, choć przyznaję, że to pytanie, które postawiłam na początku, mi pomaga. Pozdrawiam Cię serdecznie.

  3. Coś mi się na czerwono zaświeciło, że ktoś mnie tu wyróżnił, dziękuję bardzo 😉

  4. Wiem, że marzenia się spełniają. Ale tylko wtedy, gdy bardzo pragniemy, by się spełniły i gdy robimy wszystko, żeby się spełniły. Czytałam o tym w “Potędze podświadomości” J. Murphy’ego. Stosowałam, działało:-) Potem trochę zapomniałam, ale teraz powoli, krok po kroku dążę do realizacji kolejnych celów i spełniania marzeń.
    Pozdrawiam Cię!

  5. Bardzo ciekawy artykuł o marzeniach. Świetne cytaty, które będą mnie inspirować. Ja jestem w trakie realizacji marzeń… mimo, że nie wszytsko idzie po mojej myśli, wytrwale zdążam do celu. Nie poddawać się! To jest ważne 🙂
    Oczywiście życzę realizacji własnych marzeń! Trzmyam za Ciebie kciuki 🙂

  6. Cytat o tym, że jeśli nie zbudujesz swojego marzenia, ktoś inny Cię zatrudni do realizacji jego marzeń, stał się moim motto przy odchodzeniu z etatu. Bardzo mnie motywuje i ma konkretne odzwierciedlenie w życiu. Jest bardzo realistyczny.
    A co do rękodzieła, to myślę, że można na nim zarobić, jeśli robi się coś bardzo unikatowego, co uzasadni jego wysoką cenę i dobrze się to wypromuje. Ciężko zarobić, produkując małe i tanie rzeczy, bo w końcu zacznie nam to zajmować całą dobę, a pieniędzy o wiele więcej nie będzie na koncie.

  7. Ja dawno temu w szkole też miałam taką koleżankę-mitomankę. Wmawiała wszystkim w klasie, że ma kruczoczarne włosy po dziadkach-cyganach, gdy tymczasem widać było odrosty. Nosiła nawet obrączkę, aby udowodnić, że ma męża. Najpierw zastanawiałam się, po co jej to wszystko. Później uświadomiłam sobie, że każdy odbiera swoją rzeczywistość inaczej – może ona sama chciała wierzyć w to, co mówi i wymyślała niewinne kłamstewka, by dodać życiu trochę kolorytu. W sumie komu to szkodzi, każda historia to tylko zbiór faktów, które uznajemy albo nie uznajemy za prawdziwe.

  8. Beata, bardzo dziekuję za polecenie! Historia, którą opowiedziałaś zdarzyła się pewnie nie raz i nie jednemu… Tak to jest, że niektórzy lubią żyć w marzeniach i słodzić sobie nimi codzienność. Osobiście nie widzę w tym nic złego, dopóki jednak nie okłamujemy innych i dopóki robimy małe kroki, by te marzenia spełnić. W końcu jest takie powiedzienie “fake it till you make it”. I ono o dziwo działa 🙂 Trzymaj się ciepło! K.

  9. wszystko przyjdzie z czasem 😉 A marzenia warto miec! Trzymam kciuki i jestem przekonana, ze Ci sie uda.
    Ale na taka kolezanke bylabym wsciekla! Strasznie nie lubie gdy ktos marnuje moj czas, np. opowiadajac takie “klamstwa”. Jesli nazwac je marzeniami, to moze i ja bylabym nieco bardziej tolerancyjna.

  10. Przeraziła mnie ta historia…

  11. Człowiek bez marzeń jest jak motyl bez skrzydeł. Ale najważniejsze jest to, by podejmować działania, które nam te marzenia pozwalają realizować. Trzymam mocno kciuki za to, by Tobie się udało. I jestem przekonana, że pewnego dnia to na pewno nastąpi.
    Pierwszy krok zawsze jest trudno zrobić, ale wydaje mi się, że jeszcze trudniej jest wytrwać w postanowieniach. Różne okoliczności nie zawsze w tym pomagają…

  12. Sukienkę bym nosiła chętnie, może inni też? Ważne że masz dużo pomysłów, coś się z tego wykluje, na pewno 🙂

  13. Marzenia są bardzo ważne – bo to one najbardziej motywują do działania. Najważniejsze jest to, żeby naprawdę wierzyć w to, że nasze marzenia da się spełnić i dążyć do ich realizacji. W przeciwnym razie skończy się tylko na bujaniu w obłokach.

  14. Bez marzeń nie ma sukcesu. Ja też marzę o swoim sukcesie. Ale póki co pracuje na marzenia innych. Ot życie. A taka Cinderella… Każdy jakąś zna. A może poniekąd w każdym z nas jest coś z tego żyjącego marzeniami Kopciuszka?

  15. “Jeśli człowiek nie ma marzeń – umiera.” To właśnie istota marzeń, podtrzymują nas przy życiu 🙂

  16. Marzenia motywują, ale od bujania w obłokach nic nam nie przyjdzie. Warto działać i wykorzystać każdą szansę:) Cenię Cię za Twój wkład pracy w każdy wpis:))

  17. Marzenia pchają nas do przodu i pozwalają (a może zmuszają nas) nam się realizować. Ważne jednak by wytyczony cel był tym z dziedziny “możliwych do zrealizowania”, może być to trudna droga, ale możliwa. Tylko wtedy będziemy mieli motywację, żeby dążyć do niego. Jeśli od razu wytyczmy sobie zbyt górnolotny plan to zniechęcimy się i porzucimy marzenie. Małymi krokami do dużego celu 🙂

  18. Kate Alade says:

    Przybiła mnie trochę historia Cinderelli…. Może to pogoda tak nastraja…
    Marzenia są początkiem czegoś lepszego. Jedynie trzeba przejść od marze do czynów… A to bywa trudne.

  19. Zdecydowanie lepiej pracować na własne marzenia, niż na cudze;)

  20. Po pierwsze, pięknie wyglądasz w tej sukience na ostatnim zdjęciu. Po drugie, marzenia są sensem naszego życia. Bez nich wszystko staje się monotonne i nieciekawe. Trzeba w życiu do czegoś dążyć, jednak nie można pozwolić, żeby marzenia przysłoniły nam realne życie.

  21. Warto spełniać marzenia wszelkie możliwe, a w szczególności te małe… ponieważ są małe i łatwo je spełniać 🙂

  22. barbaratoja says:

    Marzenia ? Tak , koniecznie, jednak moim zdanie nie o niebieskich migdałach, ale o rzeczach realnych, które zależą od nas nie od losu. Marzyc możemy np. o wycieczce w dalekie kraje , która może sie ziścić nawet gdy pensja mała, a będziemy odkładać jakąś sumkę co miesiąc .
    Nie twórzmy sobie życia w marzeniach, życia nie do spełnienia.
    Sukienka śliczna , chyba jestem leniuszkiem, bo podobne też sobie szyłam . Teraz daję sporą kasę, by sobie podobną kupić.

  23. Proste jest piękne, a sukienka ma śliczne kolory. Marzenia… Podobno najpiękniejsze są te niespełnione, bo nie o to chodzi, by złapać króliczka, a by gonić go. Cinderella kojarzy mi się… No właśnie, nigdy nie pamiętam, która wymyśliła sobie nowe życie, bo poprzednie było do d… – Coco czy Edith? Chyba ta pierwsza. Tyle, że je zna cały świat, a Cinderellę klienci sklepu, w którym właśnie jest kasjerką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *