Czy czytelnicy znają Waszą twarz? Czy pomyśleliscie o wrzuceniu Waszego zdjęcia na bloga? Ja przyznam się wstawiłam je dopiero niedawno. Choć od dawna wiedziałam, że powinnam to zrobić. Dlaczego?
Bo czytelnicy chcą wiedzieć, kto stoi za blogiem. Do anonimowego (bezosobowego) bloga trudno się przywiązać. To typowo ludzka reakcja. Ludzie chcą budować relacje z kimś kto rzeczywiście istnieje, a nie z jakimś zastępczym logo, komiksową ikonką czy pustym miejscem na fotkę. Przecież gdy wpadamy do kogoś na kawkę, na pogaduszki w sekcji komentarzy to nie chcemy bawić się w ciuciubabkę, ale chcemy widzieć przed sobą człowieka, który stoi za każdym przeczytanym przez nas słowem. Dlatego marki (szczególnie te potężne) mają i szczodrze opłacają swoich ambasadorów. Producenci kosmetyków chcą, by dany produkt kojarzył się z daną twarzą.
Chcesz, by czytelnicy Ci zaufali – pokaż się kim jesteś. A przynajmniej odkryj swoją twarz i pokaż ją od tej Twojej najlepszej (słonecznej) strony.
Jak zrobić dobre zdjęcie portretowe?
Tu chciałabym podzielić się z Wami kilkoma wskazówkami, które znalazłam u Michaela Hyatta i powiem szczerze od razu poczułam, że o to w tym chodzi. Michael Hyatt jak przystało na profesjonalistę poleca skorzystanie z usług profesjonalnego fotografa i wynegocjowanie z nim wszelkich praw do tego odcinka jego tworczości, czyli utrwalonej przez niego naszej podobizny. Myślę, że na te 2 pierwsze punkty w naszych warunkach możemy przymknąć oko. No chyba, że ktoś już czuje się celebrytą. Ale kolejne rady Michaela Hyatta trafiają w sedno.
1. Nie rób sobie zdjęcia w studio, ale w swoim własnym otoczeniu, w scenerii, która odda, określi, pokaże czytelnikowi Twoj własny mały świat. “Takie zdjęcia są ciekawsze, a dzięki temu na fotografii znajdą się detale wiele mówiące o Twojej osobowości”.
2. Założ na siebie coś odpowiedniego. Pamiętaj, że dane zdjęcie może krążyć latami po internecie i wszędzie ciągnąć się za Tobą. Napompowane futro z norek, które uwielbiasz dzis, może za kilka lat, gdy staniesz się aktywnym obrońcą praw zwierząt – będzie dla Ciebie kulą u nogi.
3. Zrób sobie więcej zdjęć. Jak to mówią: od przybytku głowa nie boli. Spośród nich wybierz to, na którym wypadłeś najbardziej naturalnie i które najlepiej oddaje Twoją osobowość.
4. Patrz prosto w obiektyw. To moim zdaniem najważniejsza rada. Oczy są zwierciadłem duszy. Chodzi o to, by osoba, która spojrzy na Twoje zdjęcie poczuła, że Ty odwzajemniasz jej spojrzenie. To nazywa się: zrobić dobre pierwsze wrażenie. A na to mamy tylko jedną szansę.
5. Uśmiechnij się całym sobą (wewnętrznie). Szczerze, z głębi serca. Pomyśl o kimś, w kogo towarzystwie czujesz się dobrze. Pozytywne fluidy przeleją się na kliszę i udzielą się czytelnikowi. To nienajlepszy moment by myśleć np o teściowoej, wścibskiej sąsiadce, czy kanarze, który własnie wlepił Ci mandat za jazdę na gapę.
6. Mocno przytnij zdjęcie, tak by uwaga widza skupiła się na twarzy.
7. Wybierz jedno to samo zdjęcie jako Twoj awatar we wszystkich profilach mediów społecznościowych. Chodzi tu o budowanie spójnego wizerunku i pracę nad własną “rozpoznawalnością”.
Uwaga, jeżeli blogujesz od wieków, może to pora na odświeżenie Twojego wizerunku. By był na czasie, by czytelnicy, którzy spotkają Cię w realu nie poczuli się oszukani.
Szczerze powiedziawszy nie do końca. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że zrobiłam je na szybko w poczekalni u logopedy (a wiadomo, że prowizorka najdłużej trzyma). Ale z drugiej strony mam nadzieję, że po troszku pokazuje mój swiat: szydełkowa chusta (jeszcze przed zblokowaniem) i nieodłączny aparat fotograficzny, wszystko to w mojej ulubionej fioletowej tonacji. Czyli moje 2 ukochane hobby.
Co do reszty, przyjdzie nad tym popracować. Póki co przystąpiłam do realizacji dalszej części planu czyli do wrzucania tej samej fotki do wszystkich moich profili i awatarów. A trochę roboty z tym jest. Ach te wszystkie Facebooki, Twitery, Pinteresty, Google, wordpressy, Disqusy i Bóg jeden wie, co jeszcze.
Jak stworzyć Gravatar?
No i przy okazji chciałabym namówić Was na stworzenie Waszego własnego gravatara. Jest to dziecinnie proste, ale po prostu nie każdy go ma. A szkoda. Uczuliła mnie na to Gosia z wspaniałego bloga kulinarnego NA PIECYKU. Ten blog działa w oparciu o wordpress.org (a Gosia podobnie jak ja zaczynała od wordpress.com, a to tam trzeba się najpierw udać, by stworzyć gravatar).
Ale jeżeli zajrzycie do Gosi w sekcji komentarzy, to przekonacie się, że tylko nieliczni komentujący mają tu swój gravatar, czyli fotkę powiązaną z adresem mailowym. Ale ostrzeżenie: nie zaglądacie do Gosi z pustym żołądkiem (jeżeli tak, robicie to na własną odpowiedzialność): ja zawsze zlizuję ekran.
Niemniej posiadanie własnego gravatara to świetna okazja, by się wyrłóżnić, no i nieodzowny etap budowania własnego wizerunku w sieci.
Załóż konto na http://pl.gravatar.com/. W tym celu kliknij na Sign in. Co prawda, żeby to zrobić najpierw trzeba posiadać konto na wordpress.com (ale jego założenie jest bardzo proste). W tym celu kliknij na “Need an account” i wypełnij formularz rejestracji.
A tu już jesteśmy w http://pl.gravatar.com/.
Możecie sprawdzić szczegóły Waszego gravataru.
Możecie stworzyć i edytować swój profil, ja zmieniłam stary pseudonim pod którym zaczynałam blogowanie czyli hardaska.
Możecie wrzucić tu informację o stronach internetowych, jakie prowadzicie.
Zostawiając komentarz na blogach w oparciu o wordpressa obok Waszego imienia (pseudonimu czy jak u mnie imienia i nazwiska) pojawia się prostokącik ze zdjęciem.
A u innych komentujących puste miejsce na fotkę.



Ja swoją twarz pokazuję chyba od początku od kiedy założyłam bloga 🙂 Mam ją w swoim szablonie i często wrzucam w swoich recenzjach, więc osoby które do mnie zaglądają raczej dobrze wiedzą jak wyglądam 🙂
Moje foto to zwyczajne selfie, ale wydaje mi się, że całkiem całkiem wygląda 🙂 no, a w zakładce “o mnie” mam dwa zdjęcia robione przez kolegę, dobrym aparatem, ale też w nie do końca zamówionej sesji. Mimo to podobają mi się, bo są takie… proste, “zamyślone”, spokojne, prawdziwe – nie wiem, jak to określić, ale są moje 🙂
przydatne wskazówki. ja jeszcze tego nie zrobiłam… nie wiem na co czekam 😉
Myślę, że na pokazanie twarzy w internecie trzeba mieć pewną odwagę, szczególnie jeśli pisze się o rzeczach sobie bliskich. Jak na razie prowadzę bloga anonimowo i zupełnie po cichu. Jedynie “Mój W.” wie, że coś tam skrobię w internecie. Choć fakt faktem, ma Pani rację. Ja sama lubię czytać blogi ze zdjęciem autora- wiem z kim mam do czynienia. Nie wiem jednak czy blog się przyjmie i jak się przyjmie. Czas pokaże 🙂
PS. Korzystałam już z kilku tutejszych porad. To duże ułatwienie dla początkujących. Dziękuję 🙂
Beatko,a mi brakuje Twojego uśmiechu. Założę się, że jest naprawdę piękny i radosny:)
Gravatar to jedna z pierwszych, które stworzyłam. Niestety platformy blogowe nie zawsze są ze sobą kompatybilne i na przykład Twoja platforma jakoś mojego nie czyta – muszę wpisywać ręcznie 🙁
Musżę zrobić sobie nową fotkę na bloga i na pewno skorzystam z Twoich wskazówek:)
Dziękuję Beatka 🙂 Ja jestem niefotogeniczna i gdybym sobie zrobiła zdjęcie z ręki, w kolejce do logopedy….to byłaby masakra. Ty jesteś fotogeniczna i masz niebanalną urodę 🙂
Mam zdjęcie od początku … Chyba jest dobre?
Beato, zawsze kiedy patrzę na Twoje zdjęcie też żałuję, że się nie uśmiechasz. Od uśmiechu zawsze robi się cieplej na sercu. Po prostu czytelnik wie, że cokolwiek piszesz, życzysz mu dobrze. Ja tak to odbieram. A może jest szansa, że ktoś Cię sfotografuje? Wówczas aparat nie będzie Cię zasłaniał, stwarzając niepotrzebny dystans (czyli coś co Cię zasłania, może świadczyć, że chcesz coś ukryć). Tak mi się coś przypomina z psychologii społecznej 😉
Ja na swoim blogu mam zdjęcie od początku, chyba intuicja mi podpowiedziła :-), to samo powtarza mi się mniej więcej wszędzie. Jak komentuje u siebie to się pojawia, ale jak czasami komentuję u innych to już nie, hm… Jak zwykle ciekawy wpis 🙂 Pozdrawiam!
Na początku blogowania zastanawiałam się czy “działać” pod pseudonimem czy firmować z imienia i nazwiska. Zdecydowałam, że nie będę pisać i publikować niczego, czego powinnam się wstydzić, więc oto jestem JA. Zdjęcie zmieniłam niedawno, bo po 4 latach, ale myślę, że zmienię jeszcze.
Gravatar to dla mnie nowość. Dotąd ,,bawiłem” się róznymi fotoszopami itp. żeby osiągnąć takie efekty. Zabawny i orginalny pomysł. 🙂 Prawdopodobnie skorzystam. 🙂
To prawda, że nasze zdjęcie na blogu powinno być odpowiednie, to nasz znak rozpoznawczy 🙂
Jako niepoprawna optymistka pokazuję się w moim gravatarze uśmiechnięta i niech tak zostanie.
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniały blog. Gdyby nie Pani chyba nie dałabym rady. Niesamowite daje mi Pani wsparcie i to przez szklany ekran !!! Magia 🙂